niedziela, 18 maja 2014

Po wielkiej wodzie ...

Miałam piątkowe spotkanie z turystyczną bracią, pokazywałam im moje zdjęcia z Rumunii, miejsca, gdzie byliśmy ... może ktoś złapie też bakcyla?
A sobotnim rankiem wróciliśmy na Pogórze, ale okrężną drogą, patrzyliśmy na San, który nie zmieścił się w korycie, wezbrany Wiar już opadał, na polach ogromne kałuże.
Na naszej drodze do chatki, u podnóża najbardziej stromego wzniesienia, chyba znowu wybiło źródło, bo koleinami płynie w dół czyściutka woda.


Wyszło słońce, takie przypiekające, a za lasem, od południa, już zaczęło "gadać". Skłębione chmury zaczęły ciemnieć coraz bardziej, a potem jak lunęło ... mąż budował sobie jakieś części ula, a mnie dopadła deszczowa drzemka. Obudził mnie chłód, za oknem znowu słońce ... poszłam na łaki ogrzać się trochę, rozruszać ...


... jednak to nie koniec majowych burz. Znowu nazbierało się za lasem, mruczy ... obeszło gdzieś bokiem, pewnie do Grey Wolfa poszło. Jakaś ta sobota dziwna była, dla mnie taka bezzajęciowa, najlepiej budzić się tutaj, zaczynać dzień z ptakami, a nie wpadać tak w połowie ... ledwie zdążyliśmy przed deszczem upiec coś do jedzenia ...


... namiastka rumuńskich "mici" ... i kurzęcze piersi, mocno naczosnkowane, i pikantną papryką potraktowane. Grządki powoli zaczynają kolorowieć różnymi rodzajami sałat, i dobrze, że są trochę wzniesione, bo zalałoby je wodą na amen ...


... koper wyrasta gęsto, rozsiał się sam z zeszłorocznych baldachów, a zmarznięte łęty ziemniaków już odbijają ...


Pomidory pod dachem mają się dobrze, przetykane krzaczkami papryki, żeby kolorowo było.
Dziś patrzyliśmy ze wzgórza kalwaryjskiego na równinę poniżej, po której płynie Wiar ...


... rzeka wróciła już w stare koryto, narobiwszy po drodze szkód ... w jednym ze stawów z rybami przerwało groblę ... spłynęły razem z falą powodziową ...


... płyty z przejazdu uniosła jakaś nieziemska siła i poskładała je sporo dalej, a jedna to przeniosła się zupełnie daleko ...


Do wykładania placów tymi płytami używa się dźwigów, bo ciężkie bardzo, a tu woda dała sobie radę ... co za żywioł. Dla odmiany pojechalismy jeszcze na malutką wycieczkę, nad Makową, bo tam kwitną o tej porze zawilce wielkokwiatowe, na naturalnych stanowiskach ...




... pomiędzy nimi niebieskie cudności, jakieś ożankowate, z wzniesionymi, niebieskimi kłosami ...


... a i szałwia łąkowa zaczyna kwitnienie, na fioletowo ...


Niestety, znowu nie trafiłam na ślad lilii złotogłowych, które tu powinny kwitnąć w wielkiej obfitości, trzeba tu przyjść na dłużej, obejść bez pośpiechu wszystkie zakątki. Jeszcze u podnóża góry zajrzałam na pozostałości cmentarza ewangelickiego ... to po dawnych mieszkańcach Makowej Kolonia, Niemcach ... ktoś zadbał o niego, teren wykoszony, odkrzaczony, a nagrobki jakby odświeżone ...






Odmienny widok na znane nam tereny, inaczej wygląda to z drogi, a zupełnie inaczej z wierzchołka Góry Filipa ... jest tu pięknie ... jak dawno nie byliśmy na pogórzańskiej włóczędze ... jakoś czasu mało, zajęć przeróżnych od grzmota, ale to przecież od nas zależy, czy sobie zorganizujemy i wygospodarujemy wolne ...


Wszędzie kwitną głogi, pachną słodko, wręcz dusznie i mdląco, a zwłaszcza po deszczu ... pod nogami mokro, ciapie woda, spływa z każdej pochyłości, a skoszona trawa wcale nie pachnie schnącym sianem ... raczej zaciąga jakimś zbutwiałym, mokrym ...


Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, wszystkiego dobrego, pa!




23 komentarze:

Joanna pisze...

Witam serdecznie,zaczytuję się od pewnego czasu i odnajduję tu taki optymizm ,spokój i to co najbardziej lubie -radość z tego co tak pięknie nas otacza,i tez jestem taką szczęściarką której wypadło żyć wśród Natury,zanurzonej w zieleni,kwiatach i w towarzystwie wszelkich stworzonek małych i dużych,i tak jak Ty biegam z ratunkiem dla motyla,dokarmiam myszy w piwniczce,mam popielice,ule,tylko góry inne -Beskidy.Ach i tez lepie całe mnóstwo pierogów ;).A złotogłowymi sie nie martw,nie wiem jak u Was ale w naszych górach te cuda to za miesiac zakwitną,wiem bo mam w dzikiej cześci sadu całe stanowisko,rosna tu od lat,nie kosimy tam pozostwiajac w tej cześci ogrodu kawałek dzikiego zakątka,własnie specjalnie dla jeży,salamander,żab i innych które były tu przed nami.pozdrawiam mocno.Joanna

Piotr Sztukowski pisze...

Po prostu pięknie :)

obszarny pisze...

lilii faktycznie sporo na tym pagórku, rosną na skraju zadrzewienia , ale kwiaty pojawią się dopiero za kilka tygodni... za to zawilce w pełni kwitnienia widzę ;

Anonimowy pisze...

Oj...znam te Twoje kąty...ehhh, pewnie nie prędko tam przyjadę...żałość...

ankaskakanka pisze...

Ile przestrzeni macie wokół siebie...Pięknie. Pozdrawiam

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Joanno, kiedy czyta się takie słowa, to miodek kapie w serce; bo wiesz, czasami mam wrażenie, że jestem trochę z innej planety, ludzie z którymi rozmawiam, patrzą na mnie, jak na dziwaczkę, czy może wręcz dzikuskę, która zachwyca się bezludziami; cieszę się, że lilie dopiero zakwitną, wypatrywałam ich nawet po drodze, w lesie, ale nie zauważyłam; ja tak chronię storczyki, a kiedyś lilia rosła wyżej, przy drodze, ale teraz chyba wyginęła, odkąd zaczęli kosić pobocza; może opisujesz gdzieś swoje życie w Beskidach, chętnie zaczytałabym się; i ja pozdrawiam serdecznie.

Piotr, słońce ukazuje świat w radośniejszych barwach, a Góra Filipa to bardzo specyficzne miejsce, jakby kawałek suchych stepów podolskich czy połonin rumuńskich przeniósł do nas, nawet modliszki można tam spotkać; pozdrawiam.

Mariusz, już jestem pocieszona, że może uda mi się tam trafić, na czas kwitnienia złotogłowych, i przede wszystkim odnaleźć je; kilka lat temu Krzysiek Pogórski ukierunkował mnie w poszukiwaniach, ale nie zdążyłam tam pojechać, a teraz przypilnuję sobie; znaczy szukałam ich za wcześnie; tak, zawilce kwitną, a na cmentarzu pełno orlików, to piękne miejsce; pozdrawiam.

Anonimku, więc chociaż popatrzysz na ukochane miejsca moimi oczami, a raczej obiektywem aparatu; gdzieś Cię poniosło w świat, ale dobrze, że tęsknisz za tymi kątami; pozdrawiam serdecznie.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ankoskakanko, tak, to miejsce tuż nad wsią, ale jak tam pięknie, i nie ma wcale ludzi; żeby tylko uszanowali i nie wyrzucali śmieci byle gdzie; pozdrawiam.

JolkaM pisze...

Już w piątek zajrzałam do Ciebie, Marysiu, ale nie zdążyłam doczytać. Cieszę się, że już się uspokoiło i Wiar wraca na swoje miejsce. Woda to przerażający żywioł...

Bardzo mnie ciekawią te podniesione rabaty. Pisałaś gdzieś o nich, jak je przygotować? Chętnie bym skorzystała z podpowiedzi. Gmerałam trochę w sieci, ale jeszcze się nie dokopałam do jakiegoś przystępnego, jak dla laika, opisu.
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło, Pogórzańska Mario; lubię do Ciebie zaglądać. Swojsko u Ciebie i przytulnie. :)

Pellegrina pisze...

Jest jakieś stowarzyszenie które zajmuje się odnawianiem zaniedbanych cmentarzy i nagrobków właśnie w podkarpackim, szczytne przedsięwzięcie. Łąkowe piękności w całej krasie, będzie obfita stołówka dla pszczół. Wielka moc drzemie w wodzie, takie płyty potrafi przemieścić, drzewa powalać, tamy przerywać. Piękne plony się zaczynają, pachnące i swoje. Pozdrawiam majowo

Anna Kruczkowska pisze...

Niesamowita jest ta panorama z burym Wiarem. A sałaty Ci trochę zazdroszczę- moją zeżarły ślimaki :(

Stanisław Kucharzyk pisze...

Widzę że wiosenne pożary traw zawilcom nie zaszkodziły - to dobrze :-)

Stanisław Kucharzyk pisze...

A to ładne niebieskie to przetacznik ząbkowany (faktycznie trochę podobny do ożankowego)

Zofijanna pisze...

Tak na lilie za wcześnie, ale Zawilce piękne.
Na Górę Filipa i ja się wybieram- czytał post Krzyśka- bardzo ciekawy.
Cudnie jest teraz po deszczu- wszystko zielone, pachnące obfitujące w niespodzianki.
Chmury cudownie pozowały do zdjęć.
Pozdrawiam Cię serdecznie

obszarny pisze...

Krzysiek Pogórski zwrócił uwagę na wiosenne wypalanie muraw kserotermicznych w Makowej. Faktycznie, co roku rolnicy wypalają tutaj trawy, ale to w sumie dobrze. Koszenie ciągnikiem jest niemożliwe, wypasać nie ma kto, więc wypalanie spełnia pozytywną rolę. Nie pozwala na naturalną sukcesję lasu, łąka nie zarasta, a cenne gatunki mogą przetrwać...

wkraj pisze...

Cudowne zdjęcia dzisiaj u ciebie na blogu. Pokazujesz góry, jakie lubię najbardziej. Ze świeżą zielenią i pięknymi kwiatami.
Pozdrawiam ciepło.

Grażyna-M pisze...

Wydawałoby się, że woda taka miękka, delikatna... a to siła.
Piękne zawilce. Dobrze że robisz zdjęcia. Nie da się przecież wszędzie pojechać, zobaczyć samemu.
Serdeczności :)

mania pisze...

Marysiu, nie wiem jak na Pogórzu ale w Bieszczadach lilie jeszcze w pąkach, wczoraj pewien lesnik prezentował świezutkie zdjecie na fb
Pozdrawiam serdecznie

Anthony's Garden pisze...

Oczarowana jestem Twoja Kariną. U mnie wszędzie równiutko. Nasza Bzura spokojna choć i w niej wody przybyło znacznie.Uwielbiam łąki i tą ich różnorodność. Na grillu pychotka, aż ślinka cieknie :) Pięknie u Ciebie,słoneczka życzę i pozdrawiam :)

Tomasz pisze...

Wspominasz o Rumunii a ja już nie mogę doczekać się lipcowej wyprawy do tego kraju. Wiar opadł, wrócił do swego normalnego stanu
Pozdrawiam :)

grazyna pisze...

Przetacznik, jak ktos napisal ,ze sie zwie, bardzo mi sie podoba, zawilce takie duze, to podziwialam w ogrodzie botanicznym w Powsinie. Slicznie jak zawsze u Ciebie, w naturze i na blogu..sciskam serdecznie

Mażena pisze...

Przyroda jest piękna ale żywioł okrutny...

Ania pisze...

Zawilcowa łąka....Mam je w ogrodzie, piękne są, a widok tylu kwiatów na zboczu po prostu przepiekny ! I dośc juz tych burz i powodzi - może wreszcie dadzą Wam spokój ? Serdecznie Wam tego życzę !

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

JolkaM, dopiero zebrałam się dziś do odpowiedzi, bo mnie po prostu nie ma, a w chatce dostępu do sieci brak; jakoś specjalnie rabat nie przygotowywałam, odrobinę poszerzyłam i pogłębiłam ścieżki, ziemię sypiąc na grządki, a teraz to tylko dosypuję na wierzch kompostu, słomy, i rosną w siłę; poza tym ziemia była gliniasta, górskam a teraz jest pulchna i próchnicza; najważniejsze w tym jest to, że nie trzeba ich przekopywać na jesień, ale zielsko rośnie, jak wszędzie; pozdrawiam serdecznie, Jolu.

