wtorek, 12 czerwca 2012

Piękno zaklęte w drewnie ...

... obudził nas świt.
Świerszcze przestały grać, potok szumiał dalej, o 5 rano tylko daleko, po przeciwległej stronie doliny słońce leciutko zaczynało oświetlać góry ...


Było ciepło, wręcz parno, ugotowaliśmy sobie kawę, popatrzyliśmy na budzący się świat, potem zwinęliśmy obozowisko i dalej w drogę. Wśród górskich połonin, tuż przy drodze, stoją rzeźby wykonane z kamienia, którego tu wielki dostatek.
Biegałam raniutko z aparatem, bo zauroczyły mnie na amen ...


Dotykałam paciorków różańca: utoczone z kamienia, połączone grubym żelastwem ... słońce wychylało się zza gór, oświetlało tę nieziemską krainę ...





Maramuresz przez całe swoje istnienie był odizolowany od reszty kraju, architektura murowana docierała to rzadko i dlatego region ten słynie z pięknie rzeźbionych bram wejściowych do gospodarstw, ozdabiano budynki gospodarcze, płoty ...


                                                 To zdjęcie wykorzystałam z Karpaty.Travel
Bramy, bogato rzeźbione bronią dostępu do gospodarczych obejść ...


Prowadzi tam furtka, umieszczona z boku bramy ...


Wszędzie nalepione lub włożone w szparę między deskami ulotki, bo trwa akcja wyborcza w tym okręgu, a może i w całym kraju ...


Zobaczcie, jakie odrzwia ma stodoła, toż to majstersztyk ...


... wejście do domu, a płot?


Płot wypleciony z gałęzi, widywaliśmy takie ogradzające działki ogrodnicze, zagrody dla owiec. Patrzę i patrzę, jak to jest zrobione ... daszek gontowy ochraniający przed deszczem. Pewnie kiedyś wezmę sobie parę patyków i pojadę, niech mi pokażą tę sztukę, jak dla mnie - to cudo!


Całe osady w takich ozdobnościach, niektóre domy opuszczone, bramy chylą się ku upadkowi, zabrałabym takie coś na przyczepkę i przywiozłabym do nas, ażurowe koronki ...
Nie jechaliśmy do głównej drogi, wjechaliśmy w wieś ... przytulone do zbocza chatynki, dzieci schodzą w dół do autobusu, do szkoły ... ładnie ubrana dziewczyna, pewnie urzędniczka ... kobieta z koszem na plecach idzie do sklepu .. woły ciągną wóz, już pewnie czas w pole ...


Na każdym kroku osobliwości, tylko robić zdjęcia ... i wiecie co? nie śmiałam tym ludziom zakłócać spokoju, to zrobiłam ukradkiem, przez szybę, żeby nie było im przykro ... ludzie uprzejmi, pozdrawiają, nas, obcych ... my też ...
Kobiety noszą fałdziste spódnice, krótkie w kolano, jeśli któraś ma obfitsze boczki, to przód jest dłuższy, a tył krótszy, na głowach chustki zawiązane do tyłu, a co niektóre jeszcze kapelusz słomkowy na to, jak nie przyrównując Meksykanki ...


To zdjęcie też pożyczyłam, od IraSa z Karpaty.Travel, bo chcę pokazać ten kosz, jakie noszą kobiety na plecach ... ma paski na ramiona, jak plecak ... noszą w nim chrust, zakupy, idą z motyką w pole ... wyżej, wyżej po kamienistej, wąskiej drodze ... i skończyła się wieś, bardzo wysoko ... zjechaliśmy w dół, do głównej trasy, na Cavnic. Dziwna to osada wśród wysokich gór, ni to miasteczko, parę bloków, szpitalik, wyciągi narciarskie, w bardzo głębokiej dolinie ... a potem na Budesti. Ogromne przestrzenie, połoniny, rozległe pastwiska, konie, owce, zagrody, pasterze wyrabiający ser ... jechaliśmy powolutku, smakowaliśmy wszystko oczami ...kierunek Sziget Marmoroski ...


I tak dla odmiany następna osada, też w tym samym regionie, Certeze ...


