sobota, 10 sierpnia 2013

Co cię tak ciągnie do tej Samotni? ...

Takie pytanie usłyszałam z ust mężowskich, kiedy staliśmy w potężnej kolejce do wyciągu na Kopę ... z wyrzutem ... i miał wielką ochotę zrezygnować ...


Tak, on nienawidzi kolejek, czekania, upału ... ale ja zacięłam się, odesłałam go w cień, a sama odstałam swoje w pozakręcanej kolejce ... ten widok rzeczywiście może odebrać wszystkie chęci ...
Przyjechaliśmy do Karpacza dosyć wcześnie, zwiedziliśmy świątynię Wang, a potem cofnęliśmy się pod stację kolejki linowej ... najgorszy był ten upał ... i pocieszaliśmy się, że większość turystów podrepcze na Śnieżkę.
I rzeczywiście, na Kopie co niektórzy porozsiadali się do biesiadowania, inni ruszyli na Śnieżkę, a bardzo mało osób w drugim kierunku ... tym razem nasze czoła ozdobiły chusteczki, co było trochę spóźnione, bo po przyjeździe do domu skóra zaczęła schodzić płatami po spaleniu jej na Szrenicy.


Mój Boże, cudowności, szlak przepiękny, ponapawałam się już naparstnicami, a tu całe kępy tojadu, najprawdziwszego, w naturze ... bo też znam go tylko z ogrodu ... z góry ciurkają kryniczne strumienie, woda zimna, czyściutka, twarz można przemyć, napić się ...


Skrzyżowanie szlaków w Białym Jarze.
To gdzieś tutaj miała miejsce tragedia przed wielu laty
"20 marca 1968 roku w Białym Jarze na skutek zejścia lawiny zginęło 19 osób. Jest to największa tragedia lawinowa w Polsce. Lawina miała ponad 700 m długości, około 80 metrów szerokości, a jej czoło było wysokie na 20-25 m. Wśród ofiar było 13 Rosjan, 4 Niemców z NRD oraz dwóch Polaków. Pięć innych osób objętych lawiną zdołało się uratować. Po tragedii powstały plotki, że lawina nie zeszła samoistnie, lecz wywołali ją agenci jakiegoś wywiadu."
Było sakramencko gorąco, szlak poniżej grzbietu, prawie żadnego przewiewu, a z góry niebo bez żadnej chmurki ...


Ominęliśmy Strzechę Akademicką i poszliśmy dalej, tam, gdzie mnie tak ciągnęło od jakiegoś czasu ...
dawno czytałam artykuły w gazetach o tym schronisku, o ludziach, z zachwytem oglądałam zdjęcia, sceneria letnia, zimowa ... dotarliśmy i my ...


Zza zakrętu wyłoniła się Samotnia, nad cudnym jeziorem ... tak samiutko, jak zapamiętałam ze zdjęć, a może jeszcze piękniej ...


Wewnątrz było chłodniej, tak, że podziwialiśmy urodę okolicy przez okno ... i przy zimnym piwie ...
Wody Małego Stawu przyciągnęły zmęczonych turystów, jeden nawet uskutecznił kąpiel, ale widziałam, że z trudem łapie oddech, tak zimna była woda ...


Posiedzieliśmy i my nad czyściutką wodą, odpoczęliśmy ...


Ruszyliśmy dalej, jeszcze ostatni rzut oka za siebie ...


Teraz już tylko zejście do Karpacza, drogą Bronka Czecha, jeszcze w oddali widać Śnieżkę ...


Wszędzie kwitną wrzosy, uwijają się owady ... w upale pachnie upojnie nagrzaną kosodrzewiną, i tymi kwitnącymi różnościami ...


Żal nam, że to już ostatni dzień w Karkonoszach, i w Szklarskiej, i w bazie pod Ponurą Małpą ...
Przed nami jeszcze wieczorny koncert, z 40-leciem grupy Browar Żywiec ... niestety, Jerzy Reiser odszedł już na niebieskie połoniny, zastąpili go godnie inni ... i słuchaliśmy w zadumie Jaworzyny, Panny kminkowej,
Wróżb wiosennych ... o pięknie gór, łąk, o życiu codziennym ...


Wspólne śpiewanie łączy ... kiedy razem z zespołem nuci się słowa piosenek ... wokalista przestaje śpiewać do mikrofonu, a tu cała widownia śpiewa, wszystkie zwrotki ... przed sceną najwytrwalsi fani, znajomi z poprzednich giełd, zazwyczaj ze szronem we włosach ...
Były bukiety polnych kwiatów, sympatyczni przebierańcy, mnóstwo oklasków ...


