poniedziałek, 18 czerwca 2012

... i po weselu ...

Miśka jest już w formie.
Kiedy w sobotę wyjeżdżaliśmy na Pogórze, ona też szykowała się do wyjazdu - odprowadzała każde wyjście do samochodu, pośpieszne pakowanie, leżała przy tylnym kole, a ja, niedobra, na sam koniec musiałam zamknąć ją w domu. Tam, w chłodzie poczeka na przyjście młodzieży do domu, będą się nią zajmować pod naszą nieobecność.
Jechaliśmy na pogórzańskie weselisko.
Nawet przestało padać, pogoda piękna, tylko trochę za gorąco.
Zajrzałam na grządki, bo nie było mnie tam przez cały tydzień ...


... wszystko rośnie. Pomidory ochronione przed deszczami urosły pod agrowłókniną niesamowicie, tak samo ogórki ...


... myślę, że za niedługo będę mogła już je zbierać, mają mnóstwo zawiązków.
Zebraliśmy się szybciutko, ślub był w maleńkim kościółku w Rybotyczach, a przyjęcie weselne na zamku w Krasiczynie. Było targowanie się o pannę młodą, bramy po drodze, sypanie cukierków, pieniążków, całusy, życzenia, a potem uczta w chłodnym wnętrzu zamku ...


... i tańce. Wróciliśmy do chatki głęboko w noc, a poranek już od wzejścia słońca gorący, a co będzie w dzień? ... bo czekają nas jeszcze poprawiny ...
Pochodziłam sobie po okolicy, drogą poszłam wyżej ... trochę zdjęć zrobić ...








Wzdłuż drogi kwitną dzwonki, na skarpie czerwienieją poziomki, ogromna lipa brzęczy pszczołami już od świtu, a zapach leci z wiatrem aż do nas.
Znalazłam w lodówce kawałek karmy psiej, skroiłam ją do miski, na pewno jakieś stworzenie znajdzie do niej drogę ... nie trzeba było długo czekać ... charakterystyczny krzyk dzięcioła ...


... to chyba samiczka, mało ubarwiona ... zapakowała sobie cały dziób karmą i odrunęła na śliwkę tuż obok tarasu ... a tam czekał wyrośnięty synek, już o wiele większy od niej ...

... obserwowaliśmy z ciekawością, jak go karmi, a potem kawałeczek jedzenia upycha między korą, a on uczy się wyjadać ... mądre są te stworzenia.
I już trzeba było zbierać się do wyjazdu na poprawiny weselne, ale już zupełnie na luzie - stamtąd pojedziemy prosto do domu ... elegancką kieckę zastąpiła leciutka sukienka w łączkę i czerwone korale, a na stopach, zamiast uciążliwych sandałków na szpilce i wrzynających się pasków, wygodne baleriny. Było bardzo swojsko, nawet te baleriny poszły potem w kąt.
Tańczyliśmy boso na chłodnych, zamkowych podłogach ... w przerwach - spacery po ogrodzie ...


pod wiekowymi dębami ...


... nad stawem, gdzie przy brzegu wprost kłębią się czerwonopłetwe ryby ...


Kaczki dostojnie prują wodę, zupełnie niezainteresowane jakimkolwiek pokarmem, pewnie ogromne ilości narybku są ich głównym pożywieniem ...


Zamek z każdego punktu ogrodu wygląda bardzo dostojnie ...


... za skarp zwieszają rozkwitłe jaśminy, lipy kwitną na potęgę, niektóre już przekwitły, a kwiatki zmieniły się w twarde kuleczki ...
Zamkowe ściany, pokryte scenkami rodzajowymi, girlandami różnymi, postaciami robią wrażenie ...




Dziedziniec wewnętrzny nagrzał się przez cały dzień, jak ogromny piec, nawet wieczór nie przyniósł ulgi, kamienie oddawały powoli ciepło ... uchyliliśmy jakieś drzwi, jeszcze sporo czeka do remontu, stare framugi, jakieś obrazy, i zapach ... starych, zatęchłych wnętrz ...
Chciałam zrobić jeszcze zdjęcie najpiękniejszym wąsom na Pogórzu, ale człowiek gdzieś znikł .... nic straconego, bo to mieszkaniec naszej wioseczki, prędzej czy później napatoczy mi się przed obiektyw ...


