Tak mi się przypomniały ciastka, które piekła mama.
Najzwyklejsze ciasto, bez cukru, a wyciskane szklanką ciastka umoczone w białku i cukrze ...
... a narobiło się tego mnóstwo, pewnie ze trzy kopy ...
... kruchutkie, półfrancuskie, z lekka maślane ... mój wspomnieniowy smak zaspokojony w zupełności.
A my za chwilę zbieramy się na Pogórze, będziemy wiercić "świdrygiełłą" dziury w ziemi, betonować pecki , a w nich metalowe obejmy pod słupki, bo ogrodzenie pastwiskowe od drogi legło zupełnie.
W Bieszczadzie impreza za imprezą, jutro w Radoszycach spotkanie "U źródełka", zaśpiewa Orkiestra św. Mikołaja i inni, mamy chrapkę na ten koncert, a 21, w sobotę, pod Honem zaśpiewa "Caryna", spotkanie z A. Ziemianinem, i innymi twórcami, też kusi.
Wyobraźcie sobie, że ten mój kot Gucio przyniósł mi dziś nad ranem najprawdziwszego, żywego kreta i wypuścił na podłogę, a sam, odważny mądrala, uciekł na okno.
Wojowałam z tym kretem długo, nie spodziewałam się, że on taki szybki, wiosłował po podłodze jak się patrzy i uciekał w najciemniejsze zakątki. Co go chwyciłam przez skarpetę, to wysmyknął mi się, takie mocne ma łapska ... w końcu wszedł do rękawiczki, która leżała zapomniana za kufrem, o! toś ty już mój! wyniosłam go do ogrodu, wytrzepałam w krzaki, ale co, już po spaniu. To kawałek książki przeczytałam przed poranną kawą.
A to moje zwariowane, podwodne trio ... trzy bocje szare w jednej skorupie z kokosa, ryby wielkie jak konie, z wędką można na nie iść, a ciągle razem ... i tym akwarystycznym akcentem pozdrawiam Was, dziękuję za odwiedziny, miło spędzajcie wolny czas, pa!
17 komentarzy:
Udany ten Wasz kotek. A o przepis prosiłabym. Choć ograniczam słodkości, czasami Mała mnie prosi o ciastka. Pozdrawiam
to ci kocisko, upolować upolował ale zywca oddał :))
a na te ciasteczka możesz dac przepis, smakowicie wyglądają, a że sa bez cukru tym lepiej
serdeczności
Marysiu, jaki dzisiaj króciutki post! Ale zdjęcia piękne jak zawsze ;-) Pozdrawiam ;)
Ciastka trochę przypominają uwielbiane przeze mnie łemkowskie adzymki, robione w piekarniku albo na patelni (bo niestety nie mam pieca z blachą). I rzeczywiście są przepyszne :)
I ja miałam wczoraj krecio-kocie zdarzenie. Kiedy zajechałam na podwórko po pracy, przyłapałam Majtka na "zabawie" z krecikiem. Zaraz go spacyfikowałam (Majtka), pozostałe koty i Lesię i mam nadzieję, że zwierzątko się wgmerało w ziemię z powrotem. Rano go nie było. Te koty!
Będę czyhać na ciasteczkowy przepis, o który już wyżej kobietki zagadnęły. :)
Buziaki! :)
PS. Dzięki za sprostowanie w sprawie położenia Tylawy. :)
Oj, ubawiłam się tym polowaniem na kreta :)
Te ciastka to także moje dzieciństwo, u mnie robiła je babcia...Tu kret tam bocje a mnie ostatnio kirys wyskoczył z akwarium, dobrze, że akurat podeszłam, bo akwarium długo nie było przykryte - żyje.
Zwierzaki te domowe i te obce zawsze potrafią zaskoczyć . Szkoda, że na najbliższe dni ma zmienić się pogoda, bo wiele imprez ma charakter plenerowy.
M? Dzisiaj ten koncert? Nigdzie nie mogę znaleźć informacji a chętnie się wybiorę ze znajomymi :)
Możesz napisać gdzie i o której?
Pozdrowienia,
Piotr
Zanim przeczytałam tekst do końca zastanawiałam się co to jest w tym kokosie, myślałam z początku, że to kret się tam schował :). A to rybki! Zdjęcie można wysłać na konkurs "co jest w środku?".
Pozdrawiam serdecznie i życzę słonecznego i udanego weekendu.
