W ramach poświątecznego oczyszczenia organizmu, po tylu pysznościach zjedzonych poprzedniego dnia, wybraliśmy się razem z psami na spacer po wzgórzach wokół naszej chatki. Ciepły, wiosenny deszczyk zrobił swoje, w oczach wszystko zieleniło się i rozkwitało, a nasza beczka na wodę napełniła się po brzegi.
Po drodze przez las mijaliśmy wyręb drzewa, odsłoniło się ukształtowanie terenu i potok, którego nigdy przedtem nie zauważałam...
,.. odsłonięte podszycie zaczyna zielenić się, a drzewa rzadkie, jak w parku...
,... jest w tym jakaś polityka leśników, gospodarowanie terenami leśnymi,o których ja nie mam pojęcia.
Przy chatce trawa zielona, a na jej tle cała masa białych kwiatuszków, dosłownie łany...
Oj, bedzie co kosić w przyszły weekend majowy!
Po deszczu poprzedniego dnia gliniasta droga przylepia się cała do butów, psy zostawiają swoje tropy ....
Za potokiem to samo, droga rozjeżdżona niemożebnie przez traktory, wywożące drzewa z lasu...
Rozkwitły tarniny, dzikie czereśnie, na tle zieleni białe obłoczki kwitnących drzew...
Tarnina tworzy nieprzebyty mur, spodem przemykają tylko lisy swoimi ścieżkami, a kolczaste gałęzie skutecznie bronią dostępu do środka tej twierdzy..
Kwitnąca tarnina pachnie słodko, wręcz mdląco, jak powieje wiatr, to unosi ze sobą ten zapach jak tchnienie...
Samotna , dzika czereśnia, strojna jak panna młoda, sama biel.
To drzewo już nie odbije zielonymi liśćmi, smutno wznosi uschnięte konary...
Szczęśliwe psy, trawa niewysoka, można poszaleć, bo w wyższej Maks chyba by się zgubił. Dziś zauważyłam, że jest głuchy coraz bardziej, goni przed siebie i nie słyszy, jak go wołamy, dziadziuś-staruszek.
Ktoś wypalał na sąsiednim wzniesieniu trawy, żółte ślady znaczą uschłe sosenki, nadpalone pnie, przyroda szybko nadrabia straty i okrywa odniesione rany.
Między drzewami bieleją kupry pasących się owieczek, nie chcieliśmy podchodzić bliżej i płoszyć je, a i pies duży chyba je pilnuje.
Suchy Obycz, szczyt pod Arłamowem, teren zalesiony, niewidokowy, ale szlak prowadzi przez piękny, stary, bukowy las, miano tu utworzyć Turnicki Park Narodowy, coś nie wyszło. I wybieramy się tam w najbliższym czasie, od dołu, bo kiedyś wchodziliśmy tam od góry, z drogi.
Masyw Wilczej Jamy, to już po stronie ukraińskiej, znajdują się tam ruiny zamku Herburtów.
A tą polną drogą wędrujemy na Kopystańkę, dziś idziemy bardziej na południe.
Moje próby z aparatem, na początku wychodził przymglony, za trzecim razem udało się, skrzyp polny na łące
Nad potokiem wysoko unoszą głowę kawiatostany łopianów..
Droga ze wsi w dół, kto wymyślił taką ciężką drogę, prawie po linii prostej na najwyższy punkt, kiedy można było to wzniesienie okrążyć?
Nie mogłam napatrzeć się na to ulotne piękno, jeszcze chwila i płatki zaraz opadną.
Musiałam pozdejmować siatki ochronne z posadzonych jesienią drzewek, bo pąki przerosły przez oczka i trzeba było ciąć..
... a rzodkiewka wykiełkowała po deszczu i cebulka lekko zieleni..
W przyszłym tygodniu odrobinę poszerzę grządkę, bo eksperymentalnie muszę popróbować, co i jak będzie rosło.
Stara grusza nie daje się, mimo, że spróchniała, jeszcze będzie kwitnąć.
Odkryłam coś takiego pod chatką, sama nie pamiętam, czy ja to sadziłam?
I jeszcze mój uśmiechnięty, "wyczesany" krokodylek na oczkiem wodnym, wyszperany w klamociarni, żółwik czeka na sklejenie po zimie.....