... domy trzygondygnacyjne, z lustrzanymi przeszkleniami, jak siedziby banków, albo towarzystw ubezpieczeniowych ...nadmiernie przyozdobione ... sąsiad ma witraż w oknie, następny ma już ich 5 ... a architekt co niektóre dachy jakby cyrklem wyrysował, jakieś takie zachodzące na siebie półkola ...


... albo takie ...



... nie ma wolnego miejsca, wszędzie rzeźby, złocenia, zdobienia, kuta brama, jeszcze bogatsze wejście do domu ... zatrzymaliśmy się zrobić ukradkiem zdjęcie z samochodu, normalnie szczęka opada na taki widok ... prawdopodobnie właściciele tych domów pracują za granicą, prawdopodobnie prowadzą mafijną działalność we Francji ... a syn kiedyś oglądał program w TV o tej osadzie, bossowie wynajmują połowę wsi i wywożą do zachodniej Europy, na żebranie i stąd takie domy.


W wiekszości nikt nie mieszka, rzeczywiście pewnie prowadzą gdzieś dziwne interesy, przed niektórymi siedzą staruszkowie ...
Jechaliśmy dalej, za nami POLITIA ... o, do licha, pewnie jakiś ochroniarz dał znać, że fotografujemy, planujemy skok i zaraz dobiorą się do nas ... długo jechali, skręcili w prawo w jakimś miasteczku, a my odetchnęliśmy głęboko z ulgą, licho nie śpi ...
Pogubiliśmy się trochę w Satu Mare, krążyliśmy w poszukiwaniu wyjazdu do przejścia granicznego, zapytany starszy człowiek wskazał kierunek, i po rumuńsku ... nie zrozumieliśmy nic z tego ... zapytaliśmy następnego, wąsy, długie, siwe włosy ... Hungaria??? a on do nas: Do you speak english? ...i gładziutko wytłumaczył, gdzie skręcić, i w jakim kierunku pojechać. Zadziwia nas ten kraj ...
Przemknęliśmy przez Węgry, zatrzymaliśmy się w Tokaju ichnich win zakupić z piwniczki ... kolejny niechrześcijański język, dobrze, że sprzedawcy znają pojedyncze słowa po polsku, jeżeli chodzi o wina ...


... odpoczęliśmy trochę nad wodą ...


... przez Słowację i do chatki.
Powitał nas taki zachód słońca ...


Mąż mówi do mnie: Maryś, postawiłbym Ci tu stolik, nalał kawy do kubeczka, jeśli chciałabyś, to nocleg pod jabłoniami, no gdzie ty mnie wleczesz tyle kilometrów? czy u nas nieładnie? - roześmialiśmy się, to prawda, ale nie zobaczylibyśmy tych wszystkich osobliwości, warto było.
To nasz drugi wyjazd do tego kraju, na początku obawiałam się, ale naprawdę nie ma czego. Widzimy ten kraj przez pryzmat żebrzących na ulicach, i ja tak widziałam ... nie, mieszkają bardzo sympatyczni ludzie, pracują, uczynni ... wśród tych ludzi jest bezpieczniej niż w mieście, bo tam rzeczywiście szwendają się różni nieprzyjemni ...poznaliśmy malutki wycinek, przed nami jeszcze wiele. Chcemy pojechać we wrześniu, pogoda pewniejsza, i może suchsza.


Pozdrawiam wszystkich serdecznie i ciepło, dzięki za odwiedziny i dobre słowa, pa.

Karpaty.travel






Miśka odsypia stres, troszkę zjadła, wypiła, nosek ma zimny ...pa.

30 komentarzy:

ankaskakanka pisze...

Ale architektura tego kraju jest ciekawa. Niesamowita. No mieliście piękną wycieczkę. Trochę zazdroszczę, podziwiam i pozdrawiam serdecznie. I jeszcze coś masz cudownego męża. Tak czule do Ciebie się zwraca...

Moje marzenia pisze...

Piękna wycieczka...
krajobrazy i architektura godna zobaczenia i podziwiania....

Joanna pisze...

udany wypad ...
śliczne foty ... najbardziej zauroczył mnie płot !

*gooocha* pisze...

Kosmos! Cudne przeniesienie się niemal w czasie - tylko jeden samochód psuje widok na którejś z fotek :)

wkraj pisze...

