czwartek, 23 czerwca 2011

Śladami dawnych wsi i trochę o naszym pogórzu ...

Dziś zaczęliśmy dzień w Kalwarii Pacławskiej, tam zrobiliśmy pierwsze zdjęcia panoram leśnych, łąkowych i doliny Wiaru ...




Wiar mocno kręci, po drodze jest mnóstwo wyrobisk żwirowych, które napełnione wodą służą jako stawy hodowlane ryb i wędkarze mają tam używanie.


Tą żwirową drogą zjeżdżamy w dół, jest to alternatywna droga dla głównej,asfaltowej,  w czasie Wielkiego Odpustu, przy tysiącach pielgrzymów musi być jakiś dojazd, na wszelki wypadek.


Odchodzą na boki drogi dojazdowe, znaczone zaroślami krzaków i drzew, dokąd prowadzą? trzeba by kiedyś sprawdzić.



Widoki na prawo i lewo ...


Pod chatką zakwitł klematis, zawsze był mizerny, przemarznięty, albo coś go zjadło, a tą razą jest okazały ...


,... wawrzynek wilczełyko zaczerwienił koralikowymi owockami, ładny, ale trujący, całym sobą ...


,... piec i wędzarnia czekają cierpliwie ...


Winorośl puszczona po sznurze do śliwki pokryła się w obfitości nowymi pędami, trzeba je przyciąć ...


,... na maleńkiej działeczce przy chatce wszystko rośnie na potęgę, fasola wspina się po tykach ...


Przechylona śliwka dostała podpórkę w kształcie widełek, ma smaczne owoce ...


Znalazłam piórko ze skrzydeł sójki, zadziwiające, jak płynnie turkus przechodzi w czerń ...


,... a psy czekają na plastikową butelkę, która jest wyśmienitą zabawką, przynoszą ją do upadłego.





W dziupli starej gruszy mieszka popielica, przesypia całe dnie, na ostatnim zdjęciu ziewa, śpioch!



Jelonek "spałował" pień młodego orzecha, moja wina, nie zabezpieczyłam, może przetrwa.


Łąki prawie przekwitły, ale pojawił się nowy ...


,... groszek, jaki urokliwy.


Nazbierałam na łące trawę, która nazywa się drżączka /Antonina, dzięki za podpowiedź/, będzie zdobić ..


,... ten pleciony, wiszący koszyk.


Z naglących robót na zewnątrz zostało nam przekopanie się do szamba i odprowadzenie wody z umywalki do dołu chłonnego, też przekopanie się.


Płożąca mięta już wypuszcza nowe rozłogi, przy dotknięciu delikatnie pachnie.

A potem pojechaliśmy na wycieczkę, zbierało się na deszcz ...


W odległości kilkunastu kilometrów od nas znajduje się ośrodek rządowy w Arłamowie, obecnie w rękach prywatnych. Zjeżdża się do niego prościutką drogą, w dól i w górę, na grzbiecie góry stoi monument, ogromny budynek, do którego zjeżdżali wysoko postawieni dygnitarze, aby polować.
W latach 70-tych tym przygranicznym terenem o powierzchni prawie 23 000 ha zainteresował się rząd, ogrodzono go siatką wraz z kilkoma wioskami i zwykły śmiertelnik nie miał do niego wstępu. Wyprawy za zasieki były wyczynami bohaterskimi, na miarę przemknięcia się do Sianek w worku bieszczadzkim, do grobu "hrabiny". Po roku 1989 ośrodek zlikwidowano, a w 1982 roku przebywał tu internowany Lech Wałęsa.


Pozostałość po dawnych czasach ...


Obecnie buduje się tutaj ośrodek dla sportowców, z wszystkimi potrzebnymi udogodnieniami ...


,... na tablicy widać, co też tu będzie.


Osobliwy widok, w sercu dziewiczej puszczy stoją żurawie ...


Na stoku narciarskim pasą się konie...


Tego zaintrygowało szczekanie Bigosa, usiłował się wydostać zza ogrodzenia ..


Zimą, zjeżdżając w dół, ma się piękny widok na sąsiednie grzbiety ..


Droga do Arłamowa ze strony ośrodka ...


Dalekie bieszczadzkie wierzchołki ..