Pozdrawiam Was serdecznie w ten upalny czas, jest wieczór i nadal 30 stopni, czeka mnie jeszcze zdejmowanie szwów u Miśki i jedno szczepienie, i uciekam na Pogórze.
Dziękuję za odwiedziny, ciepłe słowa, wszystkiego dobrego, pa.









28 komentarzy:

Moje marzenia pisze...

... ach jak ja to wszystko chłonę..
tyle zieleni..te pagórki,las..polne dróżki..jak ja to uwielbiam...
pozdrawiam serdecznie

*gooocha* pisze...

Każdy Twój wpis i zdjęcia to chwila najwyższej jakości relaksu. Zawsze smakuję powoli, sycąc oczy zdjęciami, słowami, by ta magiczna chwila trwała jak najdłużej :)

Anonimowy pisze...

bardzo lubię ten blog mnie zawsze relaksuje zawsze ciekawe zdjęcia pozdrawiam.

ciche marzenia...ciii... pisze...

Hmmm, nie będę powielać wpisów, bo też chciałam napisać , że zaglądając do Ciebie , oglądając zdjęcia , niesamowicie się relaksuję:)wszystko takie spokojne , bez pośpiechu, cudownie, buziaki

Tenia pisze...

Witaj Mario
Pięknie opisałaś wasz wyjazd związany z weselem.Mimo ,że nie wstawiłaś żadnego zdjęcia jestem w stanie wyobrazić sobie to weselisko i Ciebie na poprawinach, tańczącą na boso w kwiecistej sukience.
Pozdrawiam serdecznie:))

malaala pisze...

Wesele w takim miejscu ? :) To musiało być fajnie!!!Zdjęcia wsi cudne, sielankowe , tchnące spokojem :) Pozdrawiam serdecznie!!!:)

ankaskakanka pisze...

Ciesze się, że zabawa się udała. Pięknie tam u Ciebie ale już wszystko wiesz. Pozdrawiam

mania pisze...

No właśnie, brakuje Waszego zdjęcia w tańcu :) U nas tez piękna pogoda nadrabia zaległości, upał niesamowity. Może wreszcie obeschną łąki, bo ostatnio woda stała po kostki i Flo po spacerze wyglądał nieszczególnie. Nieubłaganie zbliża się czas kolejnych postrzyżyn, będzie stres :)
Pozdrawiam serdecznie :)

Ania z Siedliska pisze...

Hmmm, zaczynam myślec, że u Ciebie piękniej niż u mnie ;-). Widoki niezrównane ! I mam wrażenie, że wiosna u Was wcześniejsza - u mnie lipa kwitnie dopiero w lipcu ( co prawda to lipa drobnolistna, późniejsza, bo w mieście lipy kwitną od dawna, warzywa tez mniejsze. A Krasiczyn - wspaniały ! Świetnie, że udało sie weselisko. Ogladając zdjęcia z poprz. postu zamarłam z zachwytu. Przepiękna, drewniana architektura ! te rzeżby, rzeźbione elementy, staranność o każdy szczegół. Wczoraj na Travel Ch. był film "Dzikie Karpaty" - jak na zamówienie, jak suplement do Waszej wyprawy. Pozdrawiam Cię serdecznie Marysiu i nadal chłonę wszystkie pokazane na zdjęciach zakątki .

Inkwizycja pisze...

To wspaniale, ze wesele się udało, w takiej scenerii nie mogło być inaczej.
Wszystko Ci tak pięknie rośnie, masz dobrą rękę (i pracowitą) ;-)
Cieszę się, że z Misią już dobrze, troszeczkę się martwiłam (głównie ze względu na Ciebie), bo to różnie bywa... Dobrze, że już po wszystkim ;-)
Ściskam czule

Mona pisze...

piękny ten zamek, duzo słyszałam o nim..no , to było wesele..ze hoohoo !!
Piękne zdjecia .
Gratuluje pięknych grządków..oby plony były duze..(tfu,tfu..aby nie zauroczyć!! ) Miskowi życzę szybkiego powrotu do zdrowia..pozdrawiam tez z gorącego Białegostoku !

wkraj pisze...

Tym razem skupiłem się na opisie i zdjęciach zamku. Jest warty zobaczenia, to co odnowiono prezentuje się znakomicie.
Pozdrawiam serdecznie

jolanda pisze...

