Po wielu szarych, pochmurnych i siąpiących dniach wyszło słońce, dopiero w niedzielny poranek rozrzedziły się, a potem zniknęły z nieba chmury, od razu chce się żyć, nowe siły wstępują w człowieka.
W słońcu obeszłam ogród dookoła, w górze brzęk, to już pszczoły pojawiły się na rozkwitłym dereniu ...
... a także na leszczynie ...sypał się z góry złoty pyłek, kiedy pszczoły zbierały go do koszyczków na odnóżach ...
Taki widok bardzo cieszy.
Mąż też jeździł dzisiaj do naszych pszczół, trwał oblot, matki złożyły czerw, lada dzień ule zostaną przewiezione na Pogórze. Jutro wybieram się do chatki, bo muszę uwolnić murarki, przytnę miskant, przysposobię rurki łodyg do zasiedlenia, w wiązki.
Dla psów to radość, taka pogoda, trawa zieleni się po deszczach, hasanie w ogrodzie na całego ...
Miłości moja przystrzyżona, właściwie to nie wiem, jak prawidłowo powinna wyglądać sylwetka sznaucera, ostrzygłam na wyczucie, zostawiłam długą bródkę, bo Miśka ma łepek mały, a tułów tłuściutki, niech zachowa jakieś proporcje ...
... tak, nie mam prawa bez niej być w domu, łazi za mną jak cień ... wpuść mnie do domu ...
Amik to polniak, cały dzień na podwórzu, czuwa na schodkach przy domu, albo na tarasie, mając pogląd na to, co dzieje się w domu ...
A Gucio?
Coś mu się porobiło, niechętnie wychodzi w ciągu dnia z domu, może koty biją go, bo on bezjajeczny?
Klamociarniany narkotyk znowu dał znać o sobie, przywlokłam do domu trochę skorupek ...
... ceramiczny, ciężki półmisek, dosyć duży, jakoś tak mi się spodobały słoneczne kolory, a niechby tylko stał na stole tarasowym dla ozdoby ... z jabłkami na przykład ...
... dwie "lufeczki", pewnie resztki z kompletu, takie kwadratowe, z jednej nalewkę można degustować, a druga? może kwiatki w niej postawię?
Postarzana doniczka, z wypukłym wzorem roślinnym, trzeba by poszukać jakichś cebul hiacyntowych, obłożyć mchem, i kompozycja wiosenna jak znalazł ...
... drewniane czółenko z nawiniętą nicią, gdzieś tam wkomponuję do moich kołowrotków chatkowych.
Dla rybek akwariowych też znalazłam ozdóbkę, garść muszelek i najprawdziwszą, dużą muszlę z macicą perłową ...
Teraz trochę błyszczy, ale za chwilę złapie matującą patynę i wtopi się ładnie w tło, wodne organizmy dadzą sobie radę z tym blaskiem ... a ja dalej walczę z plagą ślimaków, zauważyłam, że chętnie przychodzą na dębowy konarek ... ściągam codziennie z niego całe ich mnóstwo, a w sklepie zoologicznym ktoś mnie pocieszył, że nigdy nie pozbędę się tych skorupiaków ...
Czeka mnie pikowanie różnych odmian pomidorów, szałwia też ładnie urosła, wymarzyłam sobie obrzeże grządki ziołowej w szałwii ... próbne siewy roszponki, sałaty dębolistnej udane, pójdą do tunelu ... cieszy mnie to wszystko ...
Mój czas jest podzielony pomiędzy terminy rozliczeń zusowskich, skarbowych, robię te nielubiane przeze mnie czynności buchalteryjne ... kiedy pójdą deklaracje, przelewy, oddycham z ulga, no, miesiąc spokoju ... o matko, jak ten czas leci, przecież dopiero było 10-go, już 20-sty ... już 25-ty ... i dalej kołowrót ...
Do tej pory przelewy robiłam przy pomocy tokena, a teraz przychodzi sms z cyferkami do zatwierdzenia.
