środa, 16 lipca 2014

A może zupa "nic" ...

Zaliczam ją do specjałów kuchni kresowej.
Gotowała ją babcia mojego męża, i to od niej nauczyłam się gotować i ja.
Nie mam na nią gotowego przepisu, robię ją "na oko", wystarczy kilka jaj, mleko, mąka i coś do okraszenia.
Na gotujące się mleko układamy łyżką pianki z ubitego na sztywno białka ...


... po chwili odwracamy je i wyjmujemy łyżką cedzakową na talerz.
Z żółtek, cukru, mąki i mleka przygotowujemy budyń, może być gęstszy, jeśli zupa "nic" ma być w formie deseru, lub bardziej lejący ... domownicy lubią gęstszy ...


Gotowy budyń wylewamy do dużej salaterki, albo do małych miseczek, na wierzch kładziemy pianki z białek, dekorujemy smażonymi wiśniami ... albo truskawkami, malinami, poziomkami, rodzynkami, co tam kto ma i lubi ...


... i zjadamy, na ciepło lub na zimno.
Po tej zupie "nic" już nie został ślad, przygotowana rano, znikła za chwilę ... bo to przysmak nad przysmaki.


To właśnie z myślą o tej słodkości przygotowałam konfitury wiśniowe, jakoś najlepiej mi się komponują.
A zebrany kwiat lipy maceruje się już z innymi ingrediencjami w destylacie, który wyciąga wszystko, co najlepsze ...


... zamiast cukru - miód, odrobina goździków, cytryna ... w słoju po lewej będzie lipniak, a po prawej nalewka z płatków róży z odrobiną aromatu lipowego ... jeszcze powinny być płatki jaśminu, ale skąd tu teraz jaśmin? posmakujemy "nastojanki" zimą ...


Na koniec miłości moja numer 1, "babciuję" na całego, Jaś doskonale zasypia przy śpiewanych piosenkach z "krainy łagodności", czasami pomagają "Chwalcie łąki umajone", a i "Czarny blues o czwartej nad ranem" się trafi ...
Miśka jest zazdrosna, kiedy gadam do Jaśka, przychodzi i zagląda mi w oczy, domaga się głaskania, przecież ona tu była pierwsza ...


Pozdrawiam Was serdecznie i ciepło, dziękuję za odwiedziny, wszystkiego dobrego, pa!



19 komentarzy:

mania pisze...

Ha, nareszcie się dowiedzialam, co to ta zupa "nic". Czytałam kiedyś książkę, w której bohaterowie się nią zajadali. Jasio słodki :)
Pozdrawiam serdecznie

Olga Jawor pisze...

Dziękuję serdecznie za przepis na nastojankę lipową. A czy z suszonych kwiatów lipy też mozna ją przygotować? Bo suszonej mam moc a świeżej już nie.
"Zupa nic" wielce apetyczna - zwłaszcza z wisniami. Ślinka leci od samego patrzenia. Dzisiaj i mnie słodkiego się chciało ,to zjadłam jagodziankę i loda włoskiego. Ambrozja!
I znowu po upalnym, dusznym dniu popadało i pogrzmiało. Niektórym roslinom w warzywniku trochę już tej wody za duzo. Zaczynają żółknąc.
Ściskam Cię serdecznie marysiu!:-))

Antonina pisze...

W naszej rodzinie podawało się zupę "nic" jako deser. Robiła go moja babcia i moja mama, kilka razy i ja. Pamiętam, że córce bardzo smakował. Oj nie przygotowywaliśmy takiego deseru już kilka lat.

Megi Moher pisze...

a u nas jako zupa. W ogóle bez budyniu, mleczna z ryżem i piankami. Konieczne z wanilią i na ciepło.
To prawdziwy Jaś, ta szara myszka?

Tupaja pisze...

I znów bym musiała sama jeść...:)
Moje Absorbery wolą czosnkowo i pieprznie :)
pozdrówki!

