Bo jeszcze dwa dni temu było biało na Pogórzu.
Troszkę z duszą na ramieniu zjeżdżaliśmy z góry do naszej chatki, ale kamienista droga dawała jako taką przyczepność. Psy z wielką radością rozbiegły się po obejściu, tyle do obwąchania, do zaznaczenia terenu, bo przecież Paździoch przychodzi, jak nas tu nie ma. My zaś rozpaliliśmy w piecu, zakręciliśmy się chwilę, potem zostawiliśmy psy w chatce, z gadającym radiem, a sami ruszyliśmy w drogę powrotną, ale tylko do Przemyśla.
W piwnicy pod Niedźwiadkiem były śpiewanki turystyczne z Jurkiem Krużelem ...
... z muzykami zespołu "Dusza we mgle" albo Port Przemyśl ... bo grają tu i tu ... śpiewaliśmy różne bukowiny, i szanty też były, i można było posłuchać o starym Przemyśłu, a także obejrzeć wystawę malarstwa ...
Kiedy wracaliśmy, już zaczynało wiać, i to mocno, za to odsłoniło się niebo; Jejku, jak dawno nie widziałam tak rozgwieżdżonego nieba, zupełnie jak w sierpniu. Nawet nie otwierałam okiennic na poddaszu, bo tłukłoby nimi przez całą noc, nie dawało spać, i niepokoiłoby psy, a zresztą jak się ma w perspektywie wolny dzień, i że nie trzeba wcześniej wstawać, to nawet zamknięte okiennice nie przeszkadzają ...
Za to ranek niezwykle słoneczny, w ciepłym wietrze topnieją w oczach resztki śniegu ... na łąkach pokazały się sarny, i dwie łanie przebiegły ... coś się jednak uchowało przed myśliwskimi sztucerami
... ze starych drzew w sadzie postrącane suche gałęzie, na tarasie co tylko dało się ruszyć - poprzewracane, a mój płotek pleciony z gałęzi, z dzbankami i doniczkami leży złamany ... żerdki zagłębione w ziemi pewnie spróchniały i nie wytrzymały naporu wichury. Więc na wiosnę czeka świeża robota, gałęzi za drogą dostatek.
Hałaśliwe sójki chętnie przylatują na małą przekąskę, to takie hucuł-baby, pakują do dzioba, ile tylko zmieszczą, zazwyczaj za dużo, przeganiają się nawzajem, sikorkom kradną słonecznik z karmnika, a jak dorwą się do smalcu na pniu śliwy, to odrywają wielkimi kawałami ... takie pazerne, nienasycone, ale ładne, i też chcą żyć ... ale zaobserwowałam, jak dzielny dzięcioł zielonosiwy postawił się sójce i przegonił ją z pnia.
Czytałam sobie, patrzyłam za okno, wiatr hulał po sadzie, a mnie nie chciało się nigdzie wychodzić ... czytałam książkę Marty Obuch "Łopatą do serca", nie najwyższych lotów ... gdzieś tak w połowie przeczytałam zdanie ..." wyglądała jak stara baba z Podkarpacia" ... dlaczego akuratnie z Podkarpacia? zjeżyłam się, tak jesteśmy postrzegani? jestem lokalną patriotką, dla mnie to moja mała ojczyzna, mój dom, rodzina, moja wieś ... zjeżyłam się bardzo ...
Wygonił mnie z chatki zachód słońca ... zachodzi teraz nad Kanasinem, by za chwilę rozpocząć powrotną drogę i w czasie letniego przesilenia znaleźć się aż za Kopystańką ..
I w tych różowościach zachodniego nieba znowu ruszyliśmy do Przemyśla, bo w klubie Niedźwiadek koncertował zespół "Cisza jak Ta" ... aż znad morza przyjechali tutaj ...
Tym razem w repertuarze było dużo utworów do słów poetki Wiesławy Kwinto-Koczan "Wuki", tak też nazwali ostatnią swoją płytą, śpiewali również piosenki starsze ...
