czwartek, 12 marca 2015

Nasze małe "sanctuary" ...

Najpierw chciałam zdementować pewne nieprawdziwe rzeczy, które rozpowszechniam w necie. Pisałam ostatnio o "poszukiwaczach rogów", że to niby o 6 rano jeden z nich szukał ich w okolicy ogrodzenia "zapotocznej" łąki. Odezwał się Łukasz /bo to był on/, ten który fotografuje pięknie Pogórze, a przy okazji wyszukuje różne osobliwości botaniczne ... i wcale nie szukał "rogów", tylko pierwszych kwitnących okazów flory. Znalazł paprotnika kolczystego, gruszyczkę jednostronną, widłaka goździstego, i jakieś turzycowisko, rzadkiego u nas wrzosa ... Przyznam, że niewiele mówią mi te nazwy, może oprócz widłaka którego znam, i wrzosa ...


Ten wyniosły cypel, wchodzący trójkątem między drzewa to oaza przylaszczek, na obrzeżach rosną wawrzynki i duże wilczomlecze, a poniżej jest przepaściste obniżenie cichutko szemrzącego strumyka, trochę błotniste ... tam dziki mają swoje kąpieliska ...


Kiedy odnajdziemy zwierzęca ścieżkę i zejdziemy poniżej, zobaczymy wychodnie skalne, silnie zerodowane, a pod stopami chrzęści rumosz, który odpadał latami ze skałek ...







Potężne korzenie pomagają w tej niszczycielskiej działalności natury, tworzą się malutkie grotki, rozpadliny, a nawet słupy podtrzymujące nawisy skalne ...



Roślinność, gdzie tylko znajdzie małe oparcie dla swych czepliwych korzonków, już wykorzystuje odrobiny ziemi, naniesione w rozpadliny ...




Zwalone pnie drzew, których nikt nie rusza, potok szemrzący poniżej i przebłyskujący wśród gałęzi, mchy, porosty, nawet grzyby, czerwone czareczki ... to wszystko stwarza wrażenie pierwotności, dzikości ...
 

Ze skarpy nad potokiem, jakby jeszcze było mało tej wody płynącej, bije źródełko ... ileż bym dała za takie źródełko w naszym obejściu ...


... a na nasłonecznionej stronie pierwsze podbiały ...


Kręcąc się po okolicy zauważyliśmy nad Wiarem nieduże drzewka, cały sad ... wydaje mi się, że to dereń jadalny ... pierwszy raz widzę plantację z tymi drzewkami ...



Zimę można żegnać na różne sposoby, ot! chociażby tak ...


I tym optymistycznym akcentem pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny i pozostawione słowo, wszystkiego dobrego, pa!




17 komentarzy:

Dorota pisze...

Ten zakątek jest zachwycający, taki dziki, urozmaicony. Masz ogromne szczęście, że możesz sobie spacerować w takich terenach. Dziękuję, że się tym z nami dzielisz, zawsze można się rozmarzyć :)

grazyna pisze...

KAwalek prawdziwej dziczy, puszczy, masz wszystko wokol i mozesz sie pozachwycac, a zachwycasz sie bo jestes wrazliwa i spostrzegawcza...a my z Toba..sciskam serdecznie

Anthony's Garden pisze...

Wspaniała relacja, lubię takie nie tknięte przez człowieka miejsca, są magiczne:) Serdecznie pozdrawiam :))

Natalia z Wonnego Wzgórza pisze...

Już podbiał! U nas jeszcze nie kwitnie, a przy ogródku warzywnym w tamtym roku mieliśmy go mnóstwo, ale dopiero pod koniec marca. Lubię dodawać jego kwiaty do wiosennych sałatek.
Piękne te skały i korzenie, imponujące.
Źródełka w obejściu też nie mamy, ale jakieś 20 metrów za granicą naszej działki, w młodym lesie jest wielki staw, a chwilę wcześniej właśnie wybijające spod ziemi źródełko. Jest tam wilgotno nawet przy największej suszy, kiedy ludziom w naszych okolicach wysychają studnie. 500 metrów dalej znów woda wybija spod ziemi, a potem jeszcze w kilku miejscach. Podobno są w naszych lasach źródła rzeczki Kirsny, może to właśnie za naszym domem? Siedzę dzisiaj w pracy, za oknem szaro - miło było popatrzeć i poczytać o oznakach wiosny. Pozdrawiam ciepło!