Przeczytałem obie części opisu Waszej wyprawy i bardzo Wam zazdroszczę. Wyprawa do Rumunii to marzenie mojej żony. Teraz po obejrzeniu Waszych zdjęć również mam taką ochotę. Świetnie wybraliście miejsca, które zwiedzaliście. Podziwiam fotki i dziękuję za te posty.
Pozdrawiam

Go i Rado Barłowscy pisze...

Cuda-niewidy! Zazdraszczamy szczerze zobaczenia na żywo. Nie tylko Wkraj-owej Żonie śni się Rumunia! Nam również od dawna.

Cium

jola pisze...

Super wycieczka, zazdraszczam i pozdrowienia ślę. Ten cmentarz z poprzedniego posta niesamowity :)

Stanisław Kucharzyk pisze...

A radziłem komuś żeby nie zazdrościć tylko pojechać, teraz mnie samego zazdrość zżera... Pięknie

ZielonaMila pisze...

Piękna wyprawa, rewelacyjne widoki i miejsca. Pozdrawiam

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

AnkoSkakanko, przebogata ornamentyka, ja fotografowałam tylko 2 bramy, zobaczyłabyś inne, starsze, trochę nadgryzione zębem czasu, cudo; a z mężem to czasami iskry też się sypią, jak to w małżeństwie, serdeczności.

Moje marzenia, pewnie w wielkich miastach można zobaczyć inne ciekawe rzeczy, nas akuratnie interesuje głęboka prowincja, natura, góry, pozdrawiam Cię serdecznie.

Joanno, jak ja bym chciała mieć taki płotek od drogi, ale muszę gdzieś pobrać nauki, bo poważnie zastanawiam się nad podobnym; tak, było bardzo interesująco; serdeczności.

Gooocha, a ten samochód to już w Tokaju, pod piwniczką winną, pewnie właściciela; masz rację, tam wysoko, to przesunięcie w czasie prawie o 100 lat; pozdrawiam.

Wkraju, powiem Ci, że z wielką rezerwą podchodziłam do naszego pierwszego wyjazdu, miałam obawy, że wszędzie łążą, żebrzą, kradną, nie! to niewielki procent ludności pewnie cygańskiej robi taki wizerunek kraju, Rumuni są przyjażni, warto jechać, obrać sobie jakąś trasę, bo za jednym razem nie ma szans wszystkiego zobaczyć, odległości są spore; pozdrawiam serdecznie.

Go i Rado, trzeba jechać, my też jeszcze nie zakończyliśmy naszej przygody, a śnić trzeba, a jakże! serdeczności.

Jolu, i ja pozdrawiam serdecznie, to wszystko mignęło jak sen, rezerwujemy tydzień na jesień, chcemy na błotne wulkany, i żółwie na łące, i wąwozy, co to niebo widać jak ze studni, pa.

Krzyśku, a pewnie, że jechać; chcieliśmy na Pietrosula wyjść, ale szło na burzę, pewnie innym razem; pozdrawiam.

ZielonaMilo, kiedy wyjedzie się powyżej lasów, te ogromne doliny zadziwiają, podobnie jest po stronie ukraińskiej, a stąd to był rzut beretem przez Cisę; pozdrawiam.

Izydor z Sewilli pisze...

Mam pilną pracę, ale nudna strasznie, na wczoraj. Nie mogę robić przerw, bo nie zdążę, ale zajrzałam do Ciebie. Wiedziałam, że pokażesz te bramy kunsztowne, a może i płoty wyplatane misternie. Dziękuję i wracam do pracy. Buziaki

mania pisze...

Płot i bramy - rewelacja!

ibex pisze...

Pani Mario, przeczytałam Pani bloga z ogromną ciekawością, dziękuję, że dzieli się Pani z czytelnikami relacjami ze swoich niezwykłych podróży. Podróże bardzo inspirujące i piękne! Tak jak Pani kocham góry, przyrodę, zwierzęta i prostych ludzi. Pierwszy raz się odzywam, bo chciałam Pani zaproponować wizytę na stronie: http://pracowniawypiekow.blogspot.com/, to ze względu na zamiłowanie do swojskiego chleba. Być może zna Pani tę stronę, a jeśli nie, to szczerze polecam. Może znajdzie tam Pani coś co Panią zainspiruje. Pozdrawiam.

Kasia K. pisze...

