Tak nazywa się przemyski zespół, na którego koncert wybraliśmy się w sobotę wieczorem, takie nasze Mikołajki.
Mąż jechał z południa, mnie syn przywiózł z północy, a spotkaliśmy się na placu zamkowym, bo koncert odbywał się na Zamku Kazimierzowskim w ramach promocji pierwszej ich płyty.
Muzyka akuratna dla nas, oczywiście z "krainy łagodności"...
... zupełnie z lewej strony przysiadł przystojny skrzypek, nie zmieścił mi się w kadrze, więc należy mu się osobne zdjęcie ...
Śpiewają o wędrówkach górskimi szlakami, o wiośnie, o miłości,... tworzą muzykę do poezji przemyskiej poetki, pani Marii Żemełko, ona sama nawet przysiadła przy stoliku i czytała swoje wiersze ...
Jejku, toż to Marysia, poznaliśmy ją podczas jarmarku podkarpackiego Pod Kopcem, razem siedzieliśmy na koncercie, klaskaliśmy, śpiewaliśmy, a ona częstowała nas pysznymi cukierkami czekoladowymi, przywiezionymi z Ukrainy ... bardzo sympatyczna osoba, wesoła, uśmiechnięta ... tylko że my wtedy nie wiedzieliśmy, że to znana poetka ... ale po wczorajszym wieczorze już wiemy.
Własnie wydała tomik swoich wierszy "Z plecakiem i walizką" ... kiedy czytała "Jest taka ulica we Lwowie"
w ucho wpadły mi takie słowa "budny dzień" ... znacie takie słowo "budny"? ...moja mama tak mówiła na zwykły dzień ... bo w szafie wisiały rzeczy od niedzieli, i na budny dzień.
Potem pani Maria stała się Mikołajem, co i rusz sięgając do wielkiego wora, obdarowała zespół tomikiem wierszy i słodkim drobiazgiem, przybył również Jerzy Krużel, prowadzący audycję Mikroklimat ...
To był bardzo miły wieczór, po takiej porcji radości, życzliwości, ciepła świat wydaje się lepszy.
Zakupiliśmy również płytę zespołu, kiedy zobaczyłam jej okładkę, od razu rozpoznałam, że chłopcy siedzą na moście, nad Wiarem, który i my przemierzamy w drodze na wzgórze kalwaryjskie ...
A my, późno w noc, wracaliśmy do chatki na Pogórze, wiatr jakby ucichł, droga śliska jak lustro.
W chatynce cieplutko, kamienny komin powoli oddawał nagromadzone ciepło.
Niedzielny poranek wstał słoneczny ...
... trochę pogórzańskich widoków w drodze na Kalwarię ...
Porywisty wiatr położył w sadzie tylko jedną starą śliwkę ...
... a mąż walczył z tunelem foliowym, bo wicher chciał go porwać w powietrze.
Mieliśmy jechać w Bieszczady, ale nie udało się, musieliśmy w południe wracać do domu, a tak nam było żal zostawiać cieplutką chatkę.
W domu upiekłam kruche ciasteczka, pachnące korzeniami, i ciasto czekoladowe z gruszkami, przepisy oczywiście najprostsze, żeby mało roboty przy nich ...
I już po niedzieli ...
Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, pa!
18 komentarzy:
Fajnie Wam niedziela przeszła...
Jak zwykle same pyszności u Ciebie :) U nas Ksawery zadziwił wszystkich... BURZĄ!!! W piątek wieczór nie dość że wiało to jeszcze grzmiało i się błyskało. Koniec świata!
Pozdrawiam serdecznie
Oby więcej takich dni:) Pozdrowienia serdeczne
W takiej chatce, po takich wrażeniach, miło się ogrzać. wyobrażam sobie jak musi pachnieć, kiedy pieczesz te swoje cudenka. A widoczki przepiękne i kojące.
Ależ synestezyjnie u Ciebie tym razem: dźwięki, zapachy, kolory... myślę, że podobałby mi się koncert. Lubię krainę łagodności...