I powtarzam już po raz -enty, że nie przemawia do mnie za bardzo muzyka, naładowana elektroniką, głośna, hałaśliwa, napuszone teksty, którą preferują dzisiejsze zespoły, niby też z "krainy łagodności" ... ale to jest tylko i wyłącznie moje skromne zdanie ... ciężko wybrać coś, co można zaśpiewać przy gitarze ... i ognisku.


Następny był zespół "Na Bani", który występuje w projekcie poetycko-muzycznym "W górach jest wszystko, co kocham" ...
Czas giełdowy szybko leci, już blisko północ, a na scenę wkracza Tomek Jarmużewski ...


Widzicie za nim bledziutką twarzyczkę? to jego syn, Iwo, bębnista, mogę się założyć, że dziecko wolałoby spać teraz smacznie, niż pukać w te bębny ... za późno ten występ dla malucha.
I następny wykonawca, Leonard Luther ...


... ryba bierze na robaki
    a panienka na tekst taki
    który szepczę cicho
    patrząc prosto w twarz ... JESTEM TAKI SAMOTNY JAK PALEC ALBO PIES ...

W kolejce czekali następni wykonawcy, ale my już wracaliśmy na kwaterę, i rychło w czas, bo dookoła rozlegały się grzmoty, niebo rozjaśniały błyskawice ... kiedy zamknęłiśmy drzwi za sobą, rozlało się na całego ... do niedzielnego rana, ciężko było wynieść plecaki do samochodu ... a przed nami powrót do domu, na południowy wschód.


Serdecznie pozdrawiam wszystkich, dziękuję za odwiedziny, dobre słowa, dzisiaj troszeczkę chłodniej, ale dalej bez kropli deszczu ... wszystko schnie ... wszystkiego dobrego, pa!





17 komentarzy:

Mażena pisze...

Jak dano tam byłam! Tylko żywa, może prosta muzyka i w takim miejscu, zgadzam się :)

hallen pisze...

jakie widoki !! pięknie :)

mania pisze...

A ja myślałam, ze to tylko w Tatrach więcej turystów niż owczych bobków na halach :)
Piękna wycieczka.
Dobrej niedzieli!

Dana M. pisze...

Doskonale Cię rozumiem. Kto trafi w Karkonosze, musi koniecznie zobaczyć tę perełkę. Samotnia, to moje ulubione karkonoskie schronisko. Fajnie, że tam byliście, i że trafiliście na dobrą widokowo pogodę.
pozdrawiam :)

Atelier Marysi pisze...

Super wycieczka, piękne widoki i zdjęcia również.Pozdrawiam serdecznie.

Magda Spokostanka pisze...

Piękne dni, z dzikimi górami, z muzyką, którą kochacie.
Podziwiam, że wytrzymaliście ten upał!
Serdeczne uściski!

Nasza Polana pisze...

lubię to Wasze podróżnicze życie :-)
pozdrowienia serdeczne

Tupaja pisze...

A ja Ci dziękuję! Kocham Samotnię, kocham szlak Białego Jaru, tyle, że niebieski Doliną Pląsawy do Polany, a potem już "prosta" droga do Samotni....Ech...kiedyż ja wrócę na szlaki moje ukochane??....
uściski!

daro_1967 pisze...

...jak widać czasami warto odstać swoje w kolejve :-)

Anna Kruczkowska pisze...

Już wiesz, że ja kocham Izery, ale pamiętam swoją samotną zimową, noworoczną wyprawę do Samotni... Ech... wspomnienia...

grazyna pisze...

W tamtym roku tam sie krecilam i zachwycilam tez Samotnia. Pieknie polozona, ladna, dobre jedzenie , mila atmosfera. Karkonosze prawie mi sa nieznane, ale w tamtym roku troche je przedeptalam i chyba wroce nie raz...Sciskan serdecznie

Ataner pisze...

Wspaniala wyprawa, pomimo upalow dzielnie kroczyliscie szlakami.

Pozdrawiam serdecznie:)

Zofijanna pisze...

Nie odważyłabym się wybrać na szlak przy wysokich temperaturach.
Podziwiam Ciebie Marysiu.
Na dodatek trzeba jeszcze stać w długiej kolejce.
Widzę tłumy ludzi- taki urok wakacyjnego czasu. Długo staliście w tej kolejce ?

Riannon z Dworu Feillów pisze...

