poniedziałek, 18 grudnia 2017

Jak szukaliśmy "szyldówki" ...

W zeszłym tygodniu dodatnie temperatury sprawiły, że śnieg wytopił się prawie zupełnie.
Fakt ten ucieszył mnie z lekka, bo na pewno uda mi się zjechać bez strachu w dół na przedświąteczne wędzenie. Ale jak pisałam wcześniej, dziwnym zbiegiem sił przyrody pogoda załamuje się zawsze na weekend i w sobotę rano obudziliśmy się znowu w śnieżnej bieli.


Ale wymyśliliśmy sobie wyjazd do Krzeczkowej na poszukiwanie śladów po starym dworze Schildów i resztek ruin kaplicy prof. medycyny Romualda Węgłowskiego, czyli tzw. szyldówki.
Kilka lat wcześniej przy okazji pobytu na Krzeczkowskim Murze udało mi się dokopać do fascynującej historii tego niezwykłego miejsca i samej Krzeczkowej.
Więc tym razem wiedząc mniej więcej, gdzie szukać, ruszyliśmy w drogę, zostawiwszy pojazd przy szlabanie i normalnej już na Pogórzu ostrzegawczej tabliczce: Uwaga! Ostoja niedźwiedzia.
Owszem, jedyny ślad opon na drodze pokazuje, że jednak można tędy przejechać, na pewno myśliwi.
Po lewej stronie bobrowe uroczysko, wszędzie sączy się woda, na potoku liczne tamy tworzą wielopoziomowe rozlewiska.


Uszliśmy spory kawałek twardą, bitą drogą, wypatrując pilnie śladów po dworze. Ale albo nie doszliśmy do tego miejsca, albo świeżo spadły śnieg przykrył mizerne resztki i najnormalniej w świecie nic nie znaleźliśmy:-)


Droga zaczęła się już obniżać i doszliśmy do wniosku, że już jesteśmy za daleko.
Dopiero w samej wsi zagadnęliśmy na którymś z podwórek mężczyzn rozprawiających nad podniesioną maską samochodu i oni nas upewnili, że byliśmy w dobrym miejscu ... tam po lewej stronie jest takie wypłaszczenie, widać resztki murów, ruiny kaplicy, a będzie z 10 metrów od drogi ... to pewnie przez ten śnieg nie zauważyliście ...


Ale skoro tu już znaleźliśmy się, to nie wypadało nie zaliczyć odwiedzin na Krzeczkowskim murze, w niesamowitej bajecznej scenerii, ze śniegiem i mgłami.
To tylko 5 minut drogi od głównego szlaku niebieskiego, ale w jakim anturażu.


Sama droga w dziewiczym śniegu prawie po kolana, ciemne jodły o gęstej koronie do samej ziemi
od razu przywodziły na myśl liczne kryjówki niedźwiedzia ... no niechby tylko coś tam się poruszyło, a zwiewałabym pewnie, gubiąc nogi:-)


Sam Krzeczkowski Mur jak starożytna twierdza, flisz karpacki regularnie spękany jak cegły i stąd pewnie ta nazwa, bardzo zresztą akuratna.


Gdzieś tu, trochę dalej na mniejszym kamieniołomie rośnie języcznik, trzeba spróbować wiosną.


Bardzo podobała nam się ta krótka wędrówka, na pewno wrócimy tu z powrotem, choćby po to, by trochę nadmiar świątecznego jedzenia spalić. Mapa pokazuje, że można zrobić zgrabne kółeczko lasami i wrócić w to samo miejsce, można też zejść do nadsańskich Chołowic. Ale tutaj z kolei pojawia się problem zmotoryzowanego turysty,  pozostawione auto:-) 


No i może w końcu uda nam się odnaleźć "szyldówkę"
Zrobiliśmy sobie powrót do chatki przez Birczę, w śniegu, w mgle, czyli w prawdziwej zimie.





W niedzielę znowu kłopoty na podjazdach kalwaryjskiej drogi, bo wczesnym rankiem nikt jeszcze nie posypał zamarzniętej na lustro drogi.


Próbowaliśmy potem alternatywnego zjazdu inną drogą, ale ona w zimie jest nieutrzymywana, poza tym koło kaplic kalwaryjskich śnieg jest zgarnięty przez pług w wielką hałdę nie do pokonania.