... i metalowe żurawie, też stamtąd.
A Gutek nadal bawi się wspomnieniem świąt, intrygują go od początku zawieszone na gałązkach jajeczka.
Ten wyjazd to był balasam na naszą duszę, skołataną głowę i nadwyrężony smakołykami żołądek
Dziękuję serdecznie wszystkim za przemiłe życzenia świąteczne i za pamięć, pozdrawiam wiosennie, do następnego razu, pa.
31 komentarzy:
Pięknie tam u Was:)
Pozdrawiam z Krosna,
Mania
ja też byłem parę godzin z Sabą w lesie :)..
dla leśników sprawa jest jasna, deski, deski, deski..sprzedać jak najwięcej..dobrze, że chociaż w pień nie wycinają, jak gdzie indziej, bo to teren Parku Krajobrazowego..
i tak droga sucha ;)..kiedyś zwozili końmi to nie niszczyli tak dróg..
powstanie Turnickiego PN blokują najbardziej leśnicy właśnie, potem nie będzie już czego chronić..
a podobno wypalanie zabronione..
A prawdziwe żórawie kiedy leciały?
Witaj, Maniu, też mnie tak czasami nazywają. A i w Waszej okolicy niezgorzej, byłam tam na kilku rajdach, wszędzie pięknie, pozdrawiam serdecznie.
Grey Wolfie, kto by wytrzymał tyle czasu przy stole? Słyszałam o naszym leśnictwie dużo dobrego, musi się pozyskiwać drewno, zauważyłam, że tam, gdzie tną, za chwilę odsłaniają się nowoposadzone drzewka, że więcej się sadzi. Pewnie, że trzeba lat, aby urosły, ale dobre i to. Wypalanie zabronione. ale zawsze znajdzie się taki ktoś, choćby dla zabawy. Słyszałam je, jak leciały, ale to było już dawno, dobry miesiąc temu. Kiedyś na blogu pokazywałeś przeogromny klucz żurawi odlatujących, też mam ich zdjęcie, tylko z drugiej strony, przeliczymy i zobaczymy, czy to ten sam klucz.
A zatęskniłeś już za swoją chatką i pogórzem? Pozdrawiam serdecznie.
Piękny spacer, u nas tarnina jeszcze nie kwitnie, ale lada moment obsypie się białym kwieciem. Wiesz mnie też wkurzają szlaki rozryte traktorami przez zwózkę drzewa - u nas jest dokładnie tak samo, nawet ostatnio rozmawiałam o tym z leśniczym, rozkłada ręce - szlaki to nie jego działka. Piękne te Twoje żurawie, a grządka nieodmiennie mnie zachwyca. Dobrze, że już po świętach, goście dzisiaj wyjezdżają i do następnych muszę poświęcić swój czas ogrodowi, może uda mi się przygotować grządkę, posiać. Pozdrawiam serdecznie i wiosennie.
Znowu było pięknie. Dobrze,że jest gdzie duszę ukoić.
Żurawie rewelacyjne! U nas kraina żurawiowa, bocianów mniej, bo ciężko podzielić się żerowiskami.
A co do leśników ... no cóż. Są różni, jak ludzie. W naszej okolicy mówi się, że największym zagrożeniem dla Drawieńskiego Parku Narodowego jest jego dyrekcja ... Na drugim miejscu są pożary i szkodniki.
Nawet park narodowy nie daje lasom wystarczającej ochrony.
Bardzo zazdroszczę deszczu! U nas niestety susza i to akurat w okresie wzrostu traw i kiełkowania zbóż.
Pozdrawiam serdecznie!
Fajny, spokojny świąteczny spacer. Można serce nacieszyc widokami budzącego się życia. U nas tez tak pięknie :) Pozdrawiam
Witaj, Jolu, czas był rozdzielony na "przed świętami" i "po świętach", teraz można spokojnie zająć się swoimi sprawami.
Chyba, że Ciebia dopadną goście na weekend majowy, pozdrawiam serdecznie.
Magdo, to było ukojenie po świątecznym rozgardiaszu, choć miłym, i po próbowaniu różnych potraw, człowiek potrzebuje ok. 3 posiłków dziennie, a nie bez przerwy.Dyrekcja Parku chyba ma jakieś odgórne wytyczne, myślisz, że samowolka króluje? Pozdrawiam ciepło.