Mazurskie pozdrowienia Marysiu.
Też delektuję się widokami, roślinnością . . .
Uściski

Go i Rado Barłowscy pisze...

Wydaje się nam, że tańczenie boso po krasiczyńskich posadzkach ma w sobie wyjątkowy urok! Niezwykle lubimy to miejsce.

Pzdr.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Letnio u Ciebie. Zresztą byłem w niedzielę w Makowej to wiem ;-) Lipy brzęczą pszczołami a Góra Filipa złota od omanów.

Tupaja pisze...

Ostatnio uziemiona przez nasze maluchy jestem więc takie fotoreportaże dają mi namiastkę wypraw poza to nasze podwórko... :)

Mażena pisze...

Oj piękno to wszystko!
Będąc w takich "okolicznościach", tez staram się na odrobinę samotności. A zamek modny ostatnio, przed chwilą poczytałam sobie na blogu - Wypady na weekend.
Zawsze zachłystuję się u Ciebie - zielenią, ciszą, przyrodą...dziękuję.

Mażena pisze...

Oj piękno to wszystko!
Będąc w takich "okolicznościach", tez staram się na odrobinę samotności. A zamek modny ostatnio, przed chwilą poczytałam sobie na blogu - Wypady na weekend.
Zawsze zachłystuję się u Ciebie - zielenią, ciszą, przyrodą...dziękuję.

Mażena pisze...

Oj piękno to wszystko!
Będąc w takich "okolicznościach", tez staram się na odrobinę samotności. A zamek modny ostatnio, przed chwilą poczytałam sobie na blogu - Wypady na weekend.
Zawsze zachłystuję się u Ciebie - zielenią, ciszą, przyrodą...dziękuję.

Magda Spokostanka pisze...

Marysiu, nie żałuj nam, wiernym czytaczom i podziwiaczom.
1)Marysia w sukience eleganckiej i w szpilkach
2)Marysia bosonoga, kwiecista i roztańczona
No dooobra ... Odwalam się.
Pięknie rośnie wszystko dla Ciebie!
A co wisi i się suszy?
Fantastyczne są nauki mamy dzięciołowej.
Uściski!

Bozena pisze...

Byłam parę lat temu na zamku w Krasiczynie. Jest piękny. Wyobrażam sobie, jak romantycznie musi być tam na weselu. A park i kolorowa sukienka z koralami i do tego na bosaka!!! No, no. Pozdrawiam serdecznie:)

Ewa - Margarytka pisze...

Oj jak miło wstąpić po dłuższej nieobecności na blogach :). jak zwykle relacja wspaniała :)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Moje marzenia, ze mną jest to samo, za każdym razem zatrzymuję się i patrzę, spod kapliczki, spod domu, z drogi, widoki niby te same, a chwytają za serce; pozdrawiam Cię cieplutko.

Gooocha, dzięki Ci wielkie, nachwalisz mnie zawsze; pozdrawiam serdecznie.

Agatko, dziękuję, że wpadłaś do mnie, ja też zaglądam do Ciebie, tylko nie zawsze mam czas na komentarze, serdeczności.

Ciche marzenia, dla takich słów warto pisać; pozdrawiam.

Teniu, nie wiem, czy młodzi i weselnicy zgodziliby się na wstawienie zdjęć; weselisko udane, było wesoło, poznaliśmy sąsiadów z naszej wioseczki, pozdrawiam cieplutko.

Malaalu, tak, w zamkowych wnętrzach, a hulanki na błyszczących parkietach, odpoczynek na krużgankach albo parkowych ścieżkach; pozdrawiam Cię.

Ankoskakanko, było wybornie, do dziś żałuję, że nie skosztowałam wszystkich specjałów; serdeczności.

Maniu, moja Miśka też mocno porosła, zakupiłam maszynkę do strzyżenia i to coś do wyczesywania, w końcy strzygę męża i chłopaków już sporo latek, może uda się i z Miśką, może pokażę efekty, dziś albo jutro próba; ile razy w roku Florka strzyżesz? serdeczności.