Jaka piekna nazwa zespołu ! Oj, Marysiu, kusisz tymi wypiekami, kusisz ! Jeśli kiedys wybiorę sie w Twoje strony, to zaproszę sie na herbatke z takimi ciastami "-)
Witaj. Chętnie dołączę i ja do Twojej społeczności. Ciastko czekoladowe sama bym zrobiła, skoro zachwalasz, że takie proste. Wygląda tak apetycznie, że zrobiłam się strasznie głodna. Można prosić o przepis?
Lubię takie wypady na koncerty, jakoś tak i pośpiewać się chce i wzruszenie i łezka popłynie, z wiekiem jakoś częściej się wzruszam....
Dobrze, że wichura jakoś łaskawie was potraktowała u mnie wprawdzie w mieście wiało i padało ale mogło być gorzej. Ciasteczka takie z przyprawami bardzo lubię ale nie zawsze mi wychodzą a na zimowe wieczory w sam raz!
Agato, tak nam było żal wracać, tam jest inny świat, nawet czas inaczej płynie; pozdrawiam.
Maniu, e, tam, takie zwyczajne słodkości, niewymyślne; co też działo się w tym niebie, w tv też ktoś mówił o tych zjawiskach, ale nie w Twoim rejonie; nic innego, tylko anomalia pogodowe; pozdrawiam.
Paulino, warto czasami oderwać się od codzienności, choć pogoda nie sprzyja, nie chce się ruszyć z domu; serdeczności ślę.
Ankoskakanko, to przyjemne uczucie, otwierasz drzwi, a tam ciepło - jesteś w domu; przyprawy korzenne tak pachną, to zapach świąt; dziś ciasteczka sa jeszcze pyszniejsze, nabrały głębszego aromatu; pozdrawiam.
Ruda, a jakże, wszystko dla zmysłów; i ja lubię tę krainę, to dla niej czasami jadę kilkaset kilometrów, żeby posłuchać ... to moje małe radości; pozdrawiam.
Lena, witaj w naszych progach; cieszę się, że Ci się tu spodobało; serdecznie pozdrawiam.
Aniu, to prawda, bardzo pięknie nazywa się zespół; zajedź, Aniu, kiedyś na południowy wschód, czuj się zaproszona; serdecznie pozdrawiam.
Nitko, witaj u nas! ciastko robi się bardzo prosto:
1 margaryna
szklanka cukru
4 jaja - zmiksować
Dodać łyżeczkę proszku do pieczenia, 2 i pół łyżki kakao, 20 dkg mąki i 3 łyżki mleka - zmiksować; wylać ciasto do foremki keksówki, na wierzch położyć obrane gruszki, pokrojone w ćwiartki, piec prawie godzinę w 180 stopniach; dobre jest; serdecznie pozdrawiam.
Mażeno, my bardzo lubimy, wyszukujemy podobne imprezy i włóczymy się z wielką radością; też tak masz? wzruszam się cześciej, chwyta za serce; ciasteczka pachną, z każdym dniem coraz lepsze, wraz ze zmniejszającą się ich ilością; one są takie najprostsze, zwykłe kruche; pozdrawiam cieplutko.
Weekend bogaty w wrażenia. A w chatce i tak najlepiej. Korzenne ciasteczka... chyba bym je wszystkie zjadł. Bardzo lubię.
Miłego tygodnia :)
Marysiu
Jak zwykle u Ciebie miło, ciepło i przyjemnie. Nie straszny Ksawery!
Pogórze piękne o każdej porze roku, a jeszcze z taką muzyką w tle...
Czuje na odległość ( i to daleką!) zapach Twoich wypieków. Mniam! Rozbudziłaś moje kubki smakowe, które o nieprzyzwoitej porze zmuszają mnie do rozpoczęcia poszukiwań w kuchennych zakamarkach :)
Pozdrawiam ciepło i życzę jak najwięcej koncertów muzyki z Krainy Łagodności.
Kasia K.
Bardzo ladna nazwa zespolu "dusza we mgle"- taka nostalgiczna.
A Wy Marysiu macie muzyke w duszy, ktora ciagle w Was gra, i ciagnie na koncerty.
U Ciebie juz swiatecznie, ciasteczka wygladaja przepysznie.
