niedziela, 12 maja 2019

Trzęsienie ziemi i wielka woda ...

Tytuł katastroficzny niebywale.
Ale tylko na pozór, może w połowie:-)
Trzęsienie ziemi to ciasto, którego nazwa wpadła mi w oko przy okazji przeglądania przepisów.
Ciasto jak na murzynek, na wierzch utarty serek śmietanowy z odrobiną masła i większą odrobiną cukru pudru, wylewamy na wierzch i nożem przegrzebujemy z murzynkiem.
Wcale smaczny wyrób, ciasto wilgotne, znika bardzo szybko ...


Po weekendzie majowym, po ulewach podniósł się niebezpiecznie stan wód. Lało, lało, zimno i nieprzyjemnie ... kiedy przyjechaliśmy nad Wiar, woda już powoli opadała.
Barierki z nowego mostu zostały zdjęte, bo woda przelewała się przez wierzch, niosąc wydarte pnie i konary, które blokowały się również na przęsłach.
Na ratunek został wezwany człowiek z chwytakiem jak do przenoszenia pni w lesie i rzeczywiście przenosił naniesione zatory na druga stronę mostu, a sam most został zamknięty dla ruchu.
Dziś woda płynie sobie grzecznie, wymyte koryto, widać kamienie na dnie ...




Pod chatką zaczyna kwitnąć storczyk męski, listera ...  a także łany dąbrówki ...




... na uporządkowanej ziemi po budowie gazociągu całe łany nasięźrzału:-)


Przekwitł już mniszek, wiatr roznosi dmuchawce, wreszcie zrobiło się ciepło.


Trawa urosła po kolana, czekam, aż przekwitnie, potem kosa spalinowa w ruch.
Zieleń w różnej tonacji, pięknie wygląda na tle ciemnych iglastych ...



... czasami drogę przebiegnie jakieś jelonkowate ...



Od dłuższego już czasu słyszymy gdzieś od potoku charakterystyczny głos bażanta. Nigdy jeszcze nie widzieliśmy na Pogórzu bażanta, czyżby zaczęły osiedlać się tu pierwsze ptaki?
Wczoraj poszłam na krótki spacer po łąkach, właściwie to bardzo mało kwitnących roślin, zaobserwowałam krzyżownice w dwóch odcieniach, a także storczyki - podkolany z nierozwiniętym kłosem kwiatowym ...





Wpis trochę nieskładny, przekaz idzie z Pogórza, zdjęcia słabo się kopiują:-) zatem kończę widokiem Kopystańki ...


Pozdrawiam serdecznie, dziękuję za odwiedziny, wszystkiego dobrego, pa!

20 komentarzy:

Lidka pisze...

Kobieto, gdzie to ciepło? u nas było i sie zmyło...pewnikiem na Pogórze :)
Pomimo dżdżu i chłodu nastroje tu dobre, a to po wczorajszym koncercie Tomka Lewandowskiego. Trochę pozytywnych treści w tym ogólnodostępnym badziewiu człowiek wysłuchał :)

Aleksandra I. pisze...

Mario, nie mogę nadziwić się Twoją znajomością tych wszystkich roślinek. A nazwy - co jedna to trudniejsza do wypowiedzenia. I u nas zimno i deszczowo, chociaż woda bardzo potrzebna. Pozdrawiam serdecznie.

krzyś pisze...

Marysiu!

Jak miło choć na chwilę przenieść się na Wasze Pogórze.

Pozdrawiamy gorąco g. i k.

Stanisław Kucharzyk pisze...

No i pięknie macie. Nasięźrzały na całej długości wykopu się pokazały czy tylko w tym jednym miejscu?

Zielonapirania pisze...

A tak się jesienią zastanawiałam, po co tyle tego lasu wycięli... na linię gazową, jak się okazuje.
Bażanty mogę "pożyczyć", mam w krzaczorach blisko domu i na działce kilka rodzin:)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Lidka, no tak, a było mi się chwalić ciepłem? w nocy nalazło chmur, rano mgła i zimno, o! i już po pogodzie:-) łakniemy takich pozytywnych treści w przekazie muzycznym, może uda się coś wykombinować:-) dziś zakupiłam sadzonki pomidorów i kilka ostrych papryk, może coś wypracuję pod folią; pozdrawiam.

