środa, 16 stycznia 2013

Szaro ...

Nie ma u nas zimy.
Z nieba leje żywym deszczem, który spadając na zamarzniętą ziemię, tworzy litą glazurę.
Wczoraj wyjechałam pierwszy raz do miasta, ludzie chodzą po oblodzonych chodnikach jakoś tak żabiaście, szerokim krokiem chroniąc się przed upadkiem, kilku kierowców wypadło z drogi w czyjeś ogrodzenie, a ptaki, zmokłe i skulone, siedzą pod deskami pergoli i wydaje im się, że kryją się przed deszczem ...


Gucio tęsknie wypatruje przez szybę, jakby tu przemkąć do ogrodu, gdzie wszędzie mokro i zimno ...


... a kiedy go wypuszczę, to szerokopleca Miśka oczy za nim wypatruje ...


Pobiegają razem, przeczeszą krzaki, obwąchają sobie noski i wracają zgodnie w ciepłe pielesze domowe.
A wyjście do ogrodu jak przykryte szybą, zresztą tak samo wejście do domu, strach wychodzić ...


Mąż sam jeździ do chatki, karmi ptactwo, przepala w piecu i zwozi różne wieści pogórzańskie ...
A to, że w dolinie potoku przyuważyli ślady wilków, szacują na dwie sztuki, ale z kolei pod Kopystańką grasuje stado siedmiu sztuk ... ryś wybija sarny w okolicy, czyni szkody w pogłowiu, pewnie myśliwi martwią się, że dla nich za mało zostanie.
Sama zeszłej zimy byłam zdziwiona, kiedy Maksio, brat Miśki, przywlókł skądeś nogę jelonka, a właściwie to same kości ... to pewnie pozostałości uczty rysia ... i powiem Wam, że chyba nie uwierzyłabym, gdybym na własne oczy nie ujrzała tego zwierzaka ...
A to, że w którymś z domów na wsi wbudowane są pozostałości synagogi z sąsiedniej wsi ...
A to, że dwór rozebrano, a belki posłużyły do budowy banderowskich schronów, których ślady jeszcze można zobaczyć za naszym polem, tylko potok trzeba przekroczyć i wejść w las ... chyba nadejdzie za chwilę najlepszy, przedwiośniany czas, aby tam pójść i pooglądać te resztki ...


I przywiózł jeszcze najsmutniejszą wieść ... poniósł śmierć nasz, niepoznany jeszcze, młody sąsiad, kolejny osadnik ... gdzieś na Morzu Śródziemnym, bo pływał ... zbudował domek, wykorzystywał na to każdą wolną chwilę ... osierocił maleńkie bliźniaki ... nie znaliśmy go, ale jakoś tak zasmuciło nas to ... jakież to życie szykuje scenariusze ...


Oprócz wielu książek przeczytałam "Dziecięcą arkę", dzieci ratowane z głodującego Piotrogrodu w 1920 roku, wywiezione za Ural, przewalające się fronty białych i czerwonych ...potem do Władywostoku ... przez Japonię, świeżo otwarty Kanał Panamski do USA, potem do Europy, do Finlandii ... a podróż ta trwała 3 lata i pomagał im Amerykański Czerwony Krzyż, i płynęli statkiem, wynajętym u japońskiego armatora.
Jutro, jak się wszystko dobrze ułoży, jedziemy na Pogórze, aż do niedzieli, bo w domu już mnie licho nosi.


Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, dobre słowa, wszystkiego dobrego, pa!







32 komentarze:

Leptir pisze...

może podrzucę trochę naszego śniegu ????
lepiej to chodzić po śniegu jak po lodzie, uważajcie więc na siebie....

a kocisko śliczne....oj jaki Mruczus kochany

mania pisze...

Jakaś ta zima nie zdecydowana, u nas też paskudnie, odwilż a miałam jechać do Rymanowa, zobaczyć jak wygląda zima na Wołtuszowej.
Udanego weekendu :)

ankaskakanka pisze...

A u nas śnieg po pachy. Choć aura dzisiaj była ponura i jakoś tak smutno było. Pozdrawiam i miłego pobytu w chatce.

Dom Rozalii pisze...

