niedziela, 15 października 2017

Ooooo! tam jeszcze nie byliśmy ...

... zakrzyknęliśmy prawie jednocześnie, kiedy zobaczyliśmy przy drodze Bircza-Dynów drogowskaz: Brzeżawa 2,5km, a ponieważ z lekka zapędziliśmy się poza skręt do miejscowości, trzeba było kawałek podjechać dalej i zawrócić.


Zaiste, Pogórze Przemyskie jest przepiękne, nie tylko w naszej okolicy. Zazwyczaj drogi prowadzą niezwykłymi dolinami, gdzie domy rozsiadają się wygodnie po obu stronach, wyżej, niżej, tylko niektóre wsie położone są na grzbietach wzgórz.
Na wzniesieniu nad drogą zadbana cerkiew pw. św. Michała Archanioła. Nie byliśmy jednak tu sami, żeby ją sfotografować ... jejku! profesjonalny sprzęt, wielki statyw, długie ramię wysięgnika, po którym jeździ gładziutko sprzęt ... Nie chcieliśmy przeszkadzać, więc szybciutko pstryk! gdzieś z boku i ruszamy dalej ...


Z mapy wyczytaliśmy, że gdzieś na skraju lasu są naturalne wypływy ropy naftowej, może uda się je znaleźć. I tak jedziemy sobie, jedziemy, coraz głębiej w las, a tu nagle stop! straż leśna nas zatrzymała ... no tak, kiedyś musieli nas dopaść, skoro wjeżdżamy w każdy kąt. Nie wolno, droga wewnętrzna, był zakaz ... spisali, pouczyli i na tym się skończyło. Naturalnych źródeł ropy nie znaleźliśmy, a tym razem pojechaliśmy wzdłuż Sanu, zachodnią granicą Pogórza Przemyskiego.
Za Uluczem tereny wyludnione, dawne wsie Hroszówka, Jabłonica Ruska, Wołodź ... niezwykłe wrażenie ... po drugiej stronie Sanu ruchliwa droga, po której mkną pojazdy, widać zabudowania kolejnych miejscowości, a tutaj pustka. Wsie wysiedlone po wojnie, spalone ... w jednej powstał PGR, inne nie odrodziły się ...
Z Ulucza do Jabłonicy Ruskiej, na wysokości Hroszówki, prowadzi przepiękna, historyczna aleja dębowa, zasadzono tu 163 dęby szypułkowe...


Kolejna miejscowość to Wołodź, a w niej pozostałości cmentarza, neogotycka kaplica grobowa Trzcińskich ... nad drzwiami herb Rawiczów czyli "panna na niedźwiedziu" ...




Obeszliśmy budynek kaplicy dookoła, nagle mąż zawołał mnie: Chodź tu, szybko, szybko ... zobacz!


Pomiędzy kamieniami dorodna żmija, nie wiem jak była duża, bo kiedy mąż dotknął ją patykiem, wpełzła jeszcze głębiej między kamienie ... widać, że to jej kryjówka, bo miejsca były oczyszczone z pyłu wapiennego ...


Nie niepokoiliśmy jej więcej, pstryknęłam tylko zdjęcie ... ale latem nie chciałabym chodzić tu po nagrzanym terenie:-) Cmentarz wykoszony, nagrobki odsłonięte, w słońcu pod pomnikowymi świerkami błyszczą łany barwinka ...


Zastanowił nas ten krzyż ... może ocalał z bani cerkiewnej i został tu przeniesiony ...


Zajechaliśmy jeszcze do Piątkowej, do cerkwi św. Dymitra z 1732 roku ... wielkie rozczarowanie, nawet z "czołgu" nie chciało się wysiadać, a najgorszy ten baner, rozpięty na "historycznej substancji" ... rozumiem, że firma remontowa chce zareklamować swoje usługi, ale ogólne wrażenie niemiłe ...


Przyjedziemy tu, kiedy cerkiew odzyska patynę starości, bo na razie bije po oczach nowością ... nie może być inaczej, wbudowane drewno jest jasne:-)
Jeszcze zza szyby złapany przy drodze w obiektyw stary dom, chyba niezamieszkały ... podwalina na kamieniach, pociemniałe od starości belki, niech się chowają nowoczesne domy:-)


A teraz jesień na Pogórzu w pełnej odsłonie ... czysty kicz:-)








I jeszcze cerkiewka w Chyrzynce dziś rano ... zbocza gór, schodzących na nadsańskie równiny to mozaika niesamowitych kolorów ...



Widok z okna ... to ostatnie chwile, bo wiatr zwiewa kolorowe liście, a jak nie ma wiatru, to same kapią na ziemię ...

Odeszła Magda, która prowadziła bloga Na 27 stronie.
Dobra, kochana Magda ... śpij spokojnie, Turkaweczko miła.


Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, bywajcie w zdrowiu, pa!



15 komentarzy:

agatek pisze...

