poniedziałek, 9 marca 2015

La kukaracza ...

Na pewno znacie ten film A.Kondratiuka "Gwiezdny pył", gdzie główne role grają Iga Cembrzyńska i Krzysztof Chamiec. W jednej ze scen siedzą pod ścianą chaty i zaśpiewują się razem "la kukaraczą.


Nie, my tak nie śpiewaliśmy, tylko w przerwie drobnych robót gospodarskich usiedliśmy sobie po raz pierwszy tego przedwiośnia pod chatką i wystawiliśmy twarze do słońca. Psy rozłożyły się w cieple na trawie, brzęczały pszczoły, cytrynki wyleciały na świat ... błogość ...
Nagle ciszę przerwał zjeżdżający w dół samochód terenowy, rejestracja łódzka ... OBCY się pojawił.
Podszedł do nas wesoły, młody człowiek w kapelutku ... my też mieszkamy na odludziu i jak ktoś się pojawi, to zastanawiamy się, kogóż to licho niesie! więc tłumaczę się: jestem od budowy gazociągu, mam tu wyciąć nad potokiem jakieś drzewa na trasie!
Wyjął mapkę i usiłował zorientować się, gdzie ruszyć w teren ... o, przecież my tubylcy, znamy wszystko w pobliżu jak własną kieszeń. Skierowaliśmy go łąkami wzdłuż starej nitki, znaczonej słupkami, one zawiodą go na sam potok i nie będzie musiał taplać się w błocie na drodze.


Nie było go dłuższy czas.
Wrócił, kręcąc głową, nie będzie cięcia drzew, akuratnie na trasie dwie zapory zbudowane przez bobry, a jedna między nimi w budowie, trzeba będzie pisać o zezwolenie na przejście do odpowiednich władz.  No proszę, już i do nas dotarły!
A my w międzyczasie przywieźliśmy z zagajnika dwie sadzonki robinii, nie zapominając tym razem siekierki ... od razu posadziłam je za wierzbami, na wolnej przestrzeni.
Mróz w nocy jeszcze solidny, temperatura potrafi spaść do -7 stopni, tym samym świt budzi się zupełnie biały ...


Jeszcze księżyc wisi ogromny nad Horodżennem, a już słońce zaczyna rozświetlać "zapotoczne" łąki.
Szybko robi się ciepło, szron tylko w miejscach zacienionych, tylko wtedy można spokojnie przejechać po zmarzlinie, bo potem to już robi się taka "kałabania" we wjeździe do nas, że istnieje obawa, że w końcu ugrzęźniemy ...


Ech, przydałoby się wykorytować, wysypać drobnym kamieniem z Wiaru, byłby spokój z wiosennymi błotami na lata. Jest ta robota w planie, ale musi poczekać na swoją kolejność.
Kiedy słońce nagrzeje ule, zaczynają budzić się pszczoły. Mąż cały czas chodzi, nasłuchuje, sprawdza, jak przezimowały ... jeden ul budził jego niepokój, niby jesienią taki mocny, a teraz ledwo pojedyncze pszczoły latają ... wziął swoją lekarska słuchawkę i osłuchuje, niby brzęczą, ale jakoś niemrawo. Okazało się, że ten ul ostatni wyszedł z cienia i słońce nie zdążyło go nagrzać, za sporą chwilę pracował już pełną parą ...


Udziela mi się ta troska o pszczoły, jestem na etapie poszukiwań roślin miododajnych, trzeba posadzić krzaki, żeby ścianą zasłoniły naszą pasiekę od zachodnich wiatrów. Część przeniosę z ogrodu przy domu, bo jest za gęsto, trochę jest samosiejek, a resztę dokupimy, jak ruszą szkółki ogrodnicze.
Z patyków leszczynowych zrobiłam płotek przy wejściu na taras, bo tam takie nieuporządkowane było, zielsko rosło, potem ciężko wykosić, żeby malw nie zniszczyć ...


