czwartek, 25 stycznia 2018

A jeśli ...

... świt budzi się różowy, to znaczy, że na świecie mróz.


Trzeba zapalić w piecu, sypnąć ptakom ziaren słonecznika do karmników, a psom coś ciepłego do miski. Nie chce się nawet wystawiać dużego palca spod ciepłej pierzyny z prawdziwych piór, a co dopiero wyłazić spod niej na taki ziąb.
Ale wełniany sweter na grzbiecie, takaż czapa na głowie i rękawice bez obaw pozwalają wyjść w skrzypiący śnieg. Siekierką rozłupuję grubsze polana, trochę szczapek na rozpałkę i już jest ciepło po takim rozruchu.


Jak zwykle w mroźne dni trzeba dyżurować w chatce, żeby nie zamarzła woda w rurkach. Nic, tylko palić w piecu, czytać dużo książek, nawet spacer jakiś uskutecznić w śnieżnej bieli. Wczoraj z doliny przyleciał mocny wiatr, od razu wiadomo, że będzie zmiana pogody.  Z drzew unosiły się tumany strącanego śniegu, niosło potem te mroźne śnieżynki w zamieci, choć wcale nie padał śnieg ... aż kurzyło się po lasach.


Dziś już śladu nie ma z białych ozdób na gałęziach, przyszła odwilż, a z ogromnych sopli kapie woda. Czuje się już dłuższy dzień, zachodzące słońce świeci prosto w okna, zaczęło swoją coroczną wędrówkę w kierunku Kopystańki.



Muszę pochwalić naszą gminę, jeśli chodzi o utrzymanie drogi. Zjeżdża do nas pług, posypuje drogę, nawet ja bez poprzednich obaw potrafię zjechać na dół, a potem wyskrobać się do góry:-)
Skoro tak pocieplało, wróciłam dziś do domu "stacjonarnego" troszkę pomieszkać, do jutra, bo jutro zaczynamy nasz weekend na Pogórzu. I jak sobie obiecaliśmy, w sobotę jakąś niewielką wędrówkę uskutecznić w terenie.


Ptactwo przy karmniku dopisuje, od razu można zaobserwować zmianę pogody, a zwłaszcza jak idzie na mróz ... stada czyżów, dzwońców ... kowaliki po kilka ziaren upychają w dziobie ...



... sikorki czarnogłowe i ubogie, bogatki, modraszki, sosnówki ...


Na wklejony w korę śliwki smalec przylatują dzięcioły, nawet zielonosiwy się pojawia.
To takie małe kino domowe za oknem:-)


Dziś jakby zapachniało wiosną, jakieś nieśmiałe ptasie śpiewy się odzywają, ptactwa jakby mniej przy karmniku ... wiem, że zima jeszcze może pokazać pazury, ale to już prawie koniec stycznia.
Jeszcze tylko luty i witaj wiosno:-)


Pozdrawiam Was, dziękuję za odwiedziny, pozostawione słowo, bywajcie w zdrowiu, pa!


Jeszcze przed śniegami zdążyłam zrobić zdjęcie ciemiernikowi, który zakwitł pod krzakiem, a ja nie wiem, skąd tam się wziął:-) troszkę psy go zmasakrowały, bo wyrósł na ich ścieżce, muszę go przenieść.


I własną tęczę mamy z Jaśkiem, kiedy słońce prześwietli akwarium:-)

15 komentarzy:

Pellegrina pisze...

Małe radości ze zwyczajnej codzienności. Różowy świt, wełniany sweter, szczapki na rozpałkę (chociaż ja robię je wieczorowa porą), kapanie wody z sopli, odśnieżona droga, ptaki przy karmniku, domowe kino za oknem, nieoczekiwany ciemiernik i prywatna tęcza.
Szczęściara z Ciebie Maryś!!!

OdnowionaJa pisze...

Przepiękne zdjęcia. Te wszystkie barwy stworzyły prawdziwie magiczną aurę. Kocham góry. Piękny widok z okna. Super jest to zdjęcie tęczy. Macie własną, szczęściarze. Fantastyczny post. Miłych dni Wam życzę. :)

Aga Agra pisze...

pięknie u Ciebie

BasiaW pisze...

Właśnie za to kocham zimę, za różane poranki, kryształowe sople i bezmierną ciszę.

Beata Bartoszewicz pisze...

Ptaszyniec cudny i wdzięczny na pewno :) A tęcza własna to ho, ho, ho gratka nie lada :)
Uściski posyłam i kwakanie ciche ...

Krzysztof Gdula pisze...