Marysiu! Gdzie Ty żyjesz, gdzie Ty bywasz? Spacerujesz sobie ścieżkami z moich snów! Niesamowite miejsca, które wywołują u mnie niesamowite emocje :) Dzięki Ci kochana - jak zawsze - Dzięki Ci za te podróże!
Pozdrawiam ciepło i kłaniam się nisko
Kasia K.
P.S. Mój pies ma na imię ... Tokaj ;)

Inkwizycja pisze...

Marysiu, wycieczka moich marzeń! O Sapancie dowiedziałam się już w 2007 roku i od tego czasu marzę, że zobaczę to miejsce, zwiedzę Maramuresz, Mołdawię i Transylwanię... Kiedyś, na pewno.
Mam z tamtego czasu artykuł o podrózy do Rumunii, który może mógłby Cię zaciekawić... jeśli chcesz, wyślę Ci na maila.
Niesamowite są te kunsztownie wyplatane płotki, też chciałabym taki mieć u siebie. Jak się nauczysz, to pokażesz, prawda? ;-)
Bramy rzeźbione cudne, przepiękne.
Znowu obudziłaś we mnie tęsknoty...
Mam nadzieję, że Misia już w dobrej formie, wygłaszcz ją ode mnie. Ściskam czule

Kama pisze...

Wspaniała wycieczka! Dziękuję za zdjęcia, przepiękne!

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Owieczko, opanowały mnie te płoty na całego, takie ogrodzenie od drogi, ajajaj! serdeczności.

Maniu, na pewno mają coś wspólnego z wyplataniem koszyków, ale jak to rozgryźć?
pozdrawiam cieplutko.

Capra ibex, witaj u nas, nasze podróże realizują się w mgnieniu oka; wyszukanie trasy i już jedziemy; tak, znam tę stronę, dzięki wielkie i pozdrawiam serdecznie.

Kasiu K. najlepiej czuję się w takich miejscach, z dala od wielkiego świata; tam, w dolinie, było wielkie miasto, a na górze zupełnie inny świat, jakże odmienny; Kasiu, ścieżki z Twoich snów? sny się spełniają, przepowiadają przyszłe; świetne imię dla psa; serdeczności.

Inkwizycjo, pewnie, że zobaczysz te wszystkie miejsca, pamiętam, jak pisałaś kiedyś w komentarzu, że Twoim marzeniem jest Rumunia; płotek taki chcę coraz bardziej, od drogi bodaj, albo chociaż podobny, ale czy nauczę się? materiału patykowego za drogą, w lesie mnóstwo; tęsknij, Inkwizycjo, tęsknij, tęsknota pomaga zebrać się w sobie i wyruszyć; jeśli to nie dużo zachodu, to wyślij mi ten artykuł, z góry dziękuję; Misia jeszcze niezbyt ruchliwa, w 4-tej dobie "po", coś jej to przeszkadza, może pobolewa, ale coraz lepiej; pozdrawiam Cię serdecznie.

Kama, było pięknie, wyruszamy dalej na początku jesieni, może na odrobinę dłużej, pozdrawiam serdecznie.
P.S. A jaki wysyp prawdziwków w lasach rumuńskich Karpat, całe kosze, grzyby jak malowane, zbierają je Cyganie, bo tylko oni mają dużo wolnego czasu; pocieszyłam oko.

kyja pisze...

ale piękne te drewniane rzeczy! i kamienne też. Ech, ile człowiek jeszcze nie wie o Europie :)
Pozdrowienia!

Egretta pisze...

Brak słów, pięknie i tyle :)

Magda Spokostanka pisze...

Jestem oszołomiona i oczarowana!
Co to za niezwykli ludzie! Ciekawe jak długo się rzeźbi taką bramę i furtkę. Pewnie są całe rodziny, które z dziada pradziada, trudnią się snycerką, bo nie wyobrażam sobie żeby rolnicy, żyjący w tak trudnych warunkach, mieli na to czas i siłę. I taki talent.
Turyści pewnie wykupują od staruszków, te cudowności, z podupadłych już domów.
Dziękuję!
Uściski!

NieTylkoMeble pisze...

och, miałam kilka dni przerwy odkomputerowej, wracam i co widzę?
Mario, dziękuję !!!
cudne kawałeczki drewna! nie mogę się napatrzeć!
tylko czemu tak mało zdjęć?
Przesyłam gorące pozdrowienia

Ewa pisze...