U mnie tez sniegu pod dostatkiem:). Spadł kilka dni temu i się trzyma, bo jest niewielki mróz ok -4. Takiego lodu ja, na Twoim zdjęciu dawno nie widziałam,i lepiej żebym nigdy nie zobaczyła:)To wygląda strasznie! aż strach się bać:))).

wkraj pisze...

U nas śniegu jeszcze jest ok 10-15 cm. W dzień lekko na plusie, w nocy na minusie. Na szczęście nie ma takiego lodowiska jak u Was, bo nie wiem jak bym wjeżdżał na naszą górkę. Bo musisz wiedzieć, że moja ulica mimo że niedługa - ok 150 m to jest dość stroma. Czasami mam problem , by wrócić do domu. Zdarzało się, że musiałem wjeżdżać tyłem.
Trzymajcie się ciepło, pozdrawiam.

Megi Moher pisze...

właśnie, u nas też śnieg, jak na Wrocław, to kopny;-p a u was goło- leć
piękny ten dławisz
i znudzone zwierzaki
miłego chatkowania:-)

Unknown pisze...

Ja snieg zobaczylam pierwszy raz przedostatniej nocy. Zlapalo mnie chorobsko i kaslalam cala noc nie mogac spac. Co dwie godziny moglam wiec podziwiac jak zmienia sie moja ulica. A rano pojezdzily samochody i caly czar sniegu prysl. Jeszcze sie trzyma, bo temperatura tu w Brukseli teraz kolo zera, ale nie wyglada zbyt ladnie.
A takiego lodowiska jak u was to bardzo sie boje. I tez wtedy chodze "okrakiem". Na szczescie nieczesto doswiadczam takich temperatur "gololedziowych".
Pozdrawiam Nika

Zofijanna pisze...

Dużo ciekawego u Ciebie, ale z deszczem dziwna sprawa.U nas śnieg sypie, tylko mokry.
Bunkry oglądnij to bardzo ciekawe. Czekam na relację.
Mój dławisz w tym roku nie ma ani jednej jagody, bo go sponiewierali rok temu budowlańcy.
Będzie ładny za rok.Lubią go Kosy.
Sąsiada szkoda...
Pozdrowienia.

Kalina pisze...

A u nas właśnie śnieg. A dla nas śnieg to rzadkość... Dziwna ta zima... Coś się śniegowi chyba kierunki pokręciły :-)

Joanna pisze...

no ... to u mnie zima na całego... śniegu mnóstwo... mogę Ci trochę dosłac...

Tenia pisze...

Witaj Mario
Popatrz jak to jest.Gdy u was było pięknie ,biało,to u nas była chlapa.
Teraz jest odwrotne.W naszym województwie dzieci mają ferie więc fajnie ,że jest śnieg.Chociaż muszę stwierdzić ze smutkiem,że mało widać dzieci i młodzieży.Czyżby śnieg przegrał z komputerami?
Pozdrawiam serdecznie:))

Kama pisze...

U nas od tygodnia zimowo, mrozek trzyma, oby wytrzymał puszek do ferii, bo dzieci zaczynają w poniedziałek :)
Lodowisko na chodnikach miastowych mamy i my, wczoraj wywróciłam się (!), na szczęście obeszło się bez urazów :)
Udanego pobytu w chatce, tam na pewno nie będziecie się nudzić!
POZDROWIENIA Z MAZUR :)

Anonimowy pisze...

Ja z chęcią też bym podrzuciła trochę śniegu. Sypie i sypie.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Leptir, przyjmę wszystko, co podrzucisz, chociaż w nocy z lekka pobieliło, bo deszcz zmienił się w mokry śnieg; Gucio-znajdek urósł na ślicznego kota, a teraz jeszcze utył na zimę; serdeczności.

Maniu, może jak przymrozi z lekka, można jechać po widoki; tak się cieszę na wyjazd, bo przecież, bądż co bądź, byłam na Pogórzu jeszcze w zeszłym roku; pozdrawiam Cię serdecznie.

Anko J., jak oglądam Twoje wpisy z takim śniegiem, to zazdrość mnie zżera; że też nie może być normalnej zimy? serdeczności.