Potem pojechaliśmy w dolinę Jaminki, to potok, który wpada do Wiaru, dawniej leżały nad nim dwie ogromne wsie: Jamna Górna i Jamna Dolna, nieistniejące. Mieszkańcy zostali wywiezieni w akcji Wisła w 1946 roku...


Informuje o tym stosowna tablica ...




Jadąc przez długą dolinę ma się nieodparte wrażenie, że za chwilę zza zakrętu wyłonią się dachy wsi ...
Stare drzewa owocowe, dęby, lipy znaczą ślady po dawnych obejściach ..


Cerkwisko, tylko stary krzyż oparty o drzewo ...


Stare, zarośnięte i zaniedbane stawy dostają nowe życie, nawet nowy grillo-kominek stanął przy nich. Wspaniałe tereny dla turystki rowerowej, drogi prowadzą pustkami na przestrzeni wielu kilometrów, teren  mocno zróżnicowany...


W Trójcy, na górze ośrodek rady ministrów, tylko ta kapliczka się ostała. Drewniana cerkiew z 1763 roku po wojnie nie była użytkowana, lecz odwiedzali ją dawni mieszkańcy, denerwowało to gości ośrodka i na osobiste polecenie Piotra Jaroszewicza została rozebrana, a cmentarz potraktowano spychaczami.


Po drodze wspaniałe bagno, pokryte rzęsą, kępy sitowia, nie chciałabym się tam znaleźć, straszą mnie takie miejsca ...


Zaczęło lać, wyjechaliśmy na pas startowy lotniska, które służyło gościom rządowym. To Krajna, wieś, która znikła z powierzchni ziemi po wojnie, cały wierzchołek góry został ścięty, zepchany i powstało to lotnisko.
Obecnie nie używane, a szkoda! zaczynają wypadać dziury, złota młodzież urządza sobie tu dzikie wyścigi, czasami ze skutkiem tragicznym.


Kapliczka przy leśnej drodze znaczy miejsce po wsi.


Zjeżdżamy do Łodzinki, nie ma wsi, tylko dawny PGR, ktoś gospodaruje w budynkach, owieczki wypasają się na okolicznych łąkach ...


Wjeżdżamy w tę drogę, tuż przy niej stare cerkwisko, cmentarz ze zniszczonymi nagrobkami ..



Ta droga prowadzi do Huty...


W oddali kilkanaście domów, mieszkałabym w takim miejscu...


Dojechaliśmy do drogi głównej, skręcamy za Krępakiem do Huty Brzuskiej ...



Przy drodze odkrywka, ściana fliszu karpackiego ...


... z jednej strony góry dymią, deszcz ...


... Krępak w chmurze ...


... a z drugiej już niebo czyste. kłębki mgieł unoszą się do góry.
I wróciliśmy do domu, po drodze już świeciło słońce.
A w ogrodzie ...


... poziomki, jak malowanie, ale jakie niedobre! zupełnie bez smaku, niejadalne, bo to ozdobne, ble!


Nowe dzwonki, w tym roku zasadzone...


... naparstnica...



... zaczynają kwitnąć lilie ...


... i takie coś: dostałam od mamy i wysiewa się z roku na rok.


Zarosłam na pergoli, trzeba będzie strzyc, bo zabiera światło w domu ...


Dzięki za odwiedziny, udanego końca tygodnia, a właściwie udanych wakacji, pozdrawiam serdecznie, pa.






37 komentarzy:

Aleksandra Stolarczyk pisze...

cudnie u Ciebie!Piękne zdjęcia i relacja-dziękuję:)

HANNA pisze...

Ale super ta popielica spioch, moje psy tez kochaja butelki
Buziole

*gooocha* pisze...

Zawsze z uśmiechem przy Twojej relacji :)

ZiŁ pisze...

Klękająca śliwa jest przecudna.
O, a lilie mamy w tym samym kolorze...jeszcze kilka dni i też będziemy mogli go podziwiać:)

pozdrawiamy!

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Olqa, dzięki za odwiedziny, serdeczności.

Hannah, popielica jest strasznie ciekawska, potrafi zawiesić się u belki i obserwować, tylko uszka rejestrują głosy i ruch, pozdrawiam.

