środa, 13 kwietnia 2016

Tu w dolinach wstaje mgłą wilgotny dzień ...

... a zwłaszcza po ulewie, która przyszła do nas wczorajszej nocy. Ostatnie dni były mgliste, siąpiące, a mokrość wciskała się za kołnierz razem z zimnem, tak, że nawet nie chciało się wychodzić na świat. Wczoraj po południu coś przejaśniało, nawet słońce wyszło, ale duszno było bardzo, no i pomrukiwać zaczęło po górach, a to z jednej, a to z drugiej strony, no i skumulowało się nocą. 
Z  pierwszej drzemki wyrwało mnie wściekłe walenie mas wody o dach ... jednostajne, nieprzerwane ... tak chyba musi wyglądać oberwanie chmury, albo biblijny potop ...  za to nad ranem w oknie błysnęła gwiazda, a dzień obudził się wymyty, trochę zamglony, i nawet słońce zaczęło się przebijać ...


A ja pakowałam się do powrotu do domu "stacjonarnego", bo dłuższy czas spędziłam na Pogórzu.
Trochę przymusowo, bo Mimi miała sterylizację, no i trzeba było zapewnić jej trochę spokoju, żeby rana zagoiła się bez problemów. Dziś już bryka wesoło, jeszcze tylko zdjęcie szwów ...


Pilnując rekonwalescentki w pogórzańskim "sanatorium" pikowałam swoje rozsady ... przestronne okno dostarcza roślinkom dużo światła, w cieplejsze dni wynoszę paletki do tunelu foliowego ...


Tunel jeszcze nie przygotowany na uprawy, wypada mi w tym roku wymienić wierzchnią warstwę ziemi, a na to miejsce wsypać próchniczej z kompostu. ale w jednym kąciku zagospodarowałam kawałeczek i rosną mi już rzodkiewki, a także sałata, wcześniejsza przyniesiona z grządki, i wysiana z nasion ...



Na grządkach w zeszłym roku pozwoliłam jednej sałacie zakwitnąć i wysiać nasiona, po lekkiej zimie już rosną ładnie ... trochę bezładnie, więc przenoszę je w równe rządki ...


Szczypior używamy na bieżąco, to siedmiolatka ... tę sałatę o której pisałam, wyrzuciłam potem jesienią na kompost, i o to wiosenne efekty ...


Też mi szkoda wyrzucić sadzonki na zmarnowanie, to i przenoszę je na grządkę, ale już nie pojedynczo, lecz kupkami, niech rośnie mniej dorodna, ale do wykorzystania:-) Kilka grządek jest już obsianych, obsadzonych, reszta czeka na swoja kolej. To plan na następny tydzień, trzeba je odchwaścić, wzbogacić próchnicą, a więc roboty przede mną sporo, potem budowa kompostownika, i przekładańce z liści, starszego kompostu, pokrzywa już ruszyła ...


W obfitości zakwitła jagoda kamczacka  ... zmyślne to stworzenie, jeszcze dobrze nie otworzyła pąków, a tu już kwiaty ... tak, tak, pewnie w swoim naturalnym środowisku musi się śpieszyć z wydawaniem owocu, bo syberyjskie lato krótkie:-)
Kilka ciepłych dni spowodowało, że cebulica zniknęła, po prostu któregoś ranka nie było już niebieskiej mgiełki, za to inne rośliny nadrabiają tę nieoczekiwaną nieobecność ...




Nasze podwórze to w tej chwili jeden kwitnący kobierzec ...


Z przodu łany barwinka, a w sadzie co Bóg dał, ja nie przyłożyłam do tego ręki, rozsiewa się wszystko samo, ja nie przeszkadzam:-) wczoraj znalazłam w pobliżu chatki liście storczyków męskich nakrapianych, co za kolorowa nazwa, to Ania ze Stefanem mi je oznaczyli ...



Jest tego mnóstwo, i małe siewki też, a bliżej ogrodzenia, pod starą śliwką jajolistna "cośtam", o ile dobrze zapamiętałam, o ile tu można mówić o zapamiętaniu:-) ... a może całkiem coś pokręciłam ...



I fiołków dużo też kwitnie, blade one takie coś, inne niż te ogrodowe ...