Rozalio, z wielkim żalem oglądam Twoje zdjęcia, ale cóż, trzeba czekać, może i do nas coś przywieje; ślizgawica u nas straszna, niebezpieczna, może znienacka podciąć nogi; pozdrowienia ślę.

Wkraju, mąż wczoraj wrócił z Pogórza i mówi, że posypali drogę do nas w dół, zjeżdża się do chatki bez problemów; a w mieście? te główne posypane, a na bocznych, min. u nas zupełna gładź, jakoś przeżyjemy; pozdrawiam serdecznie.

Megi, coś poprzestawiało się w niebie, przecież Wrocław zawsze najcieplejszy i z małym śniegiem; kosy podjadają owoce dławisza, i grzebią teraz na potęgę w pozostawionych liściach, tylko furkot; Miśce i Gutkowi się przytyło przez to lenistwo, apetyt dopisuje, a potem spanie; cieszę się z wyjazdu, jak nigdy, tak mnie uziemiło w domu; serdeczności.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Niko, żeby to tylko nie była grypa, bo u nas jakiś taki niebezpieczny szczep się zmutował; zażywaj lecznicze specjały i nie daj się choróbsku; pozdrawiam cieplutko.

Zofijanno, paskudny ten deszcz, chociaż w nocy zmienił się w mokry śnieg i z lekka pobieliło; na przedwiośniu pójdziemy na bunkry, tylko nie wiem, co zastaniemy, może tylko zagłębienia w ziemi; dławisz odbije, jemu nic nie straszne, a jagódki wyda później; miałam taki piękny na słupie elektrycznym przy chatce, ale ci od obcinania gałęzi przycięli go przy samej ziemi, aż żal, na początku myślałam, że zmarzł, dopiero potem odkryłam, co się stało, ale już wyrastają następne pędy-samosiejki; dla żony i pozostawionych dzieci to tragedia; pozdrawiam Cię serdecznie.

Kalino, zazdrośnie spoglądam na zdjęcia z Polski, wszędzie biało; pozdrawiam cieplutko.

Joanno, od dawna czytam, że u Was, na Podlasiu zima daje czadu, nas omija; a śnieg przyjmę, z wielką chęcią; serdeczności.

Teniu, pewnie zima chce wszystkich obdzielić po równo, dobrze, że dzieciska mają śnieg na ferie; teraz chyba każda atrakcja przegrywa z komputerem; i ja pozdrawiam serdecznie.

Kama, pewnie śnieg wytrzyma do ferii, bo ogólnie lekko mrozi; na tą ślizgawicę to trzeba by pewnie skarpety na buty nałożyć, żeby chodzić, jak górale; serdeczności.

Moniko, nic mi nie pozostaje, tylko zazdrościć, ech! pozdrawiam cieplutko.

Magda Spokostanka pisze...

Marysiu, pogórzański śnieg czeka na Twój całkowity powrót do sił. Jak pojedziesz do chatki, to sypnie może?
Lód na ulicach przerażający! Założyłabym haki do butów, bo bardzo boję się lodowych upadków. Kość ogonową mam już co prawda połamaną, ale to jeszcze jeździeckie pozostałości.
U nas jest idealnie w sam raz - śnieg, bielutko dookoła i lekki mróz, bez wiatru.
Oj sąsiad, sąsiad ... Popłynął po śmierć. Czy żona jeszcze będzie chciała tej chatki?
Uściski!

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Magdo, oj! chciałabym bardzo, siedzieć w cieplutkiej chatce i patrzeć na zamieć, jak zeszłej zimy; ależ Ciebie te konie pokiereszowały, troszkę wiem, a ile nie wiem; to tragedia, ona z maleńkimi dziećmi, wszystkimi siłami budowali, mieszkali w wynajętym, i co teraz? domek prawie skończony, ale trzeba w tych surowych warunkach jakoś żyć, trudno wyobrazić sobie ten bezmiar nieszczęścia;
serdeczności ślę nad Drawę i pozdrawiam.
A dlaczego nie pokazujesz, Magdo, tej zimy na blogu?

Unknown pisze...