Dzięki, Gocha, cieszą mnie Twoje wizyty.

ZiŁ, fajnie to określiliście, klękająca, to moje pierwsze doświadczenia z liliami, mają jeszcze zakwitnąć trzy, różne, ciepło pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

"Fasola wspina się po tykach ..."
piękne!

Mona pisze...

uf..piękna wycieczka..:) trawkę Antonine zawsze kochałam, nawet nie widziałm,ze tak się nazywa :) i jeszcze drżączka -pasuje :) !
Pieski cudne :). Zapraszam do mnie na stare chatki ..Pozdrawiam

ankaskakanka pisze...

Super wycieczka, popielica fajna, ta ziewająca mnie rozbawiła, jak długo musiałaś tam stać z aparatem i obie na siebie patrzyłyście. Kwiatki i warzywka rosną i kwitną, jest kolorowo i pięknie. Pa

mania pisze...

Piękne to nasze "dzikie" Podkarpacie. Szkoda tylko, że mieszkanców tych okolic spotkał tak okrutny los. Oglądałam kiedyś film o Bieszczadach, w którym powiedziano, że przed wojną te tereny były przeludnione. Dziś trudno w to uwierzyć.
Ogród masz piękny :) a dzika lokatorka nie rozrabia?
Pozdrawiam serdecznie :)

Riannon z Dworu Feillów pisze...

Cóż, mój piec i wędzarnia czekają... aż je ktoś wreszcie zrobi :-)
Dziękuję za inspirujący wpis, ruszam zaraz uwolnić moje kwiaty od chwastów :-)
I Tobie miłego weekendu życzę :-*

Antonina pisze...

Piękne zdjęcia. Wspaniała fotorelacja. A popielica w dziupli - powaliła mnie. Jakże fantastycznie udało Ci się ja sfotografować! I jeszcze - to "takie coś od od mamy" wysiewające się samo - to chyba ubiorek (jest taki liliowy i biały); jest też ubiorek wieloletni - krzewinka,kwiaty ma zupełnie takie same - białe.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ambicka-Ekiert, czasami proste sprawy zwracają uwagę, dzięki i pozdrawiam.

Mona, ta trawka jest bardzo wdzięczna, a w chatkach już byłam i jestem pod wrażeniem, serdecznie pozdrawiam.

Ankoskakanko, trochę podpatrywałam, pomógł mąż, po prostu lekko szturchnął ją palcem, żeby ukazała swe oblicze, nawet nie była zbytnio zaskoczona, bo ziewnęła.
Wszystko rośnie, a deszczyk skrapia, ciepełko ślę.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Maniu, piękne, myśleliśmy, że w taką pogodę nie spotkamy nikogo, a jednak sporo wyruszyło sprzed stołów. Kiedyś były to ludne wsie, tętniło życie, coś sprawiło, że zgodni dotąd ludzie stanęli naprzeciw siebie, w takim Wołosatym któregoś ranka słońce ujrzało pustą wieś, przepędzono mieszkańców przez pobliską granicę na drugą stronę. Tak czytam w różnych opracowaniach. A lokatorka rozrabia w chatce, strąca różne przedmioty, nie daj Boże zostawić otwartą szafkę, wszędzie wlezie, zostawiając ślady pobytu, serdeczności.

Riannon, i myślę, że się doczekają, jak złapiecie wolną chwilę. Zostaw trochę chwastów, żeby mrówki i robaczki miały gdzie się ukryć, nie może być tak od razu drastycznie, pozdrawiam .

Antonino, przyuważyłam ją, jak kosiłam trawę, zerknęłam, bo zawsze ptaki miały tam swoje gniazdo. A teraz jasna pani zajęła ciepłą i wygodną dziuplę, tylko się przeciąga. Ależ Ty się znasz na roślinach, dzięki, pozdrawiam cieplutko.

malaala pisze...

Uwielbiam ludzi którzy dostrzegają takie rzeczy i je cenią .Zazdroszczę Ci życia!!!Twoje fotki i opisy są rewelacyjne.Tak tęsknię za Polską!!!Ale za tydzień miesiąc wakacji :) Właśnie w Polsce!!!:)Pozdrawiam

Go i Rado Barłowscy pisze...

