sobota, 28 grudnia 2013

Niech się darzy w Nowym Roku !!!

Wyjeżdżam na Pogórze do Nowego Roku.
Chciałabym złożyć wszystkim najserdeczniesze życzenia noworoczne, zdrowia, wszelkiej pomyślności, miłości i uśmiechu na trudny czasami "codzień".
Wszystkiego dobrego, pa!


Dziękuję za odwiedziny, za pozostawione dobre słowo, do miłego!

piątek, 27 grudnia 2013

Na szumach ...

Bo ciężko usiedzieć w domu przy takiej pogodzie, jaka była wczoraj.
Po obfitym śniadaniu wyruszyliśmy tym razem na północ, lubimy jeździć na Roztocze, bo to tereny bardzo bliskie mojej wsi rodzinnej ... mapa w rękę, ja za pilota i szutrowymi drogami, na przełaj, aż do Suśca.


Po ostatnim wpisie Krzyśka Pogórskiego jestem bardzo mądra na temat torfowisk, zabagnień, roślin występujących tam ... mimo, że całkiem niedawno pisałam o bagnie, tym razem też nie omieszkałam go sfotografować ...


Obserwowałam, jak zmienia się roślinność, po olchach zaczynają pojawiać się sosny, a miejsce bagna zajmują łany borówczysk, krzaczki żurawiny ... w lesie jest zielono, mimo, że opadły listki, mchy i łodyżki borówki mamią oczy wiosną ...


Z Suśca skręciliśmy do Majdanu Sopockiego, to niedaleko ... na najwyższym wzniesieniu zbudowano nową wieżę widokową ...


... skąd widać rozłożony u stóp pagóra Susiec, dalej ogromne masywy leśne, gdzie działała licznie w czasie II wojny światowej partyzantka, a także wąziutkie, faliste pola, poprzedzielane miedzami, które po latach zaorywania zmieniły się w pola tarasowe ...


W Majdanie ujarzmiony potok Sopot rozlewa się w szerokie kąpielisko ... tym razem woda została spuszczona, tylko przy głównym nurcie trochę lodowej pokrywy, a na niej przemnóstwo dzikich kaczek, i kilka czapli siwych ...


Wokół cisza, niósł się tylko gwar ptactwa, dwa kaczory szalały w wodzie w zabawie, inne grubo kwakały, a czaple poderwały się do lotu gdzieś dalej.
W mijanych miejscowościach dużo śniegu, przy wjazdach na podwórka usypane zaspy, widocznie to tutaj zaczęła się prawdziwa zima, która zagarnęła sobą Polskę stąd aż daleko na północ.
A teraz już droga wiedzie prosto na szumy ...


Małe, malownicze wodospady zwane są lokalnie szumami, szypotami, sopotami lub porohami, występują nie tylko na Tanwi, ale także na Jeleniu, Sopocie i potoku Szum.
Byliśmy tu już wiele razy, o różnych porach roku, w zimie jeszcze nie ... ale co to za zima, to raczej późna jesień, w śniegu i lodzie chciałabym je zobaczyć ...


Zrobiliśmy sobie bardzo przyjemną trasę, wyznaczoną ścieżką po jednej i po drugiej stronie rzeki, nie tylko my wędrowaliśmy tędy, widać wielu ludziom znudziło się już siedzenie przy świątecznym stole i wyruszyli po ruch i świeże powietrze ...


A wszędzie tajemnicze jeziorka z krystaliczną wodą ...


... bijące spod skał źródła ...


... z kotłującą się wodą i drobinkami piasku.
Ach, gdybym ja miała u siebie na Pogórzu takie źródełko, dbałabym o nie, wybierała gałęzie i liście, może jakiemuś stworzeniu pozwoliłabym zamieszkać ...


W miejscach trudnych prowadzą pomosty, zabezpieczone poręczami ze zwykłych, okorowanych żerdzi, przybitych najzwyklejszymi gwoździami ... czasami takie fotografie przydają się bardzo na najprostsze pomysły, do wykorzystania u siebie ...


Na skalnych progach zielone rośliny, pod wodą też coś rośnie ...