Chrabąszczyk pisze...

Nie znałam takiego przepisu :) U nas jadło się budyń z jagodkami :)

Unknown pisze...

Myślałam ,że w koszyczku śpi lala ...tylko taka zbyt naturalna mi się wydała :D W zeszłym roku nastawiłam nalewkę różaną ,jaśminówkę ,najpierw syrop zlałam z płatków ,a potem płatki jaśminu zalałam spirytem ,to w tym roku spróbuję lipówkę ;)Pysznie wygląda z tą cytrynką .Kresowa zupa nic to jakiś wyborny deser !Poproszę o więcej przepisów kresowych :)
Pozdrawiam serdecznie
AniaA

Ania pisze...

Zupa "nic" mniam, mniam :))) Gotowała mi ja babcia, ależ to były dobre czasy! Mój Jaś zasypiał najlepiej przy kolędach. Sąsiedzi musieli się zapewne dziwić, dlaczego przez otwarte okno w środku lata słychać unoszące się dźwięki
"Lulajże Jezuniu", albo "Jezus malusieńki" :))) A ja wpadłam w szał robienia soków w tym roku! Marysiu pozdrawiam Cię cieplutko i Twoje "Szczęścia"!!! Ściskam. Ania

Pellegrina pisze...

Najukochańszy wnusio śpi rozkosznie, słodszy niż najsmaczniejsza zupa nic. Babciowanie to też cudne delicje.
A ten destylat do ingrediencji to spirt czy okowita?

Beata Bartoszewicz pisze...

Dzień dobry, trafiłam tu z Pamiętnika Ewy ze Lwowa do Kazachstanu. Od zupy Nic dzielą mnie nieomal lata świetlne - wspomnienie z dzieciństwa - obiad u Babci. Dziękuję za przepis i piękne zdjęcia krajobrazu i nie tylko , które tu można obejrzeć. Pozdrawiam , Beata z Wystarczająco PL

Zofijanna pisze...

Jasiek niczym z obrazków Anne Geddes http://www.annegeddes.com/products/fine-art/
Czyż nie ?

Nasza Polana pisze...

Zupa "nic" będzie u mnie jak nic bo też nie wiedziałam "nic" na jej temat. Wnuk... BOOOSKI no i ta stylizacja jest kapitalna. Poza tym jak można nie spać słysząc krainę łagodności w tle. pozdrowienia

Nasza Polana pisze...

Zupa "nic" będzie u mnie jak nic bo też nie wiedziałam "nic" na jej temat. Wnuk... BOOOSKI no i ta stylizacja jest kapitalna. Poza tym jak można nie spać słysząc krainę łagodności w tle. pozdrowienia

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Maniu, ciekawa nazwa, prawda? właściwie nic nie obiecuje, a taka pyszna; dopiero w rodzinie męża ją poznałam; Jaśka nazywamy Ahmed terrorysta, ma charakterek; i ja pozdrawiam.

Olu, może być, alkohol wyciągnie wszystko; a bo czasami człowiek ma wielką chętkę na coś słodkiego, przecież można sobie raz na jakiś czaz pofolgować; zostawiam sobie na przyszły tydzień roboty gospodarskie, ponoć trochę grządki zarosły, tak mówi mąż, i kosić znowu trzeba; serdeczności ślę.

Antonino, prawda, jakie to dobre? pewnie czas powtórzyć; u nas zniknęło w sekundzie; pozdrawiam.

Megi, a czy to była zupa "nic"? bo musi być budyń, obojętnie jakiej konsystencji; tak, wanilię też dodałam; to najprawdziwszy Jaś, jedno ze zdjęć sesji, takie sobie teraz robią młodzi rodzice, tylko zastanawiam się, jak on wytrzymał te przebieranki i nie obudził się; pozdrawiam.

Tupaja, ale Ty możesz, chudzina jesteś, nawet całą salaterkę; czosnkowo i pieprznie mówisz? niespotykane raczej u dzieci; pozdrawiam.

