niedziela, 26 listopada 2017

Po prostu go zostawili ...

Jak można tak zrobić? ... są chwile, że tracę wiarę w ludzi.
Ktoś zostawił kota, ślicznego białego persa z czerwoną obróżką koło naszej kapliczki z widokiem na Kopystańkę. Asia, córka gospodarza, od którego kupiliśmy ziemię, chodziła karmić go codziennie. W końcu kot przyszedł za nią do domu i już został. Dobrze, że ta historia tak się skończyła ... kot jest ufny, nie boi się psów, ludzi, widać, że był trzymany w mieszkaniu ... jak można tak zrobić?

zdjęcie z netu
Po wielu dniach pluchy zaświeciło słońce. Ależ byłam w rozterce ... zostawić wszystko i jechać na wycieczkę, czy jednak zostać, posadzić cebulki, ogarnąć chatkę i coś tam przesadzić ... Zanim podjęłam jakąkolwiek decyzję, poszłam z psami na łąki, na wschód słońca ...


Słońca jeszcze nie było widać, ale niebo różowiło się wszystkimi odcieniami. Zimny wiatr wyciskał z oczu łzy, ale temperatura i tak była znośna, całe 7 stopni rano to prawie upał w listopadzie. Na zachodzie Kopystańka jeszcze spała w szarości poranka ... wróciłam do chatki, zapachniało kawą.
- No i co, jedziesz ze mną? zobaczysz, będziesz żałowała, bo może to ostatni taki ładny dzień, - kusił mąż. On musiał pojechać zobaczyć na budowę, a ja jednak zostałam. Prognozy na następny tydzień nie były najlepsze, te cebulki mnie męczyły najbardziej.
Tymczasem słońce już wychyliło się zza góry, oświetliło pobliskie wzniesienia, widać wyraźną granicę pomiędzy światłem a cieniem ...




Ho, ho! przy takiej pogodzie pościel się wywietrzyła, dywaniki wytrzepały, odkurzacz pracował pełną parą, a potem zabrałam się za posadzenie cebulek. Kiedy otworzyłam opakowania, oceniłam, że z białych szachownic chyba nic nie będzie, takie wysuszone, botaniczne tulipanki może ze dwie cebulki żyły, krokusiki w formie ... zobaczymy na wiosnę, co wyjdzie z ziemi.
Przy ulach, w sporym obniżeniu terenu, wiosną założyłam torfowisko-poidło dla pszczół. Dół został wyłożony wełną mineralną, potem potrójnie folia, a na to  odwrócone doniczki jako rezerwuar wody. Całość została przykryta agrowłókniną, na to torf przemieszany z piaskiem, i różne mchy.
Trzeba było przeplewić, bo wysiały się tam różne trawy, chwasty, ale i pożyteczne rośliny ... zauważyłam borówkę, wrzosy, a nawet malutkie sosenki albo jodełki. W tej chwili mchy są doskonale wilgotne, zazieleniły się po letnich upałach, odżyły ... Torfowisko jest bardzo pożyteczne dla pszczół, pobierają z mchów zakwaszoną wodę, taką, jak lubią, nie topią się. Ponieważ temperatura w najcieplejszej porze dnia oscylowała powyżej 10 stopni, to i pszczoły ruszyły z ula. Widziałam je nawet na ostatnich kwiatach jasnoty białej, bo tylko takie zostały w pobliżu, brzęczały nade mną, ale jakoś bez strachu pracowałam w pobliżu uli. Naciągałam się z kamiennego brzegu, coraz dalej, coraz dalej usuwałam chwasty, żeby nie zniszczyć mchów i wystarczyło parę centymetrów za daleko ... strzeliło mi w plecy piorunem bólu, że ledwie podniosłam się z kolan ... no i po robocie.
Poruszam się teraz lekko skradająco, dłuższą chwile podnoszę się z fotela i czekam, kiedy mi przejdzie, bo idą już do mnie sadzonki miododajnych roślin, kopane, z gołym korzeniem, które trzeba będzie posadzić ... 30 sztuk:-)
Trzeba mi było jednak pojechać na wycieczkę, może ominęłaby mnie ta "bólowa przyjemność":-)


A to tegoroczne jeszcze, moje własne pomidory, które zielone zebrałam przed przymrozkami i leżały sobie w kartonowym pudełku ... smaki lata:-)


Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, bywajcie w zdrowiu, pa!




21 komentarzy:

agatek pisze...