Kraina łagodności, poezja Leśmiana, Bellona, Kofty, listy Osieckiej do Jeremiego Przybory, powyższy Szemkel powstał w natchnieniu słowami Herberta ... przejmujący "Skowyt", i "Chleba naszego poprzedniego", i tyle słów o miłości ...
Są gitary, dobra robotę robią skrzypeczki, i flet poprzeczny, elektryczna perkusja nie wdziera się gwałtem do uszu, a delikatnie wystukuje rytm ... śpiewają wszyscy oprócz basisty, główny prym wodzi Michał Łangowski ...
Dwie godziny minęły jak z bicza trzasł, jeszcze tylko zakup płyty, bo artystów trzeba wspierać, a my zabierzemy ze sobą te czarodziejskie nutki ... do domu, na zimowe wieczory.
A z tej radości, że tak ciepło się zrobiło, i tak wiosennie, i widoczność aż na Ukrainę, zrobiłam kilka zdjęć dookólnych o wschodzie słonca... na pewno znacie te okolice, bo nie raz je pokazywałam, i niniejszym uczynię to również ...
Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, bywajcie w zdrowiu, pa!
W Ustrzykach Dolnych ponoć stok na Gromadzyniu już gotowy dla narciarzy, i szusujących nie ma dużo, a tu taka wiosna!
21 komentarzy:
Co do Gromadzynia to u nas też wiosna. Tyle, że noce minusowe to dośnieżają armatkami.
Ciekawe rzeczy dzieją się w przemyskim "Niedźwiadku", i ja czasem tam bywam choć rzadziej niż dawniej, ale to tylko z braku czasu. Co do Marty Obuch, myślę że nie ma się co przejmować. Myślę że inteligencja nie zawsze idzie w parze ze statusem uznanej marki, choć nawet trudno uznać tę markę za w pełni uznaną, to pewnie bardziej znani ludzie sadzą czasem " lepsze rarytasy "
Na Podkarpaciu należy bywać, aby się wypowiadać na temat jego mieszkańców. Z chęcią sięgnę po tę książkę i napiszę do Marty Obuch.
Pozdrawiam
Pięknie piszesz o swojej krainie. Mnie się wszędzie podoba oprócz miasta w którym mieszkam. Brakuje też gór i szlaków, ale mamy liczne pamiątki z przeszłości. Muzyczna kraina łagodności wycisza i uspokaja. Fajnie, ze z mężem podzielacie zainteresowania. Zachód marzenie, cudna przyroda. Pozdrawiam
POdziwiam, że przed świętami masz tyle czasu. pozdrawiam.Ala.
A moja dusza we mgle...
I tak by się chciało gdzieś wyrwać i takie widoki móc podziwiać na żywo.
Cóż , może kiedyś :)
Serdecznoąci, B
Staszek, doszły nas wieści, że i mały stok w Arłamowie też już czynny;trzeba sprzęt gotować i z lekka poszusować, ostrożnie, aby się nie połamać; pozdrawiam.
Tomasz, ja z natury jestem spokojny człowiek, ale bardzo mnie te słowa uraziły; już kilka razy byliśmy w Niedźwiadku, sympatyczne imprezy, klimat, a najważniejsze, że z chatki naszej niedaleko; pozdrawiam.
Aniu, wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma; czy to Twoje rodzinne miasto? nie ma gór i szlaków, za to tyle tras rowerowych, a Ty chętnie jeździsz z rodziną na wyprawy, więc nie ma tego złego ...; pozdrawiam serdecznie.
Alu, a co ma jedno do drugiego; to kwestia dobrej organizacji i podejścia, żeby nie dać się zwariować, a dwie godzinki na przyjemność dla ucha zawsze można wygospodarować, nawet przed świętami; pozdrawiam.
Beata, może przerwa świąteczna pozwoli trochę otrząsnąć się duszy z mgły, czas z rodziną, spokojne, nieśpieszne dni pomogą odzyskać spokój; mieszkasz w ładnej okolicy, korzystaj z tego; pozdrawiam serdecznie.
Maryniu, takie śpiewanki rozjaśniają najbardziej ponury dzień! Znowu zapomniałam o Mikroklimacie a pewnie Autor wspominał o przemyskiej imprezie.
