środa, 28 grudnia 2011

"Pan Panu - Pan wie, za co" ... u hrabiów Łosiów w Narolu ...

Moje poznawanie "małej ojczyzny" zaczęło się bardzo późno ..., owszem, gdzieś tam zabierali nas w szkole podstawowej na odkrytej pace wielkiej ciężarówki, na przykład, na Szumy w Rebizantach na Tanwi, albo chodziliśmy na wycieczki do ruin pałacu Hugo Wattmana, który to ofiarował go swemu zięciowi, Zdzisławowi Avenariusowi ... nazwy miejscowości roztoczańskich znałam ze słyszenia; ojciec jeździł po kamień na budowę domu do Brusna, w Horyńcu było uzdrowisko, do Lubaczowa na targ, do Lublińca na odpust ...
Po skończeniu podstawówki zagarnęło mnie miasto, szkoła z internatem, wakacje w domu, praca w polu,  tytoń, sianokosy, żniwa, młocka tuż przed powrotem do szkoły, w życiu nie przyszło mi do głowy, że rodzice mnie wykorzystują, to był obowiązek każdego dzieciaka, pomaganie w domu ...
I dopiero teraz, gdy moje dzieci sa już dorosłe, mam czas na smakowanie zupełnie bliskich mi stron, tuż przy moim domu rodzinnym ...
Ze 3 lata temu, w Dzień Zaduszny, zrobiliśmy sobie objazd roztoczańskich terenów, przez lasy Puszczy Solskiej dojechaliśmy do Suśca, a potem do Majdanu Sopockiego nad zalew ...


Był z nami jeszcze Maksio III,  na żółciutkim piasku mnóstwo szyszek z sosen, rosnących tuż nad brzegiem, woda czyściutka, pusto, cicho, w miarę ciepło; pod jednym z drzew znalazłam jeszcze dorodnego borowika.
Potem powrót z powrotem przez Rebizanty, w kierunku na Narol, bo bardzo chciałam zobaczyć pałac hrabów Łosiów .

zdjęcie ze strony WrotaPodkarpackie

Nam udało sie zakraść od tyłu pałacu przez dziurę w siatce ogrodzeniowej, pozostałości parku, aleje lipowe i grabowe, bardzo to wszystko zdewastowane, rozbite resztki rzeźb ...


Pałac ten powstał staraniem Antoniego Feliksa hrabiego Łosia, kuchmistrza i sprytnego gracza politycznego za czasów króla Augusta Poniatowskiego, postać niezwykle barwna, łącząca cechy butnego magnata, jak i hojnego mecenasa kultury i sztuki ...


Wybudowany pałac oparty był na planie podkowy - w nawiązaniu do herbu Łosiów - Dąbrowa, od pałacu biegną ażurowe arkady, zakończone kwadratowymi oficynami z mansardowymi dachami. I wojna światowa doprowadziła do kompletnej dewastacji odbudowanego po Powstaniu Styczniowym pałacu, wycofujące się wojska austriackie ograbiły i zdewastowały pałac doszczętnie. Po 1920 roku nową właścicielką pałacu została hrabina Jadwiga Korytowska, odrestaurowała pałac, nie na długo jednak, bo 1939 roku Armia Czerwona dokonała kolejnych zniszczeń i zagarnięcia wyposażenia.
Hrabina uciekła do Lwowa, próbowała dostać się do Anglii, ale została aresztowana przez NKWD na lotnisku i osadzona w Starobielsku, gdzie prawdopodobnie zmarła.


