Odwilży nie widać, może tylko mróz zelżał i wiatr uspokoił się odrobinę ...
Czekałam na sprzyjający czas, do wędzenia, ale tak wiało, że dopiero dziś odrobinę wiatr odpuścił, i musiałam ... bo mięso nie mogło już dłużej czekać ...
Narobię Wam troszkę smaku na domowe wędliny ...
Próbnie zrobiłam kiełbasę paprykową, to te ciemniejsze z lewej, poczekamy, co orzeknie męska część rodziny, ja nie przepadam ...
I jeszcze boczki z szynką ... pachnie ...
To nie był dobry czas na wędzenie, wiało prosto w palenisko, nie można było dopuścić do żywego ognia, a więc pilnowanie, doglądanie ... troszkę kiełbasy przypiekło za dużo ... w takim wypadku najlepsza wędzarnia w jakimś pomieszczeniu, bo pogody nie wybierze.
Pozdrawiam Was w ten zimowy czas, dziękuję za odwiedziny, zdrowia życzę, pa!
Mnie wyjątkowo nie skusisz, bo mój żołądek dzisiaj zamienił się z punktu przyjęć w punkt zwrotny. Dzisiaj bezpiecznie można przed moim nosem takimi frykasami dyndać. Pozdrawiam Cię Marysiu bardzo
OdpowiedzUsuńA ja bym się skusiła...Bardzo ładny ten wytworek w kwadraty...
OdpowiedzUsuńMarysiu... ślicznie kolorystyczny szal a może to narzutka...
OdpowiedzUsuńsmaku mi narobiłaś wędzonymi wędlinkami... jak ja je kocham... jeść oczywiście... hihi
u mnie też na minusie i nawet sporym
pozdrawiam niedzielnie
Marysiu
OdpowiedzUsuńzupełnie zapomniałam spytać co z popielicami? Czy masz je pod dachem? Czy może wyrzuciłaś je na ten "zamróz"? Pozdrawiam Danka
ps. a wędliny szkoda gadać! Tylko patrzeć,wąchać i zazzzzdroscić!
a jaką maszynerię używasz do nadziewania mięsa w jelita?
OdpowiedzUsuńA ja zjem wszystko. Twoje wytwory wyglądają obłędnie. To w kwadraty też mi sie podoba, choć nie wiem, czy to szal, czy kocyk. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCuda smakowite robisz Marysiu! Uwolniłaś sie od dyktatu i podaży naszych sklepów. Uniezależniłaś się od idiotycznych nakazów Unii Eu. Jesteś niesamowita a Twoja rodzina powinna Cię nosic na rekach z wdziecznosci i miłosci!:-))
OdpowiedzUsuńUwielbiam swojskie wyroby, twoje wygladaja bardzo apetycznie
OdpowiedzUsuńSami 2 razy do roku zabijamy świnke irobimy takie pyszności plus pasztecik i kaszankę
Pozdrawiam
Mimo że mało jadam wędlin, to takich swojskich wyrobów nigdy bym nie odmówił. Szczęściarz Twój mężczyzna :)
OdpowiedzUsuńMniam!... No zgłodniałam przez Ciebie i muszę teraz do lodówki zaglądnąć :P
OdpowiedzUsuńMarysiu, owijasz krzaki szalem od wiatru? :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Przed świętami nosiliśmy do wujka wędliny do wędzenia. Wujek miał wędzarnię w suterenie w normalnym kominie domowym. Ten smak ciepłej kiełbasy do dziś pamiętam.
OdpowiedzUsuńMarysiu, ale mi narobiłaś ochoty na swojska kiełbasę!!! ja uwielbiam paprykę, więc tej paprykowej chętnie bym dziobnęła :)muszę mięcha kupić i wypróbuje:)
OdpowiedzUsuńSzal jest piękny. Buziaki posyłam :**
Jestes niesamowita! Kielbasy i wedzonki wygladaja tak, ze zabraklo mi slow:)
OdpowiedzUsuńI jestem przekonana, ze moga dlugo lezec w lodowce i nic sie z nimi nie dzieje.
Szalik sliczny, sama udziergalas?
Pozdrawiam:)
U nas wędzenie lada moment. Jeszcze chwileczkę w solankach z przyprawami wszystko musi poleżeć:-)))
OdpowiedzUsuńUściski
Asia
Ale smaku narobiłaś na te wędliny. Wygląają pięknie i pewnie też wspaniale smakują. Widzę, że nawet rośliny mają się u Ciebie dobrze, ucierasz je w takie ekstra szaliki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Zabrza, dzisiaj już nie tak zimnego.