Halny podobno zdmuchnął resztki śniegu w Bieszczadach a my w niedzielę ubieramy choinkę na Tarnicy. Gdzie się ta zima chowa?
Pozdrawiam serdecznie
Ale tam ciekawie! To fantastycznie, ze ludzie chcą i potrafią zorganizować się, podzielić pasją i dać coś innym.
Niebo wyjątkowe, jakby na zmianę pogody, na wiatr...
U mnie ciepło, ba dziś słonecznie a gołębie kapały się w ogromnej kałuży..
Ho, ho, światowe życie prowadzicie na tym Pogórzu, co wieczór śpiewy, wystawy, mecenasowanie. Rozumiem Twoją złość, "stara baba z Podkarpacia" nie brzmi dobrze, ale ja sama tak czasem mówię na siebie. do siebie, jak coś zapomnę, spieprzę czy zaniecham. Myślę, że to zależy od kontekstu. Niech żyją cudowne stare baby z Podkarpacia - nie brzmi tak źle. U nas też dułło diabelsko, to ta Oleńka czy Aleksandra. Ciekawe, że huragany mają damskie imiona - mnie to czasem zjeża. Przepiękne macie wschody i zachody - zapatrzyłam się po powiększeniu. Serdeczności przesyłam. Znowu każą udowodnić, że nie jestem automatem, może się uda :-)
Naprawdę nie warto się przejmować - napisała, co jej ślina na język przyniosła. Pewnie sama to wymysliła, bo nigdy takiego okreslenia nie słyszałam. Funkcjonuje tez określenie " babcia z Kleparza" ale nie ma negatywnego wydźwięku :-). Zdjęcia fantastycznie oddają piękno Pogórza i proponuję okreslenie : pięknie jak na Pogórzu". Serdeczne uściski !
Piękne sójki...
Jeszcze piękniejszy zachód słońca.
Lubię czytać i oglądać takie relacje, szczególnie w takie szare dni jak dziś.
Maniu, a ja jeszcze od wakacji nie słuchałam ani jednej audycji, jakoś nie może wbić mi się w pamięć; a miało być o Kociołku, kieleckim festiwalu piosenki turystycznej; może sypnie wysoko w górach, bo zapowiadają jakiś deszcz; pozdrawiam serdecznie.
Mażena, w Niedźwiadku zawsze coś się dzieje, a zwłaszcza po linii naszych zainteresowań, tych imprez pilnujemy; tak, niebo różowiało w pasiastych chmurach na wiatr, przez dwa dni dawał nam do wiwatu; kosy śpiewają rankiem, jak wiosną; pozdrawiam cieplutko.
Krystynko, a bo mamy blisko, to żaden kłopot wyskoczyć 20 km do Przemyśla; ale dlaczego akuratnie z Podkarpacia, niechby napisała z zapadłej wsi, albo co; przecież Podkarpacie to najpiękniejsza część kraju, zadbane miejscowości,czyściutkie, ukwiecone ogródki, uładzone, zadbane, tak nigdzie nie widziałam, i ludzie jacyś milsi; na razie nic nie mogę poradzić na ten automat, syn też zaglądał, chyba blogger mi narzucił, do tego czerwone serduszko i zieloną kłódeczkę; serdeczności ślę.
Aniu, można kogoś nazwać, ale życzliwie, bez negatywnych podtekstów, bo i dlaczego; dobrze napisał Tomasz powyżej, tu trzeba być, żeby cokolwiek pisać; dzięki za dobre słowo, pozdrawiam serdecznie.
T, nawet mieszkańcy naszej wioseczki mówią, że tylu sójek jeszcze nie widzieli; i rzeczywiście przylatuje ich mnogość, a to trochę drapieżcy, pisklęta z gniazd wybierają; u nas jeszcze słońce, do południa było, ale ciepło niezwyczajnie; pozdrawiam.
Rzeczywiście wiosennie się zrobiło, u nas również. U nas też niedawno był koncert Cisza jak ta, ale niestety nie dałam rady być. Pozostaje mi słuchanie na płytach, chociaż nie jest to mój ulubiony zespół z tego gatunku, ale kilka piosenek wprost uwielbiam. Poza tym taka muzyka daje taki ciepły, cudny klimat, taki domowy, który jest moim klimatem.
ale co tam stoki po naśnieżane, jak wiosna się nam czyni. To i źle, ale i dobrze- takie 2 w 1.