To ostatnie chwile, kiedy jeszcze widać te drobne piękności, bo za moment trawa je zagłuszy i nic już nie będzie widać. Zaczyna się kwitnienie mniszka lekarskiego, można sobie przygotować z jego płatków domowe wino, zapewniam, bardzo aromatyczne, smakowite i lecznicze ... przepis tutaj
wino z mniszka ... trochę pracochłonne, ale warto:-)
Po drodze na Pogórze mijam prawie zawsze piękny dębowy zagajnik, a w nim łany kwitnącej kokoryczy ... teraz pewnie już przekwitła, to zdjęcia z zeszłego tygodnia ... kiedy wiozłam obolałą Mimi na Pogórze ...





Przy poidłach dla pszczół, pod starą jabłonią wypatrzyłam dziś i takie "divadlo", jak to mówią w czeskich bajkach ... oto imć łuskiewnik ... pasożyt ...


Wybaczcie moja nieobecność u Was, na blogach, spóźnione odpowiedzi na komentarze ... czas może by się znalazł, tylko na Pogórzu nie mam dostępu do sieci ...


Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuje za odwiedziny, zostawione słowo, bywajcie zdrowi, pa!



No i Kopystańka w porannym słońcu, zdjęcie spod tej kapliczki ... jeszcze byście pomyśleli, że zapomniałam o niej, a bo co :-)

20 komentarzy:

AgataZinkiewicz pisze...

Ależ u Ciebie pięknie, kolorowo, kwiatowo i warzywkowo, mniam mniam :-) i na parapetach już zielono,pomidorki i papryczki rosną jak na drożdżach,już ganiam mojego M . żeby tunel stawiał :-)
Pozdrowienia

Anonimowy pisze...

No i co tu naoisac poza slowami zachwytu jak pieknie u Ciebie
Pozdrawiam
A

Grażyna-M. pisze...

Pięknie, kolorowo, pachnąco i smacznie.:)
Łuskiewnik jest ciekawym i łagodnym pasożytem. Sączy sobie wszystko co potrzeba z korzeni żywiciela, ale go nie zabija. Miałam okazję widzieć go na żywo.:)
Ty to jesteś nie tylko Maria z Pogórza, ale Maria z Kwiatowego Wzgórza.:)
Serdeczności:)

ankaskakanka pisze...

Twoje pomidorki są większe od moich. Może jeszcze urosną. Też mam taką plantację, tylko, że w domu. Sałata i rzodkiewka na działce już wzeszła. Deszcze mają tu przyjść, na razie było cieplutko. Poza tym podziwiam uroku Twojego regionu. Ślicznie tam .

BasiaW pisze...

Bajecznie u Was.
Ja już z niczym nie nadążam!!!

t pisze...

Piękne poranne mgły. Teraz taki wiosenny okres mgielny chyba, bo nawet w Warszawie, gdy wstaję rano po 4 to wszystko mgłą lekko zasnute :)

Olga Jawor pisze...

Piękny u Ciebie ten kobierzec kwiatków. Najbardziej właśnie ze wszystkich podobają mi się te dzikie, pogórzańskie kwiateczki, któych nazw najczęściej nie znam. W moim lesie tez ich sporo, ale tak jak piszesz, za chwilę trawa zagłuszy wszystko.
Popatrz, jak lokalne mogą być takie zjawiska pogodowe - u mnie nie było żadnej ulewy. Ot, siapiło delikatnie. Za to mgły są prawie codzień i nieraz przez cały dzień.
Chyba dobrze, że nie masz w chatce internetu - kiedyś trzeba sobie zrobic wolne od tego. Zresztą tyle piekności masz wokół naturalnych, tyle uczty duchowej, że nic temu nie dorówna.
Pozdrawiam serdecznie, Marysiu i dobrej wiosny zyczę!:-)

Aleksandra I. pisze...

To jest najpiękniejszy czas dla przyrody, a i Tych co lubią obserwować jak wszystko rozwija się. Wyobrażam sobie ten na pozór wyglądający chaos na łąkach i innych trawnikach. Tam, gdzie człowiek specjalnie za dużo nie ingeruje jest kolorowo. Pozdrawiam serdecznie.