Ola, tylko kilka znam z bogatego świata roślin, nazw nie sposób zapamiętać, a co niektórzy po łacinie recytują:-) wczoraj był u nas prześliczny dzień, słoneczny, było nam dobrze, bo nie musieliśmy do domu wracać:-) pozdrawiam.

Krzyś, Pogórze w wiosennej szacie przecudne, mam pod lasem jeden obrazek, który obserwuję od wiosny, już wypuścił kolbę kwiatostanową, lada dzień rozwinie się, na ten moment czatuję z obiektywem aparatu:-) wyszłam wczoraj z psami na łąki, pobiegły do potoku, wróciły jak diabły w czarnym błocie:-) pozdrawiam.

Staszek, nasięźrzały zobaczyłam jeszcze u sąsiada po lewej, też na wykopie, dalej nie szukałam, ale być może i tam są:-) pojechaliśmy wczoraj rankiem do Serednicy do rezerwatu cisów, na łące skończyły nam się ślady i właściwie nie chciało nam się szukać dalej, ale było prześlicznie w porannym słońcu; te doliny między górami rusztowymi, Leszczowate, Ropienka, Łodyna, Serednica, Wola Romanowa, ruchu prawie żadnego, w każdej mijanej pasiece pracowali pszczelarze, więc i mój pszczelarz po powrocie zajął się swoimi pszczołami:-) niedziela jak malowanie; pozdrawiam.

Zielonapirania, tak, inwestycja wyższej użyteczności publicznej, ale już na szczęście u nas zakończona; tłukli się po terenie od dłuższego czasu, a wczoraj ani jeden człowiek nie zjechał naszą drogą, to się nazywa spokój:-) obserwuję bażanty na równinach, widać je doskonale w tych cudnych barwach, zwłaszcza samce, u nas nie widzieliśmy nigdy, teraz jakiś jeden daje głos znad potoku; może za dużo lisów i nie pozwalały im się osiedlać, a może na równinach ich za dużo i szukają sobie nowych terenów, a że migrują do nas, to cieszymy się z tego:-) pozdrawiam.

Beskidnick pisze...

Ślicznie jest. Co prawda mamy sezon jak z piosenki Kory, ale i tak sporo rzeczy oczy cieszy, a susza w kraju była, a nad Biebrzą płakali jak bobry bo im bagna wysychały, no to niech pada.

Krzysztof Gdula pisze...

Przyłączam się do Aleksandry: zadziwiasz znajomością roślin, Mario.
Nie tak dawno temu uświadomiłem sobie ważność znajomości roślin dla dokładniejszego i głębszego widzenia świata, także widzenia go ładniejszym. Wyobrażam sobie, jak idziesz łąką, patrzysz na rośliny i znając je, widzisz łąkę pełniej i ładniej niż ja, znający ledwie garstkę roślinek. Mario, gratuluję.
Wiar pokazał swój ząb. Tam pasowałoby postawić elektrownię wodną z jeziorem.

Barbara G pisze...

Ależ wszystko pięknie kwitnie a ciasto sprytne:)pozdrawiam

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Maciej, a niechby niebo obdzieliło deszczem wszystkich, a gdyby tak jeszcze trochę ciepła do tego:-) no, jak bagna wysychają, to rzeczywiście susza; u nas po pochyłościach szybki spływ wód, tak samo potoki i rzeki szybko wzbierają; miałam na dziś zaplanowane roboty ogrodnicze, a tu leje od nocy, nici z planów; pozdrawiam.

Krzysztof, uczę się dużo od moich znajomych, poznanych przez internet:-) ponieważ łąki koło nas ciepłolubne, takie resztki stepowe, to i niektóre rośliny ciekawe, a nawet bardzo rzadkie; sama wędrówka po tych łąkach jest wielką przyjemnością, dalekie widoki, prawie jak w Kaczawach:-) Wiar już niejeden raz rozszalał się po ulewach, kilka lat temu obserwowaliśmy, jak zmienił bieg, zabrał ludziom pola, a most stał sobie na przyporach na środku wody, bo ta zabrała przyczółki; elektrownia z jeziorem, mówisz ... przestań! wsie trzeba byłoby wysiedlić i zalać wodą ...;pozdrawiam.

Barbara, zieleń okrywa drzewa bardzo szybko, liście rosną prawie w oczach, gdybyż jeszcze trochę cieplej było; w niedzielę lato, a dziś bardzo zimno, na dodatek u nas zawsze ze 3 stopnie niżej ze względu na wysokość; czasami ciekawe przepisy można znaleźć w necie, nieoczekiwane zestawienia, wykorzystanie różnych produktów, korzystam z nich:-) pozdrawiam.