Zdjęcia jak zwykle przedstawiają okolice i wschody,zachody słońca cud urody, no i obrazy też mi się podobają- rodem ze świata, którego już nie ma.
Co za określenie Baba z P. ?
Serdeczności zasyłam Marysi Z Podkarpacia.
Mąż też mnie poprawił, że nie prowincjonalny, a mały Przeworsk. Co fakt to fakt bo on prowincją nie był.
Pięknych widoków nigdy za wiele. Za to zdjęcie sójek rewelacyjne, widać tę ich pazerność na jedzenie.
Pozdrawiam.
SZkoda, że zimy na święta nie będzie...
Mario, jak zwykle piękne zdjęcia - albo inaczej - piękne widoki sfotografowałaś. U mnie też sójki ostatnimi laty się rozpanoszyły. Ciekawe, bo wcześniej sójkę znałam tylko z dziadka opowieści i literatury.
Pragnę dołąączyć niniejszym do grona starych bab z Podkarpacia. A młodym kobietom uzmysłowić, że kiedyś tez będą starymi babami (o ile oczywiście nic nie stanie na przeszkodzie)
Mario, wspaniałych, radosnych, rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia dla Ciebie i najbliższych. Abyś poczuła zadowolenie z tego wyjątkowego czasu.
Dziękuję za wspaniały Blog!
Marysiu, wszystkiego najlepszego w Świąteczny czas oraz szampańskiej zabawy w Sylwestra
życzy Ataner.
Bez względu na pogodę jeśli się patrzeć umie, dostrzega się urok. A sójki chuligany u nas się pasą orzechami :D, ale im wybaczamy, bo nas rozbrajają te niebieskie lustereczka. Żeby jeszcze głos miały wdzięczniejszy...
Uściski
Natalio, wiatry urywają głowę, wieją ciepłem z południa, stoki naśnieżone też pewnie spłynęły, i święta będą bezśnieżne; ale co tam, ważna radość w sercu, pozdrawiam serdecznie.
Zofijanno, zauważyłam, że temat żydowski stał się teraz bardzo modny; to i dobrze, bo możemy poznać nieznane, i to złe, i to dobre; bo baby z Podkarpacia fajne są, jak zresztą i cały ten region, tylko nie wszyscy o tym wiedzą, prawda? serdeczności ślę.
Wkraju, to są prześliczne ptaki, tylko paskudnie się wydzierają; obserwuję, jak pakują do dzioba ... jeden kawałek, drugi, trzeci, nie mieści się, wypada, a ona uparcie dalej, no takie hucuł-baby; pozdrawiam serdecznie.
Agata, jakoś przeżyjemy, tylko te psie łapki dają w kość, tyle błota znoszą do domu; pozdrawiam cieplutko.
Iwonka, ano właśnie, święte słowa; może i dla wielkiego świata to nasze Podkarpacie to koniec, tam gdzie wrony zawracają, i niech tak zostanie, jak dla mnie; a nawiasem mówiąc i porównując z innymi regionami, u nas jest naprawdę ładnie; pozdrawiam Cię serdecznie.
Mażena, moja wierna Czytelniczko, dziękuję pięknie za życzenia, i Tobie wszystkiego, co dobre w ten świąteczny czas; serdeczności ślę.
Ataner, ślę za wielką wodę moc najserdeczniejszych życzeń świątecznych wraz z pozdrowieniami, i dziękuję.
Go i Rado, a nasze znoszą z lasu żołędzie i chowają w trawie, czasami zdarzy się któremuś wykiełkować w dziwnym miejscu; nie pogardzą niczym, wszystko jest dobre do zjedzenia, kradną karmę psom, słonecznik sikorkom, tudzież kawałki chleba; głos mają ładny wiosną, kiedy wchodzą w gody, melodyjnieje im, czasami wypatruję, kto zacz tak wyśpiewuje; serdeczności ślę.
Prześlij komentarz