Piękne miejsce - nie rozumiem tych którzy tylko nowości - Płot marzenie też bym taki chciała - Pozdrawiam !

Krystynka w podróży pisze...

I znowu się potwierdziło, że im prościej tym piękniej. Ta butla na przedostatnim zdjęciu - zachwycająca. I poniżej kieliszki lub kwiaty. Mnie się teraz coraz mniej chce wyjeżdżać daleko, to sobie u Ciebie zawsze pooglądam cuda i dziwy

Ataner pisze...

Wspaniala ta wasza wyprawa do Rumunii.
I wiesz Marysiu, jesli cmentarz moze zasmucic, to ten wzbudza usmiech na twarzy, moze tak powinno byc - inaczej.
Trzeba byc soba, a ludzie wszedzie sa tacy sami tylko gadaja troszke inaczej.
Pieknie , prosto i tak prawdziwie.
Rumunia to piekny kraj, ale niestety nie jest modny, a moze to dobrze - chyba tak:)
Pozdrawiam slonecznie:)

Mażena pisze...

Wspaniale, że Miska ma chłodny nosek. To znaczy że najgorsze za nią! Pogłaszcz ją ode mnie.
Piękną przejechaliście trasę. Niesamowity kunszt rzemieślniczy, jakie cudowne rzeczy robią ludzkie dłonie.
Wiesz mam podobne odczucia, czasem nie robię zdjęć, żeby nie zaburzyć klimatu miejsca. Lepiej zachować obraz pod powiekami, niż bezmyślnie pykać. To jak by kogoś urazić, zmącić nastrój, popełnić gafę. Cudowna relacja!

domowa kurka pisze...

oj,oj...płotek faktycznie cudny

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Kyjo, a chciałoby się poznać chociaż część, pozdrawiam serdecznie.

Egretto, i nas przytkało z lekka na te wszystkie rzeczy, serdeczności.

Magdo, pewnie jest tak jak piszesz, a może zimą też podrzeźbiają sobie. Czy turyści wykupują? jednak gabarytowo to są duże rzeczy, a i ten teren nie cieszy się chyba zbytnią popularnością, autokary przemkną i jadą dalej; nieliczni eksplorują teren, ci, co lubią; serdeczności nad Drawę ślę, pa.

Aneto, mało? wydaje mi się, że tylko ja cierpię na przypadłość zwaną "wklejanie zdjęć" bez umiaru; jedziesz przez wieś, a tam prawie dom w dom ozdobności, kolumienki; dachy gontowe, ściany obite deseczkami jak rybia łuska, jest się czym zachwycać; pozdrawiam.

Książko, a bo to ludziom różne rzeczy podobają się, i dobrze, my akuratnie lubimy takie klimaty; ten płot męczy mnie, pewnie bodaj od drogi coś podobnego sklecę, pozdrawiam.

Krystyno, jak i we wszystkim, umiar służy wydobyciu piękna ; jak to nie wyjeżdżasz daleko, co chwilę jesteś na Dolnym Śląsku, a poza tym wpadłaś w wir remontów; serdeczności.

Ataner, w takich odosobnionych miejscach zachowało się jeszcze stare i jest na co popatrzeć, nas akuratnie takie klimaty łapią; pewnie gdzie indziej już dotarł przemysł turystyczny, tu jeszcze spokój; pozdrowienia za wielką wodę ślę.

Mażeno, Miśka już wydobrzała, dzięki; i dla nas jest to wszystko nowe, inne, bardzo zajmujące, i ten podziw, co człowiek potrafi stworzyć z kawałka drewna; serdeczności.

Kurko, płotek taki zajął część moich myśli, może coś z tego wyjdzie; pozdrawiam cieplutko.

Anonimowy pisze...