Beata Bartoszewicz pisze...

Marysiu, nieustająco podziwiam Twoją pracowitość. Jesteś jako ta pszczółka koło poidełka.

A ta kamczacka jagoda podobno za zachodzie robi furorę, a u nas o niej jakoś tak cicho. Przynajmniej u mnie w W. ;-)

Uściski serdeczne posyłam do Ciebie i dla Mimi specjalne uściski łapki. No, dla Amika też. I wypadło, że Mąż na końcu ;(
BB

Mażena pisze...

Kapliczka piękna i warto na nią popatrzeć, pomyśleć. Cudowna, pracowita ta Twoja wiosna! A czas to i u mnie towar deficytowy!

mania pisze...

O jak miło, że Kopystańkę pokazujesz :) Szalona ta wiosna, z nadmiaru wilgoci chyba tak to wszystko wystrzeliło.
Pozdrawiam serdecznie

agatek pisze...

Uwielbiam polne kwiaty :) Życzę zdrówka psince :) Kiedy kupiliśmy działkę przywitał nas właśnie szczypior siedmioletni i jest z nami do dziś. Bardzo sobie go chwalę :D Pozdrawiam

Ania pisze...

Marysiu, czytała wszystko pilnie ale tez nie miałam czasu wpisywać sie na bieżąco. Mimi wspaniała. Dobrze, że Amik ma towarzystwo. A co z Guciem ? Czy juz sie zaprzyjaźnili ? Czytałam o chorobie suczki. Jakie szczęście, że wyzdrowiała ! Dzięki Wam, oczywiście. Wiosna u Ciebie kolorowa, a jaka pracowita ! I budowla i ogród - dziewczyno, skąd Ty na bierzesz siłę ???? Ściskam Cię serdecznie i życzę świetnych urodzajów. I nie kuś tymi proziakami :-) ! Robię się głodna od samej nazwy :-)))

Ania pisze...

Nigdy nie widziałam kokoryczy w naturze. Wasze Pogórze jest wyjątkowe ! Mam w ogrodzie śliczne kokoryczki ale są tylko białe ( no i zupełnie inne, tylko nazwa prawie taka sama). Buziaki !

Dorota pisze...

Przepiękne zdjęcia, zaraz mi się przypomina piosenka "Polskie kwiaty". Też lubię zostawić różne rośliny, żeby same sie rozsiały, mimo, że w moim małym ogródku to dośc kłopotliwe, bo zawsze jest za dużo, a wyrzucić szkoda. Jak wrócę z zagranicy to będę mieć niespodziankę, co wyrosło u mnie i jak się ogródek sam zaaranżował :) Pozdrawiam

ekolandia pisze...

Wzbudza we mnie nieco goryczy iż nigdy nie widziałam pól kokoryczy! ;)
Niesamowita zaawansowaność u was na grządkach, no no.

An Ja pisze...

Wspaniała paleta barw! Zazdroszczę tych widoków i pięknej, kolorowej przyrody na około. Pozdrawiam z Krakowa.

Anna Kruczkowska pisze...

Ależ mi tych mgłowych górskich widoków brakuje! U nas też snują się mgły, ale tu, na nizinach to zupełnie coś innego! Wiosnę czuć i widać już wszędzie! Pomidorki rosną na oknie, ogródek obsiany. Tylko u nas wody jak na lekarstwo- nie chce padać :(
Pozdrawiam wiosennie i czekam na kolejne wiosenne zdjęcia!

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Agata, też trochę dorastałam do tunelu, kombinowaliśmy, jak tu zbudować własnymi siłami, aż w końcu kupiliśmy gotowca:-) trawa już przygłusza kwiaty, rośnie jak wściekła, a nie mamy żadnych kóz-kosiarek:-) pozdrawiam.

A, wiosna to taka pora roku, że po szarej zimie każdy zielony listek i kwiatek wydaje się cudem; pozdrawiam.

Grażyno-M, ten różowy to taki egzotyczny trochę, prawie jak storczyk:-) o, tak, kwiatowe jak najbardziej:-) pozdrawiam.