Ponieważ przy domu jest słaby zasięg, czasami krążę z telefonem po ogrodzie, zanim przyjdzie potwierdzenie z banku, jest to dosyć uciążliwe, ale co zrobić, podobno teraz wszystkie banki przechodzą na komórkę.
I tak nam płynie ten błogi, wiosenny czas, czajki fruwają nad polami swoimi dziwnymi, jakby przewracającymi się lotami, skowronki skwirzą śpiewem w niebo, bocianów jeszcze nie widziałam, pewnie przylecą jak należy, na Józefa.
Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, słońca życzę, pa!
22 komentarze:
Dziś dzień był piękny i słoneczny. Udało Ci się uchwycić niesamowicie pszczółkę. Twoje skarby wyszperane - bardzo ciekawe i faktycznie same pomysły się nasuwają i ile możliwości! Psiaki cudowne, fryzury maja bardzo urodziwe. Dobrze, że wiosna, lubię jak wszystko pęcznieje i kolorowieje i jakoś tak wszystko żwawiej zaczyna żyć. Dużo słońca i sił na wiosnę.
O już kwitną derenie! u nas jeszcze w pączkach, a pszczółki uwijają się przy krokusach. Podziwiam energię Waszych psów, nasze preferują pozycje foki i leżenie na słoneczku!
pozdrawiam,
M.
Marysiu Misia przystrzyżona zawodowo! I te piękne "firanki" na brzuszku - prawdziwa z niej piękność :) Niektórzy zostawiają sznaucerom długie grzywki nad oczami ale ja przycinam Florkowi na krótko, żeby dobrze widział. Na szczęście już się przyzwyczaił do strzyżenia bo początki były niełatwe.
Dobrego tygodnia, zapowiada się słoneczny tydzień, w sam raz na Twoje ogrodowe prace :)
Z ta długą bródką Miśka wygląda bojowo :D Jak to miło jak ktoś tak tęskni za drzwiami :) Nasza Zojcia na dworze nawet się za mną nie oglądnie.Ma swoje zapachy i to jest jej żywioł wiewiórki ,ptaki ,myszki itp.Jednak jak mnie nie ma na horyzoncie to Zojka zaraz się pojawia :D A dzisiaj mieliśmy spotkanie z panem jeleniem ,młodziak do Sanu szedł ale poroże miał niczego sobie !
Jak ja uwielbiam papiery!I faktycznie czas tak leci ,jak zrobione to ulga i za chwile znowu się zbliża kolejny miesiąc.
pozdrawiam serdecznie
AniaA
Powalasz na kolana tymi wiosennymi fotkami, choć i na Mazurach ostatnio pięknie słonecznie i owady daje się słyszeć. Może ja trochę zajęta czym innym przegapiam symptomy Wiosenki? Dziś pierwszy raz w ogrodzie robiłam porządki, krokusy kwitną, żonkile szczypiorem zielonym sieją nadzieję na rychłe kwitnienie i tulipany. W sadzie zrywają się do słońca kiełki cebulicy syberyjskiej, nie mogę się doczekać tego błękitu zalania.
Pa, dobrej nocy
Nareszcie słonko! Dośc już tego szarego, codziennego marazmu deszczowo-błotnego!
Piekny ten zółty półmisek Marysiu! jak kawałek słonka właśnie! Ty to masz oko do wynajdywania cudeniek!
Niech na długo słońce z nami zostanie i odmieni barwy Podkarpacia z zimowo burych na radosne, wiosenne barwy!
Całusy zasyłam!:-))
Znowu dopadł Cię urok zakupów w klamociarni :-). Nie broń sie , przeciez można miec taka słabość :-).
Piękny wiosenny post. Dziękuje.
