poniedziałek, 12 stycznia 2015

Zimowanie ...

Z małymi przerwami zimujemy w chatce na Pogórzu.


A bo to niskie temperatury wymagają dbania o ciepło, żeby rurki z wodą nie pozamarzały, ptactwo zlatuje się z najbliższej okolicy do karmników i trzeba im dosypywać pożywienia. Jutro trzeba mi znowu pojechać do "ogrodnika" po trzeci z kolei wór ziaren słonecznika ... oprócz tego, najzwyczajniej w świecie, lubimy tam być.
Mroźne poranki, z 20-stopniowymi mrozami, malują pięknie na różowo najbliższą okolicę ...


Ostatnie dni grudnia spędziliśmy na stoku w Arłamowie, i to już samym wieczorem. Mroźny wiatr trochę odstraszał, ale ruch, wysiłek, gorąca herbata czyniły wszystko znośniejszym. Psy zamknięte w chatce czekały na nas, a nam 2 godziny na powietrzu zupełnie wystarczały. Myślałam, że może po bezśnieżnym zeszłym roku trochę zapomniałam, jak się szusuje, ale tego chyba nie zapomina się jak jazdy na rowerze ... albo pływania ...


Jeszcze w ostatnich zorzach zachodu widzieliśmy z arłamowskiego wzniesienia ośnieżone Bieszczady Wysokie, to znaczy, że była bardzo dobra widoczność. Ruch na świeżym powietrzu robi swoje, a więc Nowy Rok przywitaliśmy gdzieś tak pewnie według czasu  ... na antypodach ...
Toast wznieśliśmy domowym cydrem, który zdążył pięknie zagazowac w butelkach, tak, że efekt dźwiękowy był jak przy najprawdziwszym szampanie ...


Muszę tylko znaleźć sposób, żeby jakoś uniknąć zmętnienia cydru przy otwieraniu butelki, bo unoszące się bąbelki poruszają również mały osad z dna, ale przy cydrze może tak ma być? Napitek zacny, z czystego soku jabłkowego, nic tylko przerabiać nadwyżki jabłek.
Sen nie był zakłócany żadnymi wystrzałami petard, psy były spokojne ... tak lubimy.


Potem były nieśpieszne dni, herbatki, czytanie książek, spoglądania zaokienne, spacery po polach, jeśli zbyt nie wiało, a przede wszystkim palenie w piecu, rąbanie drzewa, wyjazdy do sklepiku w dolinie, co wcale nie było łatwą sprawą. Droga do nas zasypana śniegiem, auto w dół ześlizguje się powolutku na "jedynce", czasami z największej stromizny zsuwamy się jak na sankach, Za to do góry oryginalnym "driftem" ... but, gaz, rzuca na boki, ale jakoś udaje się wyjechać na górę.


Mąż przeglądał ule pod kątem "osypu".
Wymiatał obumarłe owady na kartki papieru, z każdego ula osobno. Potem przeglądał uważnie, czy pszczoły są nieuszkodzone przez warrozę czy też jakieś inne choróbsko. Ponoć ten "osyp" to normalna sprawa, kończy się cykl życiowy pszczoły i tylko niektórym dane jest przezimować "w kłębie", chroniąc tym samym królową matkę.


Dziś już nie ma takich białych widoków, śnieg prawie stopniał z dnia na dzień.
Ale przecież to nie koniec zimy, chociaż, tak po prawdzie, wolałabym już jej schyłek. Dziś  już mamy prawie połowę stycznia, jeszcze trochę i przyjdzie ta wymarzona.
Nasz mały urwis, Jaśko, też zobaczył po raz pierwszy śnieg, nawet mu się podobało saneczkowanie z rodzicami ...


Wszędzie mu śpieszno, pod okiem zadrapanie, z drugiej strony siniak, już stawia pierwsze kroki, przytrzymując się kanapy ...


Zajrzałam wczoraj do internetu, mam "sakramenckie" zaległości, ale może uda mi się powolutku odwiedzić Was, tyle wpisów ... jedne smutne, inne o szczęśliwym zakończeniu ... będzie mi bardzo brakować Judyty.


Dziękuję za wszelkie dobre słowa, życzenia, pozdrawiam Was serdecznie, ciepła życzę, pa!


26 komentarzy:

Beata Bartoszewicz pisze...

Stęskniłam się za Tobą Mario i Twoimi opowieściami, ale dobrze, że to tylko zima tak Cię oczarowała :)

Samych dobrych dni w Nowym Roku i dużo zdrowia dla Was i stworzeń Waszych.
Beata

Stanisław Kucharzyk pisze...