Kiedyś rosło tam wiele cebulowych, które kwitły najwcześniej, ale dobrały się do nich myszowate, została tylko mizerna kępka krokusików botanicznych pod jaśminem ...


Poszłam łąkami nad potok, zobaczyć na własne oczy, co też te bobry tam nawyczyniały, a przy okazji zobaczyć, czy nie zakwitły już przylaszczki na wyniosłym i zacisznym cypelku nad potokiem.
Widzicie to niebo?


Przylaszczek jeszcze nie ma, dopiero pojawiły się pąki ...


,,, a bobry, jak to bobry, budują wytrwale ...


Jestem z lekka zszokowana ogromem zniszczenia, jakie poczyniły letnie, wielkie wody w potoku. W miejscu, gdzie przechodzi stary gazociąg, zaczęła osuwać się skarpa, więc zabezpieczono ją, a także koryto potoku, takimi kamiennymi "materacami". To metalowa siatka, wypełniona kamieniem, ale nie uchroniła zupełnie koryta potoku przed wymywaniem ...


Poniżej tego zabezpieczenia ogromny uskok, zrobił się najprawdziwszy wodospad ... i ściany tez wymyte przez wielka wodę, tamtędy szła kiedyś droga ...

 

Zwalone pnie, tamy bobrów, zwały kamieni ... zupełnie zmieniony obraz spokojnego zazwyczaj potoku. Ruszyłam z psami do góry, a towarzyszył mi widok domu, który ciągle czeka na "poniższych" sąsiadów ... jest piękny!


Kwitną przebiśniegi, odkryłam w zaroślach sąsiedzkich całe łany, i pszczoły tez je oblatują ... gdzieś wysoko leciały żurawie, nawołując z rzadka ... wykorzystują kominy powietrzne przy takiej pogodzie, które pozwalają im na długie szybowanie ... idzie dobry czas!


Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, wszystkiego dobrego, pa!


I muszę się pochwalić moim złotówkowym zakupem, lekka jak mgiełka, włóczkowa sukienka z ufilcowanymi motywami kwiatowymi ...


 ... a żeby chociaż tylko mieć w szafie i popatrzeć od czasu do czasu na ten majstersztyk wykonania:-)

23 komentarze:

Barbara G pisze...

Wiosna już tuż, tuż..:))

Anna Kruczkowska pisze...

Sympatycznie się zachował ten młody człowiek. A zdjęcie księżyca o wschodzie słońca cudnej urody.

mania pisze...

Maryniu, toż to grzech takie cudo trzymać w szafie! Koniecznie ją noś! U nas tez pachnie wiosną, tylko patrzeć a się zazieleni :)
Dobrego tygodnia!

Grażyna-M pisze...

Przylaszczki! Wreszcie! Są takie piękne.
Dzisiaj był taki cudny, ciepły dzień, były pszczoły, jakiś motyl (daleko był, nie widziałam jaki).
Uroczy Twój płotek. :)
Sukienka wspaniała. Ja bym chyba tylko podziwiała, bo bałabym się założyć, żeby nie uszkodzić. :)
Serdeczności :)

wkraj pisze...

Wiosna budzi się do życia jak szalona. Najlepiej widać to właśnie w Twoim obejściu. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko cieplej i słonecznie. Za mną tez już pierwsza wiosenna wycieczka. W niedziele było około 12 st ciepła, żal było siedzieć w domu.
Pozdrawiam.

ankaskakanka pisze...

U mnie jest ostatnio bardzo ciepło, może ranki trochę chłodne. Kwiatki kwitną, wszystko się budzi do życia.

t pisze...

Piękne przedwiośnie. Widać i czuć że przyroda budzi się powoli do życia. To piękny spektakl, który dane nam będzie oglądać w ciągu najbliższych dni.

BasiaW pisze...

Zapotoczne łąki cudne...a sukienka dech zapiera.
Pięknie u Was...