Po przejściu frontu w podziemiach pałacu szukał schronienia oddział AK pod dowództwem "Kostka" - Karola Kosteckiego, który m.in. chronił miejscową ludność przed atakami UPA, a był solą w oku UB z Tomaszowa.
12 lutego 1945 roku młodzież a AK hucznie świętowała Zapusty i zbliżający się koniec wojny, nad ranem podjechały pojazdy NKWD na czele ze znienawidzonym Philipienką, padły strzały i młodzi ukryli się w piwnicy, do której przeszli tajemnym przejściem przez kominek z salonu. Na rozkaz Philipienki pałac podpalono, a partyzantów aresztowano, pałac płonął jeszcze przez dwa tygodnie i nikt go nie gasił, resztę dewastacji dokonał czas i ludzie ...

zdjęcie ze strony Promemoria/rezydencje

Pałac służył za magazyn PGR-owi, potem Igloopolowi, aż nadszedł 1995 rok. Wtedy to znalazł się człowiek,który kupił tę ruinę, to prof. Władysław Kłosiewicz, jeden z najwybitniejszych klawesynistów Europy, zaczęto gruntowną odbudowę pałacu i parku, wraz z żona założył fundację Pro Academia Narolense. Odbywają się tu warsztaty muzyczne, plenery malarskie, teatralne, jarmarki galicyjskie, na których występują znane osobistości świata artystycznego.


Pałac jest przez cały czas remontowany, jednak można go zawiedzać za zgodą gospodarza obiektu.
A z  hrabią Łosiem związana jest również historia kapliczki Jana Nepomucena, nieopodal rzeki Tanew.
 Otóż pewnego dnia, wracający z chrzcin hrabia, napotkał na swej drodze uszkodzony przez wezbraną wodę most. Powożący karetą Kozak zauważył, że nie przejedzie: ,,bo wody jest na chłopa" . Podchmielony hrabia odparł, iż ,,woda na chłopa - panu po kolana" i rozkazał jechać. Sługa bez dyskusji ruszył. Niestety, rwący nurt rzeki porwał powóz i zatopił go wraz z czterema końmi. Po ciężkich zmaganiach biedny Kozak, trzymając hrabiego za kępkę włosów, wyciągnął go na brzeg. Obaj niedoszli topielcy, przemoczeni i zziębnięci, dalszą drogę pokonali pieszo. Gdy dotarli do pałacu, hrabia odzyskał siły i kazał woźnicę wybatożyć. Miała to być kara za to, że ten chamską ręką wyciągnął swojego pana z wody. Zaś za to, że uratował też jego życie darował mu wolność, 30 krów i folwark na Ukrainie. W podzięce hrabia wystawił również w miejscu przeprawy pomnik z napisem: ,, Pan Pana z toni salwował, Pan Panu pomnik fundował."
Kapliczkę tę przeniesiono potem na ulicę Warszawską.

zdjęcie ze strony Nepomuki
A napis "Pan Panu" ... znajdujący się w kaplicy fundacji hrabiego świadczy o jego silnym poczuciu własnej wartości, o niezwykłej pysze, marzeniu o wielkości , bardzo to skromna inskrypcja poświęcona Bogu.
Tuż za Narolem rozciąga się las o nazwie Mochnata Dolina. Za czasów hrabiego Łosia właściciele ziemscy namiętnie grywali w karty, hazardowo.. a fortuna kołem się toczyła, tracili wszystko, albo wygrywali ...
Niejaki hrabia Mochnacki, po stracie wszystkiego, zastawił ....swoją żonę i ... przegrał. Popełnił samobójstwo w onym lesie ...
Nie są to jedyne zabytki Narola, jego historia związana jest z najazdami Tuhaj-beja i Tatarami, Kozakami, Chmielnickim, jak wiele kresowych miasteczek i wsi.

Podrzucam teraz przepis na turlane TRUFELKI:
/może komuś przyda się na sylwestrowe przyjęcie/

1 kostka masła
4 paczki albertów /upiekłam byle jaki, kruchy placek w 1 blasze, na oko/
20 dkg mielonych orzechów /zostawiamy trochę do otaczania trufelków/
1 szklanka cukru pudru /dałam połowę/
odrobina aromatu migdałowego /niekoniecznie/
2 łyżki kakao
jakiś alkohol /rum, spirytus lub inna wódka/

Herbatniki lub placek mielimy, do miski dodajemy pozostałe składniki i zagniatamy ciasto ze wszystkiego, bierzemy po odrobimie masy wielkości orzecha włoskiego i turlamy kulki, które potem otaczamy w mielonych orzechach, lub w wiórkach kokosowych, można też w mielonych herbatnikach.
Do środka trufelków można włożyć wisienkę z konfitury, albo z nalewki, tudzież orzeszek, wszystko dobre.
Dodatek alkoholu jest konieczny, bo nadaje fajny posmak, no i oczywiście NIE PIECZEMY tych trufelków, wynosimy tylko do chłodu, smacznego!