Późna jesień, podrzucili nam pod bramę dwa małe szczeniaki, już były przymrozki nocne i poranne. Ciemno, raczej nikt nie kręci się koło bramy bo jest daleko od domu. Mąż akurat przypadkowo tam poszedł, nie pamiętam już po co. Zagadać z sąsiadem? Nie pamiętam w każdym razie coś zapiszczało w krzakach w rowie i się zainteresował...
ludzie są okrutni i dla ludzi, i dla zwierząt, i dla przyrody.

Piękny kociak :)

Aleksandra I. pisze...

Na takie zachowanie nie ma słów. Ludzie czasami traktują małe zwierzaczki jako pluszaki, które jak się znudzą można wyrzucić. A widzisz czasami pierwsze słowa są lepsze. Należało pojechać. Z pracą jak z jedzeniem należy przerwać czując jeszcze niedosyt. Życzę powrotu do sprawności i pozdrawiam.

AgataZinkiewicz pisze...

To co się wydarzyło z kotkiem to smutne, szkoda słów pisać o tych bezlitosnych ludziach...
Rób to co kochasz i dbaj o siebie
Zdrówka i do usłyszenia

Beata Bartoszewicz pisze...

Z jednej strony są rzesze ludzi, którzy poświęcają się dla stworzeń, np. wolontariusze w schroniskach, z drugiej ci, którzy te schroniska zapełniają swoimi zwierzętami, albo co gorsza, porzucają "na świeżym powietrzu" :( Dobrze, że ludzie przygarnęli kota, będą mieli z niego pociechę.

Tęsknie za latem, jakoś tak szybko przeleciało...

Uściśnień krocie ślę,
BB

Bozena pisze...

Powinnam napisać" co za dużo, to niezdrowo". A może nie powinnam? Jędrek też jak pracuje, to nie potrafi powiedzieć dość. Potem cierpi. Ale to tak na marginesie, z prawdziwej życzliwości, bo bardzo mi przykro, że cierpiałaś. Mam nadzieję, że już przeszło.
Co do kotka, to doskonale wiem, co czujesz i myślisz o takich, co to pozbywają się kłopotu, narażając kotka na cierpienie i poniewierkę. Jednak dzięki ludziom nieobojętnym na cierpienie zwierząt, może jego życie będzie lepsze, niż dotychczas? Może u Twojej znajomej będzie mu jak w raju? Moja Kizia-Mizia to też takie porzucone i osierocone kocię. Teraz jest przepiękną dorosłą kotką i odwdzięcza się łapaniem myszy. Już martwię się, że jej dzieci; Misza i Masza zostaną oddane do innego domu. Będzie mi brakowało ich psot, szaleństw, dobrej energii. Chociaż będą odwiezione do domu mojego syna, to i tak będę się o nie martwiła. I to jest ta gorsza strona przygarnięcia zwierzaka. Odpowiedzialność za los jego i jego dzieciaków daje o sobie znać! Uściski.

OdnowionaJa pisze...

Mam tak samo. Czasami tracę wiarę w ludzi, ale zawsze powtarzam sobie, że przecież są unikaty. Nie wiem, jak można tak traktować zwierzątka. Nigdy tego nie zrozumiem. Bardzo przyjemnie się czytało. Nawet ul posiadacie. Wspaniale. Podziwiam. Życzę Ci dużo zdrówka. <3

Krzysztof Gdula pisze...

Anna psa, Ty kota ratujesz przed poniewierką. Ludzie chyba zbyt pochopnie biorą zwierzęta, chyba też nie pamiętają, iż są to istoty odczuwające ból i strach. A może pamiętają, ale uważają, że „to tylko zwierzę”…
Ładny dzień miałaś, chociaż chyba faktycznie za dużo chciałaś zrobić.
Mario, zdrowiej szybko.

mania pisze...

Mnie na wszelkie kontuzje pomaga Balsamka, kuzyn - piłkarz mi polecił, to taki ziołowy żel, można znaleźć w internecie. Szkoda, ze tak daleko mieszkam, chętnie bym Ci pomogła w pracach ogrodniczych.
Zdrowia życzę!

wkraj pisze...

Wracaj szybko do zdrowia. Piękny wschód słońca masz za oknami.
Pozdrawiam.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Agatek, masz rację, najpierw zabawka, bo malutki, a potem wyrzucić; pozdrawiam.

Ola, należało, teraz to wiem:-) liczę jeszcze na słoneczko, a choćby w mroźny dzień; pozdrawiam.

Agata, co powoduje takimi ludźmi? przecież można znaleźć zwierzęciu nowy dom, a nie skazywać na poniewierkę; dzięki i pozdrawiam.

