Ten deszcz, który padał wczoraj przez cały dzień, zamarzł przez noc i zakleił wszystko dokładnie.
Nie powiem, ładne to, jak z pałacu królowej śniegu, ale jak ciężko odrapać szyby w samochodzie, i jak ciężko utrzymać się na nogach ...
Tylko wróblom to nie przeszkadza, kłócą się w krzakach jak opętane ... całkiem wiosennie.
Pojechałam taczkami po drzewo do kominka, Miśka ze mną, chrup! chrup! załamuje się pod nią lodowa warstwa na śniegu ...
Na ten odgłos Gucio wyszedł ze swej lodowej groty, spod rozłożystego jałowca, i ...
... efektownym skokiem od razu zaczepił Miśkę do gonitwy ... jeden wielki chrobot ... popędziło towarzystwo gdzieś w krzaki ...
Zdjęcia niewyraźne, bo nawet aparat nie mógł za nimi nadążyć ...
A gałązki podzwaniają przy najlżejszym wiaterku ...
Nawet nieśmiały kwiatuszek wawrzynka, który coś za wcześnie wystartował, w lodowym kokonie ...
Przetrwamy i to, nakarmimy ptaki, już końcówka stycznia, a luty zleci jak z bicza trzasł.
Odwiedziłam jeszcze klamociarnię, a mąż tylko uśmiechnął się: O, Marysiu, skorupek sobie naszukałaś ...
No jak nie, jak takie ładne malowidła na nich, i co z tego, że tylko trzy kubeczki ...
... a talerzy też brak, jednych pięć, drugich cztery, ale jakie ładne ... dla mnie ładne.
A najbardziej cieszą mnie dywaniki, dosyć spore, grube, mięsiste, wełniste i czyste... za grosze ...
Dokupiłam jeszcze ziaren słonecznika, kilka kul tłuszczowych, bo może jeszcze dziś pojedziemy do chatki ... a także cebulki na "dymienie", chyba przesadziłam z ilością ... bo wiosna tuż! tuż!
Dziękuję za odwiedziny, pozostawione dobre słowo, pozdrawiam Was serdecznie i ciepło, pa!
26 komentarzy:
A wawrzynek jak co roku na wiosnę czeka! Ty również myślisz o niej skoro dymkę kupujesz w styczniu. Czekam i ja ;-)
U nas tak samo, nawet Florkowi się łapy rozjeżdżają na tym lodowisku! A zdobycze klamociarskie śliczne - te kubeczki malutkie idealne na grzane wino :)
Pozdrawiam serdecznie
Ale ładnie wyglądają te roślinki, otulone lodem. Talerzyki śliczne i masz kochanego męża, tak ładnie Ci mówi. Pozdrawiam
Gucio w skoku wyglada jak najprawdziwszy kangurek! Lodowe krolestwo teraz masz ...niesamowicie to wyglada! pozdrawiam serdecznie
Mario spokojnie- hamuj z odśnieżaniem. Odpoczywaj.
Jeśli chodzi o polowanie to widziałam jak polują i to mnie zbulwersowało. Kiedyś mój Tato zabierał mnie ze sobą na polowania i co nieco wiem .....jak ono powinno wyglądać....
U nas podobnie- glazurka jak się patrzy- z domu wyjść nie można, a ile ptaków dzisiaj przybyło na jedzonko do nas.
Fajne te Twoje zwierzaki
Pozdrowionka
Mam to samo Marysiu, zachwyca oczy ale nogi się rozjeżdżają lub zapadają z chrupotem a ja w rękach aparat, na nosie okulary - oj, oj i bach!
W takie dni jak te wcale nie czuję wiosny, dymka nie ale czajniczek i kubeczki prześliczne, na gorące napoje i kakao i grzańca
u nas koty siedzą na oknie i całymi dniami obserwują ptaki, zostawiłam dużo kaliny i winogron i jazgot jak w lesie, miłego:)
Gucio jak bury zajączek:-))) Cudnie! Moje piecuchy w domu siedzą - najlepsze miejscówki są oczywiście przy kaloryferach!
Aaa - i jeszcze: świetne zdobycze z klamociarni!
Pozdrawiam najserdeczniej!
Asia
Lodowe zdjęcia gałazek przepiękne, Marysiu!Ale strasznie to wszystko jest niebezpieczne, bo ciezkie i załamaniem gałezi grozi. Chyba będą w tym roku duże straty w ogrodzie. Wszystko aż skrzypi od wysiłku z utrzymaniem tych ton lodu na sobie. I nieprzyjemnie sie chodzi po tej skorupie lodowo-sniegowej. I samochód zamrozony na amen!
Oj, przydałaby się parodniowa odwilż!
