Na skarpie drogi, która prowadzi do nas niebiesko, a w sadach, wśród starych drzew również niebieska mgiełka delikatnych dzwoneczków.
Jednego popołudnia pojechaliśmy do Łańcuta po sadzonki różnych lip, do tego różowa akacja i dereń jadalny. Obsadzamy naszą ziemię miododajnymi drzewkami i krzewami, na pożytek pszczołom i nam.
Lipa wonna, amurska, japońska ... jeszcze jakieś były, ale tego nie spamiętałam, najważniejsze, że drzewka w ziemi, obficie podlane, i najważniejsze ... będą kwitnąć w różnych okresach aż do sierpnia. Zakupy czyniliśmy u młodego człowieka, który zajmuje się rozmnażaniem tych drzewek, do tego pracuje w pobliskiej, znanej szkółce. Od razu można poznać, kto lubi naturę, szczery uścisk dłoni, do tego szeroki uśmiech i mądra rozmowa, która wiele nam daje.
Ponieważ chcemy osłonić pasiekę od zachodnich wiatrów, chcemy ją również obsadzić krzewami, oczywiście najlepiej miododajnymi, doradził nam śnieguliczkę, która kwitnie prawie całe lato. Trzeba ja trzymać w ryzach, bo idzie dziko, nie pilnowana, ale skoro kosimy, to mam nadzieję, że opanujemy ją. Już zamówiłam parę dziesiątek sadzonek i idą z Polski, bo u nas albo nie mają, albo bardzo drogą. Śnieguliczkę przepleciemy berberysem, krzewuszką, mam sporo krzaków do przeniesienia z ogrodu, tak, że zajęcia z kopania rydlem sporo przed nami.
Wczoraj zajęłam się oczkiem wodnym, najobrzydliwszą, jak dla mnie, robotą w ogrodzie.
Ponieważ stara pompa do wylewania wody odmówiła posługi, musiałam zakupić nową, Kup tu człowieku zwykłą pompę, wszędzie z pływakami, albo jakieś dziwne, stojące, a drogie to-to, że hej! Znalazłam zwykłą w poczciwym "Rolniku", po sąsiedzku kupiłam wąż, który uprzejmi panowie od razu mi zaprawili i do roboty. Po zimie zawsze znajduję w oczku kilka padłych żab, posypało się próchno z pnia starej wierzby, liście, drobne gałązki. a do tego wielkie żabska, już oczywiście w tęgich zalotach, nieprzytomne ... ja wylewałam wodę, płukałam kamienie, a one wspinały się po ściankach zbiornika, księżniczki z książętami na plecach, w miłosnym uścisku, a do tego grube krrrk! krrk!
No cóż, przychodzą tu do nas co roku, traktując moje małe oczko jako zbiornik wodny, potrzebny do rozmnażania, przede mną będzie jeszcze pozbieranie tego żabiego skrzeku do wiadra i wywiezienie do pobliskiego stawu, bo nie wyobrażam sobie, gdyby ta żabia młodzież jednego dnia wyszła z wody i opanowała cały ogród ... trzeba mi zapobiegać:-)
Wczoraj spadł mały deszczyk, od razu zapachniało ziemią, lekko zazieleniła się trawa, czereśniowe pąki nabrzmiałe ... i za jakiś czas znowu będzie tak, że wyjedziemy na weekend do chatki, a po powrocie na wszystkich drzewach będą liście. I zrobi się tak przytulnie, w odosobnieniu od świata, odgrodzeni od ulicy, sąsiadów ... bośmy zarośnięci bardzo, mimo, że całą wiosnę przycinam i wywożę.
Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, pozostawione słowo, bywajcie w zdrowiu, pa!
22 komentarze:
Mario!Właśnie przeczytałam mojemu Jędrusiowi Twój post, bo dziś jedzie do naszej chaty. Szczególnie zainteresowała go część dotycząca zakupu drzewek. Sam wiezie parę do posadzenia, między innymi jarzębinę, o której marzyłam. Ja niestety nie mogę jeszcze teraz jechać. Szkoda. Na pocieszenie mam pod oknem magnolię, która za moment będzie piękna.Życzę owocnej ogrodowej pracy. : )
miłego dnia!
czytam każdy wpis z wielką przyjemnością ale nie komentuję,
pozdrawiam:)
U nas też od wczoraj leciutko popaduje, więc wielka radość dla roślin i dla mnie. Kozy też się nie mogą doczekać zieloności.