Pozdrawiam wszystkich serdecznie, szampańskiej zabawy życzę, milutkiej podusi co niektórym, bajkowego spaceru nocą, a może ktoś na stoku przywita Nowy Rok - DO SIEGO ROKU!



39 komentarzy:

*gooocha* pisze...

Z ciekawością przeczytałam, bo nigdy tam nie byłam.
Ech...jest tyle przepięknych, ciekawych miejsc.. Nie sposob być wszędzie.
Robiłam i ja podobne trufelki,tyle tylko, że zwiemy to ziemniaczkami. Nie wiem dlaczego, trufelki bardziej pasuje.

Aleksandra Stolarczyk pisze...

ciekawa relacja, szkoda,że nigdy nie dotarłam do pałacu, może kiedyś będzie okazja żeby to nadrobić:)

jola pisze...

Jak to dobrze, że znalazł się ktoś, kto odrestaurował ten pałac, wiele pięknych budowli popada w ruinę, a szkoda wielka. Wiesz Marysiu, to tak jest, że nie zna sie swojej najbliższej okolicy, człowiek szuka wrażeń gdzies daleko, pomijając to, co pod ręką. Nasi sąsiedzi nie znają kompletnie swojej pięknjej okolicy, nigdy nie chodzą szlakami. Dobrze więc, że teraz nadrabiasz zaległości i odkrywasz uroki swojej rodzinnej okolicy. Życzę Wam na ten Nowy Rok wiele radości, ciekawych wypraw i żeby to Wasze Pogórze rosło w siłę.

Szczypta Kasi pisze...

Wspaniałe miejsce z cudowna historią. Musze kiedyś tam pojechać

waldemar pisze...

ppp

Anonimowy pisze...

Oj Mario, jak ja lubię do Ciebie zaglądać:) Mimochodem przekazujesz tyle wiedzy, historia Twojej okolicy zupełnie nie była mi znana a taka ciekawa przecież. Do końca życia człowiek się uczy, przynajmniej powinien:)
Dziękujemy za przemiłe życzenia!!!
Na nadchodzący Nowy Rok życzymy Wam mnóstwo ciekawych wypraw, siły i czasu na nie:) wiele radości, ciepłych i spokojnych chwil i dużo wzajemnej miłości, szacunku i przyjaźni!!!

waldemar pisze...

Ja Waldemar mieszkam około 5 km od Pałacu. Jak chodziłem do szkoły Podstawowej, rowerem jeździłem do kawiarni Pałacowej, która była w jednym skrzydle, a w drugim skrzydle była przedszkole, a środku bawiliśmy się w chowanego. Mój dziadek Tomek był u hrabiny nadwornym kowalem.

Unknown pisze...

Pałac teraz cieszy oczy - chciałabym go zwiedzić kiedyś. I ma bardzo ciekawą historię - dziękuję za jej opowiedzenie:-))) Pozdrawiamy Serdecznie!

Leptir pisze...

wyobrażam sobie jaki musiał być piękny pałac w czasach świetności, nawet teraz robi imponujące wrażenie...
miła i pouczająca wycieczka Marysiu
dziekuję
zasyłamy pozdrowienia z Rokitnicy

ankaskakanka pisze...

W tych terenach nie byłam. Dziękuję za lekcję historii.
Tobie Mario również życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku. Pozdrawiam

Antonina pisze...

Przeczytałam z zainteresowaniem. Warto poznawać takie historie i miejsca.
I Tobie Mario wszystkiego dobrego w Nowym Roku.

grazyna pisze...