Pozdrowienia serdeczne!:-))
To jantar, bursztynem zwany! Z zastygniętym życiem w środku!
Gałązki wyglądają, jak wymyślne lizaczki, lub cukierki :)))
Sliczne te lodowe zdjecia :)
A co to te niebieskie przeblyski na przedostatnil zdjeciu? Bombki?
Aaach... cudowne te lodowe "rzeźby"!
I zdobycze piękne, sercem wybierane... ja na takie ceramiczne skarby mówię "skorupy" ;-))
Ale najbardziej lubię czytać, jak cytujesz słowa swojego męża do Ciebie -"Marysiu..." - zawsze z takim ciepłem i zrozumieniem... z miłością. To jest najcudniejsze ;)
ściskam
Krzyśku, kilka lat wstecz długo było ciepło, wawrzynek cały rozkwitł, potem spadł śnieg ... w ostrym słońcu ten różowy krzak na białym tle wyglądał obłędnie, a ja żałuję do dziś, że nie zrobiłam mu zdjęcia ... może kiedyś jeszcze tak się uda ... cebulki już się "dymią" za kominem; pozdrawiam serdecznie.
Maniu, strasznie śmiesznie to wygląda, Miśka też pokracznie biega, na ugiętych nogach; tak też sobie pomyślałam, że kubeczki na grzańca będą, w imbryczku herbatki zaparzę; i ja pozdrawiam.
Aniu, ładnie to wygląda, ale kosy nie mogą dostać się do pomarańczowych owocków, za chwilę pokroję im jabłka i rozrzucę po ogrodzie; mąż dobry, to moja ostoja; serdeczności.
Grażynko,Gucio cuda wyczynia, żeby tylko sprowokować Miśkę, a czai się właśnie pod tym rozłożystym jałowcem, teraz przysypanym śniegiem i zamarzniętym; dziś lód dodatkowo przysypany śniegiem, mnóstwo ptaków przy karmniku, po tym oceniam, że jest mroźno; pozdrowienia serdeczne ślę w tropiki.
Zofijanno, "jeżę" się na te polowania, na te butne, zadowolone miny nad zabitymi zwierzętami, nie mogę na to patrzeć ... ptactwa rzeczywiście więcej, a to wrózy jedno, chłody większe idą; lubię moje zwierzaki; serdeczności.
Krystyno, właśnie przed chwilką słuchałam w 3-ce, co nakładać na buty, żeby uchronić się przed poślizgiem; ten kwiatuszek wawrzynka, różowiutki i zatopiony w lodzie tak mnie ucieszył, tak samo zresztą jak czajniczek z kubeczkami, ot! popatrzeć chociażby; pozdrawiam serdecznie.
Klarko, Gucio spędza większość dnia w ogrodzie, właśnie w tej kryjówce, Miśka czasami wypada z domu i biega dookoła, węszy, a on wychodzi taki zaspany, przeciąga się; zimno tam jest przecież; kosy rozprawiły się już z winogronami, teraz lód odciął je od owocków dławisza, jabłek im nakroję; pozdrawiam cieplutko.
Asiu, Gucio jakoś nie boi się zimna, trwa bardzo dzielnie w tej grocie, z rzadka wpada do domu na michę; lubię szperanki w klamociarni, jakiego kolorowego dziadka do orzechów znalazłam, dużego, ale rozsądek i mąż podpowiedział: Stop durnostojkom!, bo miejsca już nie ma; ciepełko ślę.
Olgo, już widziałam spadłe gałęzie, które nie wytrzymały naporu lodu, co jakiś czas przychodzi sprawdzian na drzewa, albo śnieg na zielone liście, albo huragan, albo lód, jak teraz; coś nie widać odwilży, raczej mrozy idą, a ptaki ciągle pod maleńkimi nóżkami lód, bo wszystko oblodzone, każda gałązka ... biedaki; pozdrowienia ślę za San.
Kalino, świetne porównanie, zatopione w lodzie jak w bursztynie, zwłaszcza ten różowy kwiatuszek wawrzynka; serdeczności.
Rozalio, żeby chciał, to nie udało by się tak dokładnie pokryć gałązki lodem, natura świetnie tworzy cudeńka; pozdrawiam Cię serdecznie.
Niko, a to nasza choinka przed domem ze świątecznymi jeszcze światełkami, oczywiście też zaglazurowana dokładnie razem z nimi; cieplutko pozdrawiam.
Inkwizycjo, a jakie emocje towarzyszą poszukiwaniom w klamociarni, ciemny garaż, wszystko zwalone jedno na drugie, torby, pudła, jak coś się wygrzebie, to oddech przyśpiesza, a czasami nic nie wpadnie w oko; a mąż to moja opoka ... już trzydzieści lat ...
pozdrawiam serdecznie.