O jej, ileż tam ludzi. Z racji tego, że lipiec i sierpień spędzam na obsłudze turystów, nie mam okazji w ten czas wybrać się za miedzę i pochodzić po Karkonoszach. W te letnie miesiące polecam zawsze bezludne zakątki Gór Izerskich. Podczas gdy Karpacz i Szklarska Poręba przeżywają najazd tłumów, tuż za Szklarską, w Izerach, można wciąż znaleźć urokliwe miejsca, gdzie godzinami nie spotyka się na szlaku żywej duszy.
Jestem osobą, która w zadziwiający chyba dla innych ludzi sposób łączy miłość i pasję do hałaśliwej ostrej muzyki rockowej i nastrojowych ballad granych przy ognisku na gitarze klasycznej :-)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Mażeno, a ja po raz pierwszy, napoczynamy z lekka Sudety, od 3 lat; serdeczności ślę.

Hallen, trzeba było swoje odstać w kolejce i napocić się w słońcu, ale warto było; pozdrawiam.

Maniu, może to sobota sprawiła, że tyle ludzi było, chcieliśmy uniknąć tłoków na Szrenicy przez bieg karkonoski, a popadliśmy w weekendowe parcie na Kopę; pozdrowienia serdeczne ślę.

Dana, odwiedzamy te miejsca, o których wiele się słyszy, czasami ktoś napisze, polecają przewodniki, myślimy, że póżniej przyjdzie czas na mniej popularne, co nas cieszy niezmiernie; pogoda była niesamowita, jaka widoczność, choć nieziemsko prażyło z góry; serdecznie pozdrawiam.

Marysiu, tereny wspaniałe, szkoda tylko, że tak daleko od nas; i ja pozdrawiam.

Magdo, nic to, te trudy, warto było, napaśliśmy się na cały rok; serdeczności ślę.

Polanko, niestety, nie jest to podróżnicze życie, to kilka dni wyrwanych z kołowrotu pracowego, z codziennych obowiązków; to maraton, niewyspanie, ale lubimy tak; i ja pozdrawiam.

Tupajo, bo my z lekka wgryzamy się w Dolny Śląsk, poznajemy to najpopularniejsze, co gdzieś usłyszymy, trasy ustalane są trochę w biegu, ale i tak jest fajnie; wrócisz, wrócisz, przecież dzieciaczki rosną; serdecznie pozdrawiam.

Dariusz, pewnie, że warto, ale w takiej długiej? na początku chcieliśmy dać drapaka, ale co, czekać znowu do następnego roku? trzeba było odstać swoje; pozdrawiam.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ruda, cała moja sympatia jest skierowana w Izery, choć byliśmy tam tylko raz, ale poznając Karkonosze, musieliśmy "zaliczyć" /nie lubię tego słowa/ miejsca oblegane; zimą do Samotni, chyba nie odważyłabym się; pozdrawiam.

Grażyno, tak sobie myślimy, że na przyszły rok trzeba będzie poszukać coś mniej obleganego, spokojnego; chociaż, nie powiem, kuszą te kolejaki linowe, które pozwalają wyjechać na szczyt i zaoszczędzić siły, które z kolei potrzebne są nam na przeżycie długiego wieczoru koncertowego; my też tam wrócimy; serdeczności ślę.

Ataner, z rozrzewnieniem będziemy wspominać zimą te upały, będziemy gadać wieczorami: a pamiętasz? ... i tu polecą wspomnienia; temperatury już znośniejsze, w sobotę szykują nam się Bieszczady; serdeczności ślę za wielką wodę.

Zofijanno, nie mieliśmy wyboru, tylko 3 dni i tyle przejechanych kilometrów, na nic nie patrzyliśmy; ta kolejka to dlatego chyba, że sobota, no i pogoda była niczego sobie; staliśmy ze 45 minut, niby niedługo ... to było długo, co tu dużo gadać; pozdrawiam serdecznie.

Riannon, byliśmy w zeszłym roku w Izerach, i rzeczywiście, spotkaliśmy pewnie tylko jednego Czecha po drodze; i już szykujemy się na przyszły rok, właśnie w Izery, ze Stogu do Szklarskiej ... no bo już poznaliśmy najpopularniejsze i najbardziej oblegane w Karkonoszach, tak mi się wydaje; pozdrawiam serdecznie.

Anna Kruczkowska pisze...

Wiesz, gdy teraz o tej zimowej Samotni myślę, toteż bym już tego nie powtórzyła. A jak w przyszłym roku będziesz w Izery się wybierać to zajrzyj pod mój orzech:)