Natalia z Wonnego Wzgórza pisze...

Pięknie wiosennie. Ten poranny widok niesamowity! A jak u Was z kleszczami? U nas nie da się w tej chwili po łąkach chodzić, bo zdjąć ich można z siebie dziesiątki, więc spacery tylko po drogach, albo po runie leśnym. Też staram się sadzić rośliny miododajne, chociaż pasieki chyba bym nie mogła mieć. Pozdrawiam ciepło!

Magda Spokostanka pisze...

Wszystko piękne jak zwykle, ale sukienka zdecydowanie przyćmiła resztę!

Mażena pisze...

Taka sukienka to skarb, warto ocalić, warto mieć i cieszyć oczy. Choć mam dosyć zimy, która była jakby nie zimowa, nie klarowna, to lubię to siłowanie się zimy i wiosny. Te wiosenne kwiaty kokietują ale i zachwycają kolorami na miejskich trawnikach.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Błogo :-)

Grey Wolf pisze...

o to gaz będziecie mieć w chałupie ;)..woda to żywioł :)

Arek C pisze...

Mi najbardziej podobają się przylaszczki

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Basiu, czuję to po kościach, że wiosna jest, bo w ogrodzie roboty niemało; pozdrawiam.

Ruda, bardzo sympatyczny, ogorzały na twarzy, widać, że pracuje na powietrzu; takim widokom nie sposób się oprzeć, robię zdjęcia o świcie, kiedy psy wypuszczam; pozdrawiam.

Maniu, Maniu, kiedyś wystroję się w nią, ma jeszcze osobną haleczkę, bo jest bardzo leciutka; ruszyłam do prac wiosennych, kości bolą, zanim wprawię się na dobre; pozdrawiam.

Grażyno-M, w niedzielę, na ciepłych skarpach obserwowałam istny wysyp cytrynków, ależ radują oczy; na przylaszczki wybiorę się znowu, kiedy będzie niebiesko; założę, a jakże, będę uważać:-) pozdrawiam.

Wkraju, przy takiej pogodzie aż żal siedzieć w domu, zresztą obserwuję od razu zwiększoną aktywność ludzi, na rowerach, z kijkami, z plecakami; pozdrawiam.

Aniu, mróz nie odpuszcza, szron jest co rano, dziś nawet mgła osiada, ale potem będzie słońce; serdeczności ślę.

T, i bardzo dobry czas na odkrywanie czasami zupełnie nowych miejsc, bo nic nie przysłania widoku; lubię jeszcze, kiedy kwitnie runo leśne; pozdrawiam.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Basiu, one piękne o każdej porze, dobrze, że sąsiad odkrzaczył swoją działkę, tym samym odsłonił widoki; sama byłam zaskoczona, że wisi sobie takie cudo na wieszaku, i to za symboliczną złotówkę; pozdrawiam.

Natalio, kleszcze są, od kiedy zeszły śniegi, przeglądam psy często, po każdym spacerze, jakoś nie wierzę tym lekom wkrapianym w kark, po zeszłym roku, nic to nie dało, a drenują kieszeń sporo; pozdrawiam.

Magda, bo w tym przedwiosennych brązach troszkę niebieskiego się przegląda, jak w naturze:-) pozdrawiam.

Mażeno, dużo przebywam teraz w ogrodzie, wczoraj patrzyłam, jak pszczoły brzęczały na leszczynie, wawrzynek cały różowy, cieszy to wszystko ogromnie; pozdrawiam.

Staszek, a jakże! przyjemnie tak posiedzieć i wystawić oblicze na słońce, powłóczyć się po łąkach, odkryć przebiśniegi w krzakach, tuż pod bokiem; pozdrawiam.

Grey, pewnie sobie wywiercę małą dziurkę w gazociągu:-) właściwie to nie odczuwam takiej potrzeby, w pogotowiu stoi butla z malutką kuchenką, na czas letni, a tak, to cały czas gotuje się na płycie, a przy okazji grzeje się chałupa; pozdrawiam.