No patrz, a u nas zima pełną gębą. Moje koty niechętnie noski z domu wyściubiają. Nawet największa włóczęga - czarna Norka - ani myśli wychodzić. Tylko berny szaleją w śniegu. Ale mi się już tęskni do wiosny. Nawet pochorować spokojnie nie można, bo mimo grypy odsnieżyć trzeba i po prowiant pojechać, i córę do przystanku odtransportować. Wiosno! Gdzie jesteś!
Miłego pobytu w chatce:-)))
Asia

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Asiu, już długo podczytuję o śniegu i zimie w całej Polsce, która jednak od świąt uparcie omija nasz południowo-wschodni ogonek; mój Gutek ma kryjówkę w ogrodzie, pod rozłożystym jałowcem, siedzi tam, znosi złapane ofiary, i zaczepia Miśkę przez okno, żeby też do niego wyszła; Asiu, nie lekceważ grypy, nie przezięb jej, bo zostawia paskudne powikłania; do wiosny blisko, dzień dłuższy, zleci piorunem; serdeczności.

weszynoska pisze...

Mario...jak to zimy nie ma?? Aż biegnę na zewnątrz i specjalnie dla Ciebie fotki zrobię sprzed domu...ech ekipa do odśnieżania by się nam przydała :) Pozdrawiam zimoooowoooo

Dorota pisze...

Marysiu...wypatrzyłam na jednym zdjęciu piękną sansewierię-zapisałabym się na szczepkę, gdy będziesz rozsadzać albo mnożyć z liścia.W zamian ofiarowuję inną odmianę-taką do mnie podobną (niska i szeroka).
W pracy w sam Nowy Rok mieliśmy pogrzeb.Kolega-52 lata wszedł na drabinę by wymienić żarówkę i spadł na stojący pod drabiną warsztat, chyba ślusarski.A mnie takie myśli się kłębią...że słowa ks.Twardowskiego staniały-ludzie odchodzą a ci co zostają,żadnych wniosków nie wyciągają z takich wydarzeń.Powiedziałabym nawet że chyba dzieje się wprost przeciwnie? Oj, a może to na mnie szarość tak działa?

Dorota pisze...

No i jestem cała dumna-jedno kliknięcie, hasełko i wreszcie komentarz się ukazał, bez najmniejszego problemu.Robię postępy.

sukienka w kropki pisze...

No popatrz Marysiu, a u nas na Mazurach śnieg, mróz umiarkowany,żyć nie umierać. Gucio wygląda bardzo okazale, kocur jak się patrzy! Nie dziwię się że Misia za nim szaleje...U moich włoskich gospodarzy tez był pies i kot które się razem wychowały i żyły w doskonałej symbiozie. Przykra ta wiadomość o sąsiedzie,szkoda młodego człowieka i jego rodziny. To straszne umrzeć z dala od swoich, ja zawsze się tego bałam, nawet jak robiłam jakieś plany to nie omieszkałam choćby w myślach dodać "jeśli dożyję, i wszystko pójdzie po mojej myśli". Wadomo, umrzeć trzeba ale nie tak...Pozdrawiam Ciebiei całą, Familię.

Ewa pisze...

U nas też śnieg. Wszędzie bielusieńko. Taka to Warszawa zasypana w ostatnich dniach :)

Olga Jawor pisze...

Marysiu! Juz jest snieg! Na pewno u Ciebie w chatce też - przeciez od nas do Ciebie to jak rzut beretem.Pieknie sie zrobiło. U góry mglisto i biało. Nierealne i cicho. Im niżej, tym mniej sniegu i zwyczajnosc sie wkrada.
My też jeszcze po grypie słabi i rozkaszlani.I Tyle ludzi wokół choruje. Jakaś pandemia chyba!
Pozdrowienia ciepłe zza Sanu zasyłam!:-)

Iza pisze...

A u nas na żywiecczyźnie śniegu, że ho ho, zima w pełni ;] Urocze zwierzaki :) I Ciekawy blog.

Pozdrawiam serdecznie, Iza.
http://www.zgwch.blogspot.com

Mażena pisze...

U Ciebie jak niby nic się nie dzieje to i tak wiele ciekawego.
Zwierzaki niesamowite. A losy ludzkie też jakoś dziwnie się plotą...

