czwartek, 18 sierpnia 2016

Pogórzańskie lato wg pszczół ...

Właściwie to lato dla naszych pszczół już się skończyło.
Owszem, trwają jeszcze obloty do resztek kwiatów, czasami może spadź się pojawić, ale u nas już trwa dokarmianie na zimę ze sporym dodatkiem ziela wszelakiego, zebranego z łąk, leczenie przeciwko różnym chorobom czy szkodnikom, odymianie. Pszczoły w dobrej kondycji muszą przetrwać zimę.
W zeszłym tygodniu, przed dokarmianiem i leczeniem, odebraliśmy ostatni miód, a szło nam całkiem sporo, bo wyfasowałam nowy sprzęt, ułatwiający pracę ... taki sobie odsklepiacz. Niby nic, a plaster nie ślizga się po blasze do pieczenia, jak było do tej pory, i ramkę jest gdzie odstawić, a miodek z odsklepin spływa sobie do swobodnie do pojemnika:-)


Nie dało się pracować na wolnym powietrzu, jak do tej pory. Owady czują już koniec sezonu, bronią się przed rabunkiem, jaki dokonywany był przez nas w ulach:-) musieliśmy schować się do piwnicy przed rozzłoszczonymi pszczołami, bo do nich dołączyły również osy w ilościach ogromnych.


Kiedyś, na jednej z imprez bacówkowych pod Honem poznaliśmy Piotra, też pszczelarza, zawiązała się sympatyczna znajomość i to PiotrekF sprzedał nam pomysł na oryginalny sposób zapełnienia słoików miodem. Szybko podchwyciłam i wykorzystałam w tym roku:-)


Ponieważ wczesny miodek na bazie mniszka szybko krzepnie, można napełnione do połowy słoiki pozostawić w pozycji leżącej, a potem dolać innym rodzajem miodu, w odmiennym w kolorze ... tutaj kontrastem jest ostatni, spadziowy ...


Pogórzańskie lato, zamknięte w słoiku ... bardzo słodki pomysł:-)
Wyjątkowo w tym roku obrodziły pomidory, i to takie ogromne, że hej! Już z najdojrzalszego i najdorodniejszego pozyskałam nasiona na przyszły rok ...



Byliśmy również w Medyni Głogowskiej po zamówione u pani artystki ozdobności, "łasekutki" jak to mówimy ... gliniana pszczółka i kogut ... solidne, masywne, szkliwione, do zawieszenia na chatce i pszczelim domk


u.



Przyjemnie rozmawiało się z panią, zadowolona ze swojej pracy, wyroby schodzą od ręki na różnych jarmarkach, ciężko nastarczyć ... oprócz tego organizują warsztaty ... a obok na podwórku już pachniało dymem, na środku palił się powolny ogień, a zapiekanka dusiła się, a jakże! w glinianym garnku.
Oprócz prac przychatkowych wybrałam się też z blogowymi znajomymi, Anią i Stefanem, na poszukiwanie kruszczyka sinego, storczykowatego, który kwitnie w sierpniu ... ten niestety przekwitł już ...


... gdzieś pod osłoną liści znalazł się jeszcze kwitnący ...


... ale Stefan wsparł moje mizerne próby i usiłowania zrobienia ładnego zdjęcia swoimi:-) dzięki:-)





Ten niecodzienny kwiat kojarzy mi się z uśmiechniętym, trochę niesamowitym pyszczkiem:-)
Jeden okaz rośnie tuż przy drodze leśnej, tędy ściągane są kloce ... chroni go tylko obdarte z kory, rachityczne drzewko, ale czy długo ochroni przed potężnymi kołami leśnych maszyn?
Przy okazji wdepnęliśmy na górę Filipa ... już prawie przekwitła ... świerszcząco, pachnąco, ale nigdzie nie znaleźliśmy modliszki ...


Zebrałam troszkę nasion omanu i koniczyny kłosowej, może uda mi się coś wyhodować i niedługo pochwalę się swoją murawką:-)


Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, pozostawione słowo, wszystkiego dobrego, pa!



19 komentarzy:

ankaskakanka pisze...

Pięknie wygląda ten miód w słoiczku. Jeszcze takiego nie widziałam. U mnie pomidorki też są ok, choć niektóre chorują. Jeśli możesz, to zdradź jakie stosujesz środki na grzyby. Tak na przyszłość.
Kwiatu nie znam, wiesz ja miastowa, nie mam pojęcia o istnieniu tak ładnych okazów w Polsce.
Fajnie, ze dookoła Was mieszka tylu ciekawych ludzi. Sam bym ich chętnie poznała. Lubię takie artystyczne dusze:))

Mażena pisze...