Kielbasy, szynki ,akurat dzisiaj moj zoladek protestuje...ale szalik, czy cos w rodzaju szalika, mnie zachwycil , bardzo ladne kolory i wzory! pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńKielbasy, szynki ,akurat dzisiaj moj zoladek protestuje...ale szalik, czy cos w rodzaju szalika, mnie zachwycil , bardzo ladne kolory i wzory! pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńAleż apetyczne cudeńka! tak rzadko udaje nam się zjadać takie smakowitości! Jesteś szczęściara, u mnie dziś odrobina słońca ale ostatnio zima dała nam mocno w kość, wiało i mroziło. Lubie zimę ale tylko taka z małym słońcem, mrozem i słońcem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i życzę smacznego :)
Tak, tak, katuj nas, katuj takimi zdjeciami. zapach aż do mnie dociera :-).Ten wiatr był okropny ale znalazłaś świetne wyjscie. Chyba kupie włóczke, bo szydełko mam z dawnych czasów i wydziergam takie ochronki :-).
OdpowiedzUsuńŁucja, czytałam o Twoich kłopotach zdrowotnych, chorujecie rodzinnie, wtedy nie ma się nawet ochoty patrzeć na jedzenie, ale to minie, czego serdecznie życzę, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAgata, okazało się, że kiełbasa paprykowa całkiem, całkiem, tak orzekło gremium; to szal z resztek; serdeczności ślę.
Joanno, właśnie szal, z resztek włóczkowych; dobre wyroby wyszły, i jeszcze będzie barszcz na wywarze wędzonkowym; pozdrawiam.
Dana, popielice śpią, tylko nie wiem, czy pod dachem, w wełnie mineralnej, czy gdzieś sobie poszły; e, pewnie pod dachem, bo gdzie będzie im lepiej; nie wyrzuciłabym na mróz, w życiu! pozdrawiam serdecznie.
Nicka, siostra podarowała mi ręczną maszynkę, do mielenia mięsa, radziecką, od razu z rurką do kiełbas, i szarpakiem, przydatnym do rozdrabniania części mięsa kiełbasianego; wypasiona, że hej! pozdrawiam.
AnkoSkakanko, dobre wyroby wyszły smakowo, bo spróbowałam odrobinkę, będzie na jakiś czas spokój; to szal ogromniasty, z frędzlami, do którego wykorzystałam różne resztki włóczek; pozdrawiam.
Olu, mięso, niestety, muszę kupić w ubojni, a w wyrobach wiem, co jest; wiadomo, że musi być dodana mieszanka peklująca dla koloru, i to chyba jedyny konserwant w nich, reszta to zioła i przyprawy; co może być lepszego od konserwującego dymu buczynowego, przecież nie te pachnidła chemiczne do malowania wędlin; trochę mnie lubią, Olu; pozdrawiam serdecznie.
28magdaleno, swoja świnka to jeszcze lepsze mięso, ja kupuję ćwiartkę w ubojni, i to wystarcza na nasze potrzeby na dłuższy czas, pasztet też robię, taki pieczony w foremkach, kaszanki nie, ale lubię jeść; i ja pozdrawiam.
Tomasz, te wędliny to przede wszystkim dla moich mężczyzn, ja z rzadka używam;
nauczyłam się z internetu, to frajda dla mnie; pozdrawiam serdecznie.
Malmys, no, taki malutki kawałek pachnącej kiełbasy na przegryzkę może być; pozdrawiam.
Maniu, tak, bo im też zimno, ale ładnie im w takich kolorowościach, prawda? pozdrawiam.
Krzysiek, to bardzo dobry pomysł z wędzarnią w zamkniętym pomieszczeniu, wtedy jest się niezależnym od pogodowych kaprysów; a teraz już nie robisz własnych wyrobów? pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńArtambrozjo, paprykowa wyszła zupełnie dobra smakowo, tylko myślałam, że będzie bardziej kolorowa, jak rumuńska albo węgierska, ale oni tam chyba inaczej ją przyrządzają, z kawałkami słoniny, bo ma potem białe oczka; w szalu są prawie wszystkie resztki włóczkowe, jakie kiedyś znalazłam w domu, teraz znowu się uzbierały i trzeba by znowu coś udziergać; pozdrawiam serdecznie.
Ataner, tak, mogą leżeć dłuo, co najwyżej podeschną, ale nie spleśnieją ani nie pokryją się śliskim nalotem; sama, przed kilku laty, kiedy mi się jeszcze chciało, bo teraz zupełna niemoc twórcza mnie ogarnęła; pozdrowienia ślę.
Asiu, ja musiałam się sprężać, żeby nie moczyły się mięsa za długo, a tu taki wiatr, więc wędzenie wypadło w niedzielę, ale i tak nie ustrzegłam się
przed większym ogniem, wystarczyło, że weszłam na chwilkę do domu ogrzać się, i przypiekło delikatne kiełbaski; pozdrawiam.