Od wczoraj słońce, za chwilę jadę do chatty, będę i ja gapić się na pszczółki na leszczynowych kitkach. Czas zdjąć zimowe okrywy z bylin i krzaczków, zmontować rozsadnik, ułożyć zamówione drewno wokół ściany. Urocze te psie harce, takie tańce na powitanie Pani Wiosny, bo ona już zdecydowanie nadchodzi. Zdobycze udane, z jednej lufeczki winko a z drugiej nalewkę, zacne szkło, stabilne. Serdeczności Mario
Psy chyba już też wyczuwają wiosnę. Miło widzieć, jak baraszkują w cieple słonecznego dnia. U nas też ostatnio jest b. ładna pogoda, chociaż troszkę deszczu to by się już przydało. Dawno nie padało, śniegu też nie było, to może być suchy rok.
Pozdrawiam.
A i moje derenie kwitną od paru dni. W Kampinosie wyjątkowo sucho - miejsca, gdzie zawsze błota po kolana przejechałem rowerem po twardym. Żurawi klangor z bagien niesie się daleko. Wiosna...
u mnie dopiero od 2 dni świeci słońce ale i tak noce dosyć mroźne... wobec czego słabo rozwijają się roślinki w ogrodzie
pozdrawiam serdecznie
Mażeno, od niedzieli słońce, mimo chłodnego wiatru pszczoły urzędują na pierwszych kwiatach, a psy leżą w słońcu, albo na trawie, albo na schodach; właśnie, tylko tych sił jakby za mało, jakieś przesilenie mnie dopada czy co? serdeczności.
Magdo, bałam się o dereń, że pszczoły nie zdążą zapylić, bo cały czas było pochmurno i chłodno, ale teraz myślę, że dadzą radę; Miśka nadal chętnie "foczkuje", ale Amik to niespożyty żywioł; pozdrawiam i ja.
Maniu, zostawiłam Miśce firaneczki, bo to wszystko ma cel maskujący, tzw, wyrównanie proporcji, bo jednak "foczka" kojarzy się z nią; grzywkę też przycinam, żeby oczka było widać; Miśka jest bardzo spokojna przy strzyżeniu, wyleguje się, czasami śpi; pogoda cudna, za chwilkę lecę strzyc świerkowy żywopłot; jak strzyc, to strzyc wszystko, co się nawinie; pozdrawiam.
AniuA, zawsze mówię do Miśki - ty stary chińczyku, tak, Miśka ma cały czas baczenie na mnie, żebym jej przypadkiem nie zniknęła; za to Amik tylko goni, za krzakami przemyka szary cień, oho, już pogonił; bałam się, że Amik na Pogórzu będzie gonił sarny, ale nie, on też tylko w pobliżu, nie oddala się; naprawdę lubisz papiery? ja nie cierpię, odwlekam na ostatnią chwilę, a potem z ciężkim stękaniem zabieram się za robotę, bo muszę; i ja pozdrawiam.
Jolando, słońce u nas od niedzieli, takie wytęsknione jak nigdy, już myślałam, że chmury nie ruszą od nas; na Pogórzu cebulica już kwitnie, niebieska mgiełka, jak dla mnie cud; pozdrawiam serdecznie.
Olu, wyjątkowo wytęsknione, jak patrzyłam na mapę pogody, to tylko nas tak przytrzymało; półmisek ciężki, solidny, lubię ceramikę; idę strzyc świerki za chwilkę ; serdeczności ślę.
Aniu, ja myślę, że to już nałóg; najgorsze, że nigdy nie wychodzę z pustymi rękami; pozdrawiam.
Krzysiek, serce się raduje, jak człowiek patrzy za okno, nawet przymrozek na trawie niestraszny; pozdrawiam.
Krystyno, i ja też jadę pewnie jutro, zapakuję psy, jedzonko i w świat, mąż i tak musi wyjeżdżać co chwilkę w swoich sprawach, a ja będę niezależna mobilnie; o, tak, już teraz trzeba myśleć o drzewie na zimę, niech schnie; no właśnie, z drugiej winko, nie pomyślałam; miłego pobytu w chatcie, pozdrawiam.