To Twoje lato w słoikach jest świetne. Podziwiam u ludzi chęć robienia "ładnie" i inaczej. To takie niesamowite!
Pomidorki w tym roku nawet na miejskich straganach ładne, błyszczące i co najważniejsze mięsiste i słodkie! Lubię zakupy warzyw i owoców latem i jesienią, wtedy jest tak "na bogato". Ty masz swoje skarby, ja niestety nigdy nie miałam działki...
Kwiat niezwykły!

Aleksandra I. pisze...

Och jak ten miód pachnie, a pomidory godne wystawy.
Ciekawie wyglądają te słoiczki dwukolorowe. Przepięknie wygląda ten kruszczyk siny, storczykowaty szczególnie piękne zdjęcie makro gdzie widać go w pełnej krasie. Pozdrawiam

Bazylia pisze...

A powiedz, Mario, czym dokarmiacie pszczoły i jakie zielska dodajesz? Zbieramy informacje i doświadczenia innych:)
Ciągnie mnie do tej Medyni już od jakiegoś czasu i ciągle jakoś nie po drodze, ale zachęciłaś mnie:)
Pozdrowienia serdeczne!

Chrabąszczyk pisze...

świetny miód. A jakie oszczędności! Ja kupuję 1 słoik miodu akacjowego za 40zł na miesiąc, to aż 480zł. kupa kasy...

Tomasz pisze...

Smak pomidorów cenię szczególnie, uwielbiam je, ale nie zawsze jest możliwość kupienia dobrego produktu. Kiedyś mieszkałem kilka miesięcy w Grecji - pewien Bułgar mieszkający tam ze względu na pracę, sadził w swym ogródku na Krecie pomidory. Gdy dał mi pewnego razu do spróbowania oniemiałem, to był pomidor jakiego do dziś nie jadłem, ale Twoje wyglądają wyśmienicie. Ciekawi mnie to połączenie miodu, nie spotkałem się z taką formą, wygląda bardzo atrakcyjnie.
Pozdrawiam Mario

colorado2811 pisze...

Mniammmm! Mniodek! I w dodatku jaki piękny!
Ja niestety muszę przy kupnym pozostać. I to w dodatku z niepewnością niejaką kupowanym, bo nie dalej jak wczoraj, familiant pszczelarz opowiadał, jak to pszczoły mogą zrobić miód gryczany (mój ulubiony niestety)gryki nie oglądając. Łojoj! Chyba zapodam Bratu, by wziął mnie pod uwagę, jak będzie dla siebie bieszczadzki mniodek kupował i o gryczanym z targu zapomnę.

Niestety, nie potrafię pozyskiwać nasion z pomidorów. I żałuję bardzo, bo mam w tym roku takie cuda, które by należało powtórzyć, niekoniecznie kupując nasionka na sztuki za "ciężkie" pieniądze (ciężkie w stosunku do sklepowych cen nasion)
Poza tym jestem w zachwycie totalnym. No!

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ania, sama byłam zaskoczona, że tak można z tym miodkiem, no i udało się:-) pomidory traktuje tylko drożdżami rozpuszczonymi w wodzie, i nawozem z pokrzywy; te botaniczne okazy to dzikie, sama nigdy chyba bym ich nie wypatrzyła, a interesuje mnie coraz bardziej to, co mnie otacza; sama za bardzo nie rozróżnię, z przewodnikiem łatwiej; Aniu, na pewno w pobliżu są podobni ludzie, trzeba ich tylko odkryć; pozdrawiam.

Mażena, udanie wyszło, prawda? swoje pomidory, a sporo ich jest, nie do przejedzenia, będą bazą do domowych keczupów, sosów ostrych, ajwarów, no i zupa na takim przecierze niezrównana; nie wszystko udaje się na tych moich grządkach, ale dla siebie wystarczy; pozdrawiam.

Aleksandro, od kiedy "zadaję się" z miodem, pachnie mi wszystko, nawet używane garnki, wiadra, a zwłaszcza podczas ich mycia unosi się miodny zapach, zwabiając oczywiście pszczoły i osy, te to mają węch niezrównany; to zasługa Stefana, ja nie umiem takich zdjęć robić:-) dziękuję w jego imieniu:-) pozdrawiam.