Beata Bartoszewicz pisze...

Przepięknie, choć jeszcze nie zielono.
Nazwy znane tylko z książek do przyrody - przylaszczki, podbiały, przebiśniegi - nigdy nie widziałam w naturze...
Jedynie krokusy sadzą na warszawskich skwerach, a jak się wtedy pięknie robi.
Pozdrawiam serdcecznie Mario, B

claire pisze...

Super takie miejsce bez ludzi czy z małą ich ilością i bardzo piękne:-)Dziki lubią takie bajora, błotniste sadzawki...Podziwiam rowerzystę i fotografa, który wstał tak wcześnie. Ja nawet na wsi lubię spać do południa i siedzieć po nocy :-)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Dorota, ten zakątek rzeczywiście blisko nas, z psami chodzę tam na spacery, wystarczy zejść w dolinę; tylko czasami boję się, że wejdziemy na dziki; pozdrawiam.

Grażyno, mało mamy skałek na Pogórzu, dlatego każdy wychodzący z ziemi fragment przyciąga uwagę; skały to dużo powiedziane, raczej flisz karpacki, który jest bardzo nietrwały i rozsypujący się; pozdrawiam.

A.Garden, o, tu można powiedzieć, że bezludzie zupełne, może tylko wtajemniczeni badacze Pogórza wiedzą o tym miejscu; pozdrawiam.

Natalio, podbiał cieszy oko tak wcześnie, ale dla mnie jest problemem na grządkach; potężne kłącza w ziemi, poza tym rozsiewa nasionka, ciężka sprawa walka z nim; byłam kiedyś u źródeł naszego potoku, wypływa ze skarpy takimi dziurami, jakby myszy je zrobiły; pozdrawiam.

Beata, krajobrazy spłowiałe jak sucha sawanna, a wystarczy kilka dni ciepła i już się zazieleni; teraz pada deszcz, ponoć już jest za sucho; czekam na cieplejsze dni, wtedy wybiorę się na przylaszczkowe łowy, te niebieskości dla mnie najulubieńsze; widać krokusy u mnie obce, nie zadomowią się, myszy im nie pozwolą:-) pozdrawiam.

Claire, właściwie to bez ludzi, tam nikt nie zagląda, może tylko sąsiad; tak, dziki w tych błotach kąpią się, obawiam się, żeby nie natknąć się na nie; fotograf to miłośnik Pogórza, nic mu nie straszne; ja wstaję wcześnie, szkoda dnia na sen; spodobał mi się oryginalny rower, bicykl mówią na niego czy jakoś tak; pozdrawiam.

Mażena pisze...

Na wiosnę czekam a zawsze zaskakują mnie kolory choćby krokusów na wyleniałych. Należę do tych co wyciągają szyje, obserwują pąki i zachwycają się przedwiośniem. Natura jest piękna! A na zdjęciach widać, że już, już i pojawi się cudowna soczysta zieleń...

Grażyna-M pisze...

Fascynuje mnie ta siła i nieustępliwość przyrody - da sobie radę ze wszystkim.
Piękne skałki.
Pan na rowerze totalnie mnie zaskoczył! Cudny! :)
Wreszcie podbiał. :) U nas są motyle, pszczoły, obudziły się już żaby (musiałam omijać na jezdni, brrr...), coraz bardziej wiosennie, mimo zmiennej pogody.
Serdeczności :)

Stanisław Kucharzyk pisze...

Piękne to Wasze sanktuarium. I chyba faktycznie ochroną objęte jako stanowisko dokumentacyjne "Spływy kohezyjne - Gruszowa"
"Stanowisko ulokowane w brzegach i korycie potoku Makówka –odsłonięcie uwidacznia osady mułowych spływów kohezyjnych z dużymi blokami skalnymi"
http://zpkprzemysl.pl/files/stan1.pdf

Tomasz pisze...

Witaj Mario
Znów dawno mnie nie było, poligon goni poligon. Gdzie takie ciekawe miejsce się znajduje? Bardzo ciekawe te skałeczki, a tego pana widziałem parokrotnie jadącego przez Przemyś :)
Pozdrawiam

Mayu pisze...