Jak moje poprzedniczki i poprzednicy, czekam zawsze na Twoja relacje bo wiem ,ze bedzie bardzo ciekawa. Wiec przeczytalam i czekam na nastepna! A palac pewnie kiedys calkowicie bedzie odrestaurowany...jest bardzo piekny. Pozdrawiam Cie serdecznie i zycze Tobie i Twojej rodzinie najlepszego na swiecie Nowego Roku!!!

Anonimowy pisze...

Na zbliżający się Nowy Rok niechaj Chrystusa siła niepojęta, rozjaśni każdy życia mrok. A gdy zapłoną sztuczne ognie i płynie piękna nutka, idzie Nowy Rok, stary już umyka; więc wzniesiemy puchary, przetańczymy do rana, niech los nam nie szczędzi kawioru i szampana. Oby Nowy Rok byt dla Ciebie najlepszy, żeby przyszły same jasne dni, żeby sny były kolorowe, wieczory pełne nadziei, a poranki beztroskie .Stary rok odchodzi wielkimi krokami, niech więc wszystkie złe chwile zostaną za nami. Nowy niech Ci przyniesie dużo zdrowia, wiele radości a przede wszystkim szczęścia w miłości. Szczęśliwego Nowego Roku!

Joanna pisze...

Witaj, Mario. Mieszkam w Zamościu, w Narolu byłam wiele razy. Tak miło znaleźć taki opis. W ogóle pięknego bloga prowadzisz, chyba zostanę tu na dłużej.... Pozdrawiam serdecznie

Anonimowy pisze...

Z daleka do Ciebie przybywam, więc pozwól że na chwilę się zatrzymam.
Kłopotu nie sprawię, ale pozdrowienia i życzenia zostawię.
Za Twoją gościnność podziękuję.
Uśmiechem przypieczętuję i dalej powędruję.
Miło że jesteś...

Mażena pisze...

Stary Rok się kończy, niech Nowy lepszy będzie!
Ciekawego poznawania w Nowym Roku i zdrowia!

bieta pisze...

Mario przywołałaś wspomnienia z moich młodych lat,gdy jeszcze w Zamościu mieszkałam.Och, to były czasy wycieczek rowerowych we wszystkie cudowne miejsca roztoczańskie.Susiec jest mi doskonale znany a Narol,byłam jeden raz w czasach gdy pałac był ruiną.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku życzę.

Go i Rado Barłowscy pisze...

Ale kapitalna historia! I super opowiedziana. Roztocze, jak już kiedyś pisaliśmy, coraz bardzie kusi nas swoja magią!

Najserdeczniejsze życzenia.

Ania pisze...

Marysiu, piękny ten pałac jest.Cieszę się za każdym razem, kiedy dowiaduję się o tym, ze jakiś zabytek dostał się w dobre ręce. Tak by się chciało ochronić naszą historię. Z zainteresowaniem śledziłam kiedyś prace przy pałacu w Kurozwękach, to niedaleko, Zacisza. Potomkowie właścicieli podnieśli pałac z ruiny i teraz jest to śliczne miejsce, które służy różnym ludziom. Dziękuję za przepis na trufelki. Na pewno wypróbuję. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)

Unknown pisze...

uwielbiam Roztocze, te tereny sa mi znane bo mam tam babcię w Rudzie Różanieckiej, nawiasem mówiąc, tam też jest piękny pałac Hugo Wattmana, którego potomkowie po dziś dzień przyjaźnią się z babcią, gdyż służyła we dworze i była łączniczką między pałacem a partyzantami w czasie wojny...te miejsca mają tyle historii ze nie sposób opisać , a mi kojarzą sie ze wspaniałym dzieciństwiem!!! Dziękuje z całego serca za realcję !! Szczęśliwego Nowego Roku!!

mania pisze...

Jak dobrze, ze znalazł się ktoś, kto przywraca pałacowi jego świetność!
A przepis na trufelki zapisałam w kajeciku i przetetstuję w karnawale :)
Pozdrawiam serdecznie :)

NieTylkoMeble pisze...