Dno wysłane żółciutkim piaskiem, do takiej wody aż chce się wejść ... rozpoznaliśmy stodołę, ze którą spaliśmy w namiocie, kiedy dzieci jeszcze były małe ... tak nas pogryzły wtedy komary, że mama załamała nad nami ręce, kiedy w drodze powrotnej zawitaliśmy do domu ... ale wspominamy to do dzisiaj z wielką przyjemnością.


A potem, zamiast przekroczyć kładkę na potoku Łosinieckim, szliśmy za zielonymi znakami ścieżki przyrodniczej, bo tak było przyjemnie w roztoczańskim lesie, że oddaliliśmy się sporo od parkingu leśnego, wyszliśmy w Rybnicy i trzeba było tupać z powrotem asfaltem ... dorzuciliśmy sobie kilka kilometrów, ale po takim nadużywaniu jadła i napitków nawet cieszyliśmy się, że droga trochę wydłużyła się.
Jeszcze potem, również z mapą w ręce, przemieściliśmy się leśnymi drogami do Brusna Starego ... dobrze, że świąteczny czas, straż leśna nie jeździ, więc i my bezkarnie wjeżdżaliśmy w zakazane rewiry ...
Ten cmentarz już pokazywałam niejeden raz, nieodmiennie przyciąga nas swoją tajemniczością ... cmentarz w lesie, dawny świadek istniejącej tu wsi, absolutnie unikalny przez swą magię ... las zagarnął wszystko w swoje władanie ...


... nagrobki z kamienia bruśnieńskiego, omszone krzyże ... w zapadającym zmroku klimat niesamowity ...





Zrobiłam wiele zdjęć, odczytałam wiele napisów, na wzgórzu cerkiewnym przewrócone drzewo, korzenie oplotły kawałek muru cerkiewnego i wyciągnęły na wierzch ...


Pora wracać, już tylko niebo na zachodzie daje odrobinę światła w lesie ...


... nie, jeszcze ten ogromny, ciężki, kamienny krzyż, wsparty na postumencie z wielkich płyt, wydobytych pewnie z bruśnieńskiego kamieniołomu, skąd i mój ojciec przywoził całe przyczepy białych, łupanych kamieni wapiennych na fundamenty domu, zabudowań gospodarczych ... a na rozłupanych powierzchniach można było zobaczyć skamieniałości albo odciski muszli, albo żyjątek innych ... wszak kiedyś szumiało tu morze.


To krzyż "pańszczyźniany", postawiony na pamiątkę zniesienia pańszczyzny.
Pewnie wrócimy tu jeszcze nie raz, bo tereny bogate w historię, a my ledwie dotknęliśmy wierzchołka.
Święta skończyły się, syn już raniutko odjechał na lotnisko, czas wracać do codzienności.


Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, pa!





środa, 25 grudnia 2013

Mały antrakcik ...

Piękna pogoda i bardzo przyjazna temperatura wyciągnęła nas z domu.
Zabraliśmy babcię i ruszyliśmy na Pogórze.
Na nizinach ani śladu śniegu czy oblodzeń, a tam są jednak surowsze warunki, droga do nas błyszczy w słońcu od lodu ... dziwne wrażenie, jedzie się wśród zielonych pól, ozime zboża czy rzepak wcale nie odniosły uszczerbku po ostatnim śniegu czy przymrozkach ... a to koniec grudnia przecież.


Chętnie zostalibyśmy już tutaj, napaliłoby się w piecu ... trzeba wracać jednak, pojutrze syn już wraca na wyspy ...


Poziom wody w studni wrócił do normy, ale coś jednak rozszczelniło się w całej instalacji, bo woda spływa z powrotem, nie utrzymuje się ciśnienie ... trzeba wyjąć pompę, mimo że pracuje, i sprawdzić ją ... znowu drabina, zejście do studni i kombinacje alpejskie, ale to już mąż zrobi, może przed Nowym Rokiem.
Na dodatek chyba została zniszczona rura odprowadzająca zużytą wodę do dołu chłonnego, bo przejechał po niej bardzo ciężki ciągnik z drzewem ... trzeba odkopać i naprawić ... zawsze jest coś do zrobienia i w takim małym gospodarstwie ...