Pięknie tam u Was, wiele bym dała za takie widoki u nas niestety tylko małe górki są ;)
Pięknie będzie jak już się zazieleni :)
Czekamy na wiosnę !!!

Pellegrina pisze...

Urokliwe te skałki, nawisy, rozpadliny. Takie uroczysko które pięknie nazwałaś sanktuary. Taki spokój i naturalny porządek. I ten gość na bicyklu ładnie się wpisuje w te klimaty

Ania pisze...

Pięknie i dziko. Derenie w takiej ilości ? Wspaniale ! Będzie mnóstwo naleweczki. U mnie juz prawie kwitną - może wreszcie będę miała owoce ??? Uściski !

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Mażena, wyobraź sobie, że mąż, na wieść o obfitych opadach śniegu ciągnie mnie jeszcze na narty, a ja już nie chcę, już mi zieloności w głowie, pikowaniem papryki się zasłaniam; dziś chłodno, ale znowu naobcinałam całą przyczepkę gałęzi, zarastam w ogrodzie niesamowicie; krokusików nie mam, wyginęły, za to przylaszczki kwitną na potęgę, na Pogórzu jeszcze nie; pozdrowienia ślę.

Grażyno-M, zdarza mi się czasami przystanąć dłuższą chwilę nad tymi cudami natury, a zwłaszcza skałki moje ulubione; i tyle różnych roślinna nich; pan na rowerze to przemyślanin, widywałam go w plenerach miejskich, a tu udało mi się złapać go w obiektyw na Pogórzu, zawstydził się troszkę, gdy zapytałam o pozwolenie, ale zgodził się; biedne te ropuchy, natura je ciągnie prosto na śmierć; pozdrawiam.

Staszek, posiedziałam trochę nad opracowaniem, jesteś jednym z głównych ekspertów; a wiesz, te skałki nie są nad Makówką, tylko nad mizernym dopływem do Gruszowskiego, na pewno specjaliści tam dotarli, a może jeszcze nie? bo tam nie ma bloków skalnych, tylko te zwietrzałe warstwy; a może po prostu mylę nazwy, bo potok ma wiele dopływów; najważniejsze, że nie plączą się tam ludzie i nikt tego nie niszczy; pozdrawiam.

Tomasz, tak, pierwszym razem też go zobaczyłam w Przemyślu, i bardzo żałowałam, że nie mam aparatu; taki epokowy, prawda? skałki bardzo blisko nas, trzeba tylko zejść do potoku; wybrałeś żołnierskie życie? pozdrawiam.

Mayu, każdy region coś w sobie ma; ja wychowałam się na równinach, górki mnie fascynują bardzo; pozdrawiam.

Krystyno, przychodzę tu zawsze, kiedy śniegi zejdą, na przylaszczki; niestety, jeszcze nie kwitną; widać wszystko wśród bezlistnych krzaków, żmije jeszcze śpią, potem za bardzo nie włóczę się po zaroślach; jeszcze nie ma "poniższych" sąsiadów, przechodzę przez ich łąki, potem może się im nie spodobać; to dotrę tam od dołu, od potoku; gość bardzo "epokowy", jakby z czasów twierdzy; pozdrawiam.

Ania, też byłam zaskoczona, cały sad dereni; może to opłacalny interes, a my o tym nie wiemy? mój już owocuje od kilku lat, a teraz myślę posadzić kilka na Pogórzu, oczywiście z myślą o pszczołach, bo one tak wcześnie kwitną; pozdrawiam.

Iza pisze...

Bardzo wesoły akcent :):) Dobrze, że wciąż można znaleźć takie dzikie zakątki, poczuć tę pierwotność. Lubię takie miejsca. Pięknej wiosny życzę, pozdrowienia!

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Iza, Pogórze to dosyć rzadki zaludniona część, a jeszcze te wydzielone tereny pod ośrodek rządowy; puste miejsca po wysiedlonych wsiach, a u nas wieś po prostu przeniosła się wyżej, tam gdzie lepszy dostęp do głównej drogi i bardziej płasko, czyli na wierzchołek pagóra; pozdrawiam.