Ania, byłam ostatnio na zielonym rynku, ceny sadzonek pomidorów przyprawiają z lekka o zawrót głowy, dlatego jestem zadowolona ze swoich bardzo, mimo, że o wiele mniejsze:-) pozdrawiam.

Basia, poradzimy sobie, zdążymy ze wszystkim; pozdrawiam.

T, bardzo lubię mgły, u nas doskonale widać te, które tworzą się w dolinach, poniżej, paruje rzeka, potoki, jakieś źródliska, bagna; pozdrawiam.

Ola, no i już prawie po kwiatowym spektaklu, a ja nie mam kóz, żeby ją strzygły, żal znowu kosić, bo zaczynają mniszki kwitnąć, pożytek dla pszczół, pewnie w tym roku tylko na razie ścieżki przekoszę, a później całość; czasami brakuje mi łączności ze światem:-) pozdrawiam.

Aleksandro, święta prawda:-) uwielbiam przyrodę, a wszystko u mnie naturalne, rośnie, co chce, bo i skąd nawet wzięłabym siły na utrzymywanie ładnych trawników:-) a zatem bardzo łąkowo:-) i ja pozdrawiam.

Beata, dzięki, kamczacką posadziłam też pod wpływem jakiejś lektury, jagódki niepozorne, kwaśnawe, ale pewnie pełne dobroci; obok rośnie też borówka kanadyjska, o, te jagody są pyszne, do placka też:-) pozdrawiam.

Mażena, zauważyłaś, jak elektrycy zmasakrowali lipę przy kapliczce, jak inwalidka wygląda, ponoć gałęzie przeszkadzały linii energetycznej, a to spora odległość przecież; pozdrawiam.

Maniu, bo Kopystańka może komuś natchnienie przyniesie, jak nie będzie wiedział, co z weekendem majowym zrobić:-) pozdrawiam.

Agatku, i ja także, choć swoją siedmiolatke wysiałam sama, i na grządkach, i pod chatką:-) dzięki, Mimi ma sie bardzo dobrze:-) pozdrawiam.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ania, jakże mi miło, czytając te słowa; Gucio nie zaprzyjaźnił się z Amikiem, bo ten cały czas go goni; jak Gucio ucieka, to pies go goni i tak, zamknięte koło, chciałabym, żeby chociaż raz mu się kot postawił, może dałby mu spokój; sunia ma za sobą różne przejścia, cud, że przeżyła; jest bardzo żywiołowa, jest wszędzie, ale ją bardzo lubimy; ha! skąd siły? tych jakby coraz mniej:-)
proziaki dobra rzecz:-) kokorycz pusta, mamy tu pod bokiem dębowy zagajnik, a tam jej całe łany, białe i fioletowe, piękne to, naprawdę, szkoda, że tak krótko kwitną; kokoryczkę też mam gdzieś w sadzie, sama się wysiała, białe dzwonki i duży liść, składający się z mniejszych; pozdrawiam.

Dorota, w tym roku zrobiłam przy kamiennych schodach do piwnicy mini-rabatkę, przeniosłam kolendrę z grządek, bo ładnie kwitnie, orliki i floksy, a osobno zmieszałam kilka paczek różnych kwiatków i ziół, sypnęłam w ziemię i czekam teraz na efekty, sama jestem ciekawa, co z tego wyjdzie, liczę na maciejkę, bo ładnie pachnie wieczorami:-) pozdrawiam.

Eko, jakżesz ładnie Ci się zrymowało:-) no właśnie, a dlaczego nie widziałaś? nie rosną u Ciebie? pozdrawiam.

AnJa, tak, za oknem sama przyroda, ani domu w zasięgu wzroku, i to sobie chwalimy bardzo, szkoda tylko, że wylali nam asfalt na takiej fajnej, kamienistej drodze do nas; pozdrawiam.

Ania, na nizinach mgły inne, bo na górkach wyłania się pasmo za pasmem, no chyba, że utkwimy na dłużej w chmurze, to wtedy jednolita biel; u nas popaduje, często w nocy pokropi, a ranek budzi się słoneczny, tak wtedy przyjemnie, dobra widoczność; lubię burze w górach, te grzmoty przewalające się echem, tylko psy muszę tulić, Amik boi się; pozdrawiam.