Bazylio, w kącie stoi wiaderko z apifundem czy jakoś tak, ale raczej w razie potrzeby nagłej, bo jednak jest to rzecz droga; gotujemy pszczołom syrop z cukru, z dodatkiem ziół, kwiat nagietka, kora dębu, dziurawiec, szałwia, tymianek, dodaje też melisę, centurię, piołun, mięta, wszystko na dobre trawienie, bo pszczołom też dokuczają choroby przewodu pokarmowego, a nawet mąż dodaje czasami na 10l kieliszeczek destylatu domowego na owocach; na spotkaniach pszczelarskich mąż rozmawia ze starymi pszczelarzami, dużo od nich zbiera doświadczenia; bardzo podoba mi się w Medyni, i ludzie przyjaźni:-) pozdrawiam.

Chrabąszczyku, tak, i ja doceniam swój miód, i rodzinę obdzielę, i znajomych, a mąż ma satysfakcję, bo to jego "późne" hobby; a nawiasem mówiąc, nigdy nie mieliśmy miodu akacjowego, bo po prostu ich nie ma w okolicy, bazujemy tylko na rodzimych pożytkach, co da sad, łąka czy las; pozdrawiam.

Tomasz, chyba nawet nie ma co porównywać naszych pomidorów z tymi greckimi czy z podobnego rejonu:-) Makłowicz mówił, że ponoć macedońskie najlepsze, trzeba by spróbować:-) taki dwukolorowy miód to raczej w formie upominkowej, bo nie wyobrażam sobie, żeby od wiosny układać słoiki, a potem dolewać, zresztą tego mniszkowego nie ma za dużo; ot! tak sobie chciałam spróbować, czy mi wyjdzie:-) ciekawe zestawienie, prawda? pozdrawiam.

Iwonka, gdybym miała gdzieś stoisko z miodami, to pewnie pokusiłabym się o więcej, bo myślę, że ludzie zainteresowaliby się takim prezencikiem z podróży, myślę o turystach, ale to była chyba jednorazowa próba, tak samo, jak różne orzechy, suszone owoce, zalewane miodem, czy nawet miód cynamonowy, bo i tego próbowałam; tak, wszędzie są nieuczciwi producenci, nie chcę Ci nawet pisać, co ludzie wymyślają, a potem sprzedają jako naturalne, to prawie tak samo jak z oscypkami z Zakopanego:-)
przecież to takie proste z tymi nasionkami, zostawiasz na krzaku jak najdłużej po najdorodniejszym owocu, potem po zerwaniu też niech trochę poleży, a potem podczas krojenia wydłubujesz nasionka na drobne sitko, myjesz pod bieżącą wodą, żeby zmyć z nich galaretowatą szklistość, i na talerzyk, wyłożony papierowym ręcznikiem, jeszcze wilgotne zdejmujesz z ręcznika, zostawiasz do wysuszenia, od czasu do czasu mieszając je, żeby nie posklejały się, i to wszystko:-) spróbuj, może jakąś wymiankę zrobimy:-) pozdrawiam.

grazyna pisze...

Wszystko mi sie podoba, ten miod dwukolorowy, swietny pomysl!i ceramiczne tabliczki pszczolkowa i kogucikowa, i storczyk delikatniusi a jaki piekny, Pomidory blyszczace i zdrowiutkie, musza byc bardzo smaczne.
A wracajac do miodu, to kupilam sobie miod w Bialowiezy ...rozany, mnostwo rozdrobnionych platkow rozy wtartych w miod, dozuje sobie te delicje do lodow, ciast, twarozku, baaaardo dobre toto. Pozdrawiam serdecznie

mania pisze...

Piękne dekoracje, bardzo stylowe, w sam raz do Waszej Chatki :) A u nas pojawiły się tabliczki ostrzegawcze dla pszczelarzy, w jednej z pasiek pojawił się zgnilec amerykański.
Pozdrawiam serdecznie

Dorota pisze...

Miodek wygląda artystycznie! Też się wybieram do Medyni, tylko, że po doniczki gliniane, bo nigdzie nie mogę dostać takich niemalowanych, a ja sama chciałabym je sobie ozdobić. Uwielbiam górę Filipa, choć byłam tylko raz, zrobiła ogromne wrażenie bujnością kwiatów. U mnie pszczółki (nie moje) pracują jeszcze najbardziej na ogóreczniku i oregano. Pozdrawiam

Stanisław Kucharzyk pisze...

