Ciągnący się od długiego czasu remont domu "stacjonarnego" wypompował z nas wszystkie siły.
Kto przeżył taki armagedon, ten wie, o czym piszę.
Kucie ścian, wiercenie, piłowanie, wszechobecny pył, hałas jak w hucie na walcowni ... ekipa wychodziła na koniec dnia, a wtedy trzeba było jakoś doprowadzić dom do porządku, skoro się w nim mieszka. Pogodzić do tego dwa psy, które gonią kota kuternogę, a zatem wyjścia sterowane, a na noc mąż z psami na Pogórze, a ja z kotem w domu w jednym, udrożnionym kąciku, bo gdzie kaleki biedaczysko spędzi noc.
Ale jakoś przeżyliśmy, przetrwaliśmy ... tym samym Pogórze zaległo odłogiem.
Koper na grządkach wyrósł jak las, kolendra wysiała się w truskawkach i zagłuszyła je, a zakupione na zielonym rynku sadzonki pomidorów wyrosły wariacko, że palików brakuje na wysokość. Mutanty jakieś czy co?
Wpadaliśmy w sobotę jak po ogień, nie wiadomo za co łapać, mąż do pszczół, ja usiłowałam coś uładzić na grządkach ... wreszcie ostatnio po południu powiedzieliśmy - dość! nie dajmy się zwariować!
Roboty nie przerobimy, a od życia też nam się coś należy:-) ...
Wsiedliśmy w auto i ruszyliśmy przed siebie, zupełnie niedaleko, jak zwykle kółeczko w ładnej okolicy czyli dolina Jamninki.
E! nie, to za krótko, jedźmy do głównej drogi, a potem powrót przez Grąziową, tam jest ładnie, może o Łomną zahaczymy ... Kiedy wyjechaliśmy na główną drogę prowadzącą w Bieszczady, przytłoczył nas ruch, wszyscy jadą w tamtym kierunku, w końcu wakacje. Nam mignął drogowskaz ... Nowosielce Kozickie 2km ... zawróciliśmy i wjechaliśmy w inny świat.
Od razu przypomniał mi się niedawny wpis Staszka K. i jego odpowiedź w komentarzu, która posłużyła mi za tytuł tego wpisu.
Właściwie Staszek napisał wszystko o Nowosielcach Kozickich, ja tylko powiem, że po zjeździe z głównej drogi ogarnia człowieka błogi spokój.
Na końcu wsi, pod domem z malwami starsza pani rozmawia przez telefon, gdzieś dalej słychać głosy, ktoś śpiewa, zabudowa rozrzucona, sporo opuszczonych domów, cerkwisko, miejsce po dworze, park, kościół ze starymi nagrobkami na placu.
Ciekawa ścieżka wyznakowana po przydworskim parku, sporo historii ... w pobliżu obory, zabudowania gospodarcze, jak to zwykle robiono z pańską posiadłością.
Obeszliśmy park, poczytaliśmy tablice, zwiedziliśmy teren przykościelny i orzekliśmy jednogłośnie: Mieszkalibyśmy tu:-)
Nowosielce Kozickie właściwie plątały mi się w związku z jakąś wędrówką, na pasmo Chwaniowa, potem od kapliczki myśliwych lasem, wioską i do głównej drogi. Na pewno uskutecznimy, może późną jesienią, albo wiosną, kiedy czasu będzie więcej.
Wczoraj przyjechałam na Pogórze prawie pod wieczór, bo ogórki się zaczęły, trzeba zakisić.
Przy okazji walka z zielskiem, posiałam także jakieś cudactwa, które można siać na przełomie VII/VIII, bo przecież grządka nie może stać pusta po zebraniu zielonego groszku i zimowego czosnku. Zobaczymy, co z tego wyrośnie ... jakaś czarna rzodkiew, rzodkiewki, rokieta i inne odmiany sałat, których nazw już zapomniałam. Tyki z fasolą wiatr przewrócił, walczyłam, żeby postawić je do pionu, zgniotły się trochę ogórki ... tak to samemu działać, wszystko leci na głowę:-)
Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, wszystkiego dobrego, pa!
14 komentarzy:
Miejsce piękne i niezwykłe. Zauroczyła mnie kapliczka- taka wyjątkowa.
Ciekawe miejsce pokazałaś - Nowosielce Kozickie. Podoba mi się taka drewniana zabudowa. A w ogrodzie i Twoje zagrodzie jak zawsze sporo pracy. Ciekawa jestem czy susza Wam nie dokucza? U nas wszystko schnie, tylko ceny na straganach idą w górę. Nie wiem jak to będzie dalej. Pozdrawiam
Przecudowne miejsce, w którym można zatrzymać czas, a nawet go cofnąć... Kapliczka również mnie zachwyciła. Pozdrawiam! ;)
Dostrzeganie przez Ciebie piękna ,to wielki dar od losu,a umiejętność przekazywania go innym,to już sztuka.Gratuluje i pozdrawiam.
Witaj Mario
U mnie również pomidory na działce nieco się zapuściły, ale ostatecznie zbiór powinien być udany, choć trochę więcej ciepła by się przydało. Nowosielce Kozickie, to jedna z bardziej urokliwych wsi w Górach Sanocko Turczańskich. Wędrowałem tam już jednak dość dawno, powinienem zadbać o nowe zdjęcia tamtej okolicy. Przejeżdżałem ostatnio szosą główną w drodze do granicy w Krościenku. Nie było czasu by przystanąć lub odjechać gdzieś w bok do którejś z wioseczek. Obecnie bardziej mnie tam ciągnie by wracać niż w Bieszczady, i tak już raczej pozostanie.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Ojej, jak myślę o remoncie, to pierwsze co mi przychodzi do głowy to ciasnota, bo my w bloku. Bardzo dobrze zrobiliście, bo zasłużyliście na relaks. Miejsce jest niesamowicie urocze, coraz bardziej takie lubię. Takie miejsca pozwalają mi się wyciszyć, bardziej zrozumieć siebie, świat. Pozdrawiam serdecznie, dobrych dni Wam życzę. :)
Jak mówią roboty nie przerobisz, czasem wręcz należy pomyśleć o sobie i tym co sprawia przyjemność. Kolejne urocze miejsce, które można u Ciebie zobaczyć. Pozdrawiam serdecznie
Jak zawsze dziękuje za promocję
Zacne niejsce a jakze, ile tych zacnych miejsc masz wokolo...zazdroszcze ale o tym juz Cie zapewnialam.