Patrząc na ten budujący się ośrodek dla sportowców pomyśleliśmy, że pech Arłamowa nie ma końca. Kolejny szpetny akcent... Szkoda.
Dolina Jaminki - to jest to, co tygrysy lubią najbardziej :DDD


Pzdr.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Malaalu, życie nie jest usłane płatkami róży, może z boku tak się wydaje, bo nie piszę o sprawach zupełnie prywatnych, ale wierz mi, w każde życie wplątane są łzy, ból, troska o bliskich. A Ty jesteś taka młoda, wszystko przed Tobą, i Ty kiedyś znajdziesz swoją chatkę na krańcu świata, a może tuż za miedzą. Cieszę się z Tobą, że za tydzień przyjedziesz na miesiąc do rodziny, mój syn też przyjedzie z Anglii pod koniec lipca, ale tylko na 2 tygodnie, a ja czekam z utęsknieniem. Pozdrawiam Cię serdecznie, myślę, że następny komentarz napiszesz do mnie już z Polski, pa.

Go i Rado, miałam mocno mieszane uczucia, patrząc na ten nowopowstający moloch. Ale z drugiej strony, być może, jest to nadzieja na pracę dla moich sąsiadów, młodych osiedleńców, może przestaną borykać się z kłopotami natury materialnej, wyjeżdżać, wracać, znowu wyjeżdżać, bo żeby skończyć remont przeniesionej chaty, niestety potrzebne są pieniądze, czego z całego serca im życzę. I już przyjaźniej spoglądam na te dźwigi, strzelające do nieba, budowla niestety, w typie poprzedniej. A dolina Jaminki poniżej, to zupełnie inna atmosfera, często tamtędy przejeżdżamy i ciągle ten sam skurcz serca, za zakrętem będą domy. Rozmawiałam ostatnio z pogranicznikami, odwiedzają nas w chatce, i opowiadają nam o rzeczach, miejscach, o których nie ma w żadnym przewodniku, ludzie są najlepszym źródłem informacji, np. w Trójcy, za potokiem są ruiny i piwnice dworu, a kto o tym słyszał, kiedyś tam dotrzemy. Pozdrawiam serdecznie i ciepło, a gdzie byliście, jak Was nie było? Odpoczywaliście od komputera?

Jolanna pisze...

Bardzo lubię do Was zaglądać !
Ostatnio też znalazłam takie samo piórko sójki i mam schowane :)))
Cudny ten nasz kraj - jaka szkoda że tak ciężko się tu żyje.
Ściskam mocno i tęcza dla Ciebie!

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Jolanno, ciepło robi się koło serca na Twoje słowa, dzięki za tęczę, pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

Piękna, piękna i jeszcze raz piękna wycieczka!!! w ogóle u Ciebie to zawsze fajnie i jeszcze tyle wiedzy zawarte w Twoich postach :))) Psiunki urocze, ten stojący na dwóch łapciach z przecudnym ogonkiem, to który to? Popielica fantastyczna, wszystko takie urocze! a co tam w Krasiczynie? Jeździcie tamtędy/ My na lilie mówimy smolinoski, mnie również przyprawiają o gęsią skórkę takie bagniste tereny. Coś się dzieje u mnie z komentarzami i dlatego piszę jako anonimowa, ale to ja : guga ze skarbczyka, która przesyła Ci moc buziaczków :)))

Unknown pisze...

Marysiu, ale tam pięknie wokół Ciebie. Ten Twój piec i wędzarnik to moja miłość od pierwszego wejrzenia u Ciebie na blogu. Też taki chcę:-(

Grey Wolf pisze...

piec i wędzarnik superaskie :)..a i rynny drewniane..takie drogi 'donikąd' najciekawsze..u mnie też parę pochylonych drzewek, śnieg robi swoje..natura wyczarowuje najpiękniejsze kolory, nie tylko skrzydełek :D..z Arłamowa kiedyś jechałem na rowerze szlakiem po wzgórzu z prawej, i im dalej tym większe błoto, trzeba było zdjąć buty i pchać rower ;), do jakiejś pierwszej ścieżki w dolinę..nazwałem ten szlak "Łosiowa droga" :))

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Guga, kiedy tylko przejeżdżamy przez Krasiczyn, od razu myślę, że Ty tu bywałaś. Ten na dwóch łapach to Maksio, ten stetryczały staruszek, który nie słyszy, kiedy jemu się podoba. A wycieczka była na kołach, bo padał deszcz i teren rozległy, serdecznie pozdrawiam.