Ale za to za chatką znowu leży solidna porcja drzewa do pocięcia i porąbania ... niech schnie już na następną zimę ... a my ruszyliśmy w dalszy, świąteczny objazd pogórzański.
Chcieliśmy zobaczyć, jak wygląda nowe arłamowskie królestwo ... mimo, że ma być za kilka dni otwarcie, przy bramie cerberzy nie wpuszczają jeszcze na teren ośrodka ...


Tuż przy drodze wyłożone kostką lądowisko dla helikopterów ...
Z doliny Jamninki doskonale widać tę ogromna inwestycję ...


... ale jak zobaczyłam cennik w ich ofercie, to z lekka mnie zatkało ... dla kogo takie ceny niechrześcijańskie? dobre w tym wszystkim jest to, że na terenie ośrodka jest stok narciarski, raptem z 10 km od naszej chatki, i nie trzeba wcale jechać daleko, żeby ździebko poszusować ... przez czas remontu był nieczynny, więc trzeba było szukać innych, głębiej w górach.
Pokazaliśmy babci rozległe tereny dawnych wsi, Jamnej Górnej, Dolnej, Trójcy ... pielęgnowane stare drzewa, znaczące dawne zagrody ...


... a najbardziej cieszy bielejąca nowością, odremontowana kapliczka ...


... posadowiona na równinie, u stóp fortalicium w Jamnej Dolnej. Miałam poważne obawy, że zanim zabiorą się za nią, to osypie się w kupkę kamieni. Nasza babcia orzekła, że to bardzo przygnębiający widok ... tu stały wszędzie domy, kwitło życie ...
Opuszczone lotnisko na Krajnej zostało zagospodarowane, teren ogrodzony ...


... i zbudowana nowa wieża kontroli lotów ...


Słychać pogłoski, że kiedy zostaną poczynione wszystkie inwestycje, powstanie park narodowy, teren zostanie zamknięty dla zwykłych śmiertelników, a tylko wybrańcy będą mieli tu dostęp, zupełnie jak za czasów komunistycznych ... czy to prawda? nie mam pojęcia ...


Wracaliśmy powoli do domu, bocznymi drogami, widokowymi dolinami ... po wsiach chodzili przebrani kolędnicy ... co za czas, święta bez śniegu.
Ledwo wydostałam się z auta pod domem, bo rano, kiedy pochyliłam się nad umywalką, strzeliło mi boleśnie w krzyżu ... dobrze, że jeszcze jutro świąteczny czas, podkuruję się ździebko.
A w domu poszły w ruch barszczyki, uszka, gołąbki ... wycieczka wzmogła bardzo apetyty, ale na słodkie nikt nie chciał patrzeć ...


Dziękuję pięknie za wszystkie życzenia dla młodych, za życzenia świąteczne, ciepło robi się na sercu, kiedy czytam tyle życzliwych słów.
Pozdrawiam Was serdecznie w ten świąteczny czas, pa!




poniedziałek, 23 grudnia 2013

Niezwykły czas ...

Właściwie to nie wiem, przygotowania do ślubu, i przygotowania do świąt, a wszystko równie ważne ...
Nasza młodzież wzięła ślub, a potem było uroczyste przyjęcie ... w skromnym gronie rodzinnym, spotkanie pokoleń, ich przyjaciele ... babcie, bo dziadkowie już nie żyją ... rodzice ...


To był piękny czas, cieszymy się ich szczęściem ...


I było rzucanie bukietem, i podwiązką ...


i pieniążek pod piętą ...


A potem zabraliśmy się do naszego domu, bo było blisko ... młodzież pięknie bawi się ...


Wiecie co? zrobili sobie karaoke, śpiewali zgodnie długo w noc ... a my razem z nimi, już na zupełnym luzie  ...


Psy ułożyły się pod ławą, u naszych stóp, a Gucio przyszedł dopiero wtedy, kiedy trochę przyzwyczaił się do ruchu w domu ...

Mili moi, chciałabym wszystkim złożyć najserdeczniejsze życzenia świąteczne, dużo radości przy stole wigilijnym, dobrych spotkań i rozmów, pomyślności i zdrowia, szanujmy się nawzajem, szanujmy nasze poglądy i nasze wybory, bądźmy dobrzy ...


Pozdrawiam Was serdecznie w ten niezwykły czas, dziękuję za odwiedziny, za dobre słowa, bywajcie w zdrowiu, pa!