BasiaW pisze...

Twoja wiedza i ciekawość świata zawsze mi imponuje!

Bylinowy Pan pisze...

Widzę wśród dmuchawców żałobnika.. bodziszka. Niepozorny, jednak ulubiony..- przez jego ciemny, rzadko spotykany kolor.
Nasieźrzała nie znalazłam w Czerwonej Księdze Roslin Województwa Podkarpackiego.. Dziwne ? Czyżby stał się pospolity ?

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Basiu, słaba ta moja wiedza, ot! tak tylko, żeby wiedzieć, po czym stąpam:-) a jeśli już trafię na okaz rzadki, to podwójna radość, a jeszcze do tego, jeśli uda mi się go zidentyfikować:-) tyle cudowności roślinnych nas otacza, czasami oryginałów wręcz, że pochylam się nad nimi; teraz obserwuję obrazek:-) pozdrawiam.

Ania, z dzieciństwa pamiętam bodziszka żałobnego z przydomowego ogródka, tutaj rośnie wszędzie, pszczoły go lubią; tęskniłam za poznaniem nasięźrzała, mając go tuż pod nosem, pod chatką:-) teraz uważniej patrzę pod stopy i udało mi się wypatrzeć go w trawie na łące; do tego osobista plantacja na wzruszonej ziemi na gazociągu; nie wiem, czy jest chroniony, ale oryginał z niego rzadki; pozdrawiam.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ania, właśnie przeczytałam w wiki, że nasięźrzał jest objęty ścisłą ochroną gatunkową, a odnotowany w Czerwonej Księdze Polski; czemu nie ma w Podkarpackiej? nie mam pojęcia.

grazyna pisze...

Marysiu! trzesienie ziemi mnie zainspirowalo wiec bedzie wykonane, jelonkowate sa przepieknym przezyciem, bardzo lubie takie niespodzianki a Tobie udalo sie to uchwycic!!! gratuluje refleksu.
A deszcz niech pada, byle potopu nie bylo.
Zajrzyj na moj blog, bo tam Barbara Ci duzo napisala...sciskam mocno

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Grażyna, ale nazwa, prawda? okazuje się, że pod koniec pieczenia tego ciasta trzeba lekko potrząsnąć formą, jeśli ciasto jeszcze trzęsie się, trzeba dopiec:-) patyczek nic tu nie daje, bo ciasto jest wilgotne i zawsze coś na nim zostaje, a zatem trzęśmy:-) Mój znajomy Stefan mnie nauczył: trzeba mieć aparat w pogotowiu na kolanach, wtedy uda się zrobić zdjęcie, oczywiście siedząc obok kierowcy; już zajrzałam, dzięki; pozdrawiam.

Bylinowy Pan pisze...

Marysiu a wrzuć te krzyzownice do Niezwykłej Przyrody Kseroterm, nie zapomnij też o storczykach !!
Czasem mi sie zdawało będąc u Ciebie, że jakieś dziwne te listery- a to nasieżrzały- tylu botaników tam gosciło, nie przygladałam sie temu zjawisku bliżej..
Pozdrawiam serdecznie.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ania, są i listery, są i nasięźrzały; pozdrawiam.

Pellegrina pisze...

U mnie mniszki jeszcze żółte, nie anielą jeszcze na biało. Ależ u Was bujna łąka, ja muszę kosić często bo moja kosiareczka jak zabaweczka, takiej trawie by nie dała rady. Jelonku piękne, mnie się dopiero raz, zimą sfocić je za ogrodzeniem. Ja nie mam na skraju internetu stąd listy zawsze spóźnione.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Krystynko, generalnie mniszki przekwitły, pojawiają się jeszcze gdzie-niegdzie spóźnione kwiaty, ale jest już po; zaczynają mdląco pachnieć głogi; u nas to tylko kosa spalinowa, trzeba się sporo namachać, czekam jeszcze aż przekwitną bodziszki żałobne i dąbrówki, a tak w ogóle to zawsze żal mi kosić kwitnące rośliny, ale wybiórczo się nie da:-) mój internet działa różnie, czasami udaje mi się coś napisać, a nawet zdjęcia wkopiować, a czasami nawet nie otwierają mi się strony do poczytania; wiem, że jak cisza u siebie, to jesteś "wyjechana":-) pozdrawiam.