Wkraju, są smaczne, i będzie barszcz na wędzonce, pachnie nimi cała spiżarnia; szal całkiem twarzowy dla świerczka, prawda? pozdrawiam serdecznie.
Grażyno, w tropikach to chyba nie jada się za bardzo takich wędlin, my potrzebujemy energetyczniejszych potraw do walki z mrozem; u ciebie to pewnie te zmiany stref klimatycznych tak wpływają na żołądek, trzeba go przyzwyczajać do odmiennych potraw; to duży szal z resztek włóczkowych; pozdrawiam cieplutko.
Mażeno, dziękuję, i są rzeczywiście smaczne; mróz nam zelżał, za odwilżą nie tęsknię, bo dzięki temu mam spokój z błotem na psich łapkach; i ja pozdrawiam.
Aniu, pachnie przednio; no właśnie, gdyby tak poubierać ogród w włóczkowe wytworki, ależ byłoby kolorowo, jak w lecie; gdzieś widziałam takie "instalacje" miejskie, opatulone w dziergadełka; pozdrawiam.
Taki szal to nawet lepsze niż moje wstążeczki bo się tak nie zaplątuje w gałązki i wygląda cudne.
OdpowiedzUsuńJam tam nie amator na wędliny, ale przyjemnie popatrzeć i powąchać. Jak mam ochotę na coś konkretnego do chleba to piekę utytłane w ziołach i oliwie mięsko, bo ja właśnie lubię takie nieróżowe. Ale kawałeczek Twoich wędzonek do mojego postnego żurku bardzo by się przydała. Może chociaż zapach w buteleczce?
Wiatr wiejący w palenisko, albo wywiewający dym z wędzarni w odwrotnym kierunku ... Mocno wkurzające przy wędzeniu serów. Co roku chcemy zrobić wędzarnię w zamkniętym pomieszczeniu i co roku nie robimy.
OdpowiedzUsuńŚliczny szal i drzewko nie będzie miało kataru :)
Witaj Mario.
OdpowiedzUsuńNie zaglądam do Ciebie już tak regularnie jak kiedyś.Brakuje mi po prostu czasu.
Widzę jednak ,że u Ciebie jak zawsze pięknie i smacznie.
Pozdrawiam serdecznie:))
Jak zwykle smakowicie i nie unijnie. :)))
OdpowiedzUsuńSzal piękny. :)
Serdeczności :)
Wyglądają mięsa niesamowicie. Też nie przepadam za kiełbasami paprykowymi i najchętniej robiłabym te tradycyjne, ale mąż już knuje, aby zrobić ze trzy rodzaj kiełbas. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńKrystyno, wędzonki bardzo współgrają z żurkiem, nałapię trochę woni do słoika dla Ciebie, i na dno wędzonej śpyrki; pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMagdo, wkurzające, a tak; kiedyś tak wiało, że wędzarnia złapała odwrotny cug i rzucało ogniem z paleniska; najlepiej mają z serami w bacówkach przy owczarni, dymią się polana w rogu, dymek swobodnie rozłazi, wysoko leżą oscypki i wędzą się spokojnie, nie tracąc formy z powodu wysokiej temperatury; i bardzo podoba mi się drewniana wędzarnia u dobrodzieja w filmie U Pana Boga w ogródku, mogę oglądać na okrągło, moje klimaty; serdeczności.
Teniu, widzę, że u Ciebie wiele ciekawego się dzieje, i ja wpadam czasami z niezapowiedzianą wizytą; dzięki i pozdrawiam.
Magdaleno, właśnie, nieunijnie, nawet mąż śmiał się ze mnie, że ja taka niepostępowa, nie maluję wędlin, tylko wędzę; pozdrawiam.
Natalio, ho, ho! trzy rodzaje, zdradź, jakie to będą; pozdrawiam.
Ale mi smacora narobiłaś ta kiełbaską!!! To ja zaraz do domu pędzę, bo u mnie lodówce podobna leży :))) Najlepiej ostatnio smakuje z sałatą lodową :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności ślę z naszej Skarpy na Wasze Pogórze!
PS: Ten szal to ręcznej roboty?
Pełnoletnia, sałata lodowa jest pyszna, taka konkretna, jak urwiesz liść, to prawie jak z małej kapustki; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNiestety kiełbaski wyeliminowałam z diety. Mniam...
OdpowiedzUsuńKto jest wykonawcą pięknego szala...?
Zofijanno, jam jest, i wykorzystałam prawie wszystkie resztki włóczek, ale już namnożyły mi się nowe; pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAż mi ślinka poleciała na widok kiełbaski!
OdpowiedzUsuńFolmyself, powiem Ci szczerze, że jak nie przepadam za wędlinami, tak do swojej przekonałam się, i podskubuję często; pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń