poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Ostatnie słodkości lata ...

To było ostatnie miodobranie w tym roku.
Piątkowa pogoda była iście letnia, mimo, że noce już chłodne.
W ulach, które były najbardziej mnogie i ruchliwe, po przeglądzie okazało się, że jeszcze w plastrach jest  mnóstwo miodu ...


Prześwietlona słońcem ramka jest złocista, w oczkach błyszczą słodkie krople, a zapachu nie potrafię opisać ... zapach pszczelego wosku zmieszany ze słodkim zapachem wielu kwiatów, przyniesionych z nektarem ... patrząc na taką ramkę myślę sobie, ileż tu trzeba było pracy tego pszczelego bractwa, ile wypraw, oblotów, trudu ... nie wzięło się znikąd określenie "pracowity jak pszczółka"...


Ramki przed odwirowaniem są "odsklepiane", to moja robota ... specjalną łopatką-grzebieniem zdejmuję poszycie z wosku, które zdążyły już zrobić pszczoły, a ponieważ jest to wszystko zmieszane z miodem, odsysam słodkości na bieżąco, miód drapie mnie po gardle, bo to ostra słodycz ... taki smak zapamiętałam z dzieciństwa ... smak wosku i miodu ...
Potem ramki wkładane są do wirówki, którą dostaliśmy od Agaty R.... ulepszonej, bo sprzęt dostał silniczek, nie trzeba kręcić korbą ...


... wirowanie z jednej strony, potem z drugiej, i plaster wychodzi prawie suchy, a na dnie zbiera się złocisty miód ... z drobinami wosku, ale wszystko jest przelewane przez sito ...


Mąż to taki pomysłowy Dobromir, zrobił sobie transportówkę do przewożenia ramek, bo pełne są dosyć ciężkie ... paka ze sklejki, pod wymiar ...


... wszystko przykryte białym płótnem, żeby odciąć zapachy i żeby pszczoły nie leciały odbierać swojego ...
i tak przylatują, siadają na ramki, a jeśli gdzieś spadnie słodka kropla, wszystko zanoszą z powrotem do ula ... wszak zima idzie, trzeba zapewnić sobie jej przeżycie ...
A po zrabowaniu im słodkich zapasów dokarmiamy je jakąś gotową, gęstą miksturą, z witaminami, lekarstwami, co tydzień.
Koniecznie trzeba nam zbudować pomieszczenie gospodarcze na sprzęt pszczelarski, bo w tej chwili chatka jest do połowy zawalona tymi różnościami, bo trzeba gdzieś je przechowywać ... domek będzie też z miejscem pod dachem na moje narzędzia ogrodnicze, i z małą werandką do posiedzenia, bo będę chodzić w gości do pszczelarza ...


Od Janka "z góry" dostaliśmy starą podkurzaczkę do uli ...


... i taki pojemnik drewniany z dłubanego pnia ... to już pójdzie na wyposażenie domku pszczelego, niech też złapie "stary" klimat.
Oglądalismy też pączki lipy po okulizacji, tylko jeden zbrązowiał i nie przyjął się, reszta jest zielona i ma się całkiem dobrze ... poczekamy do wiosny, jak wszystko dobrze pójdzie, bierzemy się za następne lipki ... dosadzimy też akacje, jakieś inne kwitnące i miododajne krzewy ... ciągle więcej pracy przed nami niż za nami ...
I były spacery z psami po okolicznych łąkach ...

 ... i ich wylegiwanie się w zielonych trawach pod chatką ...


Kwitną astry przy plecionym płotku ...


... i pierwsze zimowity ...



... i szarugi jesienne przewalają się nad Pogórzem ...


... a na wilgotne drogi wychodzą prześliczne salamandry, i trzeba je ratować spod kół samochodowych ...


Chłodne wieczory zmuszają wręcz do palenia pod płytą kuchenną, czasami niż ciśnie w dół, i cały dym, zamiast w komin, idzie na chatkę ...


Idzie dobry czas ... czas grzybów, babiego lata, żurawi, tarniny i głogu, zbieranych na nalewki, cieszmy się tym.


Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, bywajcie w zdrowiu, pa!






21 komentarzy:

Beata Bartoszewicz pisze...

Jakie to piękne, że natura tak to wszystko sprytnie urządziła. Jeśli się jest jej blisko nudzić się nie można. :) Serdeczności, B

grazyna pisze...

I znowu pochlonelam troche dobrej energii, ktora Ty rozsiewasz swoimi madrymi i pieknymi wpisami...cieplo sie na duszy robi,kiedy sie oglada taki swiat..sciskam Cie serdecznie

Pellegrina pisze...