Weszynosko, to są ulotne chwile, kiedy wszystko kwitnie, magnolia już prawie obleciała. A pokażesz, jak u Ciebie pięknie, prawda? Serdeczności ślę, pa.
Jak zwykle pięknie u Was, miło tak potowarzyszyć Ci w tych wędrówkach ;-) Wyczesany krokodylek mnie rozczulił ;-) Żurawie przepiękne!
"Nasi" leśnicy też czyszczą las, co mnie się akurat nie podoba, ale może tak trzeba?
Moje święta były spokojne, leniwe, nieśpieszne, wręcz nudne... Choć nie obyło się bez drobnych przygód ;-) Pogoda dopisała, więc cały dzień spędzałam z suczkami na dworze, w lesie i w ogrodzie, aż wieczorem zasypiały wymęczone i głośno chrapały ;-)
Ściskam czule!
Piękny spacer, piękne tereny, aż mnie ściska tak bardzo wam zazdroszczę tych widoków. Wszystko się obudziło i wygląda przecudnie,no i czas wyeksponować Wasze ogrodowe "zwierzątka".
Cudne te nasze polskie krajobrazy!!!Pozdrawiam serdecznie!!!
Inkwizycjo, chyba fajne są takie święta nieśpieszne, leniwe wręcz, my to cały czas w rozjazdach, może kiedyś w chatce coś urządzimy? A leśnictwo chyba prowadzi jakąś gospodarkę, bo drewno potrzebne. A co to za przygody świąteczne? drobne?
Pozdrawiam słonecznie.
Ankoskakanko, a Twoje widoki słońca z okna? Rowerkowe wyprawy odbywają się na pewno w pięknym terenie, a i wakacje tuż!tuż! Pozdrawiam mocno i serdecznie.
Malaalu, cudne są, a teraz fajnie jest łazić , widać wszystko i nie ma jeszcze upałów, serdeczności ślę.
Przejeżdżałam dzisiaj przez Pogórze i Bieszczady, piękne widoki, zbocza gór przysypane białymi płatkami :) pięknie. A w Tatrach piękny śnieg i jeszcze długo poleży :) Pozdrowienia od samiuśkich Tater
Marysiu droga ja po porzadkach poremontowych i przedświątecznych przygotowaniach wybrałam sie na spacer... ale wirtualny :) pospacerowałam z Tobą, pozagladałam do innych, poczytałam, jednym słowem odpoczęlam :). Widoki piękne wzbogacone Twoimi relacjami, bardzo miło tak sobie spacerować Twoimi ścieżkami.
Buziaczki
Anula z Chaty
Mario ! Pięknie już u Was. Kwiecie zasypuje Pogórze !U mnie dopiero teraz, po ciepłych świętach coś się zaczęło dziać. Do swojej wioski pojadę dopiero za dwa tygodnie,to myślę, że już wszystko będzie w rozkwicie! Pozdrawiam ciepło ! S.
ja jeszcze tu w okolicy nie widziałem żeby nadleśnictwo posadziło jakieś sadzonki przez tyle lat, w miejsce wyciętych..wszystko odrasta tylko z samosiejek..1 duży dąb daje tyle tlenu co 1000 małych..
O to chodzi, że Leśnictwa są Państwem w Państwie, nawet do budżetu nic nie dają..
Nad moją chatą część żórawii ma swoją trasę :)
No niedługo trzeba się wybrać ;)
Mario, dziekuje za wspanialy poswiateczny spacer. Kazdemu z nas chyba byl potrzebny po tym swiatecznym obzarstwie:)))
Twoj ogrod warzywny juz sie do Ciebie usmiecha.
Pozdrawiam:)
Aneto, teraz jest pięknie, bo potem wszystko się ujednolici na zielono. Byłaś na wypadzie turystycznym pod Taterkami?
Pozdrawiam serdecznie.
Anulko, już ja sobie wyobrażam, jaka byłaś zmęczona po remontach, odsapka się należy, trochę poleżeć, poleniuszkować, bardzo to przyjemne, serdeczności.
Sunnivo, bo Ty mieszkasz na polskim biegunie zimna, jak przyjedziesz tam następnym razem, rozkwitnie wszystko, pa.