Natalia z Wonnego Wzgórza pisze...

u nas cudowny śnieg i piękna zima.
dobrze, że pamiętacie o ptactwie na pogórzu. Nasza kotka nawet noska nie chce wyściubić zza drzwi, bo zimnica.
Pozdrowienia!

Krystynka w podróży pisze...

U mnie za oknem szaro a u Ciebie takie płomienne kuleczki. Cieszę się, że pojechaliście do chaty, mnie się do mojej jakoś narazie nie udało. Pozdrawiam serdecznie i zdrowia życzę

Adelka pisze...

Dzisiaj u nas napadało mnóstwo śniegu. Mam nadzieję, ze u Ciebie też już biało i zdrowie Ci dopisuje:)))
U nas na Mazowszu dzisiaj pięknie:)

Ania z Siedliska pisze...

Ech, Marysiu, byle do wiosny ! Będziesz znów radosna i zdrowiutka pracowała jak mróweczka, teraz ładuj akumulatory po tym choróbsku. Nie przemęczaj się ! Buziaki !

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Dorota, pewnie z przedwiośniem będę przesadzać sansewierię, uwzględnię zamianę sadzonki na Twoją, niską, zgadamy się; powiem Ci szczerze, że mam dużo pokory wobec życia, cieszę się tym, co mam, cieszę się, że obudziłam się rano, lubię tę moją chatkę, takie życie mi odpowiada, proste i blisko przyrody, tylko kapinę zdrowia; a szarość przeminie, Ty wiesz, jakiego kopa dostaniemy z wiosną? no pewnie, żeś dumna, robisz postępy, masz swoje konto, kiedy ja pisałam swojego pierwszego posta, aż trzęsłam się z emocji, czy mi się uda, a to już za chwilę 2 lata; pozdrawiam Cię serdecznie.

Sukienko, radość ze śniegu 2-dniowa, znowu leje; a jak Gucio stęsknił się za Miśką przez te 3 dni, jak ją kokietował w ogrodzie, dzikie skoki, zaczepianie, jak nie kot z psem; i ja tak zawsze dodaję: "jak doczekamy", jakież życie potrafi być nieodgadnione; pozdrawiam Cię, Sukienko.

Ewo, już po wyjeździe, mogę napisać, że też biało, ale znowu leje, co też w niebie zamyślają o nas? pozdrowienia ślę.

Olgo, nasypało, a jakże, chociaż ciut później, niż u Was, chociaż tyle się pocieszyłam; odprowadzaliśmy wieczorem sąsiadów, w świetle srebrne płatki, pod nogami chrup! chrup!, a tu znowu leje, niepojęte: paskudna ta grypa nas dopadła, wyssała wszystkie siły, pocieszam się, że do wiosny całkiem niedaleko; pozdrowienia zasyłam.

Izo, musi u Was jakiś inny klimat, nas doświadcza zdrowo deszczem; chociaż nie powiem, trochę pobieliło, ale znowu pada; i ja pozdrawiam serdecznie.

Mażeno, strasznie żal mi tej dziewczyny, nie wie, co ze sobą począć, to straszny cios, życie jej się zawaliło zupełnie; lubię moje zwierzaki, grubasy jedne, a jakie leniwce; serdeczności.

Natalio, dokarmiamy cały czas, i w domu, i na Pogórzu; Gucio chętnie wychodzi z domu, buszuje po ogrodzie, potem śpi przed kominkiem, razem z Miśką; pozdrowienia ślę.

Krystyno, nie przycinałam w tym roku dławisza, wydał piękne owocki, i kosy mają używanie; a w chatce było zupełnie ciepło, nie ma dużych mrozów, potężny piec z kamienia długo oddaje ciepło; pozdrawiam Cię cieplutko.

Adelko, najpierw było biało, ale znowu leje, jakieś ciepło zagania do nas od południa; serdeczności.

Aniu, jakoś wyjątkowo w tym roku czekam wiosny, na zbawienną moc słońca, grypiszcze dokuczyło mi mocno; odpoczywam często, bo po prostu sił brakuje; tak się zastanawiam, może czas kupić siewki cebuli na dymienie? pozdrowienia ślę.

Patrycjo, dziękuję serdecznie za odwiedziny, pozdrawiam serdecznie.