Wy chyba Mario 120 lat będziecie żyć w dobrym zdrowiu, bo i swój miodzio i spacery po łąkach i zwierzęta i tarnina i głóg i dobre życie i odwiedziny romantyczne u pszczelarza. Serdeczności ślę

ania pisze...

Zgadzam się z przedmówczynią - Grażyną - rozsiewasz dobrą energię - Mario z Pogórza :-)))
Piękny "Światowid" z kołka drewnianego :-)))) !!!

Aga Agra pisze...

No i miód. Tak sie cieszę ...Tym samym wirówka zyskała drugie życie i trafiła w dobre ręce...

Iza pisze...

I dla Was dużo zdrowia :) Również ciesze się na ten okołojesienny czas, zwłaszcza, że u nas na Żywiecczyźnie tegoroczne lato jest raczej marniutkie. Pozdrowienia :)

Stanisław Kucharzyk pisze...

"Idzie dobry czas ... czas grzybów, babiego lata, żurawi, tarniny i głogu" - Niech Ci się spełni :-)

BasiaW pisze...

Ale u Ciebie Marysiu klimatycznie, zaraz wyobraźnia pracuje. Pa Pszczółko:-)

Zofijanna pisze...

Oj przy pszczołach to jest mnóstwo pracy, a i obornik taczkami wywozić trzeba...

Darz grzyb, darz bór Maryniu !

mania pisze...

Dużo pracy ale i dużo radości przy tym, satysfakcji z dobrze wypełnionych obowiazków. Pachnie jesienią, nie mogę się doczekać rudych buków :)
Dobrego tygodnia!

Tomasz pisze...

Mam kolegę na Pogórzu który zajmuje się pszczelarstwem. Czasem zaprasza mnie do siebie i idziemy do uli popracować. Nie ma to jak prawdziwy miód z własnej pasieki. Podpytuję go dużo, chcę mieć z czasem swoje takie małe miejsce gdzie również będą żyć pszczoły :)przyznam że to Twoje miejsce inspiruje mnie
Pozdrawiam

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Beata, wolałabym mieszkać na stałe, na Pogórzu, tam człowiek naprawdę mniej potrzebuje do życia, no i spokój bezcenny; pozdrowienia ślę.

Grażyna, dziękuję za dobre słowa, dużo dla mnie znaczą, motywują; a "wielki" świat wciska się również w nasze życie, nie uciekniemy od systemów, służb kontrolujących, itp. chociaż tam jakby ich mniej; pozdrawiam cieplutko.

Krystyna, oprócz tego, co wymieniłaś, nas też dopada proza życia, stresy, zmartwienia, jak każdego chyba, bo takie jest życie, ale nie dajemy się; podrawiam.

Ania, dziękuję za dobre słowa; a Światowid już z lekka nadszarpnięty zębem czasu, zaczyna się osypywać, za jakiś czas i jego trzeba będzie wymienić; pozdrawiam.

Agata, wirówka długo nam posłuży, bo na nasze potrzeby jest w zupełności wystarczająca, jeszcze pomysłowy Dobromir dorobi jej nóżki, i kranik, żeby nie trzeba było jej przechylać; pozdrawiam serdecznie.

Iza, ja myślę, że zeszły rok nas za bardzo rozpuścił, gorąco, prawie bez deszczu; ale natura wyrównuje braki, to i teraz mamy nadmiar wody i chłodu; i ja pozdrawiam.

Krzysiek, dzięki, będę się starała dopomóc życzeniom; pozdrawiam.

Basia, czyżby pszczółki Cię zauroczyły?
i nas Pogórze przyciągnęło swoją urodą, i bezludziem terenów, tak sobie mówimy, że chyba już z lekka "zdziczeliśmy" w tych krzaczorach; pozdrowienia ślę.

Zofijanno, sama w życiu nie podjęłabym tego trudu, ale skoro mąż lubi, chodzi koło nich, i jeszcze sprawia mu to radość, to niech będą; i tobie wszelkiego "darz"; pozdrawiam.

Maniu, też czekam na kolorowe lasy, może uda nam się też trochę powędrować, bo coś z czasem krucho, jak nigdy; serdeczności ślę.

Tomasz, to dobrze, że pomagasz koledze przy pszczołach, to także nauka, a i z czasem sam dorośniesz do posiadania własnej pasieki; myślę, że jeszcze można znaleźć na Pogórzu podobne tereny, tylko pytać miejscowych; pozdrawiam.

Mażena pisze...

Szkoda tego co mija, ale za to jest wyśmienity miód../ to taka kwintesencja lata, chocbyw kolorze/, ale faktycznie idzie kolejna pora roku, co widać i czuć. Po astrach, ziemowitach... jesień...
Tylko ile kolejnych pór roku..trzeba cieszyć się tym co jest, i wierzyć, że nie jest źle . Faktycznie czas spędzany aktywnie,na pracy czy codziennych zajęciach daje satysfakcję. Cóż trzeba to zauważyć i docenić ale do tego potrzebna jest druga osoba, wsparcie, ot życie! pięknie tam u Ciebie i tak spokojnie ...