Może się tak zdarzyć, że człowiek zostanie uwięziony na górze, jeśli inne pojazdy zatarasują tę jedyną drogę lub wydarzy się coś innego ... przeczekać jest gdzie, tylko my zawsze w pośpiechu:-)
Słońce ożywia ten monotonny krajobraz w czarno-białej tonacji ...




No i jemiołę trzeba było jeszcze uciąć z jabłoni na święta, na całowanie:-)


Pozdrawiam Was w zimowej, przedświątecznej tonacji, spokoju życzę, pa!



20 komentarzy:

grazyna pisze...

Jak mi sie marzy taka zima, a w Warszawie nic a nic....pieknie bialo, tak jak powinno byc! mam nadzieje,ze jednak w koncu i u nas posypie biela. Fajne te Wasze wycieczki, ciagle macie cos do zobacznia, cos do odkrycia...a Wasz cel jeszcze przed Wami, Szyldowka kiedys bedzie znaleziona. Przeczytalam Twoj link zwiazany z tym dworem, bardzi ciekawy! pozdrawiam serdecznie i zycze Wesolych Swiat!

BasiaW pisze...

Oglądałam MUR wiosną, było ciepło i pięknie. Ale zimowa sceneria jest jeszcze bardziej bajeczna.

Olga Jawor pisze...

Zainteresowałaś mnie Marysiu tą Krzeczkową. Będziemy musieli z Cezarym wiosną tam wyruszyć.Tyle jeszcze ciekawych miejsc przez nami do odkrycia na Pogórzach. A zima u nas bliźniacza jak u Was. Cudne te widoki, tylko że gdzieś tam niedźwiedzie i wilki w cichości sobie chodzą i z dala nas podpatrują...Dobrze, że z dala!;-)
Pozdrawiam Cię ciepło, sąsiadko!:-)

mania pisze...

Bajkowa sceneria! czy na przedostatnim zdjęciu jest Kopystańka?
Pozdrawiam serdecznie :)

krzyś pisze...

Marysiu!

Z tą "szyldówką" to może zaczekajcie do wiosny.
Może z nami???.... :-)

Pozdrawiamy cieplutko g. i k.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Grażyna, szkoda, że nie jest to miejsce jakoś oznakowane, ale teraz, wiedząc, że dobrze szliśmy, postaramy się być bardziej uważni:-) Krzeczkowa, taka mała miejscowość, a tyle historii; tak mądrzy ludzie tu żyli, dr R.Węgłowski, jego żona Rosjanka Eugenia; stąd pochodzi drugi Romuald, prof. archeologii; ciekawa jestem, czy był tu ktoś zobaczyć to miejsce z potomków rodziny; pozdrawiam i wzajemnie dobrych Świąt.

Basia, niemożliwe, byłaś tu wiosną i widziałaś Mur Krzeczkowski? wędrowałaś czy przejazdem? pozdrawiam.

Ola, a to wszystko tak niedaleko nas:-) fascynują mnie obydwa Pogórza, jak już z mężem nie łazimy, to przynajmniej ruszamy w objazd po różnych zakątkach; zima ma się doskonale, wczoraj byłam wędzenie uskutecznić, Jasiek nacieszył się śniegiem, którego na równinach nie uświadczy:-) może niedźwiedzie już śpią:-) pozdrawiam.

Mania, jak na kartkach pocztowych:-) Kopystańka, bo jak pogórzańska relacja bez niej:-) pozdrawiam.

Krzyś, macie załatwione:-) to bardzo sympatyczne miejsca do wędrówki, kamieniste drogi wśród przepastnych lasów, można szlakiem i bez, zatem niecierpliwie czekamy wiosny:-) to tylko chwilkę po Roztoczu:-) pozdrawiam.

wkraj pisze...

U Was zima już na całego. Pięknie jest tak pospacerować pośród tak ośnieżonego lasu. I pierwsze zaspy na drogach. Tego akurat Wam nie zazdroszczę, ale czy inaczej moglibyście podziwiać ten ubielony świat wokół ?
Pozdrawiam serdecznie.

Renia pisze...

ło matko jak bajecznie

Aleksandra I. pisze...

Toż u Was zima na całego. Te widoki zaśnieżonych terenów jak w bajce. Ja cały czas czekam na podobne widoki. Póki co życzę jak najwięcej wspaniałych spacerów i opisywania tych wrażeń.

Krzysztof Gdula pisze...