Oj, smaki dzieciństwa przypomniały mi się patrząc na Twoje ciasteczka :)
ciastka wyglądają apetycznie :)
Słodko zapachniało. Ciastkami i jaśminem.
Nie wiedziałam, że koty też na krety polują. :)
Widzę że inni już się upomnieli o przepis, to ja dołączę do oczekujących. :)
Serdeczności :)
Ładne to ostatnie zdjęcie :)
Ładne to ostatnie zdjęcie :)
Ciasteczka maślane bez cukru, to brzmi kusząco.
Niestety, nie da się obyć bez ogrodzenia, chociaż ja bym tak wolała.
Pewnie miło i pracowicie spędzacie czas na Pogórzu :-)
Takie ciastka przypominają mi wypieki robione z babcią, jedzone jeszcze gorace prosto z piekarnika. Moja babcia posypywała je jeszcze czasami makiem.
Ankoskakanko, kot dzikus, ale mnie bardzo uznaje, bo ja go zaopiekowałam, jak ktoś podrzucił mi go za płot;
Przepis na ciastka:
1kg mąki
1 masło
2 margaryny
4 żółtka
0,5 l śmietany
Z tych składników przesiekać i zagnieść ciasto, 3 razy złożyć w kopertę i przewałkować, wykrawać niezbyt cienkie ciastka maczać w białku i cukrze. Wychodzi ich bardzo dużo; pozdrawiam.
Anonimku, przepis powyżej; a Gutek zawsze przynosi mi prezent, kiedy wracam do domu z chatki, chociaż dla syna też przyniósł, żabkę; pozdrawiam.
Inkwizycjo, króciutki, bo był pisany tuż przed wyjazdem na Pogórze; serdeczności ślę.
Talka, o, nie, adzymki to proziaki, a moje ciasteczka to galanteria cukiernicza; też je robię, bo mam w chatce kuchnię z blachą; pozdrawiam.
JolkaM, aj, te koty, one łapią chyba wszystko, co się rusza, żaby też, i jaszczurki; przepis w pierwszym komentarzu dałam; e, tam, blisko jedno i drugie, Bieszczady z Beskidem, a Tylawę zapamiętałam, bo kiedyś prowadził tamtędy objazd do Barwinka; serdeczności ślę.
Ruda, takie polowanie zresztą nie pierwszy raz, myszy na bieżąco, a i żabka się trafi, udająca nieżywą; wszystkie stworzenia lądują na powrót w ogrodzie; pozdrawiam.
Mażena, mama zawsze je piekła, albo amoniaczki, bo najzwyczajniej w świecie nie było pieniędzy na sklepowe; ryby czasami w nieświadomości popełniają samobójstwo, kiedyś pancernik wszedł na przykrywającą szybę i wysechł, bo nie zauważyłam, czego tam szukał? serdeczności ślę.
Piotr, no i musztarda po obiedzie, bo Twój komentarz przeczytałam dopiero w niedzielę, szkoda! pozdrawiam.
Anulka, te trzy bocje potrafią tak przesiedzieć w skorupie cały dzień, są aktywne dopiero nocą, no i rano wychodzą do jedzenia; i ja pozdrawiam serdecznie.
Loona, właśnie ja też poszłam za smakiem dzieciństwa, a w necie wszystko znajdzie, prawie każdy przepis; pozdrawiam.
Hallen, bo i takie są, delikatne, warstwujące się, same wchodzą do buzi; pozdrawiam.
Grażyna, kiedy piekę w domu, pachnie wszędzie, albo chlebem, albo słodkościami; koty są zwariowane, na wszystko polują, co tylko zmieści się w pysku, ale nie podejrzewam, że zjadają jaszczurki czy żaby, ot! łapią, bo ucieka; przepis w pierwszym komentarzu; serdeczności ślę.
Wkraju, to drżączka, trawa z naszej łąki, tuż po deszczu; pozdrowienia ślę.
Krystyno, piecze się je dosyć długo, bo jest ich dużo, ale znikają błyskawicznie; to właściwie zaznaczenie naszych granic żerdziami, chociaż chętnie postawiłabym płotek, żeby psy nie biegały swobodnie, ale za duży obszar; serdeczności ślę.
Folkmyself, to prawda, a najprostsze wypieki są najsmaczniejsze, zwłaszcza takie przypominające dzieciństwo; nie, z makiem ciastek nie znam, pewnie oryginalne w smaku; pozdrawiam serdecznie.
Prześlij komentarz