Grażyna-M pisze...

Miód, oprócz walorów zdrowotnych i smakowych, ma walory estetyczne. :)
Zadymiona chatka na zdjęciu jest bardzo urokliwa. :)
Bardzo lubię salamandry. Kiedyś widziałam taką ślicznotę, ale koleżanka przy okazji ogłuszyła nas wrzaskiem. A to takie łagodne zwierzę. :)))
W Wolinie w tym roku zmienili posąg Świętowita. Twój widzę też szacowny.
Serdeczności :)

Unknown pisze...

Pamiętam jak się "cyckało" resztki miodu z plastrów, pycha! Ja jestem strasznym miodożercą, najbardziej lubię miód gryczany. Dobrze, że słodycz potrafi być też taka zdrowa;)
Promienie słońca igrające w chacie, dzbany i donice wyłaniające się zza astrów- powiew sielskości, spokoju, znamiona miejsca z duszą...

wkraj pisze...

Lubię miód, z ciekawością czytam wszystkie Twoje informacje, jak się go pozyskuje. Ładne kadry dzisiaj umieściłaś z Twojego otoczenia. Powoli robi się jesiennie na Pogórzu, mam nadzieję, że pogoda będzie taka jak w zeszłym roku i długo pozwoli cieszyć nas ładnymi widokami.
Pozdrawiam.

Ania pisze...

Ja też lubię tę porę lata. Spokojne zbieranie plonów, ładowanie ich w słoiki i baniaczki, coraz dłuższe wieczory, na ogół już przy ciepłym piecu. I te półki w spiżarni, coraz pełniejsze, coraz cięższe od zapasów na zimę. Miły dla oka widok.
Co słychać u Jasia ? Pewnie rosnie na potęgę ? Uściski !

Marchevka pisze...

Ależ tu sielsko... Opisujesz mijający czas jak cud przemijania, niewielu to potrafi.
Pozdrawiam słonecznie :)

baba na wsi pisze...

Przypomniałaś mi Marysiu mojego Dziadka. Był pszczelarzem i mam dziś po nim własnoręcznie robioną skrzynię, w której trzymał ramki...
Pozdrawiam bardzo mocno!

Anna Kruczkowska pisze...

U nas w domku też potrafi się zakopcić ... i wszystko ma taki wędzony zapach.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Mażena, czas mija nieuchronnie, nie mamy na to żadnego wpływu, więc staram się wykorzystać go i cieszyć się mimo wszystko, mimo tego nawet, że mnie w sobotę pszczoła użądliła w ... "przybiodrze"; mam to szczęście, że mojej drugiej połowie też odpowiada takie życie, wręcz uciekamy od wielkiego świata; serdeczności ślę.

Grażyno-M, tak, pięknie prześwietla słońce, na miodowo; salamandra jest bezbronna, staramy się zawsze zdejmować je z drogi, kiedy zauważymy; mąż bierze do ręki, ja nie; pozdrawiam serdecznie.

Weroniko, to mój smak z dzieciństwa, wosk z miodem, i tak pachnie w naszej chatce, bo cały sprzęt pszczelarski tam się znajduje; pozdrawiam Cię.

Wkraju, i dla mnie to wszystko nowością, tylko do pszczół się nie zbliżam; ale co z tego? znowu mnie użądliła jedna, i Miśkę też, jakieś takie broniące na jesień się zrobiły; pogoda jest łaskawa, choć po ostatnich ulewach w lasach grzęzawiska; za to mgły bardzo malownicze; pozdrowienia ślę.

Aniu, chyba sobie dałam lekko na wstrzymanie z przetworami, bo coś za dużo zostało mi z zeszłego roku na półce, paprykę tylko uzupełnię; Jaśko rośnie, gaworzy, no i daje nam trochę popalić, jest bardzo ruchliwy; pozdrawiam cieplutko.

Marchevko, bo jakiż mamy wpływ na mijający czas? trzeba być w zgodzie z naturą, będzie łatwiej; serdeczności.

Babo, takie pamiątki trzeba zachowywać jak relikwie; mnie żal każdego szpargału, deski przypróchniałej czy podartej koronki; czy może skrzynia przyda się w przyszłej pasiece? pozdrawiam serdecznie.

Ruda, a jakże, i potem wietrzymy długo; trzeba nam również zmienić blachy, bo wypaczyły się i mają spore szpary, przez które nawet czasami płomień ucieka; serdeczności ślę.