Pozdrawiam:)
Dusza we mgle, ciepłej, rozmarzonej, pełnej wspomnień, tęsknot i marzeń. Piekna nazwa zespołu. Współbrzmiąca wspaniale z charakterem Twojego ciepłego w nastroju bloga, z twoją pełna aromatów chatynka, z poezją mieszkajacą w każdym jej zakamarku i w najdelikatniejszych zaułkach Twego serca.
Dziekuje za piekna wycieczkę Marysiu i za opis tych cudownych ciasteczek od czego od razu robię sie głodna jak nie wiem. lecę do kuchni szykowac śniadanie!
Całusy zasyłam!:-))
Bardzo tu u was pięknie....jesteśmy miło zaskoczeni,dziękujemy i pozdrawiamy Dusza we mgle....
Dziękuję za miłe słowa. Ja osobiście nie nazywam się poetą. Piszę, po prostu piszę ... co mi w duszy gra. Pozdrawiam serdecznie majowych znajomych spod Kopca. Zabawa była fantastyczna zwłaszcza gdy śpiewaliśmy razem z Ryszardem Żarowskim znane piosenki. Pozdrawiam serdecznie. Odezwijcie się na Fb.
Wkraju, gdyby tak można cały czas w chatce, inny świat, czas spowalnia; podrzucić ciasteczek? pozdrawiam.
Kasiu K, och, Ksawery huczał w lesie bardzo, ale już w sobotę wieczorem osłabł; Pogórze pobielone z lekka, wczoraj u nas padał deszcz, a tam sypało na biało; ale ja cieszę się z każdej postaci wody, bo to również woda w naszej pustawej studni; dzięki i pozdrawiam serdecznie.
Ataner, ładna, tajemnicza, jak las we mgle; a tak, zwłaszcza taką muzykę, mamy swoje ulubione audycje, cykliczne imprezy, tam zawsze można nas spotkać; ciasteczka jeszcze nie świąteczne, bo już dno w koszyku widać; serdeczności ślę za wielką wodę.
Olu, tak, to nasze klimaty, a nazwa zespołu doskonale oddaje nastrój śpiewanych przez nich piosenek; w niedzielnej audycji Jurka Krużela usłyszałam też o zespole z Przeworska, który wypłynął na którymś z konkursów, też chcielibyśmy kiedyś posłuchać; cieszy to, że mamy zdolnych, młodych ludzi; pozdrawiam cieplutko.
Paweł, bardzo podobał nam się koncert, przeżyliśmy wzruszające, i czasami bardzo wesołe chwile, a muzyka z Waszej płytki towarzyszy nam codziennie; robicie dobrą robotę, bo jest bardzo dużo osób słuchających "krainy łagodności"; pierwszy raz słyszeliśmy Was pod Kopcem, teraz znakomity koncert na Zamku; dzięki wielkie za te doznania; samych sukcesów życzę, myślę, że jeszcze nie raz posłuchamy Was na żywo; pozdrawiam serdecznie.
Marysiu, kiedy weszłaś na scenę, miałam cały czas uczucie, że skądś się znamy, i wreszcie olśnienie, przecież spod Kopca; bardzo miło słuchało się Twoich wierszy, widziałam reakcje ludzi, słyszałam szepty obok, bo bardzo pięknie Ci w duszy gra; jesteś bardzo ciepłym i pogodnym człowiekiem, zabraliśmy troszkę tego ciepła ze sobą; dziękuję za te doznania; pozdrawiam Cię serdecznie.
Oj, żal opuszczać cieplutką, nagrzaną chatkę ale widzę że i w domu masz urocze zapachy i cudną foremkę sercową. Zamek Kazimierzowski podobno stylowo odrestaurowany, dobrze że niektórym zabytkom się udaje. Pięknie tam musiała rozbrzmiewać dusziszczipatielna muza łagodna.
Krystyno, rzeczywiście bardzo na Zamku klimatycznie, miałam okazję wypić kawę w kawiarni, pani oprowadziła mnie po baszcie, na podwórzu zachowane mury; ładne miejsce; bywamy tam dosyć często, właśnie na koncertach; serdeczności ślę.
Prześlij komentarz