Lusi, myślę, że jak uporacie się z budową, to przyjdzie czas na przyjemności, bo budowa wędzarnika to przyjemność, pozdrawiam cieplutko.

Grey Wolf, w jednym roku walczyłam z wędzarnikiem, a w tamtym z piecem chlebowym, rynny nie są jakoś specjalnie dłubane, piłą wycięty rowek i już, zlakierowany, żeby drzewo nie przyjmowało wody, bo to kiedyś była żerdź na bramie w dachu, tylko złamał się. Ty chyba wybrałeś się szlakiem nad Jaminką, jeśli tak, to bardzo błotniście, a tam tyle fajnych, wąskich dróżek, na rower super. A natura? obserwowałam ostatnio kowalika, jak łaził po pniu, rzeczywiście z głową w dół, taka kolorowa łezka, a wieczorne koncerty tuż przed snem, coraz ciszej. Czy świetliki są? bo nie zauważyłam, pozdrawiam serdecznie.

Anonimowy pisze...

Witaj Mario! Podziwiałam Twoje świetne zdjęcia. Wspaniale potrafisz uchwycić przyrodę.Widzisz rzeczy dla innych niedostrzegalne. Bardzo ciekawie jest na Twoim blogu i ma cudowny klimat.
Pozostawiam serdeczne myśli i życzę miłego weekendu.
Marysia
kwiaty-majki.blog.onet.pl

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Marysiu, nakapałaś miodu w moje serce, takie słowa bardzo podnoszą na duchu, dzięki i pozdrawiam cieplutko.

Anonimowy pisze...

Mario, bardzo się cieszę, że przypadkiem trafiłam do Ciebie, będę czasem zaglądać:)
Bardzo dziękuję za rewizytę:) Bajerek jest wspaniałym, bardzo wrażliwym i czułym psiakiem. Jego oczy zawsze mnie chwytają za serce:) Córki się śmieją, że jest dla mnie jak synek:)
Pozdrawiam weekendowo i życzę dobrego dnia:)Marysia

Ania pisze...

Jak zwykle przepiękna wycieczka. Już nie wiem sama co najbardziej mnie urzekło. Krajobrazy cudne i zachęcają do wycieczek. Ale wymiękłam gdy zobaczyłam twój piec i wędzarnię. Marzenie. Też bym takie chciała, ale nie mam miejsca. Ogród śliczny,tylko pozazdrościć. Dzięki za dostarczanie tylu wrażeń i za odwiedziny w Zaciszu. Pozdrawiam i ściskam. Ania:)))

Inkwizycja pisze...

Wspaniale się z Tobą wędruje ;-) Twoje kwiaty cudne, wszystko pięknie rośnie, ale najbadziej zauroczyła mnie mięta płożąca - to musi być aromat! ;-)
Przeraża mnie taka arogancja władzy jak opisujesz, nie mieści mi się w głowie, żeby spychaczem zrównać z ziemią czyjeś domy, cmentarze... a i ten nowo budowany ośrodek w Arłamowie nie zachwyca... No cóż... te okolice są naznaczone krzywdą poprzednich mieszkańców, mimo iż takie urokliwe... teraźniejszość splata się z przeszłością.
Ściskam czule!

weszynoska pisze...

I znów kawałek historii ocalony od zapomnienia. To co opisujesz pozostanie w naszej pamięci, a może przekażemy kiedyś w opowieściach naszym dzieciom, wnukom. Piaszczysta droga z Kalwarii to nasza ulubiona, zawsze tędy podjeżdżamy do klasztoru, nie lubię tej asfaltowej , ogromnie stroma. Psiaki "a la natural" łamią moje serce...hihihi

Pozdrawiam serdecznie

Magda Spokostanka pisze...