Aniu, te lipy to różne są, na ten przykład moja samosiejka dopiero zakwitnie, a ta na górze prawie przekwita; dwa dni wesela to spory wysiłek, mimo, że nie przesadziłam w spożywaniu różnych smakowitości, poniedziałek był wypoczynkowy; może kiedyś dane będzie mi pooglądać Dzikie Karpaty, cieplutko pozdrawiam, Aniu.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Inkwizycjo, pewnie w przyszłym tygodniu zaczną się pierwsze zbiory ogórków, tak mnie to cieszy; Miśka szaleje, już zapomniała o bólu, maleńka blizna, może 1 cm, byłam zdziwiona, że taka maleńka; kiedy zapytałam weta, to powiedziała, że kiedyś były o wiele większe, teraz ma wprawę; wesele udane, mocno nachwaliliśmy gospodarzy, rodziny mają ogromne; pozdrawiam Cię serdecznie.

Mona, mieliśmy okazję połazić po zakamarkach, bo ileż można siedzieć przy stole; mijamy go w drodze na Pogórze, zawsze w pośpiechu, tylko rzut oka na park; Misia już zdrowa, ładnie wygojona, serdeczności.

Wkraju, wiem, że zamki to Twoja specjalność; niezbyt ten mój opis, parę zdjęć, to tylko migawki ze spaceru po parku, w ramach odpoczynku od stołu; pozdrawiam serdecznie.

Jolando, dzięki za odwiedziny, teraz najpiękniejsza pora, wszystko kwitnie, pachnie; pozdrawiam serdecznie z Pogórza.

Go i Rado, a jakże! zwłaszcza dla stóp zmęczonych poprzednim dniem, a podłoga była tak przyjemnie chłodna; a w parku sesje fotograficzne, mnóstwo par przyjechało robić pamiątkowe zdjęcia, dużo wesel w okolicy było tego dnia; serdeczności.

Krzyśku, widzę, że bardzo lubisz Pogórze, często tu bywasz; chyba przegapiłam lilie na Górze Filipa, to nic! zostaną na przyszły rok; przy drodze kwitną już kozibrody, i dzika cykoria wędrowniczek, coś jakby lato w pełni; pozdrawiam serdecznie.

Tupajo, maluszki urosną szybciutko, czasami będzie żal, że za szybko, że czas tak ucieka; pozdrawiam serdecznie.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Mażeno, w pierwszej wersji wesele miało odbyć się w Arłamowie, 15 km od naszej wioseczki, ale zaczęli wielki remont, i gospodarze musieli szukać w najbliższej okolicy, wolny termin był w Krasiczynie; zaraz zajrzę do Weekendowych wypadów; Mażeno, czasami budzę się w nocy, cisza niemal absolutna, aż dzwoni w uszach, i pierwsze ptaki pod oknem o brzasku, zawsze mnie budzą; serdeczności.

Magdo, czasami trzeba zdjąć z siebie spodnie moro i trzewiki, śmiał się ze mnie Janek, że zobaczy mnie pierwszy raz w sukience; w sandałkach rozbolały mnie nogi, szybka polka lekką zadyszkę wywołała, ale poznałam sąsiadów z wioseczki, niektórych odkryłam na nowo, nie było nabzdyczenia, bardzo swojsko, bo to ogromna rodzina; to melisa schnie, a dzięcioły są już trzy, i sójka przyprowadza swoją hałaśliwą czeredę, wybuchają kłótnie; serdeczności ślę nad Drawę, pa.

Bożeno, było romantycznie, i wesoło, i bardzo gorąco, mury wzięły gorąc i oddawały do późnej nocy, tak, że nawet wieczorem nie było zbytniej ulgi na zamkowym dziedzińcu; najweselej było na poprawinach, właśnie na bosaka i swobodnie; cieplutko pozdrawiam.

Margarytko, bardzo mi brakuje netu na Pogórzu, mam zaległości w czytaniu, i jakieś słowo zostawić bym chciała; i mnie miło, że zajrzałaś, dzięki; pozdrawiam serdecznie.

Krystynka w podróży pisze...

Znam zamek w Krasiczynie tylko z zewnątrz i park wokół, nie znam chłodnych pałacowych wnętrz. U nas też upalnie i wilgotnie, wszystko rośnie jak szalone, chwasty niestety też.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Krystyno, troszkę zwalczyłam chwasty, ale już następne szykują się do ataku; też nie znam krasiczyńskich wnętrz, tyle tylko, co sale weselne i jakieś przyległości, wszystko przed nami; serdeczności.

Hania pisze...

Zazdroszczę Ci wesela w zamku. Była na dwóch takich i każde z nich miało wyjątkowy klimat. Gratuluje i życzę szczęścia!