Powodzenia w murawowych hodowlach :-)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Grażyno, aleś mnie natchnęła tym miodem różanym, mam przecież różę ucieraną, to i taki miodek na próbę oczywiście zrobię:-) pomidorów jest mnóstwo, trzeba je przerabiać, w pasty, keczupy, przeciery; pozdrawiam.

Mania, i u nas takie tabliczki widziałam, bardzo to niepokojące zjawisko, a choroba bardzo groźna, trzeba likwidować pasieki w pień:-( wszystko; pozdrawiam.

Dorota, świetny pomysł z doniczkami własnoręcznie zdobionymi, a w Medyni wybór wszelakiego dobra glinianego wielki:-) odkryłyśmy wczoraj z koleżanką inne piękne miejsce z murawami kserotermicznymi, koło Pruchnika, na Korzeniach, góra Iwa, tam, gdzie wieża widokowa, śliczności:-) a ile jeszcze pszczół na kwieciu pracuje; pozdrawiam.

Staszek, a dziękować, dziękować, staram się:-)
zbieram nasionka tylko tych roślin, których nie ma na mojej łące, myślałam gdzieś przy drodze wykopać janowiec, ale odkryłam go i u nas w ilościach ogromnych; pozdrowienia ślę.

Beata Bartoszewicz pisze...

Miodek duo jest piękny :) Szkoda, że lato już się kończy. Przez wciąż trwające prace remontowe zupełnie nie miałam wolnych chwil i lato gdzieś mi umknęła za plecami. Cóż, trzeba czekać do następnego...

Ściskam najserdeczniej,
BB

Grażyna-M. pisze...

Świetny pomysł na miód.:) Ja ostatnio zaszalałam i kupiłam faceliowy, bo był w naczyniu - replice z X wieku.:))) Oczywiście w Wolinie.
W Biskupinie było stoisko z miodami i pani miała prześliczny, wielki wisior w kształcie pszczoły. Zrobiłam zdjęcie, będzie w następnym wpisie.
U nas są takie drobne pomidorki, bo baliśmy się chorób, a te małe podobno odporniejsze. Obrodziły nad podziw, przepyszne i dzieciaki zajadają proso z krzaczków.
Piękny storczyk, chciałabym taki w naturze kiedyś zobaczyć.:)
Serdeczności:)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Beata, miodek duo, akuratna nazwa:-) wczoraj, po deszczowym dniu, kiedy wyszło słońce, zobaczyłam, że lato w odwrocie, chociaż ... dopiero teraz jest temperatura do jakiejkolwiek aktywności fizycznej, bo człowiek nie spływa litrami potu; a właśnie, przy takich zajęciach, jak remonty czas płynie niezauważenie, remonty i budowa ... też na razie mam dość:-) pozdrawiam.

Grażyno-M, widuję faceliowe pola, a przy nich ule, ale nie mam pojęcia, jak smakuje faceliowy miód; naczynia na miód ... spodobał mi się antałek na miód pitny, ale cena odstraszyła, bo tych antałków trzeba by dużo:-) szkoda, że wcześniej nie mogłam zobaczyć pszczoły, miałabym wzór do tej ceramicznej, ale i ta nasza wygląda całkiem, całkiem na ciemnej ścianie; może złapię natchnienie na coś innego, jakiś malunek; tak, zaraza atakuje w tym roku wyjątkowo, nie pomagało skrapianie drożdżami, rośliny po części wyschły, ale jeszcze zbiorę co-nieco:-) pozdrawiam.

Pellegrina pisze...

Zawsze się skuszę na miodzik w fajnym słoiczku czy dzbanuszku ale jeszcze nigdy nie widziałam tak fajnego miodziku. To wspaniały, marketingowy pomysł, trzeba by pomyśleć o swoim stoisku na takich targach jak np w Próchniku czy Medyni. Można by sprzedawać swój lub zamieniać na kogutki i inne gliniane, drewniane, fajansowe, kute cudeńka. Trochę z potrzeby finansowej a troszkę dla uciechy bliźnim, takim leniuchom jak ja.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Krystynko, eh! te targi, sama wiesz, jak to wygląda, więcej zwiedzających jak kupujących:-) przeżyłam podobny w Kolbuszowej, z serwetkami, i dałam sobie spokój:-) o! zamieniać, tak, i owszem:-) mam wrażenie, że wszędzie jest tyle miodu, że nie przebiłabym się na rynku, z braku kupieckiej żyłki:-) pozdrawiam.

agatek pisze...

Hejka :) Piękne lato...