poniedziałek, 5 czerwca 2017

Przy okazji ...

Od czasu do czasu przypominały mi się słowa komentarza Staszka K. chyba z zeszłego roku, kiedy pokazywałam buławnika mieczolistnego, upolowanego w obiektywie pod bacówką na Jamnej: ... bo gdybyś znalazła czerwonego, to byłaby gratka ...
Co za licho ten czerwony, że on taki osobliwy? a ten biały to nieładny? i zaczęłam szperać w necie. Okazało się, że ma swoje stanowisko całkiem niedaleko od naszego domu "stacjonarnego". W opracowaniu była jeszcze mapka ... ale hm! mapka swoje, rzeczywistość swoje, bądź tu człowieku mądry i na tyle spostrzegawczy, i odszukaj tę niepozorną roślinkę, kiedy nawet nigdy jej nie widziałeś:-)
Ponieważ skusiła nas sympatyczna impreza w kolbuszowskim skansenie, to przy okazji chcieliśmy po drodze chociaż spróbować poszukać tej perełki wśród naszych roślin.
Na chybił trafił zatrzymaliśmy "czołg" przy drodze, bo mignęło nam coś różowego ... nie! to smółka pospolita ... rowy wykoszone, nie liczymy już na żadne znalezisko ...
Nagle coś zaróżowiło inaczej, delikatne kwiatuszki, jakby wąsate pyszczki, jeszcze niektóre nie całkiem rozwinięte ... są, są, są buławniki czerwone, niewiele, ale chociaż tyle na pocieszenie, bo gnać dodatkowo tyle kilometrów na darmo, w niewiadome ... myślę, że botanicy wiele takich wypraw uskuteczniają, nie zawsze z pozytywnym efektem. No cóż, chyba emocje bywają takie same, jak moje ... i zaraz przypomina mi się moja koleżanka "od grzybów", kiedy trafiłyśmy na wysyp, że jej aż okulary zaparowują :-) ... u mnie to przyśpieszone bicie serca, że aż rumieniec zakwita na policzkach:-)
Obfotografowałam je z każdej strony, przy okazji odkryłam sporo jeszcze nierozkwitłych storczyków, czyli kosiara do rowów nie zniszczyła wszystkich:-)
Oto efekty naszych poszukiwań ... no cóż, mąż tylko pokiwał głową nad tą moją "nową, acz dziwną pasją" ... no i mam nadzieję, że to jest rzeczywiście czerwony buławnik, bo on jakiś wcale nie czerwony:-)







A w kolbuszowskim skansenie czekały na nas folklorystyczne atrakcje, różności na scenie, ludowi artyści i ich wyroby, smaczne jadło i muzyka, że nogi same przytupywały ... poleczki przeróżne, i nie myślcie, że to sami młodzi ludzie tak wywijali ... hej! rosił pot rzęsiście posrebrzone skronie, ale niejeden młodzik by im pozazdrościł:-)





Wędrowaliśmy wśród starych chałup, zabudowań gospodarskich, wąchaliśmy różne zioła w przydomowych ogródkach, patrzyliśmy na twórców przy pracy, a ja, jak zwykle, zakupiłam sporą porcję czubricy, bo do zapiekanki ziemniaczanej z kociołka bardzo mi pasuje:-)







Ta pani wyplata różne delikatne ozdoby z żytniej słomy. Kiedy koleżanka zapytała, czy może zrobić jej zdjęcie, uśmiechnęła się przyzwalająco, przygładziła włosy, poprawiła się pod ścianą, więc i ja skorzystałam:-)
Sporo lat temu sama siedziałam pod taka chatą jako artystka ludowa - koronczarka, właśnie tutaj, w Kolbuszowej.
Było bardzo gorąco, przedburzowo, ale ulgę dopiero przyniósł deszcz w nocy ... dziś inaczej się oddycha:-)







Na Pogórzu ostatnie dni bardzo pogodne, ale o wyjątkowo zimnych nocach. Przez to przejrzystość powietrza wyjątkowa, a co za tym idzie, i widoki dalekie ...


Gdzieś tam, za tym niebieszczejącym pasmem, i na nim najpewniej też, grasuje najprawdziwszy niedźwiedź:-)

Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, wszystkiego dobrego, pa!