Jaki człowiek nienasycony!: dwa dni temu widziałem takie krajobrazy w Sudetach, a na Twoje zdjęcia patrzę z zazdrością, myśląc o pięknych zimowych widokach na waszej wycieczce.
Oj, prawdę tutaj przeczytałem: ilości ładnych miejsc do zobaczenia można Ci pozazdrościć, Mario.
Wyrzeźbiony wiatrem niebieski śnieg na zdjęciu wygląda pięknie.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Wkraju, na nizinach cienko ze śniegiem, ale od pogórzy zaczyna się zima całkiem porządna; jeśli drogowcy nie zdążą rankiem posypać, to na drogach jest niezła jazda, ale zazwyczaj w ciągu dnia wszystko wraca do normy; najgorzej, jak wieje, wtedy mogą nie zdążyć z odśnieżaniem zasp, i wtedy jest błogie tłumaczenie: Zawiało nas, nie możemy wyjechać; pozdrawiam.

Renia, tak się złożyło, że padał śnieg, a wyżej była mgła, to na gałęziach dodatkowo osadzała się szadź, rzeczywiście było bajecznie; jodły pod czapami śniegowymi jak na kartce świątecznej; pozdrawiam.

Aleksandra, aha! nawet najbliższa rodzina za bardzo nie wierzyła, że tyle śniegu, dopóki się sami nie przekonali, a Jasiek nie wytarzał się w zaspach i wyjeździł na sankach; dzięki i pozdrawiam.

Krzysztof, myślę, że człowiek wrażliwy o każdej porze ujrzy piękno natury, śnieg dodatkowo przydaje uroku, to prawda:-) tereny ciekawe, mamy je w zasięgu kilkunastu kilometrów, jak tu nie korzystać, kiedy chwila trochę wolniejsza:-) tam na górze zawsze wieje, i zima jakby cięższa, pewnie 5 km od nas, ale to już Góry Sanocko-Turczańskie; pozdrawiam.

Łucja pisze...

Wspaniałe zimowe krajobrazy i te mgliste, grożące niedźwiedziem i te wesołe, tkane słońcem. Pozdrawiam serdecznie

Beskidnick pisze...

Bajecznie!
To jest to co bard opiewał słowami "piękna zima się śniła".
jak szukam czegoś w terenie to zawsze tylko wczesna wiosną, gdy śniegi już spłyną, a zielenina nie wybuja - potem to już wyprawa na miarę odkrywania Angkor Watt ;-)

Beata Bartoszewicz pisze...

Kochana Mario,
w tym bajkowym krajobrazie Święta muszą być bajeczne :)

Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia życzę Tobie i Twojej Rodzinie spokoju, radości i miłości. W Nowym Roku 2018 niechaj Wam się darzy !
Beata

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Łucja, w słońcu raźniej, strachy mniejsze; znowu wieje, i białego jakby mniej; pozdrawiam.

Maciej, taki był zamiar, że skoro śniegu nie było w piątek, to w sobotę na pewno coś odnajdziemy, ale pogoda płata figle:-) a "szyldówka" poczeka cierpliwie na nas:-) pozdrawiam.

Beata, na Pogórzu inny świat, nie ma pośpiechu, tłoku, zakupowego szaleństwa:-) dzięki wielkie, i wzajemnie wszystkiego dobrego, pozdrawiam.

Anna Kruczkowska pisze...

Pięna t anasza zima w lesie. Szkoda, ze już nic po niej nie zostało :( U mnie szaro i buro, ale kozy mają co gryźc, gdy idą na spacer ;)
Wszystkiego cieplutkiego!

Bylinowy Pan pisze...

Wszystkiego najlepszego Marysiu z okazji nadchodzących Świąt dla całej Twojej Rodziny.

Tomasz pisze...

Mario
Życzę Wam Najwspanialszych Świąt Bożego Narodzenia i spełnienia marzeń w Nowym Roku.
Pozdrawiam serdecznie Tomasz

Ania pisze...

Wesołych Świat w tak cudnej scenerii ! Bogatego Mikołaja i czasu pełnego miłości i czułości ! Wyobrażam sobie, jak Jasio cieszy się świetami :-). U całowania !

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Aniu z Izerskiego, Bylinowa Aniu, Aniu z kosmosu, Tomaszu; dzięki wielkie , i wzajemnie wszystkiego dobrego:-) pozdrawiam.