Piękne zdjęcia. jak jest z tym krzywym domem, on taki jest krzywy czy to defekt fotografii z ruchu?

BasiaW pisze...

Kocham takie kadry. Sobota była piękna, więc się z Mężem zapuściłam w Pieniny- też cudnie.

Anna Kruczkowska pisze...

No tak. Jesień jest koczowata, ale to nic. I tak ją lubię! Ciągle nie mogę się napatrzeć na te wschodnie cerkwie, jakże inne od gotyckich i barokowych kościołow mojego Pogórza :)

Aleksandra I. pisze...

A ja nie zamienię ten kolorowy jesienny kicz na wypasione okolice rezydencji. Architektura tych małych cerkiewek jest zachwycająca. Też mnie wkurzają wszelkiego rodzaju reklamy wieszane na zabytkach. Piękne jest Twoje Pogórze jak i moje Karkonosze. Cieszmy się tym co mamy, dni tak szybko mijają.

wkraj pisze...

Oj, dałaś po oczach tymi barwami jesieni. Ostatnie dni jakby chciały nam wynagrodzić zimny i deszczowy wrzesień. Jutro jadę na krótki wypad w górki, może też takie kolory spotkam.
Pozdrawiam.

Pellegrina pisze...

Kicz ale chwyta za serce i duszę bo to światło teraz takie tkliwe. A ten widok z okna to od razu na tapetę, by sobie przypominać jak pod drzewami i krzewami będzie kolorowy dywan a górą tylko koronki.
I znowu boczne drogi i ścieżki, cerkiewki i stare domy, cmentarze, stare krzyże i kaplice - piękna jest ta Polska, im dalej od miasta tym serdeczniej.

Krzysztof Gdula pisze...

Ładne są te zdjęcia jesieni i wcale nie kiczowate.
Zwyczaj wieszania wielkich banerów samochwałów jest ogólnopolski.
Mario, w moich górach widzę dużo ładnych domów opuszczonych, wiele rozpadających się. Któregoś razu zajrzałem do takiego bezpańskiego domu, zobaczyłem piękne kamienne sklepienia. W niedzielę widziałem węża miniaturkę: miał 10 cm długości, był cieńszy od ołówka i cały złoty. Może znasz gatunek?
„Liście kapią na ziemię”… – ładnie to brzmi.

makroman pisze...

Kicz?!
Się niezgodzę, Bardzo się niezgodzę!

Straż leśna, to obok strazy pozarnej ta inteligentna część straży (w odróznieniu np. od straszy miejskich).

A miejsca urokliwe, tez bym tam mógł stale wędrowac bez znudzenia.

Olga Jawor pisze...

I ja sie tym zdjęciem z widokiem z okna zachwycam. Patrzę jak na jakis obraz, jak na świat wysniony, wzruszający dziwnie, jakbym o kiedyś widziała a przecież nie widziałam...
Magda odeszła...Myslę o Niej. Brak mi Jej...
A drogą między Birczą a Dynowem o mało żeśmy w niedzielę w Bieszczady nie pojechali. Zastanawialiśmy się, ale ostatecznie wygrała ta przez Grabownicę Starzeńską, bo tam nas jeszcze nie było.
Pozdrawiam Cię serdecznie, Marysiu

grazyna pisze...

Droga Bircza - Dynow zostala przez nas zrobiona wracajac z Bieszczad ( z Bieszczadow?) potem pojechalismy do Przeworska...Twoje Pogorze rzeczywiscie jest bardzo malownicze a w kolorach jesiennych przepiekne! jechalismy a ja sie zastanawialam, gdzie Twoja chatka. Pieknie mieszkasz! teraz kiedy bedziesz pisac bede juz lepiej sobie wszystkie te cuda wyobrazac.

mania pisze...

Na Pogórzu nie sposób się nudzić, co i raz jakaś ciekawostka. Cieszmy się Maryniu złotą jesienią, niebawem zrobi sie szaro i smutno.
Pozdrawiam serdecznie

Tomasz pisze...

Widzę że cerkiew w Piątkowej odnowiono, a jeszcze niedawno wyglądała źle. Jesień przyszła na Pogórze Przemyskie piękna. Również i ja wykorzystałem ten czas na wędrówki po różnych naszych połoninkach i zacisznych miejscach.
Pozdrawiam serdecznie

Bozena pisze...