Wkraju, psy leżą w słońcu, mrużą oczy, prażą się, a potem harce; boję się również o poziom wód, w rzekach wcale nie za wesoło, a przecież nawet z gór nie ma co spływać; i ja pozdrawiam.
Raals, nie jest to dobry objaw, choćby ten brak błota; u nas przez tydzień siąpiło, ni to drobny deszczyk, ni to mgła, ale nie wpłynęło znacząco na wody; wreszcie i ja obserwowałam klucze żurawi, leciały do Was; pozdrawiam.
Joanno, to samo u nas, a że w nocy przymrozki, to dobrze, przytrzymają trochę wegetację roślin, bo przecież nie może wszystko zakwitnąć za szybko, nie daj Boże mrozy późne, i po plonach; a wszystko zdąży na czas, przecież pamiętasz, co było w tamtym roku o tej porze, wierzyć się nie chce; i ja pozdrawiam.
piękna pogoda, w sam raz na spacery i łapanie wiosny w obiektyw
Marysiu, czy widzisz te "natowskie" samoloty? właśnie przeleciały nad "moim" niebem. Pozdrawiam Bogusia.
Demirja, spacery to ja dopiero uskutecznię, może jutro, jak wyjadę na Pogórze, bo na razie to tylko z grabiami albo sekatorem po ogrodzie; ostrzę sobie zęby na niebieskość przylaszczek, bo mam takie miejsce, i sad w mgiełce niebieskiej, bo cebulica kwitnie, i może jeszcze coś? pozdrawiam Cię.
Bogusiu, byłam przed godziną na łąkach po trzcinę dla murarek, widziałam tylko dwa razem, i ogromny klucz żurawi; myślisz, że one "natowskie"?
boję się takich pokazów i manewrów; i ja pozdrawiam.
super tutaj u Ciebie ! :)
Lubię widok pszczół z koszyczkami. :)
Kieliszki urocze. Cudeńka potrafisz znaleźć. :)
Serdeczności :)
Oj niebiesko na Pogórzu, niebiesko, chyba trochę ich wyschło, ichmości niebieskości. ależ są piękne i dobrze, że ciepło, że w końcu można grzebnąć tu i tam...
Ściskam wiosennie
Mam nadzieję, że jesienią owoce derenia się nie zmarnują i powstanie z nich naleweczka. Moje pierwszy raz zaowocowały w ubiegłym roku i nalewka z nich już jest znakomita. W dwóch wariantach zrobiłem - słodzoną cukrem i miodem. Obie wyszły przezacne...
Witaj, Drukareczko, a już z 10 lat będzie, jak "odprzyjaźniłam" z drukarkami fiskalnymi, z bizneswomem stałam się wielką domatorką; pozdrawiam Cię serdecznie.
Magdaleno, latają takie ociężałe, jak kowboje z pistoletami po bokach, jedne różowe, jedne żółte; już niedługo będę obserwować swoje, niech tylko troszkę ruszy wegetacja na Pogórzu; pozdrawiam.
Zofijanno, przed sobotnim deszczem było bardzo sucho, sąsiad wypalał wycięte krzaki tarniny, które nie chciały się palić, za to ogień poszedł suchą trawą, przy tym wietrze, że ledwo opanował i buty przypalił, zadeptując; przylaszczki moje bardzo ukochane, zawilców jeszcze nie ma, tylko w krzakach przydrożnych różowi się wawrzynek; pozdrawiam cieplutko.
Raals, już od 2-3 lat korzystam z owoców swojego derenia, nie ma go szalenie dużo, ale na swoje potrzeby nalewkowe wystarczy; myślę, że w tym roku już będziemy mieć swój miód i na tymże też będę "nalewkować', jakieś krupniki, miodulki, lipniaki, toż to są najpyszniejsze rzeczy na świecie; pozdrawiam serdecznie.
Prześlij komentarz