Wczoraj też nareszcie skończyły się mroźne noce.
Wyobrażam sobie Wasze niebiańskie łąki!
I bardzo mi się podobasz jako zapobiegająca!:)
Zdrowia i sił!
Żałosne,żałosne takie nastawienie do żab...Ja tu krzyż sobie łamię kopiąc doły w podmokłym gruncie i starając się przywabić żaby i ropuchy na farmę...a tu nagle taka paniusiowatość miejska wyłazi u takiej niby miłośniczki natury!A co zjadłyby Ci ten ogród gdyby się rozmnożyły w oczku? Pozdrawiam chłodno.Hub.
Mario, a co to są cybulice? I znów tyle u Ciebie nowych rzeczy dla mnie, czytam i jakbym była z tobą u ogrodnika po sadzonki, kupowała pompę, czyściła oczko. Ach te żaby... Może trza pocałować, a tu niespodzianka - oto królewna piękna po ogrodzie hasa. A powyższą Hub-ą się nie przejmuj. Każdy niech sobie rządzi w swoim zakątku po swojemu, jeden z żabami, a inny z pszczołami.
Uścisków moc ślę, B
Juz sobie wyobrazam te wszystkie kwiaty u Ciebie z muzyczka zadowolonych pszczol. Oby Ci sie wszystko ladnie przyjelo!
Tutaj też już pierwsze kwiaty się pokazały, choć te ze zdjęć Pani, o wiele ładniejsze :)
Ależ już u Ciebie wiosennie. Uśmiałam się na myśl o o pełzających po Twoim ogrodzie ropuchach. Iluż to książąt do wycałowania;)
I latem mi zapachniało przy tych lipach ... Pozdrawiam wiosennie.
Mam ten sam problem z żabami.
Dlatego te robotę zlecam Mężowi.
Żaby wracają i kilka razy do roku mam z nimi kłopoty, mimo, że woda jest w nieustannym ruchu, nie przeszkadza im to!!!!
Kwiateczki piękne!
Bożena, my to tak pod kątem pszczół sadzimy, żeby miały pyłek na wiosnę, a potem nektar; staramy się też od wiatru chronić, no i dla urody też; ważne jest też, żeby potem ptaki miały owoce w zimie do dziobania; w tym roku była lekka zima, jemiołuszki nie przyleciały, ale sikorki i inne dały radę 4 workom słonecznika, w domu i na pogórzu do spółki; pozdrawiam.
Klarko, to tak samo jak ja, czytam, rzadko napiszę słowo, bo czasu coraz mniej, z tymi "morgami" dużo pracy; i Tobie miłego, pozdrawiam.
Magda, to było tylko symboliczne pokropienie, ponoć zbliża się dopiero strefa opadów; obserwuję mapę prognozy i porównuję z regionami moich znajomych blogowych; łąki jeszcze nie zielenieją, trawy muszą przebić się przez zeszłoroczne suchości; zapobiegam, bo potem nie byłoby gdzie stopy postawić; pozdrawiam.
Hubie, nie mogę pozwolić na rozmnożenie się żab w oczku, bo potem wychodzą na trawę, właśnie w okresie koszenia; czy wyobrażasz sobie tę masakrę malutkich żabek pod nożem kosiarki? właśnie dlatego wynoszę skrzek do stawu, żeby mogły bezpiecznie wylęgnąć się i żyć; na pewno jakaś część zostaje w oczku, bo potem spotykam je pojedyncze w środku lata, ropuchy też są w ogrodzie; tak, jestem miłośniczką przyrody, dlatego chronię je w ten sposób; pozdrawiam dla odmiany ciepło, sił życzę do kopania dołów, bo wiem jaka to ciężka praca, w podmokłym czy też innym gruncie.
Beata, cebulica syberyjska bodajże, a mnóstwo takich malutkich, niebieskich kwiatuszków kwitnie, że aż tworzy się niebieska mgiełka, może uda mi się je sfotografować dzisiaj; oj, wolę nie całować żab, za dużo księciuniów pętałoby mi się po ogrodzie; nie przejmuję się, skoro jest możliwość komentowania, to każdy może się wypowiedzieć, nawet uszczypliwie; pozdrawiam Cię.