Beata, nie wyobrażam sobie tak wyrzucić zwierzaka na niewiadomy los, przecież to domownik; to już drugi podrzutek, przygarnięty przez nich; przetrwamy zimę, oglądając letnie zdjęcia:-) pozdrawiam.

Bożena, pewnie pomocne byłyby jakieś masaże, na razie mastygi rozgrzewające smaruję; nie były to jakieś wyczerpujące prace, ot! starość:-) dobrze, że znalazłaś dom dla kociątek, bo wiesz ... koty rozmnażają się szybko:-) odpowiedzialność za zwierzaka, właśnie, dlatego moje są wysterylizowane, wszystkie, bo potem nie oddałabym potomstwa:-) pozdrawiam.

Agnieszka, generalnie w ludziach są pokłady dobra, naprawdę, zdarzają się jednak wyjątki, że ręce opadają; mamy kilka uli, mąż pracuje przy pszczołach; pozdrawiam.

Krzysztof, wielki szacun dla Ani; nie, nie, to nie ja kotka uratowałam, tylko Asia, dziewczyna z wioseczki naszej:-) my go tylko u niej zobaczyliśmy i brat opowiedział nam całą historię; teraz to mi szkoda tego dnia, ale cóż, "mądry Polak ..."; pozdrawiam.

Maniu, Twoje rady są cenne, korzystam z nich z naprawdę dobrym efektem, teraz poszukam tej maści, bo coraz częściej dopada mnie ta przypadłość, nawet nie umiem jej nazwać; dzięki za dobre chęci:-) pozdrawiam.

Wkraju, siedzi mi to "pioruństwo" w prawym boku i za bardzo nie chce wyleźć:-) szkoda, że całą krasę wschodu przysłania góra, ale chciaż niebo widać zza drzew; pozdrawiam.

krzyś pisze...

Marysiu!

Zdrówka Ci życzymy, bo wszak niebawem* mamy się spotkać na Roztoczu.

Pozdrawiamy gorąco - g. i k.


*) - "niebawem", bo minie jak "z bicza trzasł" ;-)

makroman pisze...

Wycieczka fajna sprawa,
ale i ogródek ma swoje prawa.

Bylinowy Pan pisze...

Tulipanki.... szkoda- bo to piękności były- zwłaszcza botaniczne.
Mam już nowe odmiany pomidorów na przyszły rok. Podobne do sakiewek. Palce lizać. Już bym siała.
Późna jesień i coraz rzadziej przebywać będziesz na zewnątrz- od czasu do czasu tylko wyjdziesz- na spacer z psami, częściej za to zasiadać będziesz przy oknie z lornetką- lustrując przestrzeń na wzgórzu czy aby jakieś sarenki trawki nie skubią czy dzikusy gdzieś nie grzebią. Może wilka i niedźwiedzia namierzysz, podobnie jak w Rumunii.
Zachody i wschody oglądać będziesz- ze słońcem rozżarzonym do czerwoności i złota. Przeczytasz nowe książki.
Nieziemskie widoki się szykują- oszronione drzewa, krzewy i trawy 'zakwitną' na nowo. To wszystko jeszcze przed Tobą i przed nami bo nie wątpię, że wrażenia swoje na blogu uwiecznisz, a dla nas będzie to miły spotkań z Tobą czas..

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Krzyś, dzięki wielkie, ot! widzisz, starość, w krzyżu łupnie i już człowiek uziemiony, ale do Roztocza przejdzie:-) początek lutego to już prawie wiosna, z radością oczekuję spotkania; pozdrawiam.

Maciej, przez ostatni czas tylko sobota zostawała nam na Pogórze, i tu człowiek chciałby, i tam, i zadbać o ziemię, a tu taka niepożądana dolegliwość; pewnie trzeba mi było jechać:-) pozdrawiam.

Ania, może ze trzy tulipanki urosną:-) dziś chyba będzie mój dzień dostaw nasion, ale ja w miododajne uderzyłam, oprócz krzaczków oczywiście; swoich nasion pomidorów mam trochę, i nie będę już cudować z odmianami, bo ta różnorodność kusi niesamowicie; monitoring zaokienny trwa, wczoraj W. meldował, że biało; jeszcze nie tak szybko na pogórzańskie lenistwo, budowlańcy dom mi znowu popsuli, podwórko tonie w błocie, jakoś to trzeba ogarnąć, Serbinów normalnie:-) pozdrawiam.

aldia pisze...

Taki piękny kot, szok.

Łucja pisze...