Ach ten Narol, ach Lubycza, ach Brusno, ach Górecko, Hamernia ......

kocham Roztocze niezmiennie:) Kocham całą Polskę wschodnią

Pozdrawiam gorąco

Tenia pisze...

Witaj Mario.
Życzę Ci Szczęśliwego Nowego Roku:))

wkraj pisze...

Witaj Mario,
dziękuję za odwiedziny u mnie na blogu. Z przyjemnością przeczytałem Twój post. Roztocze było ulubionym miejscem spędzania urlopu, z naszymi dziećmi, za ich młodych lat. Jako siedzibę mieliśmy kwaterę w Zwierzyńcu i stąd zwiedzali okoliczne tereny. Przypomniałaś mi Szumy na Tanwi, rozlewiska rzeki Jeleń czy właśnie okolice Suśca. W pałacu w Narolu nie byłem, więc z ciekawością obejrzałem twoje zdjęcia. Prezentują pałac bardzo malowniczo i na pewno jest on warty zobaczenia.
Podoba mi się u Ciebie na blogu, lubię taki układ opis + zdjęcia. Obiecuję bywać częściej.
A z okazji nadchodzącego Nowego Roku spełnienia marzeń i dużo zdrówka.
Pozdrawiam :)

Ewa - Margarytka pisze...

bardzo ciekawa opowieść. Ileż to się można dowiedzieć ciekawych rzeczy u Ciebie :)

Ja również dołączam się do życzeń poprzedników: Szczęśliwego Nowego Roku!

Black Cat pisze...

Wszystkiego dobrego dla Cibie i Twoich najbliższych w Nowym Roku!!!
cudownie opowiadasz historię swoich terenów, z przyjemnością czytam każdą opowieśc.
serdecznie pozdrawiam

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Gooocha, to prawda, chce się zobaczyć dużo, tylko czasu jakoś mało, serdeczności.

Olqo, na pewno kiedyś zjarzysz, jak będziesz jechać np. na Pogórze, pozdrawiam

Jolu, wróciło tam życie, zwłaszcza w lecie, a pałac dalej spełnia swoją rolę jak za Łosia, szacunek dla tych, którzy podjęli się tego wysiłku, pozdrawiam cieplutko.

Kasiu, bo na Roztoczu jest pięknie, pozdrawiam.

Guga, to ciekawe tereny, przebiegała tu granica zaborów, potem między Gubernią a Sowietami, wysiedlali ludzi, budowali bunkry, to wszystko można obejrzeć, i te lasy ... pozdrawiam serdecznie.

Waldemarze, to Ty musisz być kopalnią różnych opowieści o pałacu, hrabinie, o pracy dziadka Tomka, a i sam tam przebywałeś, pozdrawiam serdecznie.

Asiu i Wojtku, musimy też podjechać i zobaczyć, jak to teraz wygląda, może w czasie trwania jarmarku galicyjskiego, pozdrawiam.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Leptir, oglądałam archiwalne zdjęcia, opisy 50 pokoi, aż żal, że to wszystko poszło w niwecz, albo to jedno? pozdrawiam serdecznie.

Ankoskakanko, bo Ty mieszkasz gdzieś strasznie daleko, na zachodzie, ale w tym roku poczyniłaś pierwsze kroki i zaczynasz zwiedzać południowy wschód, pozdrawiam cieplutko.

Antonino, warto, ciekawe bardzo to są rzeczy, pozdrawiam serdecznie.

Grażyno, pałac już teraz wygląda imponująco, pewnie w środku jest dużo do zrobienia, ogromne przedsięwzięcie, i kosztowne, pozdrawiam serdecznie.

Witaj, Agatko, i Tobie szczęśliwego Nowego Roku, wszystkiego dobrego, pozdrawiam.

Witaj, Joanno, miło Cię gościć w naszych progach, pozdrawiam serdecznie.

Mażeno, życzmy sobie lepszego Nowego, serdeczności.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Bieto, czasami wystarczy jakiś malutki bodziec, żeby wróciły wspomnienia, cieszę się, że to Narol sprawił, i Tobie dobrego w Nowym Roku, pozdrawiam.