Dorota, na kwiaty pewnie trzeba będzie jeszcze trochę poczekać, choć pokazywał nam ten chłopak od sadzonek malutką lipkę, która już w zeszłym roku zakwitła, więc może i nasze, choć niektóre zakwitną:-) brzęczenie już niosło się, jak kwitły leszczyny, a przy lipach to będzie gremialne buczenie; pozdrawiam.
T, cieszy każdy wiosenny kwiatuszek, bo potem to już będzie stałość krajobrazowa, kwitnące drzewa, łąki; bardzo lubię przylaszczki, bardziej nawet od ogrodowych piękności; pozdrawiam.
Ruda, kupiłam miniaturowe bratki do doniczek, już przysiadają na nich motyle; dziś jest bardzo ciepło, coś jakby przed deszczem; niech pada, woda potrzebna; wyobrażasz sobie, co one wyprawiały, kiedy poziom wody w oczku się obniżył? wspinały się te pary miłosne po brzegu, spadały z powrotem do wody, ale kawalerom na grzbiecie nie przeszkadzało to wcale, to biedne samice ich dźwigały:-) mamy już u siebie kwitnącą lipę, przeniosłam kiedyś drzewko, które wysiało się w ogrodzie, i teraz już kwitnie na potęgę; i ja pozdrawiam.
Basiu, potem pojedyncze sztuki nie są zbytnio uciążliwe, najgorzej, jak żabi drobiazg wylezie pod nogi i kosiarkę, już tak miałam, dlatego wolę - niech żyją w dużym stawie; a robota przy oczku nie jest zbytnio przyjemna, u nas spada to na mnie:-) pozdrawiam.
Wracając jeszcze post wstecz, to jest bardzo mądre, co mi odpisałaś! Ja myślę podobnie i często widzę ludzi niby religijnych i wyczuwam że oni nie są dobrzy, a często ludzie np z innej religii mają w sobie dobro. Ja mam znajomą, która nie jest ochrzczona ale ma dobre serce i w wielu kwestiach się zgadzamy. Mój wywód się wziął z tego że ktoś wcześniej o tym napisał, ale też przyznam się że moje zainteresowanie prawosławiem jest jednym z powodów, dlaczego tu zaglądam. Te zdjęcia cerkwi unickich i kapliczek są bardzo interesujące i nie miałabym nic przeciwko, gdybyś jeszcze kiedyś coś sfotografowała. Prawosławie mnie fascynuje też od strony artystycznej a unici jeśli chodzi o architekturę wszystko mają ze wschodu.
Żaby są też koło mnie i moja suczka poluje na nie w wodzie :-)
Trawniki na moim miejskim osiedli w tym roku wyjątkowo cieszą różnymi kolorami. Ja na balkonie mam trochę cebul i bratki. Z ogromna frajdą czytam Twoje przygotowania do nasadzeń wszelakich. Szczęściara! Powodzenia i dziękuję za piękne wieści.
Wiosna i wszystkich na cieszy, kazdy kwiatuszek, kazdy zielony listek...a ja tez ciesze sie kolorowymi trawnikami warszawskimi, tak jak Mazena, moja poprzedniczka, w warszawie zasadzono miliom cebulek poprzedniej jesieni. pozdrawiam
Ooo jak milo jakbym czytala o nas i roslinach miododajnych my rowniez posadzilismy snieguliczke, musimy dosadzic jeszcze akacje a lipy w przyszlym roku a i dosadzimy jeszcze owocowych drzewek, tak juz sie nie moge doczekac tej soczystej zieleni wszedzie! Pozdrawiam Mayu
U mnie rośnie niedaleko siebie wierzba iwa i dereń jadalny..kwitną teraz..na iwie aż roi się od pszczół, na dereniu nie widziałem żadnej :)..u mnie w oczku jest trochę kumaków i rzekotki..dopiero dziś lekko kropi..
a, leszczyny są wiatropylne :)
ładne, wiosenne zdjątka
Kiedyś przeczytałam gdzieś, że w każdej, najmniejszej kropli wody odbija się niebo a teraz widzę, że okruszki nieba wiosną spadają u Was na ziemię w postaci błękitnych przylaszczek. U mnie tylko białe i to później.
Hierarchia ważności wyznacza priorytety, u Was miododajne pożytki a u mnie bez składu i ładu.
Też chcę być zarośnięta bardzo ale i mieć widoki. Jak to pogodzić?
Tak lubię przylaszczki, a w mojej okolicy ani jednej. :( To sobie chociaż na Twoje zdjęcia popatrzę.
