Pierwsze, słoneczne dni wyciągnęły mnie do ogrodu.
Ziemia już rozmarzła, wciągnęła nieprzyjemną mokrość, i jeszcze tylko po nocnych przymrozkach wilgoć na ziemi, zanim słońce jej nie ogrzeje.
Futrzaste wychodzą ze mną ... obserwuję, jak Gutek zaczepia Miśkę do zabawy ... jakiś wariacki wyskok z czterech łap do góry z obrotem, potem gonitwa i wyskok na drzewo ... albo na pergolę ...
Z lekka zaczyna tracić zimową wagę ciężką i udaje mu się, w miarę zgrabnie, wdrapać wyżej ... i zobaczcie, jakie niebo od dwóch dni ... po szarych dniach.
Miśka, z lekka zdezorientowana, rozgląda się, gdzie też podział się ten ancymon ...
Potem towarzystwo wyleguje się na słońcu, a ja tnę ... ręczną piłką, sekatorem ... najgorszy był ognik, przemarznięty zeszłego roku, kolce boleśnie wbijają się w dłonie, mimo ochronnych rękawiczek ... przycinam, przerzedzam, składam całe stosy gałęzi ... dla odmiany trochę wygrabiam liście i wynoszę na kompost.
Jeszcze dużo przede mną, i wiele krzaków kłujących ... jakie licho podkusiło mnie sadzić tyle berberysów?
Na otwartej przestrzeni hula chłodny wiatr, ale w zaciszu moich krzaków prawie ciepło, i gębę można już pogrzać w promieniach słońca ... spróbowałam zdjąć polar, bo gorąco przy pracy, jednak w samej koszuli jeszcze ziąb ciągnie po grzbiecie.
I chcę Wam powiedzieć, że w końcu dodzwoniłam się do opiekunki Amika ... to była bardzo długa rozmowa ... jutro umawiamy się na odbiór psiaka, trzymajcie kciuki, żeby nic się nie zmieniło ...
Pozdrawiam serdecznie, dziękuję za wsparcie, za ciepłe słowa, dobrego życzę, pa.
Praca na dworze, zwłaszcza w swoim ogrodzie, choć ciężka, jest jednak bardzo przyjemna. Tnij dalej Mario. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki i razem z Wami czekam na pieska.
OdpowiedzUsuńPierwsze zdjęcie koteczka zamraża strachem. :) Dobre ujęcie. :)
OdpowiedzUsuńTak to pierwsze zdiecie jest niesamowite! Ale ciekawa jestem nowego przybysza!!!usciski
OdpowiedzUsuńSuper kociak,a psiak widać że będzie miał super "dożywocie" ,pozdrawiam Viola :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie przeczytać taki "wiosenny" post. A więc juz chyba można powiedzieć Pa,pa zimo!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zazdroszcze Ci tego słoneczka . Dzisiaj było 11 stopni ciepła.
OdpowiedzUsuńJa ciągle się kuruję, choróbsko nie odpuszcza.
Myślę,że jeszcze zdążę, bo u mnie jest jeszcze bardzo mokro i błocko okrutne.
Pozdrawiam serdecznie, życząc owocnego ogrodowania.
Dobrze, że psina będzie miał nowy dom.
OdpowiedzUsuńTy już "ogarniasz" wiosnę, oj jak fantastycznie. Tak bym chciała odetchnąć pełną piersią.
Aczkolwiek coś musi być na rzeczy z wiosną, bo mój kot gubi sierść.
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za odwiedziny u mnie.
A uważaj na wiosenne przeziębienie, ostrożnie z rozbieraniem!. Tzrzymam kciuki za Amika, bedzie dobrze.
OdpowiedzUsuńAniu, zwłaszcza jak po zimie wyjdzie się z domowych pieleszy; tnę dalej, a jakże! serdeczności.
OdpowiedzUsuńAntonino, dzięki; tak sobie Miśka wczoraj biegała po ogrodzie, a ja sobie myślę, przecież już dawno mógłby biegać z nią przyjaciel, ale pewnie wszystko w swoim czasie; pozdrawiam.
Kris, bo mój koteczek, to Gustaw Ponury, musi straszyć wyglądem; pozdrawiam.
Grażynko, to przez te oczyska, i jeszcze lampa błysnęła; ja też, bo zdjęcia na pewno nie oddają wszystkiego, i na pewno żywioł, bo to roczniak; pozdrowienia ślę.
Violu, Gucio to znajdek, ale ładne kocisko zrobiło się z niego; czytamy z mężem różne ogłoszenia, oddam 5-, 8- czy też 10-letniego psa, nie wyobrażam sobie tego, jak można? serdeczności.
Wkraju, dziś pochmurnie, ale bez mrozu, wiatr ładnie suszy świat; a roboty w ogrodzie ogrom, od poniedziałku ma być jeszcze cieplej; pozdrawiam serdecznie.
Zofijanno, choróbsko trzeba wykurować, żeby nie ciągnęło się potem w nieskończoność; wszystko zdążysz, w ciepłym słoneczku, a jeśli nie zdążysz, świat się nie zawali; serdeczności ślę.