No dobrze, że żyjecie ;-) Jak nie ma cotygodniowych wieści z Pogórza to zaczynam się niepokoić.

mania pisze...

W tak pięknych okolicznościach przyrody przyjemnie zimować :) Jaśko rośnie jak na drożdżach, niedługo będzie pomagał Dziadkom w ogrodzie i w pasiece.
Pozdrawiam serdecznie

Antonina pisze...

Cudowne, zimowe zdjęcia. Piękny czas zimy tam u Ciebie.

grazyna pisze...

Brakowalo Ciebie i Twoich wpisow, ale juz jestes i wdoki nam serwujesz cudowne...ten roz na sniegu przepiekny, wcale sie nie dziwie, ze byliscie w chatce, macie tam rajskie klimaty, zazdroszcze Wam torche a moze nawet bardzo! Niech rok 2015 bedzie dla Was najwspanialszy ze wspanialych...

Grażyna-M pisze...

Ufff! Nieobecność usprawiedliwiona. Zresztą jak zwykle pięknie. :)
Wspaniały ten liliowy poranek.
Zima jest piękna, ale żeby mogło być bez tego mrozu. :)))
U nas na razie styczeń wygląda jak listopad.
Serdeczności noworoczne :)

Zofijanna pisze...

Ja też zaczęłam się niepokoić:
- Co się z Tobą stało ?
Jesteś- to znaczy spędzałaś czas ze swoją przesympatyczną rodziną.
Śnieg tej zimy nas nie rozpieszcza..

Nie ma możliwości spuszczenia wody z rur, żeby spać spokojnie ?
Uśmiechów przesyłam moc.

Mażena pisze...

Wspaniały malec! Pamiętam jak moje dziecko zaczynało chodzić od kanapy do regału zabierałam go na śnieg bo tam wydawało mi się bezpieczniej..oj dawne czasy.
U Ciebie cudownie i zimowo, u mnie jedynie drugi dzień świąt popudrzyło śniegiem. Jakoś tak pędzimy, z czasem nie da się walczyć...Dobrze, że jesteś widoki bajeczne!

Unknown pisze...

Znowu zatęskniłam z podgórskimi klimatami:-)) Tej zimy mam mieszane uczucia - z jednej strony tęsknię za światem spowitym w biel, z drugiej cieszę się, że jest w miarę ciepło, mrozu nie ma, nos i paluszki podczas wypraw z psami nie odmarzają. Doszłyśmy ostanio z córką do wniosku, ze trzeba cieszyć się tym co przynosi kazdy dzień:-))Bo szkoda życia. I tak patrząc na Twoje piękne zdjęcia i czytając wpis pomyślałam sobie, że nam jest łatwiej się cieszyć - bo mamy wokół siębie te wszystkie przestrzenie, zwierzęta, ciepło ognia. To wszystko, co sprawia, że dusza rośnie w człowieku.
Uściski ślę
Asia z Siedliska pod Lipami

Natalia z Wonnego Wzgórza pisze...

U nas też śnieg stopniał. Z jednej strony trochę żałuję, chciałabym ze dwa tygodnie zimy jeszcze, a potem dwa tygodnie przedwiośnia i już wiosna może przychodzić :) Mały urwis jest słodki! :)

ankaskakanka pisze...

Ale macie dużo śniegu. Tu nie mam nic. Właściwie padał tylko deszcz i nie widziałam takich niskich temperatur. Ale podoba mi sie ten Wasz czas w chacie, wszelkie prace na zewnątrz, spacery i nawet szusowanie na nartach. Pozdrawiam

Zyfertowy Młyn pisze...

Pozdrawiam serdecznie!
Miło mi zawsze poczytać Twoje opowieści i pooglądać zdjęcia!
Kiedy marzę i wspominam Bieszczady, zawsze wracam na strony Naszego Pogórza.
Samych dobrych dni w Nowym Roku w tym wielu spędzonych w chatce!
Kordian z Zyfertowego Młyna!

Aga Agra pisze...

Fajna taka zima w górach...

t pisze...

Jak zawsze miło mi czytać tekst i oglądać zdjęcia. Przymykam oczy i prawie czuję ten mróz na zewnątrz i ciepło z środka chaty. Zazdroszczę :)

wkraj pisze...

Przepiękne te różowe kadry. Nie dziwię się, że was tam ciągnie. Ileż tam uroku o rannej porze. Sylwestrowe spumante też wygląda rewelacyjnie,
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)

Tomasz pisze...