Cebulica jest u mojej mamy w ogródku.
Też mam dereń, ale malutki jeszcze.
Berberys? Oj! Z tego co pamiętam, to ma paskudny zapach. Przynajmniej jak dla mnie. No, ale jeśli pszczoły go lubią... :)
Jak u nas kwitły leszczyny, to aż huczały od pszczół, dobrze, że teraz coraz więcej kwiatów kwitnie, to mają pożywienie. Tylko po co pszczoły leszczynie? :)
Serdeczności :)
Przyroda powraca do życia a tu powrót zimy zapowiadają na święta! Oby się te prognozy nie sprawdziły!
Serdeczności
Życzę Marysiu powodzenia w uprawia robinii włochatej. Dwa razy sadziłam i nic mi z tego nie wyszło. Po solidniejszej zimie przemarzała.
Ostatnio szukałam śnieguliczki o kolorowych owocach, bo taka mi się zamarzyła w ogrodzie, ale - nic z tego- nie mieli.
Berberys ptaki uwielbiają, zwłaszcza zimą....
Co za rośliny w oczku hodujesz ?
Claire, tutejsze tereny to pogranicze, styk kultur wschodu i zachodu, cerkiewki grecko-katolickie prawie w każdej wsi; po akcji "Wisła" tyle zniszczonych, szkoda; na pewno jeszcze nie raz wrzucę jakieś zdjęcia kapliczek czy cerkwi; chyba pies nie zrobi szkody żabie w wodzie, to raczej forma zabawy; pozdrawiam.
Mażena, siewki już popikowane do większych paletek, ale znowu wysiałam bazylię, majeranek i "śmierdziuszki", a do osobnych doniczek ogórki, niedużo; wszystko wzeszło; poświątecznie ostro zabieram się za grządki; pozdrawiam.
Grażyna, widziałam kwitnące łany właśnie u Ciebie, pięknie to wygląda, do Tatr nie musisz jechać, żeby zobaczyć krokusy:-) pozdrawiam.
Mayu, czasami zdarza mi się sięgnąć do archiwum wpisów, tak też zrobiłam dziś; o rany, trawa po pas, wszędzie dżungla, tak będzie za niedługo; trzeba szykować sprzęt koszący; pozdrawiam.
Grey, u nas z kolei są pszczoły na dereniu, może nawet więcej murarek niż tych drugich; tak, iwa jest dobra dla pszczół; ale pszczoły nie zapylają leszczyny, one zbierają pyłek i noszą do ula, jako pokarm, właściwie pierwszy po zimie; pozdrawiam.
Joanna, dzięki; pozdrawiam.
Krystyno, lubię przylaszczki, te zwyczajne, leśne, są tak urocze, choć wrażliwe na deszcz, zamykają płatki, za to cebulica nie boi się niczego, kwitnie jak szalona, niby jej nie widać pojedynczo, w całości daje niebiesiutki dywan; na płaskim ciężko być zarośniętym i mieć widoki, no chyba, że powycinasz okienka w zielonych ekranach z roślin:-) pozdrawiam.
Grażyno-M, berberys polny pachnie oszałamiająco, a te ogrodowe to chyba nie, jakoś nie zwróciłam uwagi; pszczoły na leszczynie zbierają pyłek na pokarm, noszą żółte koszyczki do ula; pozdrawiam.
Mania, przeżyjemy i to; tak właściwie to mi nie przeszkadza pogoda na święta, a jak będzie zimno, to trochę odetchnę; pozdrawiam.
Zofijanno, kiedy to nie jest chyba włochata, dostaliśmy sadzonkę podobną do tej białej, jaką wykopaliśmy na Koniuszy; kolczasta łodyga i tyle; tą ozdobną mam w ogrodzie, całkiem duży krzak, ładnie kwitnie, tylko jest bardzo krucha; jest podsadzona jakimś rozłożystym iglakiem i trochę wspiera na nim ciężkie od kwiatów łodygi; czytałam o tej śnieguliczce, przy okazji poszukiwań białej, ładna, ale musi na na słońcu rosnąć, żeby były ładne owoce; berberys właśnie dla ptaków, śnieguliczkę też drozdy chętnie jedzą; moje oczko małe, kilka pałek w doniczkach, jakieś szuwary i to właściwie tyle; pozdrawiam.
Prześlij komentarz