Arek, przylaszczki jeszcze nie rozwinęły się, wyruszę na moją polankę przylaszczkową, bo też bardzo je lubię;

Beata Bartoszewicz pisze...

Już sobie Ciebie Mario z harmoszką wyobraziłam - a niech się śpiew niesie nawet na zapotoczne łąki :)

I jak zwykle u Ciebie łapię sobie te widoki piękne, ten nastrój spokoju i zadumy nad tym, co w życiu od wieków ważne - los pszczół taki ważny przecież.
Kwiatuszki , pierwsze krokusiki, przebiśniegi i te w pączkach niebieściutkie - idzie wiosna, idzie.
Bardzo mi to dobrze robi, tak poczytać Ciebie i pooglądać.
Sukienka piękna.
Uściski slę, nieco spóżniona B

Beata Bartoszewicz pisze...

Już sobie Ciebie Mario z harmoszką wyobraziłam - a niech się śpiew niesie nawet na zapotoczne łąki :)

I jak zwykle u Ciebie łapię sobie te widoki piękne, ten nastrój spokoju i zadumy nad tym, co w życiu od wieków ważne - los pszczół taki ważny przecież.
Kwiatuszki , pierwsze krokusiki, przebiśniegi i te w pączkach niebieściutkie - idzie wiosna, idzie.
Bardzo mi to dobrze robi, tak poczytać Ciebie i pooglądać.
Sukienka piękna.
Uściski slę, nieco spóżniona B

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Beata, hm! zdarza nam się posiedzieć z mężem przy gitarach i pośpiewać, troszkę podszczypuję struny, mąż więcej i razem jakoś wychodzi; coraz rzadziej przydarzają nam się takie śpiewogry, bo czasu coraz mniej, nie wiem co się dzieje; dziś wiosna jakby zatrzymała się wpół kroku; pozdrawiam.

Iwona pisze...

Te film oglądałam kilka razy rzędu, bardo utrwaliła mi się właśnie ta scena ! Mam z nią wiele wspomnień z dzieciństwa, uwielbiam takie klimaty. Cudny blog gratuluję, pozdrawiam

Ps. Wiosna tuż za rogiem :)

Pellegrina pisze...

Stary i Stara w bujnej zieleni, nad wodą, z psem i kotem i la kumkaracza na przyzbie. Piękna starość!!! Piękny film.
A u Was cudny leszczynowy płotek, aż żal, że pewnie latem zarośnie.
A pępuszki żółte, błękitne i białe - zachwycające. Mimo myszowatych.

Ania pisze...

A u nas pszczół jak na lekarstwo. Przylaszczki, moje ukochane, dopiero maja pąki ( a to połowa marca !). Pięknie gospodarzycie, Marysiu !

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Iwona, ja też bardzo identyfikuję się z podobnymi klimatami, bardzo miło wspominam i wracam również do "Wrzeciona czasu"; dziękuję za dobre słowo,zawsze mówię, że ludzie, którzy lubią zwierzęta i rośliny, to osoby o innej wrażliwości; pozdrawiam.

Krystynko, tak bym chciała, ale czy los na to pozwoli? myślę czasami o przyszłości, niektóre warianty mnie mrożą, ale cóż poradzisz? pokornie czekam, a tymczasem cieszę się życiem; nie dam mu zarosnąć:-) dobre sobie, raz na jakiś czas obkoszę i tyle tego będzie; pozdrawiam.

Aniu, u nas w ciepłe dni jeden brzęk, mąż mówi, że już pyłek leszczynowy znoszą do ula; murarki wzmocnione zwykłymi pszczołami, ależ będą zapylać i krzątać się; złapałam bakcyla pszczelego, jeśli chodzi o sympatię do tych owadów, troszczę się o zaplecze pokarmowe, ale nie sądzę, żebym się opiekowała nimi; boję się; pozdrawiam.