Mażeno, muszę przyśpieszyć, bo za chwilę dojdzie mi pogórzańskie obejście, ale lubię tak; mój Gucio też zostawia takie wydrapane pęczki sierści, ale mało, bo on cały czas w ogrodzie; cieplutko pozdrawiam.
Sukienko, właśnie, dlatego też od razu z powrotem przywdziałam polar, bo marcowe powietrze zdradliwe, tak mówią, a nie uśmiecha mi się przechorować wiosny; dzięki i pozdrawiam serdecznie.
Wydało się, że Ty nie kota masz tylko żbika! Widać na zdjęciu.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że opiekunka zeszła z "boskiej" pozycji i dała szansę na porozumienie się dwojga ludzi. Przecież obydwie chcecie dla tego psa jak najlepszego życia!
Żywioł pracy już ogarnął?:)
Powodzenia!
Magdo, być może, bo jest wyjątkowo dziki i nieufny, ale dosyć mały, taka siódma woda po kisielu; miałam wrażenie, że chciano mnie zniechęcić do tego psa, choć rozmowa przebiegała w przyjaznej atmosferze ... wyjątkowo długo, żeby tylko nic się nie zmieniło; z drugiej strony nie dziwię się, bo wszyscy chcą, żeby pies trafił w dobre ręce; żywioł pracy w ostrej fazie, chociaż dziś nieprzyjemnie, pada deszcz ze śniegiem, mokro ... to będę wysiewała nasionka na rozsadę, na pociechę; macham serdecznie z południowego wschodu.
OdpowiedzUsuńMarysiu - trzymam kciukaski:)
OdpowiedzUsuńU Ciebie śniegu nie widać, a na Mazurach jeszcze ho, ho, albo i więcej. Trzeci dzień słoneczko to jest nadzieja, że wkrótce zniknie.
Miłego końca tygodnia w nowym towarzystwie.
Ale bedzie porzadek... iscie wiosenny!!!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Odpisz kochana bo nie zrozumiałam, na kompost liście tylko czy też przycięte i pocięte gałęzie, gałązki i łozy. Bo mnie to już za chwilę czeka.
OdpowiedzUsuńCzasem w polarze a czasem w koszulinie - taka pora.
Jolando, u nas marnie w tym roku ze śniegiem, już dawno śladu po nim nie ma, a na Pogórzu tylko na drodze i w miejscach zacienionych; prawdę mówiąc, denerwuję się, żeby coś nie zmieniło się z Amikiem, wieczorem umawiam odbiór psinki; serdeczności.
OdpowiedzUsuńJudyto, zaniedbałam się w ogrodzie niemożebnie, w tamtym roku nie robiłam nic, więc w tym nadrabiam zaległości, co owocuje kolcami w dłoniach i pęcherzach, ale dam radę; pozdrawiam Cię cieplutko.
Krystyno, kompostuję liście, popiół drzewny z ogniska i kominka, trawę, a także resztki organiczne z kuchni; pewnie, trafi się i gałązka, ale grubsze gałęzie palę, a potem tenże popiół na kompost; och! gdybym miała rębak do gałęzi! ale zawsze są ważniejsze potrzeby ... tymi wiórami podsypywałabym krzaki i drzewka, resztę rozsypywałabym warstwami na kompoście, może w tym roku uda się zakupić takowy?
wolałabym już w koszulinie, bo w polarze człowiek spływa strugami potu; i bo od poniedziałku zapowiadają temperatury iście wiosenne; serdeczności.
A ja myślałam, ze sfotografowałaś rysia :) Trzymam kciuki za pieska.
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu :)
U mnie duże cięcie odbywało się jesienią - małe samosiejki, uschnieta śliwka, wybujałe winorośle. Teraz będę cięła jabłonkę.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w pracy ! Czy masz juz nowego pieska ? Będzie miał u Was jak w raju ! Uściski !
Ania z Siedliska
Amik pewno już w domu, poznaje swoje nowe mieszkanie, chciałabym go widzieć. Pozdrawiam. Alina.
OdpowiedzUsuńkicia podobna do mojej ...
OdpowiedzUsuńu nas noce mroźne... śniegu nadal ze 30 cm ... wiosny nie widać... na dodatek chmurnie i wietrznie ...
miłej soboty
Jej, ale się nam marzą takie wiosenne porządku, a tu wśród Hiobowych plag,auto rozbite i nie ma czym na wyprawę do UchoDyni jechać... Heh, a zabroniliśmy sobie biadolić.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia od Krztuszących się :DDDD
Maniu, dziś Amik już z nami, tylko Gutek przestraszony, ale może przyzwyczai się; serdeczności.
OdpowiedzUsuńAniu, ja zaniedbałam w zeszłym roku, więc teraz roboty ogrom; Amik już z nami; pozdrawiam serdecznie.
Alino, jest z nami od wczoraj, i chyba podoba mu się; gorzej z Gutkiem; pozdrowienia ślę.
Joanno, takich burasków jest mnóstwo, właściwie to chyba nie różnią się między sobą; widziałam, ile śniegu jeszcze, ma wiuchnąć ciepłem po niedzieli; serdeczności.
Go i Rado, może wnet się ponaprawia autko, i będzie jak znalazł na ciepłą wiosnę, bo na razie letko chłodnawo; pozdrowienia ślę za San.