Pozazdrościć znajomości gatunków ptaków i chwalić opiekowanie się nimi.
Różowy świt, najpiękniejszy. Pamiętasz Eos? :-)
Zima ledwie minęła półmetek, ale i owszem, czuje się… może jeszcze nie przedwiośnie, ale przesilenie zimy. Zapewne pokaże jeszcze pazury, ale wiadomo, że robić tak będzie z bezsilności – odchodząc.
Bywalcy Twojego bloga chwalą to, co i dla mnie ma urok, zwłaszcza w Twoim wykonaniu: takie zwykłe a niezwykłe chwile i dni.
Faktycznie jesteś szczęściarą, Mario.

Motkownia (Taki dynks) pisze...

Przepięne widoki, i tyle ptaszorów w karmniku - zazdroszczę :) Bo u mnie tylko sikorki, wróble i mazurki. Jak najwięcej tych małych codziennych radości życzę :)

wkraj pisze...

Niby zimowy, a przepełniony barwami post. Od razu odżywa nadzieja, że niedługo i u nas za oknami zobaczymy coś więcej niż szary krajobraz.
Pozdrawiam.

mania pisze...

Maryniu, dziś zmierzając na wykład widziałam rododendrony z bardzo zaawansowanym pąkami. Zimy już nie będzie?
Udanej wędrówki!

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Krystynka, błogie zimowe lenistwo, słodkie nicnierobienie:-) wyglądam wiosny, ale zapominam, że z nią ogrom pracy, ot! choćby koszenie trawy na okrągło; czy dla kogoś innego byłoby to szczęście? ludzie mają różne potrzeby; pozdrawiam.

Agnieszka, natura w najlepszym wydaniu, niezmieniona, tylko jeden kabel energetyczny czasami wchodzi mi w kadr:-) tęczę mamy zawsze, kiedy świeci słońce; pozdrawiam.

Agata, zimowo:-) pozdrawiam.

Basia, o, tak, cisza aż dzwoni w uszach:-) pozdrawiam.

Beata, ptaszyniec mnogi, bo wie, że może liczyć na ziarenko; po trosze wyrachowane to dokarmianie, żeby ptactwo do uli nie zaglądało, ale przed pszczołami też zawsze dokarmialiśmy; pozdrawiam.

Krzysztof, właściwie przez tyle lat to już mi się zakonotowało w pamięci, który jest który, miałam jeszcze kłopoty z odróżnieniem sikorki czarnogłowej od ubogiej, bo bardzo podobne, ale od czego są zaprzyjaźnione blogi:-) trzeba cieszyć się chwilą, nie gonić za ułudą, to składa się na szczęście:-) pozdrawiam.

Motkownia, Pogórze jest piękne, tez to widzimy; mazurki w tym roku nie zaglądają do nas; dzięki, wzajemnie i pozdrawiam.

Wkraju, no tak, tęcza ubarwiło wszystko:-) z tą wiosną tak nie szalejmy, w naturze niech idzie wszystko po kolei:-) pozdrawiam.

Mania, rododendrony już latem zawiązały sobie pąki, ale niech jeszcze nie startują, za wcześnie:-) niech będzie zima, jak najbardziej, śniegu niech dosypie, niech sie młodzi cieszą feriami:-) pozdrawiam.

Aleksandra I. pisze...

Jaką fajną zimę macie. Dziwnie w naszym kraju zachód wiosenny wschód zimowy. U nas tylko wysoko w Karkonoszach zimowo. Kiedy wychodzę słychać wesołe świergoty ptaków - szaleństwo. Pozdrawiam

agatek pisze...

Bardzo przyjemnie mi się czytało :) Bardzo lubię taką prawdziwą, zwykłą codzienność. Pozdrawiam :D

Anna Kruczkowska pisze...

U nas znów odwilż. Mgła, deszcz, wiatr. Póki było mroźno do słoniny przylatywały sikory. A potem resztkę porwał głodny kocur sąsiadów razem z haczykiem. Wichura poczyniła więcej szkód niż początkowo się nam wydawało. Trochę Ci tej zimy zazdroszczę.

Beskidnick pisze...

Piękne życie pięknych ludzi.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ola, od wczoraj wieje halny, pada deszcz, więc i nasza zima chyba spłynie do morza:-) ptaki koncertują całkiem wiosennie; pozdrawiam.

Agatek, dzięki i pozdrawiam.

Ania, A i przyszło od Was do nas, jest mokro, pada deszcz, śnieg niknie w oczach; sikorki przylatują na słonecznik. może ich mniej troszkę, ale posilają się; i my wczoraj zajrzeliśmy do lasu w drodze do Kalwarii, mnóstwo zwalonych drzew, przede wszystkim jesiony; pozdrawiam.

Maciej, chcielibyśmy tak przez cały czas, ale miasto wzywa, a raczej obowiązki pracowe; nie nudzimy się, mamy mnóstwo zajęć, i zaległości też:-) pozdrawiam.