Mam nadzieję że zima wróci na Pogórze. Chciałbym trochę pobiegać na nartach jeszcze. W Przemyślu niestety odwilż. Żałuję że nie uchwyciłem zimowego Pogórza na zdjęciach. Jeśli spadnie śnieg na pewno wyskoczę też w teren, w okolice Birczy i Arłamowa. A jeśli będę miał trochę szczęścia, to zobaczę Bieszczady Wysokie z Połoninek Arłamowskich. Chyba jeden z lepszych widoków na i tak widokowym Pogórzu Przemyskim.
Pozdrawiam serdecznie

colorado2811 pisze...

Dołączam do grona stęsknionych.
Niestety, zima pojawiła się i znikła, mamy takie jakieś dziwne cóś, już któryś rok z rzędu. U mnie wieje namolnie i odbiera radość życia, choć słonko wyłazi przez ostatnich parę dni.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Beato, zostawiliśmy dom pod opieką naszej młodzieży, a sami prysnęliśmy do chatki; mąż co prawda dojeżdżał do pracy co kilka dni, ale ja byłam bardzo stacjonarna; dziękuję i pozdrawiam serdecznie.

Staszek, mamy się całkiem dobrze, dzięki za troskę; tylko zima w odwrocie, może jeszcze użyjemy sprzętu narciarskiego, tak przyjemnie na stoku w zwykły dzień, nie ma tłumów narciarzy; pozdrawiam.

Maniu, to było błogie lenistwo, naczytałam się książek, paliłam w piecu, i dużo patrzyłam za okno, ciekawe rzeczy tam się działy; Jaśko rośnie, a w naszej wioseczce zbudowali maleńki ogródek dla dzieci; tych ostatnich co prawda jak na lekarstwo, bo dwoje maluchów wiejskich, i dwoje przyjezdnych, w tym nasz Jasiek; serdeczności ślę, Maniu.

Antonino, w chatce jest przytulnie; miło patrzeć, kiedy za oknem zamieć, nawet nie martwimy się, że nas zawieje, kiedyś w końcu odkopią; pozdrowienia ślę serdeczne.

Grażyno, ja to miło słyszeć , a raczej czytać takie słowa; nie powiem, brakowało mi trochę internetu, wizyt u przyjaciół, a może czasami trzeba sobie trochę dać wolnego; za to poszusowaliśmy po stoku, i to bez tłumów; pozdrawiam cieplutko.

Grażyno-M, tak różowieje świat przy solidnych mrozach, mąż miał nadzieję, ża auto nie odpali i nie będzie musiał wyjeżdżać ... zapalił jednak, a dzis wiosna, słońce, Jaśko na spacerze, tylko wieje mocno, ale i suszy przy okazji błotko; pozdrawiam serdecznie.

Zofijanno, to był tzw. przymusowy odwyk od internetu; nie spuszczamy wody z rur, bo chcemy w chatce normalnie bywać, ciężko bez wody w kranie czy spłuczce; wolimy palić w piecu, doba przerwy nie zaszkodzi, czasami jesteśmy razem, teraz mąż sam, ja trochę w domu; a zimy już ani śładu; pozdrowienia ślę serdeczne.

Mażeno, Jasiek jest bardzo ruchliwy, trzeba go mieć bez przerwy na oku, a tu ogień w kominku, psie miski z jedzeniem i wodą, schody, tyle różnych pułapek; dobrze, że czas płynie, będzie szybciej wiosna, za która już tęsknię; pozdrawiam cieplutko.

Asiu, czasami budzę się w nocy i zamartwiam, żeby śniegu i mrozu nie było dużego, to zwierzętom będzie lżej, łatwiej do chatki dojechać, ale po co komu te moje zmartwienia, będzie jak będzie; a z drugiej strony to jeszcze pocieszyłabym się zimą na stoku; ot! babska przewrotność; pozdrawiam cieplutko.

Natalio, ale sobie marzymy! z drugiej strony to dobrze, że jest zima, bo jak tak bez niej, ciągle lato i wiosna, jest za czym tęsknić; uśmiech z dwoma ząbkami od Jaśka; pozdrawiam serdecznie.

Aniu, niestety, już go nie mamy, ciepły wiatr wytopił prawie wszystko, ale na narty jeszcze bym pojechała; serdeczności ślę.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Kordianie, dziękuję za pamięć; mignęły nam ośnieżone połoniny ponad linią lasów, kiedy jechaliśmy do Arłamowa; często tam zatrzymujemy się i spoglądamy w dal, stąd widać również Beskid Skolski, a raz nawet ukraiński Pikuj było widać; i Wam dobrego w Nowym Roku; pozdrawiam serdecznie.

Agata, a tak, tylko sam zjazd do chatki bywa czasami hardkorowy, ślizgiem, ślizgiem i nie wiadomo, czy wyrobi się na zakręcie; pozdrawiam serdecznie.