Witaj Marysiu! Dawno nie gościłam na blogerze.Nie pisałam, nie zaglądałam na ChatoManię i zaprzyjaźnione z nią blogi. Teraz złapałam trochę oddechu i nadrabiam lekturę. Odwiedzam również Ciebie.A tu kolorowo. Piękna ta nasza jesień. Troszkę kiczowata, lanszafcikowata ale urocza. Dlatego tak lubię jesień.
Latem trochę zwiedzałam okolice Ulucza i zachodnią stronę Pogórza Przemyskiego. Jeździłam parokrotnie do Przemyśla, a w ubiegła sobotę byłam na spotkaniu z koleżankami w Arłamowie ( obrzydliwie wielkim i luxusowym - nie moje klimaty). Za każdym razem w tamtych okolicach myślę sobie; o tu w pobliżu Marysia ma swoją chatę. Ale to tak na marginesie. Wracam do Twojego tekstu.
Zastanowił mnie herb Rawicza , panna na niedźwiedziu. Jako dziecko czytałam uroczą książkę Chyba miała tytuł " Pan Twardowski w Czupidłowie". Czupidłowo miało właśnie herb z panną na niedźwiedziu.I cudna była legenda o tej pannie, którą uratował niedźwiedź. Czy coś wiesz na temat herbu Rawicza? Pozdrawiam serdecznie ;)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Agatek, dom stoi jak najbardziej prosto, to tylko ja go tak uchwyciłam w ostatniej chwili; pozdrawiam.

Basia, wystarczyło kilka dni i już liście prawie opadły; Pieniny też piękne, każdy szuka gór, gdzie bliżej; pozdrawiam.

Ania, pamiętam, jak na początku lat 80-tych szliśmy rajdem przez góry, a nasz kolega zaprowadził nas do stareńkiej cerkiewki, gdzieś na uboczu, nawet domów tam nie było, tylko nie potrafię przypomnieć sobie, gdzie to było:-) a może cerkiewka już w skansenie:-) pozdrawiam.

Aleksandra, rezydencje nie mają "ducha"; no i chyba po kiczu, który najbardziej malowały czerwone liście dzikich czereśni, wszystko już opadło; pozdrawiam.

Wkraju, dobrze, że zdążyłam złapać ten moment, bo dziś już prawie po kolorach; pozdrawiam.

Krystynko, wystarczyło kilka dni i już po złotościach za oknem:-) mamy jeszcze w planie wypad w podobne okolice, tym razem za San, bo jak to? tak blisko, a nie byliśmy; pozdrawiam.

Krzysztof, szkoda starych domów, bo mnie to tylko takie zachwycają; wiem, że to ogromny koszt, czy przenoszenie ich w nowe miejsca, czy odbudowywanie ... mam sąsiadów poniżej, koszty przerosły marzenia, może kiedyś wrócą; złoty wężyk? to nie wąż, a jaszczurka beznoga, padalec:-) pozdrawiam.

Maciej, ee! trochę kicz jest, ale taki bardziej naturalny:-) gdyby chcieli dać mandat, to kłócilibyśmy się mocno, tablice wyblakłe, a oznakowanie niewłaściwe wg norm, ale byli wyjątkowo grzeczni; miejsca urokliwe, i co najfajniejsze, bez tłumów, wręcz dzikie; pozdrawiam.

Ola, może to okno coś z dzieciństwa Ci przypomina:-) poznałam Magdę w 2010 roku, jak odkryłam blogi, i usiłuję coś wyczytać z jej ostatnich wpisów, kiedy dała nam może jakiś znak, że jest chora, może wtedy, kiedy napisała, że nie może pisać ... bardzo mi żal, jakbym Przyjaciela straciła; obie drogi urokliwe, ta na Grabownicę czeka na nas, do odświeżenia w pamięci:-) pozdrawiam.

Grażyna, do Birczy mamy ponad 20 km, czyli niedaleko, a z kolei do Przeworska mam 15 km z domu "stacjonarnego":-) jechałaś może przez Arłamów? to i może przez naszą wioseczkę przejeżdżałaś; pozdrawiam.

Mania, ruszyliśmy starymi ścieżkami, bo dawno nas tam nie było, a wszystko w ramach naszego projektu "nie samą pracą człowiek żyje" :-):-)
i już mamy prawie po kolorach, jakoś niezauważenie liście opadły; pozdrawiam.

Tomasz, tak, cerkiew jest remontowana, trochę bije po oczach tą nowością, ale niech tam, za lat parę nabierze patyny; w sobotę patrzyliśmy przez okno, jak rankiem dwa ogromne wilki wędrowały pod górkę na Horodżennem, a chwilę przed nimi przejeżdżał tam traktor z ludźmi do pracy, robią się coraz bezczelniejsze:-) pozdrawiam.

Bożena, są sprawy ważne i ważniejsze, nie zawsze ma się czas na blogowanie, bo wbrew pozorom, zabiera to sporo czasu; Arłamów wypasiony, luksusowy i zupełnie nie w moim typie, ale ludziska ciągną tam jak mrówki, mimo niemałych cen; my niedaleko, ponad 10 km od ośrodka, po drugiej stronie Wiaru; nie, nie interesowałam się herbami, ot, tak tylko wspomniałam, chyba tylko z tego powodu, że i tu pomieszkiwali przedstawiciele znamienitych rodów:-) pozdrawiam.

Krzysztof Gdula pisze...

Padalec, jaszczurka. Dziękuję, Mario.