Krystyno, tak, to "Magurycz", i już wyczytałam, że to oni właśnie odnawiali ten zapomniany cmentarz; szykuję się na lilie złotogłowe, ponoć ich tam całe łany; z plonów grządkowych korzystamy już , że tak powiem, pełną gębą; serdeczności ślę.

Ruda, Wiar latem smętnie przewija między kamieniami, to górska rzeka, ale wzbiera nagle i bywa groźny; krąży od lat anegdota wśród miejscowych, jak to znany pracownik gminy poszedł na piwo z kolegą za rzekę, po burzy Wiar tak wezbrał, że zabrał kładkę, musieli zrobić wiele kilometrów, żeby wrócić do domu; pozdrawiam.

Krzysiek, obiecuję sobie solidną wyprawę w tamte rejony, może potem na Leszczyny i Paportno, bo warto; miejsce niezwykle urokliwe, i nie dziwię się, że góra Filipa wygrałaby w wyścigu do miana pogórzańskiej piękności; szkoda, że pożary niszczą trawy, a nie skubią jej stada bydła czy owiec; to miejsce powinno być chronione; pozdrawiam serdecznie.

Zofijano, jakoś tak mi się zdawało, że lilie razem z zawilcami, ale muszę tam zajrzeć w okresie ich kwitnienia, dla mnie to takie egzotyczne, naturalne piękności; przyroda buja niesamowicie; pozdrawiam i ja.

Mariusz, serce boli, kiedy na przedwiośniu płoną te okoliczne wzgórza, w tym roku płonęły zarośla nad Wiarem, przy polnej drodze z Kalwarii, straż jeździła na sygnale raz za razem; szkoda tylko, że to ogień pozwala przetrwać niektórym gatunkom roślin, lepiej, żeby naturalnie zwierzęta wypasały trawy, bo ile stworzeń ginie przy tej okazji; tam jest rzeczywiście za stromo dla ciągników, a takie owieczki dałyby radę; pozdrawiam Cię.

Wkraju, gdzieś przeczytałam, że "skoro okolica ładna, to i zdjęcia ładne", a wcale nie chodziło o Pogórze, ale ja pozwoliłam sobie przypasować tę opinię do nas; serdeczności ślę.

Grażyno-M, ja osobiście mam wielki respekt przed wodą, późno nauczyłam się pływać, a zwłaszcza taka woda bura i skłębiona, groźna budzi mój strach, w życiu bym do takiej nie weszła, muszę pod nogą widzieć i czuć dno; właśnie, wiele miejsc oglądamy obiektywami innych, a nuż kiedyś uda się tu dotrzeć; pozdrawiam.

Maniu, teraz już wiem, że trzeba oczekiwać rozkwitnięcia lilii w czerwcu, a chciałabym zobaczyć to miejsce na własne oczy; i ja pozdrawiam.

A.Garden, też wychowałam się na równinie, dlatego właśnie tu wyszukaliśmy nasze ukochane miejsce; serdeczności ślę.

Tomasz, weekend majowy w Rumunii nie należał do udanych, bo przeszkodził nam deszcz i zabrał 1,5 dnia na oglądanie, ale już bym tam pojechała, ale dopiero na jesień szykujemy się; dokąd wybierasz się w lipcu, w które rejony? pozdrawiam serdecznie.

Grażyno, bo on taki niebiesiutki, całe kępy, a i wiele innych ciekawych roślin tam występuje, tylko ja nie znam ich; pozdrawiam cieplutko.

Mażeno, właśnie słucham prognozy, znowu straszą nas obfitymi opadami; zeszły rok za suchy, teraz wody za dużo, przyroda nie lubi pustki; pozdrawiam serdecznie.

Aniu, tak mnie zajmują te zawilce, bo one tam naturalnie występują, i jeszcze w takich okolicznościach terenowych, piękne miejsce; znowu ma lać, ale cóż, nie mamy wpływu na pogodę; pozdrawiam serdecznie.

Linda, dziękuję za odwiedziny, pozdrawiam serdecznie.