Bohaterskie wyprawy za zasieki arłamowskie skojarzyły mi się z takim starym filmem Tarkowskiego "Stalker". Tam też była zamknięta i zakazana Zona, a w niej co prawda nie ośrodek rządowy :), tylko tajemnica szczęścia, ale tak jakoś mi się przypomniało...
Zdjęcia popielicy niesamowite! Szczęście fotoreportera, czy byłyście umówione na sesję?
Pióro sójki to rarytas. Piękne, wyważone, naturalnie eleganckie. Bardzo mi się podoba.
Tak mi czasami czegoś brakowało w Twojej cudownej krainie i nie wiedziałam czego. I są nareszcie! Owieczki. Twoja tulipanowa, w butach, ma taką minkę, że ...
Pozdrawiam i ściskam!

Moje miejsce na Ziemi pisze...

Piękne widoki, tak mi się tęskni za tym, żeby przez okno zobaczyć w końcu bezkres polany, a nie okna sąsiadów...to takie moje małe marzenie:))
pozdrawiam!

NieTylkoMeble pisze...

Mnie zaintrygował ten samotny komin z grillem. Czy on jest czyjś, prywatny? Czy to taka pokusa, żeby przyjechać i odpocząć przy nim chwilę?
Coraz więcej odkrywasz świata i coraz bardziej tam jadę, bo urlop już za miesiąc :DDD
Pozdrawiam ciepło

Jomo pisze...

wspaniałe wędrowanie, mimo, że tylko wirtualne

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Aniu, nie zabierają dużo miejsca powierzchniowo, można w rogu Zacisznego wcisnąć, dzięki i pozdrawiam.

Inkwizycjo, ta mięta - to takie maleństwo, jak macierzanka, ale zapachem dorównuje dużej. Arogancja? barbarzyństwo!
Serdeczności ślę.

Weszynosko, wiedziałam, że Twój zmysł estetyczny będzie cierpiał na widok tych kudłaczy, ale mają szczęście w oczach. Asfaltowa jest z atrakcjami, zwłaszcza zimą, pozdrawiam.

Magdo, to była taka zona, ze szlabanami, obstawą z wojska, przepustkami. Popielicę zobaczyłam wcześniej, potem chciałam sprawdzić, czy jest i przy okazji zdjęcia. Owieczki na górzystych łakach muszą być, serdeczności.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Olu_83, marzenia lubią się spełniać, czego bardzo Ci życzę, ciepełko ślę.

Aneto, on tak sobie stoi przy drodze, stawy są czyszczone, wystają z niego jakieś druty do góry, może będzie zadaszenie? Myślę, że to przejął Arłamów.
Serdecznie pozdrawiam.

Jomo, jeszcze fajniej byłoby na rowerku, wspaniałe tereny bez tirów i ogromu samochodów, pozdrawiam ciepło.

Grey Wolf pisze...

zielonym szlakiem na górę Cień i potem zjechałem zachodnim zboczem do Grąziowej..ja też nie zauważyłem świetlików, zimno, mokro to pewnie pochowane :)..Kowalika też nie widziałem na żywo..ale jak było ogrodzone to przynajmniej tyle nie wycinali co teraz..

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Wolf, no wybrałeś sobie skrajnie survivalowy szlak, do przejścia, a nie mówiąc już o rowerze, podziwiam. I co, już masz dość szlaków pogórzańaskich? Na wielu gałęzie leżą, jakby ktoś specjalnie je tam rzucał. A tyle dróżek dla rowerów dookoła, nawet z Birczy na Kamienna Górkę, potem Łomną, a zresztą, co Ci będę podpowiadać. My nie jeździmy na rowerach, najlepiej nam się chodzi, ale ciężko wymyślić trasę, żeby porządnie zatoczyć koło i wrócić do pojazdu. Wycinają, wycinają, a jaki mamy wpływ na gospodarkę leśną?
Pozdrawiam.

Grey Wolf pisze...

ba, a skąd mogłem wcześniej wiedzieć jak tam jest :)..gałęzie to po każdej większej wichurze spadają uschnięte, większość ścieżek rzadko uczęszczane, to i długo leżą..ostatnio to też rower stoi, a na miejscu tyle roboty ciągle, i wcale nie ubywa tylko przybywa, że i rzadko wypad jakiś, bo wtedy przynajmniej cały dzień trzeba zaplanować, albo i kilka :)
My nie mamy wpływu, tylko kasa ma..dlatego tak blokują Turnicki PN..