Go i Rado, tak, tak, trzeba najechać Roztocze, tym bardziej, że macie tu przyjaciół, pozdrawiam cieplutko, pa.

Aniu, to cieszy mnie też, ostatnio podniesiono z ruin pałac w naszej wsi, będzie dom spokojnej starości, wszystkiego dobrego, pozdrawiam serdecznie.

Anniar, zobacz, jakie piękne rzeczy mamy tuż pod bokiem, my jeździmy na grzyby w tamte okolice. Mój Boże, jakie Ty słyszałaś historie od swojej babci, tak samo, jak Waldemar, może warto je wskrzesić na blogu, pozdrawiam serdecznie i dobrego w Nowym.

Maniu, i to jeszcze pod mecenatem ludzi sztuki, to będzie ośrodek kultury, jak się patrzy, pozdrawiam serdecznie.

Aneto, i ja też! i ja też! jeszcze nie całą wschodnią, bo dużo przed nami do poznania, ale początek od worka bieszczadzkiego i trochę do góry jest,
serdeczności.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Teniu, i Tobie wszystkiego dobrego, pozdrawiam.

Wkraj, a ja mam spore zaległości do poczytania u Ciebie, chociaż już zaczęłam. Południowe Roztocze to moje rodzinne strony, ukochane, dzięki za odwiedziny, wszystkiego dobrego i pozdrawiam serdecznie.

Margarytko, pewnie każdy region ma coś ciekawego w sobie, i Tobie wszystkiego dobrego, pozdrawiam.

CzarnyKocie, dzięki serdeczne za odwiedziny, pomyślności w Nowym Roku i pozdrawiam serdecznie.

Moje miejsce na Ziemi pisze...

Z wielkim zaciekawieniem przeczytałam:) pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
pozdrawiam!

Inkwizycja pisze...

Jakoś tak to jest, że najbliższych okolic nie zna się tak dobrze... a szkoda! Kapitalna historia, ale swoją drogą wybatożyć kogoś, kto uratował nam życie... to trzeba mieć charakterek ;-))
Marysiu, życzę Wam cudownego Sylwestra, nastrojowego i niezapomnianego! My wybieramy się w góry, ale niedaleko od domu, tak żeby wrócić po północy, zabieramy panienki, żeby je uchronić przed hukiem petard.
Pięknego 2012 roku, wspaniałych wypraw i samych dobrych chwil! Niech Wam się spełnią marzenia, a szczęście i miłość niech Was nie opuszcza!
Ściskam czule ;-)

Ania z Siedliska pisze...

Marysiu, życzę Ci wszystkiego, czego tylko sobie życzysz ! Jesteś szczęśliwą, spełnioną na wielu frontach kobietą i niech tak zostanie ! Uściski noworoczne i dobre życzenia dla całej rodziny !

Go i Rado Barłowscy pisze...

Z okazji? Nowego Roku życzymy Wam, aby było tak Dobrze, by nie musieć czekać na Lepsze!

Uściski

Go i Rado Barłowscy pisze...

Z okazji? Nowego Roku życzymy Wam, aby było tak Dobrze, by nie musieć czekać na Lepsze!

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Olu_83, i Tobie pomyślności wszelkiej w Nowym Roku, pozdrawiam serdecznie.

Aniu, dziękuję bardzo i ślę serdeczności w drugą stronę, do Ciebie, pozdrawiam cieplutko.

Go i Rado, niech będzie tak jak teraz, to wystarczy, serdeczności ślę.

Kris Beskidzki pisze...

Ciekawy opis! Mało mi znane tereny, choć wcześniej wielokrotnie tam bywałem. :)

Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

cudARTeńka pisze...

Pozwalam sobie na podanie adresu tego wpisu u siebie na blogu "Nepomuckim szlakiem". Wpis o Narolu i u mnie niedługo doczeka się publikacji. Pozdrawiam serdecznie i wszystkiego najlepszego na nowy 2024 rok.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Arteńko, wszystkiego dobrego w Nowym; pozdrawiam.