Zainspirowani tym wpisem sami zdecydowaliśmy się pojechać do Maramures i rzeczywiście zauroczyła nas tamtejsza drewniana architektura, jakże odmienna od naszej. Szkoda jednak, że nie napisałaś i nie pokazałaś tego, co dla tego regionu jest najbardziej charakterystyczna, a mianowicie drewnianych cerkwi z niebotycznymi, sięgającymi nieba wieżami niczym z gotyckich kościołów. Z tymi "pustymi ptrzestrzeniami" też trochę przesadziłaś bo akurat tam to prawie każda piędź ziemi (z wyjątkiem najtrudniej dostępnych gór) jest w jakiś sposób zagospodarowana i wykorzystana, nie zawsze w sposób miły dla otoczenia... ;) Znacznie puściej jest na Bukowinie... Nas urzekło też duże przywiązanie tamtejszych ludzi do tradycji - te bramy, których zdjęcia pokazałaś, są NOWE (najstarsze z lat 60-ych), buduje się także mnóstwo nowych drewnianych cerkwi na wzór tych starych (w Polsce nie do pomyślenia). Nowoczesność też tam wkracza ale w dość specyficzny sposób i nieraz np. można było zobaczyć jak z najnowszego modelu BMW wysiada babcia ubrana w tradycyjny strój albo pastucha leżącego na łące z komórką przy uchu... :) A przy okazji, czy zaliczyliście "drogę" 183C z Sapanty do Baia Mare ?... ;)

Pozdrawiamy też z Pogórza, tyle że... Rożnowskiego... :)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Cieszę się, że mój wpis był dla Was inspiracją, każdy widzi te same rzeczy w różny sposób, nie możemy być wszyscy jednakowi; nie mogliśmy zatrzymywać się i wchodzić do cerkwi, bo byliśmy z psem; i nie wszystkie są stare, tylko, że drewno ma swój urok; pewnie, przy głównych trasach prawie wszystko zabudowane, wykorzystane, nie mogliśmy nawet miejsca na nocleg znaleźć, dopiero na uboczu, a przestrzenie są niesamowite, choćby w drodze do Budesti, Calinesti; zresztą w ciągu 2 dni ciężko wszystko zobaczyć; cieszę się, że jesteście zadowoleni z wyprawy, może opisujecie gdzieś swoje wrażenia, chętnie poczytam; nie, nie jechaliśmy tą drogą; pozdrawiam serdecznie.
P.S. Jeszcze nie powiedzieliśmy STOP Rumunii, wybieramy się w połowie września "aż" na ponad tydzień, chcemy zwiedzić trochę karpat zachodniorumuńskich, przenieść się na najwyższe południowe i wrócić wschodnimi, to również za mało czasu na tak wielki kraj.

Anonimowy pisze...

Psa mogliście uwiązać - przy tych cerkwiach drzew nie brakuje... :) A wejść było naprawdę warto bo dopiero w środku można było zobaczyć jak bardzo się od siebie różnią, choć z zewnątrz są dość podobne (na tyle, że po 2 dniach zwiedzania mieliśmy ich dosyć... :) ). Co do tych "pustych" przestrzeni, gdybyście przypatrzyli się im uważniej, to na pewno zauważylibyście, że i one są zagospodarowane - jak nie pola, to łąki, jak nie łąki, to pastwiska... Można je spotkać nawet w, zdawałoby się, niedostępnych terenach górskich, nie wspominając o stadach "dzikich"... krów, na jakie natykaliśmy się w nielicznych tam lasach. Droga z Sighetu Marmatiei do Baia Mare to praktycznie wioska za wioską, z wyjątkiem niesamowitych serpentyn wiodących przez góry. Cavnic zrobił na nas wrażenie podupadłego kurortu, a w zdumienie wprawiły sterty drewna opałowego ułożone koło bloków, co wskazuje, że nie ma w nich centralnego ogrzewania (?!) Bloga nie prowadzimy ale chętnie podzielimy się zdjęciami - podaj adres, to prześlemy. Podczas wrześniowego wyjazdu nie możecie pominąć Sighisoary, na pewno warto przejechać się Trasą Transfogarską i po drodze zajrzeć do prawdziwej (w odróznieniu od przereklamowanego Branu) siedziby Vlada Tepesa, czyli zamku Poienari. Godne obejrzenia są również klasztory w Koziej (Cozia) i Curtei de Arges, a jak Wam zostanie trochę czasu, to można zaliczyć tzw. Transalpinę, choć po jej niedawnym wyasfaltowaniu, to już nie to samo przeżycie... ;) Zaś na malowane bukowińskie monastyry trzeba przeznaczyć osobną wycieczkę bo tydzień nie wystarczy... :)