A znam, znam co to remont i co to budowa...
Na filmach wygląda fajnie, romantycznie. Para sobie gniazdko mości, wygody szykuje, czułe spojrzenia, jakieś dowcipkowania, uśmiechy itd. itp. A w rzeczywistości?
Harówa, syf, spękane od kurzu ręce drapiące gardło i zmęczenie.
A miejsce faktycznie zacne wielce.
U nas dziś też sobota w ogrodzie.
No proszę, Wy to zawsze coś ciekawego znajdziecie.:)
U nas susza, wszystko biedne, zakaz podlewania w niektórych godzinach.
Pozdrawiam serdecznie:)
Robota jak robota, jest zawsze, a czasu na relaks zawsze mało, trzeba mieć, tak jak Wy, właściwe priorytety :))
Uściski z suchych Kujaw , tęsknie wypatrujących Danielki :**
Lidka
Basia, jest to właściwie kaplica grobowa, ale rzeczywiście wygląda jak kapliczka; miejsce tak bliskie trasy w Bieszczady, tylko 2 km od niej; pozdrawiam.
Ola, kiedyś nazywała się Seńkowa:-) ileż tam domów opuszczonych w zarośniętych, ukwieconych ogrodach, wiele domów bardzo mi się podobało; u nas nie ma takiej suszy, jest zielono, bywało gorzej, potoki powysychały, a Wiar był ledwie ciurkiem wodnym, teraz toczy swoje wody jak zwykle; na straganach i u nas drogo, dlatego zbieram wszystko skrzętnie, co urosło na grządkach; owoców nie ma; pozdrawiam.
Maks, o, tak, bardzo trafnie to nazwałeś, zatrzymać - cofnąć czas, tylko szkoda, że tak niewiele zachowało się z tych dawnych czasów; wojna to zła rzecz; kapliczka, a właściwie kaplica grobowa, z herbem; pozdrawiam.
Piotr, a toś mi nakapał miodku na serce:-) może to nie sztuka, tylko pochwalenie się, że i u nas też można coś ciekawego zobaczyć, a nie tylko Polska C:-) dzięki wielkie i pozdrawiam.
Tomasz, pomidory ładnie wiążą owoce, będzie plon dobry, tylko mączniak mi je atakuje, ekologiczne sposoby nie działają; a my nigdy nie byliśmy w Nowosielcach, tylko palcem po mapie:-) o, tak, sami zastanawiamy sie nad Ukrainą, ale niedaleko, skałki Dobosza, Tustań, może Jamielnica, ładnie tam w Beskidzie Skolskim; pozdrawiam.
Agnieszko, przykro jest remontować i mieszkać w tym, ale czasami trzeba; już dawno pisałam, że nie cierrrpięęę remontów!!!! trzeba umieć odpoczywać choć troszeczkę, bo na długo sił nie starczy, a zwłaszcza jak zerknie się w pesel; pozdrawiam.
Wkraju, święte słowa, a i my już nie mamy tylu sił, co kiedyś, ciężko się z tym pogodzić:-) bardzo spokojna wioseczka, dlatego: mieszkalibyśmy tam:-) pozdrawiam.
Staszek, ależ proszę uprzejmie:-) :-) :-) często sięgam do Twoich starszych wpisów, także do Krzyśka Pogórskiego:-) pozdrawiam.
Grażyna, podsuwamy sobie nawzajem ciekawe tematy, podpowiadamy, wiele znajduję na zaprzyjaźnionych blogach:-) tereny ciekawe, przesycone historią, każdy znajdzie coś ciekawego dla siebie, ale to musi być wysmakowany turysta, inny przejedzie tylko i powie: e! taka dzicz, nic tu nie ma:-) pozdrawiam.
Maciej, moja siostra zawsze powtarza: o, matko, jak nie budowa u was, to remont, kiedy wy to skończycie? ano pewnie nigdy, już czeka wymiana pompy w studni na Pogórzu, taki to los właściciela kawałeczka ziemi; pozdrawiam.
Grażyna-M, a to wszystko za sprawą wymienionego powyżej bloga, bo Staszek to miłośnik Pogórza, i wiele korzystam z jego wpisów; u nas nie tak bardzo sucho, co jakiś czas podlewa z góry, bywało gorzej; pozdrawiam.
Lidka, i jeszcze mówią: robota nie zając, nie ucieknie i że roboty nie przerobisz:-) wszystko to bierzemy pod uwagę i zwiewamy w plener, jak się da; przejeżdżaliśmy w piątek pod połoninami na powrocie z Rumunii, wstąpiliśmy do Przysłupia na pstrąga, który jest złoty, wysadzany diamencikami, ceny jakieś wariackie za rybkę; w Brzeziniaku impreza na pół gór, BiesCzadBlues, a głośno, o! ludzie!, zjedliśmy i uciekliśmy stamtąd:-) u nas polało w tygodniu, nie jest źle, tylko pomidory pod folią podlewam; pozdrawiam.
Świetnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.
Prześlij komentarz