P.s. W niedzielę rano szukaliśmy psa.
Nie ma go na cmentarzu, zniknęły miski, może wreszcie przekonał się do kogoś i znalazł dom?

19 komentarzy:

agatek pisze...

Bardzo lubię skanseny to taki zatrzymany czas. Ludzie żyli skromniej, prościej i wydaje mi się, że byli dużo szczęśliwsi od współczesnych, którzy mają więcej i wygodniej. :)

makroman pisze...

Na rozpoznanie gatunku to poczekamy chyba na Stanisława?

Mażena pisze...

Piękne zdjęcia i miejsce. Piękna ta pani, jej twarz przypomina mi moją Babcię.......Ściskam Cię serdecznie!

Anonimowy pisze...

Oczywiście ,że czerwony miałaś dużo szczęścia ,że udało Ci się na niego trafić mimo posiadania mapy i tak nie jest to łatwe. Piotrek.

Anna Kruczkowska pisze...

Uwielbiam skanseny! A jak już coś w nich dzieje, to całkiem bossko! Ależ Ci zazdroszczę takiej wizyty.
No i te Wasze łąki cudowne, ukwiecone niesamowicie. Już nie mogę doczekać się wyjazdu na te moje izerskie! ( a póki co fotografuje maki i bławatki ;) )

BasiaW pisze...

Podziwiam Cię za Twoją wiedzę, za Twoje bycie za pan brat z naturą.
A do Kolbuszowej muszę się wybrać bo uwielbiam skanseny.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Szacuneczek - wypatrzeć takie cudo !!! Lasy Janowskie?

grazyna pisze...

Tez bym bla dumna z takiego znaleziska, storczyk ani chybi! a skanseny uwielbiam , jak zwykle Twoje otoczenia i pasje mnie zachwycaja!

Aleksandra I. pisze...

Oby psiaczek znalazł dom.
Piękny ten niepozorny kwiatuszek. Coraz trudniej znaleźć kwiaty na łąkach. Rolnicy chyba wolą czystą trawę. Jednak jak Ktoś cierpliwy tak jak Ty to zawsze znajdzie takie perełki. Ciekawy kiermasz. Pozdrawiam

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Agatek, to i moje ulubione, do skansenów chodzimy, jeśli są gdzieś w pobliżu, na Słowacji i Rumunii też:-) w takim starym domu chętnie zamieszkałabym; pozdrawiam.

Maciej, już przeczytałam komentarze poniżej; tak, to jednak czerwony, a zatem radość moja podwójna; pozdrawiam.

Mażena, tak, niektórzy starzy ludzie mają w sobie taką dobrotliwość; opowiadała, że nauczyła już synową wyplatać ze słomy, i wnuczkę, tak, że umiejętność nie zaginie; wszystkie babcie podobne do siebie:-) pozdrawiam.

Piotrek, straciłam nadzieję, kiedy zobaczyłam te wykoszone rowy, ale szczęście się uśmiechnęło zza krzaczka; prawdę mówiąc, nie wierzyłam, że się uda; pozdrawiam.

Ania, skanseny to też nasze ulubione, a ile natchnienia budowlanego, a raczej prostej sztuki, bo niektóre pomysły można śmiało wykorzystać; łąki bajeczne, aż szkoda, że pójdą pod kosę; pozdrawiam.

Basia, ta moja wiedza ma dosyć krótkie życie, poznałam tylu wspaniałych ludzi właśnie przez bloga, i to od nich udzieliły mi się te "ciągoty"; a ja do Zalipia:-) pozdrawiam.

Staszek, udało się, a Ty masz w tym niemały swój udział, jak napisałam powyżej:-) właściwie to raczej nie Lasy Janowskie, a trochę niżej Lasy Leżajskie; pozdrawiam.

Grażyna, i ja jestem dumna, jak na moje stare oczy udało się takie znalezisko wypatrzeć:-) skanseny nasze ulubione również; pozdrawiam.