Tak pięknie wyglądają te zamrożone gałązki, a Twój Gucio miał radochę latając po śniegu.
Moniko, ciekawa jestem, jakby zaświeciło słońce, a i tak skrzy się wszystko od lodu; a Gucio to łazior, nawet teraz wyszedł rano i nie widać go, pewnie wróci koło południa na michę; serdeczności.
Nigdy nie widziałam tak oblodzonych gałązek...A skorupki śliczne, też bym się nie oparła! Nasza Santana przy Waszych zwierzakach to prawdziwy piecuch, nawet kijem jej nie wypędzi na balkon a co powiedzieć dalej, ogranicza się do patrzenia przez okno. Ściski!
Pięknie to umalowała natura! Śliczne :)
Niesamowite te lodowe kształty, wręcz nieziemskie. Naczynia piękne, oryginalne a dywaniki też urocze, aczkolwiek jaśniutkie. A zwierzaki cudowne, tylko czy łapek nie pokaleczą o lód?
Miałaś rację. Niestety faktycznie nie udało się tak za pierwszym podejściem. Ale ja uparta jestem :)
Marysiu...i ja podziwiam lodowe rzeźby.Między moim a sąsiednim blokiem rośnie wierzba mandżurska i jak wytwór fantazji teraz wygląda, ze swoimi kręconymi gałęziami,pokrytymi lodem.A w domu pyszni się krwisty amarylis, wyjątkowo w tym roku okazały.Zachciało mu się zakwitnąć wcześniej niż zwykle i jest naprawdę wielki.
Przyznam że marzy mi się własny ogród (kiedyś...parę lat temu...miałam).Planujemy teraz z mężem choćby działeczkę, może się uda kupić.Od co najmniej roku mam gotową listę roślin, jakie chciałabym na niej posadzić...i ciagle do niej coś dopisuję-ostatnio wymieniłąm rdest Auberta na dławisz(po lekturze Twojego ostatniego posta).Uwielbiam dłubać w ziemi, patrzeć jak rośnie, zmienia kolory i kształty.A i konfitury "własnoręczne"też inaczej smakują...
Piękny lodowy świat.
Trzymajcie się ciepło.
A mnie najbardziej podoba Gucio. Skacze pięknie jak mały kangurek. Alina.
Zupełnie jak w ogrodzie Królowej Śniegu ! Przepieknie to wyglada !
Tęsknię juz do ogrodu Pani Wiosny.
Sukienko, nasz Gucio to trochę dzikus, woli w ogrodzie, no chyba, że bardzo zimno, albo leje; a po lodzie dziś już nie ma śladu; serdeczności.
Kama, a jak zaświeciło słońce, to wszystko błyszczało tak, że najlepszy artysta nie wymyśliłby lepiej; pozdrawiam.
Mażeno, dywaniki będą leżeć tam, gdzie mało się chodzi, a wzięłam jasne, bo rozświetlą trochę ciemnawe wnętrze; a skorupkom, tak jak plecionkom z wikliny, ciężko mi się oprzeć; łapek nie pokaleczą, ślizgają się po powierzchni; pozdrowienia ślę.
Adelko, wiem, że urzędnicy skrupulatnie sprawdzają, u nas nawet czepiają się kropek i przecinków; dasz radę, przecież wszystko dla ludzi; pozdrawiam.
Doroto, przypomniałaś mi o amarylisie, to i ja pobiegłam na górę obejrzeć swój, a jakże, wypuścił pąk, chociaż obawiałam się, że nie zakwitnie, bo na ogrodzie szarnął go przymrozek; a o dławisza nie martw się, jak będziesz już miała go gdzie posadzić, dostaniesz ode mnie sadzonki, wysiewa mi się z nasionek; ja też lubię pracę w ziemi, chociaż ostatnio jakby sił mniej, i trochę zapuściłam ogród; a rdest Auberta też może być, podoba mi się, tylko, że ja już nie mam miejsca, a właściwie to dzikie wino mnie przerosło, razem z chmielem, istna plaga egipska; pozdrawiam serdecznie, Przyszła Ogrodniczko.
Wkraju, dopiero po tygodniu zebrałam się do odpowiedzi, a tu już lodowy świat zniknął; ptaki śpiewają, słabo zainteresowane karmnikiem, temperatura na plusie, może już w zalotach, ciągnie ciepłym wiatrem ... jakoś tak wiośnianie; pozdrowienia ślę.
Alino, kiedyś patrzyłam, jak Gucio łapie w ogrodzie liście, wysoki wyskok z łapkami jak do kosza, i złapał, śprytna bestia; serdeczności.
Aniu, do wiosny "już bliżej, jak dalej", jak mawiała moja mama, zdzierżymy jesze luty; pozdrawiam cieplutko.
Prześlij komentarz