Dobrze, że nie zamykali, bili, głodzili, nie zabili i dobrze, że kot ładny, prawdopodobieństwo znalezienie domu było duże. Bardziej przerażają mnie psy przywiązywane do drzew w lesie. Nie chcę dalej pisać o tym, ale ludzka pomysłowość w okrucieństwie nie zna granic.
Marysiu, wiem, co to ból w plecach, kilka dni temu rano nie mogłam wstać z łóżka, ubierałam się pół godziny a dobra sąsiadka zawiozła mnie do lekarza. Rwa kulszowa. Należy nie przeziębiać pleców, ćwiczyć ale nie wykonywać gwałtownych ruchów, nie podnosić niczego pochylając się ... trzeba zacząć o siebie dbać. Pozdrawiam i uważaj na siebie

bozenawdaniec. pisze...

Jakiś tydzień temu dołączyłabym do chóru potępiających zachowanie właścicieli kotka, jednak chcę wierzyć, że to kiciunia oddaliła się samowolnie od domu, na co wskazuje to, że była zadbana i z obróżką na szyi. Nasz przygarnięty koteczek też się oddalił i sam nie potrafił wrócić,dwa dni spędził poza domem, poszukiwany, osobiście odnalazłam łobuza. W podobny sposób trafił do nas pies, przyplątał się za córką, poszukiwania właściciela nie przyniosły rezultatu no i został u nas masakrując ogród i wszystko w koło, myślę, że tego łobuza to jednak ktoś wyrzucił, własnie za to co robi ...
Współczuję bólu polecam maść Dip Rilif, pomaga :)
Pozdrawiam :)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Aldia a. i nic mu nie pomogło, że taki piękny, wyzrucili i już; pozdrawiam.

Łucja, i dobrze, że kota podrzucili w pobliżu wsi, pod kapliczką, gdzie zatrzymuje się wielu ludzi, ale nikt go nie wziął przez kilka dni, tylko Asia, która chodziła go dokarmiać; ludzie nie są chętni do brania zwierząt; przeraża mnie ludzkie okrucieństwo, wobec zwierząt, jak i ludzi; zdaje się, że zaczął się ciąg chorobowy, teraz jakieś grypiszcze; hm. jak tu nie wykonywać gwałtownych ruchów, jak trzeba ziemię kopnsąć, albo polana podnieść; dbać o siebie, oj! nie da rady:-) pozdrawiam.

Bożena, nasza wioseczka jest malutka pewnie z 18 domów, położona wysoko, do innych miejscowości daleko, a poza tym znamy wszyscy swoje zwierzęta, takie porzucenia zwierząt przez przyjezdnych są na porządku dziennym; kapliczka jest oddalona od wsi, nie widać jej z okien, więc śmiało można zwierzaka zostawić; niestety, kotek nie oddalił się sam, też chciałabym, żeby tak było, bo skazanie swojego pupila na tak niewiadomy los to rzadkie okrucieństwo:-) dzięki za dobre rady, pozdrawiam.
P.s. Może piesek wyrośnie z tej niszczycielskiej przypadłości:-)

Ania pisze...

Maysiu, nie rozumiem tak podłych ludzi. Przecież i moja szóstka (trzy psy i trzy koty) to ofiary takich bestii. Muszę żyć długo, by zapomniały o przeszłości i miały dobry dom. A Twoim plecom współczuję. Matko kochana, dbaj o siebie !
Uściski !

Pellegrina pisze...

Te Twoje wschody są porywające, dlaczego mnie się nie chce tak rano wstawać? Te zorze, te płomienne kolory, ten klimat wszelkich możliwości i nadzieja na nowy dobry dzień. I ile można zdziałać gdy dzień długi.
Mnie też 'ziazi' przerwało prace wykopaliskowe,niby tylko paluszek a boli już tydzień.
Zapachniało jesiennymi pomidorami, moje maliny już bez smaku i zapachu.
Dużo zdrowia Marysiu!

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ania, Bożena Dykiel w jednym z filmów mówiła: Podłość ludzka nie zna granic. Nie da się za bardzo dbać, bo praca w obejściu wymaga wysiłku fizycznego, a wiek daje znać o sobie:-) to był jakiś ciąg, najpierw zatoki, potem rwa, potem jakieś przeziębienie się przyplątało, mam nadzieję, że limit chorobowy wyczerpany:-) pozdrawiam.

Krystynko, bo Ty w nocy długo czytasz, to jak masz rano wcześnie wstawać:-) tak, dzień jest długi, bo zdarza mi się i po 4-tej go zaczynać, no ale jak ktoś zasypia przed 20-stą:-) mamy grudzień, a jeszcze kilka pomidorów mam w zapasie:-) pozdrawiam.