Wilku, przecież to jest to samo nadleśnictwo, za tymi drzewami widać już
nowe nasadzenia, może lepiej, że przy drodze jest rzadka roślinność, zwierzynę widać lepiej i nie wpadnie pod samochód. A nasz budżet wchłonąłby wszystko, co by mu nie dać. Może uda nam się wodę wykopać na weekendzie, wstępnie mamy przyobiecaną koparkę, pozdrawiam.
Ataner, chyba człowiek długo nie wytrzymałby na takim nadmiernym jedzeniu, ruch jest potrzebny, serdeczności ślę.
Nas także zachwyca czas kwitnącej tarniny... Będziemy się w długi weekend napawać :D
Tymczasem pod domem odurza nas nasza niezawodna czeremcha, to dopiero zapach!
A łopiany przekwitły już dawno...
Pzdr.
Go i Rado, czeremcha szaleje, jak wracaliśmy od Mamy, ona pierwsza wypuściła listki po deszczu i rosła w oczach w ciągu dnia. Mam na podwórzu jakąś odmianę różową, ale coś w tym roku słabo kwitnie. Huraaaa! rozliczyłam rodzinę i stałam w ogonku od drzwi, żeby oddać PIT-y w skarbówce, to moje "skaranie boskie", tak nie lubię tego robić. Pozdrawiam serdecznie, odurzajcie się dalej czeremchą, ona też krótko kwitnie.
Siedzę nad PIT-ami :((((((, a Radek donosi mi nowe sterty papierów :(((((
Pzdr.
Jak ja lubie takie niespieszne podróże, miło jest pospacerować również wirtualnie.
Tylko żal trochę serce ściska, że tak mało zdąrzy człowiek miejsc odwiedzić.
pozdrawiam serdecznie
Czeremchę dopiero młodą posadziłem jesienią, jedną naszą, drugą amerykańską :)..polecam też jarzębinę jadalną..
Witaj, Czarny Kocie, też mam takie obawy, przecież nie ma szans, żeby wszystko obejrzeć, więc chociaż trochę, dopóki trochę jeszcze sił. Pozdrawiam serdecznie.
Wilku, a co to za jadalna jarzębina, to nie jest taka zwykła, polna? Rośnie u mnie też jarząb szwedzki, owoce ma trochę większe od zwykłej i liście omszone. Pamiętam takie cukierki "Jarzębinki", chyba owocki były w polewie, całkiem smakowite, pozdrawiam.
nie, tamta ma większe owoce, i mniej gorzkie :)http://pracownicy.uwm.edu.pl/kalinow/debiany/drzewa/jarzab_pospolity_morawica.html
o, ja też się kiedyś zajadałem jarzębinkami w słodkiej polewie :D
Wilku, coś mi się wydaje, że Pogórze mocno już upomina się o Ciebie, o ile dobrze pamiętam, sadzonki zadołowane czekają, czyż nie? Pozdrawiam.
P.S. Masz taką jarzębinę u siebie?
Sadzonki w doniczkach, nic im nie będzie :)..po ostatnim przymrozku trochę liście kasztana jadalnego zwarzyło..Mam jedną jadalną, strasznie biedna była, tylko dwa pączki miała, bo to szczepione są, i ciągle młode pędy jakiś owad podgryzał, i przez to wolno rośnie..
Na Pogórzu mróz nie narobił szkód, ale pod domem w mieście, na pergoli, zniszczył młode listki winobluszczu japońskiego, wiszą teraz jak szmatki, ale on szybko odbija. A owad podgryzał jarzębinę, bo ona jadalna i przez to może słodka, pozdrawiam.
Jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce. Nie dlatego, że pochodzę z Podkarpacia ("wkupiLem się w Pogórze Przemysko-Dynowskie")ale także Bieszczady, o ktorych czesto wspominam na łamach swojego blogu. Serdecznie pozdrawiam.
Pensylwania, kiedyś spotkałam się z takim określeniem,że "ono jeszcze takie nieodkryte turystycznie", ucieszyła mnie ta nazwa, choć teraz coraz mniej aktualna, bo prowadzi tędy trakt do modnego Arłamowa; wkupiłeś się w PPD ... jak mam to rozumieć, mieszkasz tam? pozdrawiam.
Prześlij komentarz