niedziela, 2 kwietnia 2017

Och! i ... Ach! ... czas wyruszyć do lasu ...

Niezwyczajne to u mnie, żeby 2 tygodnie na Pogórzu nie być:-)
Kiedy w piątek jechaliśmy tam w słoneczne i ciepłe popołudnie, oczy otwierały mi się ze zdumienia, że tyle zmian ... jakie pola zielone, zawilce zdążyły rozkwitnąć, przylaszczkowe zbocza, cebulica ledwie że nie przekwita ... a widzisz, siedź dalej w domu! - orzekł mąż.


Ale w domu też miałam sporo roboty, zwłaszcza w ogrodzie, tyle gałęzi do przycięcia, wszystko porosło nas wyraz i trzeba było troszkę słońca wpuścić do środka.
Na oknie stanęły popikowane rozsady, a przy pracy pilnować musiałam się z każdej strony, bo Jaśko był chętny do pomocy, i Mimi. Gdy na chwilę zostawiłam miskę z ziemią, to psica wygrzebała połowę na trawę, a w reszcie ryła, zanurzona prawie po oczy:-)
Z tego wszystkiego przemieszały mi się odmiany pomidorów, dobrze że papryki tylko dwa rodzaje.
Wracając do Pogórza, w ciepłe dni pięknie pracują pszczoły.


Usiedliśmy sobie z mężem na ławce pod pszczelim domkiem, w słońcu, i patrzyliśmy na uwijające się owady. Choć pszczelarze narzekają, u nas rodziny przezimowały w dobrej kondycji, matki czerwią, robotnice znoszą różnokolorowy pyłek, w zależności z jakich kwiatów pobierany. Od żółtego koloru do fioletowego, ten ostatni to przypuszczam że z miodunki. Każda pszczoła przylatująca do ula niesie "obnóża", to pyłek zlepiony w kulkę. Na początku śmieszyła mnie ta nazwa, jak to obnóża? nazwa bliska mi była odnóżom, a pyłek to pyłek:-) Przy drugim ulu widać te żółciutkie kulki pyłkowe, czasami niektóre gubią się i widać je u wlotu. Kiedy matka czerwi, pszczołom potrzebna jest woda, jeśli w pobliżu są rozlewiska, to stamtąd czerpią ją, a my stworzyliśmy im sztuczne poidła, porośnięte mchem, żeby nie tonęły. Co jakiś czas dolewa się wody, bo paruje ... wysysają ją z wilgotnych gałązek mchu, może i przy okazji pobierają jakieś potrzebne, tylko im wiadome składniki ...


Całe podwórze pokrywa delikatna niebieska mgiełka. To cebulica dwulistna zakwitła ... a pomiędzy i zawilce, i miodunki, i pierwiosnki ...





Wszędzie uwijają się pszczoły, łagodne, zajęte noszeniem pokarmu do ula. Tylko raz mieliśmy na początku jeden ul złośliwych pszczół, takie z czarnym brzuszkiem, które mnie atakowały, że na grządki nie mogłam wyjść. Nawet jedna do ucha mi weszła, przez co przeżyłam prawdziwy horror:-)
Pojechaliśmy dziś do lasu, nad Wiar, tam gdzie rośnie czosnek niedźwiedzi ... wszędzie młoda zieleń, i czosnkowy zapach. Będzie bardziej pachniało, kiedy zakwitnie białymi kwiatkami.


Ale po drugiej stronie drogi w lesie, same kolorowe rarytasiki .
Zachwyca kokorycz, biała i fioletowa, między tym łany żywca gruczołowatego ... latałam z aparatem po górkach, kierpce niedzielne sobie zniszczyłam, bo błoto było gdzie-niegdzie, ale warto było ...





A tu mam takie coś dla znawców botaniki, czy to aby obrazek alpejski? proszę o upewnienie mnie, bo jeśli to on, to muszę tu wrócić i zobaczyć go w fazie kwitnienia:-)


W ramach akcji "posadź drzewo" w sobotę zasadziłam 25 lipek. Od rana cieplutko, psy baraszkowały na łące, zaszedł sąsiad z dziewczynkami pogadać, no i wykluła mi się nowa robota na poniedzielę. Z wielką chęcią przyjęłam jego obornik kozi, trzeba go tylko zwieźć, spryzmować, mam też wielką ochotę zrobić sobie wał permakulturowy, na dynie, cukinie i co tam jeszcze przyjdzie mi do głowy. Lektura blogowa robi swoje, zasiewa różne pomysły:-)


Na razie siedmiolatka plonuje, jedna z pierwszych nowalijek.
Na łąkach jest mnóstwo kleszczy, zdejmuję je dziesiątkami z psów, ale jak tu im zabronić hasania?






Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, a na koniec uraczę jeszcze kilkoma pogórzańskimi widokami.
Coś mi się wydaje, że na tym nie koniec z "botanicznymi wtrętami" do postów, jak tu być obojętnym, kiedy szachownica kostkowata pewnie już w blokach startowych:-)




20 komentarzy:

Joanna pisze...

wiosna... przepiękna pora roku... wszystko budzi się do życia... dzisiaj zauważyłam jak bardzo tęskniłam za śpiewem ptaków
pozdrawiam

Aleksandra I. pisze...

Czytam z wypiekami na twarzy, tyle mądrych nazw kwiatków. Ja w żaden sposób nie mogę zapamiętać. Mam zamiar w plecak wrzucić jakiś album roślin wiosennych, tyle ich spotykam po drodze, podobnie jak u Ciebie.
Wszystko rwie się do nowego życia. Najgorsze właśnie te kleszcze podobno w tym roku jest już ich zatrzęsienie.
Pozdrawiam serdecznie.

Pellegrina pisze...

Mam nadzieję, że te kleszcze tylko na zwierzętach, bo jak tylko się wykuruję i wydobrzeję to popędzę na skraj, popracuję i usiądę w słońcu. Jak za tym tęsknię!

Anonimowy pisze...

Tak to obrazki , też na nie trafiłem . Ja też znajduję się zawsze tylko liście .Piotrek.

Krzysztof Gdula pisze...

Mario, jak tam ładnie u Ciebie! Od pierwszego mojego zajrzenia tutaj pociąga mnie sielskość widoków i Twoich zajęć. Takich… wiejskich w najlepszym rozumieniu tego słowa. W zgodzie z naturą.
Podziwiam Twoją znajomość kwiatów, bo ja mam tak, jak Aleksandra: ciągle mi się mylą, zapominalskiemu.

jolanda pisze...

Pokazujesz Marysiu wszystko to, co najpiękniejsze ; wiosna piękna na Pogórzu. Na Mazurach także samo - pełna paleta barw.
Buziaki

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Joanno, żyć się chce:-) ptaki zaczynają koncerty tuż przed 5, a dla mnie najmilszy jest śpiew skowronka, zrywającego się do lotu; i ja pozdrawiam.

Aleksandro, zaraziłam się tym poznawaniem nowych roślin od moich blogowych znajomych:-) kleszczy mnóstwo zwłaszcza w trawie na łąkach, pewnie i na drzewach czekają na ofiarę przechodzącą; już zaliczyłam ugryzienie, w kark, śmieję się, że mam tam łącze z matrixem:-) pozdrawiam.

Krystynko, a tam na zwierzętach, mnie też wyczuwają, czasami wystarczy przejść po podwórzu:-) wczoraj grzałam się w słoneczku przy okazji odwiedzin babci w Radawie, już mnóstwo ludzi, ścisk na drodze, i przepiękny, ogromny oliwkowy zaskroniec, przemykający po asfalcie; odprowadziliśmy go bezpiecznie na drugą stronę drogi, tylko żałowałam, że aparat został w domu; pozdrawiam.

Piotrek, do tej pory spotykałam w lesie pod jesień tylko kolbę z czerwonymi jagodami, na wiosenne liście nigdy nie zwracałam uwagi; na zdjęciach w necie zobaczyłam, że ładnie kwitną te obrazki, a więc zapoluję na kwiat:-)

Krzysztof, bardzo wiosennie:-) moje zajęcia bardzo prozaiczne, łącznie z przerzucaniem sąsiedzkiego obornika raz na jakiś czas, ale do upraw grządkowych bardzo jest potrzebny:-) na Pogórzu wiosnówki nie ma, zauważyłam ją dopiero 60 km dalej, na suchych piaskach wśród sosnowego boru:-)

Jola, kilka dni ciepła pozwoliło trawie zazielenić się, a w lesie rozkwitnąć poszyciu; pewnie to trochę za wcześnie, czereśnie lada dzień otworzą kwiaty; teraz w lesie tak świetliście, zanim liściaste porosną listowiem; pozdrawiam.

Grażyna-M. pisze...

Złapałam się na tym, że czekam na Twoje zdjęcia przylaszczek, cebulic i szachownicy. No i popielic.:)))
U Was jednak są inne gatunki, inne cuda znajdujesz. U nas teraz okoliczne lasy są białe od zawilców. Czosnku niedźwiedziego nigdy w naturze nie widziałam. Czasem te Twoje teksty czytam jakbym o jakiś egzotycznych wyprawach czytała.:))) I za każdym razem z wielką przyjemnością.:)
Serdeczności:)

Beata Bartoszewicz pisze...

Podziwiam Wasz świat, tak przemyślnie zorganizowany, nawet pszczółki mają wododajny mech :) A tamte straszne pszczoły pamiętam, i mrożącą krew w żyłach przygodę z jedną z nich.