T, 20-stopniowy mróz przytyka lekko oddech, ale czapa na głowę, polar na grzbiet i trzeba robić zdjęcia, bo to ulotne chwile i mogą się nie powtórzyć; nie raz żałowałam, że nie skorzystałam z okazji i nie zrobiłam zdjęcia, rzadko bywa powtórka; chyba podobna atmosfera w Ropkach, prawda? pozdrawiam serdecznie.

Wkraju, w godzinach słonecznego świtu ciężko mnie utrzymać w chatce, wybiegam co chwilę, jak ten fotograf w zajeździe pod Caryńską, okoliczności zmieniają się z chwili na chwilę; będzie poatórka produkcji cydru i w tym roku, zasmakował nam; pozdrawiam serdecznie.

Tomasz, też marzę o tym, bo kto to widział wiosnę w styczniu; a ciepły wiatr osuszył błotka, psie nogi czyste, z czego cieszę się niezmiernie;
tak, widoki spod Arłamowa naprawdę ładne, widać więcej niż z Kopystańki; pozdrawiam serdecznie.

Iwonka, a ja wczoraj znowu wyszłam do ogrodu, bo wichura rozwaliła niezbezpieczony stóg drzewa; poskładałam ponownie, a przy okazji wygrabiłam znowu liście, po raz 10-ty chyba od jesieni; śnieg uwolniłby mnie od tego; liście kompostuję, mam potem próchnicę na grzadki; praca zadziałała napotnie, myślałam, że może złapią mnie krzyże, ale udało się, prostuję się; pozdrawiam słonecznie i wietrznie.

amelia10 pisze...

Jak ja Wam zazdroszczę tej zimy, prawdziwej ze sniegiem i mrozem, taka własnie powinna być zima.
U mnie tylko wiatry i deszcze a pogoda niemal wiosenna. Widziałam juz nawet powracajace klucze ptaków, niedobrze, bo zima napewno jeszcze nadejdzie i co wtedy to biedne ptactwo zrobi?
Serdecznie pozdrawiam

Go i Rado Barłowscy pisze...

Jednak trochę zimy u Was było... My nie mieliśmy szzansy, póki co na sanki, a do Kosztowej nie jeździmy, bo jakoś po zaliczeniu rowu w pierwszy październikowy przymrozek, jakoś tego sezonu, jak nie muszę, to wolę auta nie odpalać :DDDD

A nadwyżki jabłek mamy spore, o cydrze na razie tylko czytaliśmy, więc zapisujemy się na szkolenie :D

Uściski

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Amelio, i u nas wiosna się zrobiła, szkoda; zima ma być zima, a lato latem, a tu ni pies ni wydra; pozdrawiam serdecznie.

Go i Rado, było, było, ale już nie ma, pewnie narty trzeba będzie do komory schować; o, z cydrem to łatwizna, szybko się nauczycie; pozdrowienia ślę.

Ania pisze...

Trochę mi szkoda, że u nas nie ma śniegu ale z drugiej strony wcale nie tęsknie do zasp, do łopaty i bąbli na rękach :-). Piękna Wasza zima, ale nieźle, że była taka krótka ? I już było - 20 st. ??? Brrr...

Ania pisze...

A Jaśko jaki już duży !!!!!!! Rośnie jak na drożdżach ! Wszystkiego dobrego, Jasiu !

Pellegrina pisze...

Nie martwiłam się o Was, bo tak podejrzewałam, że zimujecie na Pogórzu czyli waszym raju. I Wy szczęśliwi i zwierzaczki i ptaszorki. Piękne miejsce do spędzenia przełomu roku. Z rodziną i wnusiem. Uroczy :-)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Aniu, był mróz i powyżej 20, ale to były jednorazowe zdarzenia, bo zaraz, w ciągu tej samej doby przychodziło ocieplenie i wiatr; chciałabym jeszcze troszkę śniegu, troszkę na nartach pojeździć w zimowych okolicznościach, a nie na sztucznym, wymuszonym; Jaśko rośnie, ruchliwy, i nawet udaje mu się coś na kształt "ba-ba" powiedzieć; pozdrawiam, Aniu.

Krystyno, wyjazd do chatki, to także odpoczynek od internetu, bo jak sama wiesz, trochę ciągnie; okazuje się, że sygnał wzmocniony, łapie łączność już i u nas, co cieszy męża bardzo, bo do pracy mu potrzebny, a ja? nie powiem, zajrzę wieczorem również; pozdrawiam. Jaśko uśmiech śle z dwoma ząbkami.