Aleksandro, jestem dobrej myśli, że piesek znalazł dom, zresztą jeszcze wypytam kogoś ze wsi, może coś wiedzą; teraz tylko czyste trawniki, nie śmie nic innego urosnąć, zakwitnąć, i gdzie mają owady pożywić się; pozdrawiam.

Krzysztof Gdula pisze...

Mario, zdjęcia w zbliżeniu całkiem całkiem. A pisałaś, że nie umiesz fotografować.
Czytałem z uśmiechem, potakiwaniem głową i… z zazdrością, ale taką dobroduszną, pozytywną.
Dla mnie ludzkie pasje najbardziej są wartościowe właśnie wtedy, gdy daleko im do zysku, korzyści materialnej, zyskania popularności. Wtedy działa w nas czysta ciekawość świata i dzieł natury, albo dzieł bożych.
Mario, szczerze gratuluję i równie szczerze podziwiam.

jolanda pisze...

Marysiu - gratki wielkie !! Jesteś niesamowita.
Uwielbiam Cię.
Buziaki

Bozena pisze...

A ja chciałam się zapytać, co to jest ta czubrica. Bardzo mnie zaciekawiłaś tym. Lubię zapiekankę z kociołka, więc może, gdy wyjaśnisz, co tak dobrze pasuje, to sama spróbuję? uściski;)

Beata Bartoszewicz pisze...

Ławy udane, radość w sercu i czegóż więcej trzeba ? :)))

Uściśnień krocie ślę,
BB

mania pisze...

Chętnie posiedziałabym pod taka cudną chałupą nawet jako koronczarka, chociaż wzrok już nie ten :) Mnie najbardziej urzeka zapach drewnianych domów. Może to powrót do dzieciństwa, trzy pierwsze lata mieszkałam w takiej chałupie.
Pozdrawiam serdecznie i gratuluję botanicznego odkrycia

wkraj pisze...

Ale klimaty u Ciebie. Lubię skanseny, raz trafiłem na kowala, który wytwarzał małe podkowy na szczęście. To już chyba ostatni moment, by zobaczyć jak tworzono pewne rzeczy dawniej, posłuchać ludowej muzyki na żywo, czy zobaczyć tańce ludowe. Bardzo fajna impreza.
Pozdrawiam.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Krzysztof, nie w tym żadnej mojej zasługi, że czasami uda mi się zrobić zdjęcie "całkiem, całkiem", to tylko aparat pozwala na różne opcje, a przeważnie działa automat:-) tak, to nowe zainteresowanie roślinami zawdzięczam znajomościom blogowym, zostałam pozytywnie "zarażona"; pozdrawiam.

Jola, patrzę, co pod stopami, nawet czasami uda mi się nazwać jakąś roślinkę:-) pozdrawiam.

Bożena, czubrica to przyprawa na bazie cząbru, to właśnie on nadaje smaku ziemniakom:-) zakupiłam dwie miarki, żeby nie zabrakło, jak ostatnio:-) pozdrawiam.

Beata, myszkowałam z nosem przy ziemi i sercem drżącym z obawy, żeby jednak udało się coś znaleźć, pogoniłam męża spory kawałek drogi:-) pozdrawiam.

Mania, ejże! wzrok nie ten? nosisz już okulary? niewdzięczna to rola usiłowanie sprzedania swoich wyrobów, najgorsze to kręcenie nosem, bo są jak wszędzie, i klienci bardzo przyjaźni; pozdrawiam.

Wkraju, raz na ludowo:-) zabrakło już bednarza, powroźnika, starsi panowie pokazywali swoje rzemiosło, może sił już nie ma, a może ich już nie ma; lubimy takie imprezy; pozdrawiam.

Ania pisze...

I ja lubię takie imprezy. Pokazują niedaleką przeszłość, budzą może odrobinę nostalgii za takim zwykłym życiem ?
Marysiu, jesteś już świetnym znawcą przyrody. Buziaki za pokazywanie tych niezwykłości !

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Aniu, właśnie nostalgia za zwykłym życiem:-) jakoś tak mi się odnalazło nowe hobby-:-) lubię wyszukiwać rośliny, próbować nazwać je, a blogowi znajomi pomagają bardzo, bo to przecież od nich przejęłam to zainteresowanie; pozdrawiam.