Malmys, cała tajemnica tego dania w piankach z białek, bo i jagódkami deser też można posypać, pycha! serdeczności ślę.

Anulko, zobaczyłabyś inne zdjęcia, przeurocze; w takim razie zasadzę się w przyszłym roku na jaśmin, bo tego jeszcze nie próbowałam; hm! więcej przepisów kresowych? o, są takie w zeszyciku Buni, jakaś baba z kopy jaj, ale też inne, oszczędniejsze, poszukam; pozdrawiam serdecznie.

Aniu, babcie gotują dla wnuków pyszności, ja też będę takie gotować; o kolędach już nie chciałam wspominać, ale też są w repertuarze kołysanek; sok wiśniowy zrobiłam, ale cieszy się powodzeniem, pewnie nie dotrwa do zimy; pozdrawiam, Aniu.

Krystynko, zakamuflował się, daje nam czasem popalić, kolki go męczą, ale jest kochany, a stan zakochania nie opuszcza mnie; ja daję spirt, do niektórych idzie czysta wódka, jak każe przepis; pozdrawiam serdecznie.

Witaj, Beato, wiesz, że jesteś moją rówieśnicą? ja nawet o rok starszą, bo zajrzałam do Ciebie, ale bardzo krótko, nadrobię po powrocie w przyszłym tygodniu; krajobrazy ładne, bo Pogórze czaruje, nas też zauroczyło; pozdrawiam serdecznie.

Zofijanno, to prawda; zobaczyłabyś inne zdjęcia Jaśka, co też teraz nie wymyślą, te przebieranki, sceneria, a Jasiek spał, nic mu nie przeszkadzało; serdeczności ślę.

Polanko, koniecznie wypróbuj, bo to doskonały deser; ja tymczasem udaję się na Dolny, uczyć się nowych, łagodnych piosenek; pozdrawiam serdecznie.

Unknown pisze...

Mniam! Zupa nic, smaki z dzieciństwa. Takie "nic", a takie pyszne! Zawsze babcia ją przyrządzała. Babci już nie ma, ale wspomnienie jeszcze pozostało. Tak samo jak wspomnienie jej "babciowania":)
Wnuczek na pewno "babciowanie" doceni po latach i na samo wspomnienie się uśmiechnie, tak jak i ja się się teraz uśmiecham.
I jak tu nie kochać babć?;)

Mażena pisze...

Cóż zmieniają się priorytety, teraz Jasiek najważniejszy to tak jak z ta zupą teraz może stanowić oryginał, kiedyś była zapełnieniem dziury słodyczowej i łasuchowej. Zapomniałam już o niej..

Izydor z Sewilli pisze...

Jaś taki śliczny. Babciuj, babciuj. Trochę zazdroszczę.

Jako dziecko nie lubiłam słodkości. Zupy nic też nie lubiłam. Moi często robili, ale była taka bardziej jak zupa (z budyniem rzadszym) i jedli ze smakiem. Brat uwielbiał. Ja jednak wolałam "męskie" smakołyki, coś konkretnego, a nie takie słodkie i delikatne nic.
Pozdrawiam upalnie

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ziołoludku, chyba wszystkie babcie są najukochańsze; nasz Jasiek już nami rządzi, każe nosić się na rękach, śpiewać; serdeczności ślę.

Mażeno, o, i to bardzo, i nie wiedziałam, że myśli może zaprzątać taka mała istotka, i serce też; pozdrawiam serdecznie.

Owieczko, właściwie to nie lubię zup na słodko, owocowe nie istnieją dla mnie; a "nic" robię na gęsto, raczej jako deser; pozdrawiam serdecznie.

ProstoZkranu pisze...

Zupa nic - myślałam, że po wymienieniu składników będzie przypominać białą maź bez smaku, stąd ta nazwa. Zdziwiłam się końca przygotowywania tej zupy, bo wygląda niesamowicie. Aż chce się jej spróbować.