Koniecznie trzeba piesy zabezpieczać na kleszcze, najlepiej podwójnie, bo babeszja canis szaleje. Teraz koleżanka z pracy przywiozła suczkę z lasu (ktoś musiał wyrzucić). Miała kilkadziesiąt kleszczy wbitych w ciało i kiedy trafiła do weta, jeden z nich położył już na psie krzyżyk, bo anemia była ogromna, prawie bez czerwonych ciałek i hemoglobiny, a i oczywiście pierwotniaki we krwi.Inny wet podjął się ratowania. Miała cztery uzuzpełniające transfuzje krwi, dostała silne leki, kroplówki, a że młodziutka jeszcze, jakoś się wygrzebała i żyje :)

Pięknej pogody dla prac ogrodniczych Ci życzę Mario i najserdeczniej pozdrawiam,
BB

ankaskakanka pisze...

Wiosna się budzi wszędzie. U Ciebie jest szczególna, bo leśno -ogrodowa, co mnie cieszy. U mnie w ogrodzie szczaw wypuścił nowe listki i pojawiły się pierwsze listki rzodkiewek, bobu, grochu. Ogólnie ostanie dni spędziłam na działce, siejąc, tak by grządki były radosne i kolorowe.

grazyna pisze...

Wiosna, kwiatki, psy szeljace, pszczoly uwijajace sie, pieknie! ja dzisiaj tez poszlam w las i tez robilam zdjecia, kleszcze rzeczywiscie juz grasuja, trzeba bardzo uwazac...ta ich obecnosc odbiera mi troche przyjemnosc lazegowania po lesie. Juz przeszlam raz borelioze...pozdrawiam serdecznie

makroman pisze...

sioła
pszczoła
zioła
wiatr woła

Unknown pisze...

Tyle piękna na Twych zdjęciach,tyle wiosny na nich,cudowna pora roku nawet dla piesków Twoich,pozdrawiam.

Mażena pisze...

Wiosna jest piękna!

Barbara G pisze...

Piękne te Podgórzańskie krajobrazy i wszystkie kwitnące roślinki, pozdrawiam

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Grażyna-M, kawiatuszki kwitną, ale popielice jeszcze chyba śpią, bo tylko myszy na razie grasują:-) czosnek to wyjątkowy specjał, w Bieszczadach będą go teraz podawać ze wszystkim:-) powłóczyłabym się teraz po lasach, zagajnikach, leśnych wykrotach, ale czasu brakuje, ja nie wiem, jak to się dzieje:-) pozdrawiam.

Beata, pszczółki muszą mieć wodę, inaczej będą latać pewnie aż do potoku; przysiadamy z mężem pod chatką i obserwujemy pszczele życie, ciekawie jest:-) dziś powtórka zakropienia psów, kleszczy przemnóstwo; ludzie są okrutni nie do wysłowienia, piesek się znudził i do lasu; dobrze, że są ludzie o dobrych sercach i ratują, takie gesty pozwalają wierzyć w człowieka, jego dobro; och, Bea, więcej przede mną niż za mną tej roboty:-) pozdrawiam.

Ania, nie miałabym już sił i czasu klombami kwiatowymi się zajmować:-) zimne noce jeszcze wstrzymują wschody moich roślin, ale nie zaglądałam kilka dni, może i u mnie coś rośnie:-) pozdrawiam.

Grażyna, kleszcze łażą po portkach, że już sama nie wiem skąd, skaczą z trawy, czy spadają z krzaków:-) pewnie to i to; jak sadziłam lipki, to przy okazji otrząsałam się z tych krwiopijców; no i już jestem pogryziona, na razie jakoś mi się udaje, może u nas nie zakażone; pozdrawiam.

Maciej, a pewnie, wiosenny wietrzyk taki przyjemny, ochładza spocone czoło przy pracy i w wędrówce; pozdrawiam.

Sikorka, czasami usiądę pod chatką i nic nie robię, tylko patrzę, najczęściej o zachodzie słońca; psy rozrabiają, a potem kładą się u stóp i śpią; pozdrawiam.

Mażena, mogłaby trwać i trwać, tyle przynosi nowego; latem jest za gorąco; pozdrawiam.

Basia, krajobrazy i nas zauroczyły, dlatego wybraliśmy to miejsce; pozdrawiam.

Ania pisze...

Jakie bogate są podgórzańskie lasy ! Coś fantastycznego ! Nasze są znacznie uboższe. W zasadzie tylko białe łany zawilców cieszą oczy. Pszczółki bardzo pracowite; cieszę się, że tak dobrze zniosły zimę. Serdecznie pozdrawiam i Ciebie i psiaki !
P.S. Tej roślinki nie znam. Ciekawe, co to jest.

Jan Łęcki pisze...

Och... i ach... Tylko tyle i aż tyle...

BasiaW pisze...

Ależ raj u Was Marysiu.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ania, zawilce też są u nas, ale te inne bardziej przyciągają wzrok:-) już mam potwierdzone, że to obrazki alpejskie, tylko trzeba czekać na czas kwitnienia, mają kolby jak kalle; pozdrawiam.

Jan, tyle czekaliśmy na wiosnę, że teraz ochamy i achamy nad każdym kwiatkiem:-)

Basia, to tylko Pogórze:-)