poniedziałek, 21 lipca 2014

Zakropkowani ...

Kliknijcie, proszę, w ten link, i potupcie nóżką, jak będziecie czytać wpis ...

http://www.youtube.com/watch?v=BL5SzGejkpw

Nie było nas tam dwa lata.
I zatęskniliśmy do klimatów "KROPKI", festwialu piosenki turystycznej w Głuchołazach. Co prawda nie zdążyliśmy na czwartkowe przeglądy, za to cały piątek mieliśmy już dla siebie. Wyruszyliśmy jeszcze w ciemnościach, koło trzeciej nad ranem ... żeby jeszcze gdzieś powędrować, coś zobaczyć.
Na Kopie Biskupiej już byliśmy od strony polskiej, no to przyszła kolej na stronę czeską ... wyruszyliśmy ze Zlatych Hor. I dobrze, bo zawsze gonimy kilometrami, a teraz nasze wędrowanie miało odbywać się bliziutko Głuchołazów, a więc Góry Opawskie, okolice Jesenika ... to aż nadto na dwa dni, bo tylko takim czasem wolnym dysponowaliśmy ...


Niebieski szlak prowadził starym lasem, z dołu dochodziły odgłosy życia, a po drodze mijaliśmy jakieś resztki zabudowań ...


Było bardzo gorąco, w lesie parówka, ani najmarniejszy wietrzyk nie chłodził nas, ale w końcu wyskrobaliśmy się na górę ... na Biskupiej bez zmian, schronisko niedokończone, tylko widoki dookólne piękne, choć nieco przymglone ...





Uciekaliśmy stamtąd szybciej niż przyszliśmy, bo od strony polskiej waliły na górę tabuny kolonistów, młodzieży, mamy przecież wakacje. Jeszcze mieliśmy trochę wolnego czasu, to przejechaliśmy się czeską prowincją, urocze są te małe miejscowości, rozłożone w dolinach, gdzie przebiega obok siebie droga i potok, a po obu stronach zabudowania.
Pojechaliśmy do Jindrzichowic, z mapy wyczytałam, że jest tam piękny pałac w remoncie ... mapa starszawa, to  może już zdążyli odremontować i można zwiedzać ... a jednak nie ...


Jest na czym oko zawiesić, w narożnikach posągi, nawet nie są zniszczone ...



Park, widać, zadbany, stoją tam posągi, jednak z daleka nie można rozpoznać figur ... trochę bliżej ogrodzenia jakby św. Krzysztof ...


Po drugiej stronie drogi przepiękny pomnik, z herbami, scenkami rodzajowymi, figurami w narożnikach, nikt nie zniszczył, nie pochlapał farbą, nie ma żadnych napisów, nie do pojęcia ...






Ileż tu historii, a ja nie potrafię ani słowa opowiedzieć o tym miejscu ... zresztą w każdej mijanej wsi mnóstwo starych, zabytkowych zabudowań, zniszczonych, nikt ich nie remontuje ... figuralne krzyże, gdzie każda postać to majstersztyk kamieniarskiej roboty i dokładności, i dawnego fachu, solidnego ... ludzie snują się leniwie, coś sobie majsterkują przy swoich obejściach, nigdzie nie uświadczysz pośpiechu ... tak lubię, bo wcale nie bawią mnie główne trasy i metropolie ...
Czas wracać do miasteczka po drugiej stronie granicy, trzeba zameldować się na nocleg, rozpakować i jeszcze jakiś posiłek spożyć. Mamy już wypróbowane miejsce, to obiady "U Ludwy", tanio, smacznie, świeżo i szybko ... przez dwa dni przyczepiliśmy się do placków ziemniaczanych po węgiersku, i kompocik ... Głuchołazy radzą sobie ze skutkami powodzi, która nawiedziła ich zupełnie niedawno, w jadłodajni też była woda, a na noclegowej ulicy zabrało most, trzeba objeżdżać ... jeszcze worki  z piaskiem, ślady na ścianach, dokąd sięgała woda ... w parku zdrojowym mały potoczek wyżłobił sobie nowe koryto, głębokie na chłopa, zabrane ścieżki, wypłukane przepusty ...
Tymczasem na scenie już pierwszy zespół, zresztą nasze objawienie, powiew świeżości, młodzi chłopcy ze Śląska bawią się muzyką, słowami, doskonałe zgranie, dośpiewują sobie chórki, a puliczność bawi się ... oto "Albo i nie" ... to oni wnieśli jakby nową energię na deski kropkowej estrady ... oczywiście płytka już towarzyszy nam przez cały czas, i nie nudzi się ją słuchać ... można pokolebać się w rytm reage, wytupać rytm nogą, bo sama podskakuje, posłuchać bluesa, a także zamyślić się ... bo trzeba wsłuchać się w słowa ...


Potem kolejno "Rozdwojenie jaźni" z kontuzjowaną dziewczyną śpiewającą ...


... "Małżeństwo z rozsądku" ...


... "Bieguni" ... byli w majowy weekend w Przemyślu, kiedy to deszcze i zimno wygnały imprezę na miejski rynek, a i publiki nie było za dużo ... a następnym razem kupimy sobie ich płytkę, bo bardzo klimatycznie śpiewają ...


No i gwiazda wieczoru, Grzegorz Turnau, nie umiem robić zdjęć w nocy, dlatego wychodzą takie paskudki ...


Nie podejrzewałam, że pan Turnau jest takim showmenem, i tak potrafi bawić publiczność ... no, nie wiem, pewnie sam był zaskoczony, że publiczność tak śpiewała razem z nim, i nie chcieliśmy go wypuścić ze sceny ... pewnie byłaby tu Kurka, ona zawsze wyszukiwała takie imprezy i przyjeżdżała na muzyczne wieczory, myślałam o niej ... to tutaj słuchałyśmy koncertu Nohavicy, Orkiestry św. Mikołaja ... na Sojce już nie byliśmy, ona tak ... pamiętam jej wpisy ...
I już północ, a my od drugiej na nogach, a od 18-tej na twardych deskach przy scenie, już tyłek bolał, a oczy zamykały się ze zmęczenia ... i wstyd mi, że nie dotrwaliśmy do koncertu "Bohemy" ... ale myślę, że będzie jeszcze niejedna okazja ...


Właściwie to dotrwaliśmy, bo goniła nas ich muzyka aż do samej Banderozy, gdzie spaliśmy ...
Głowa do poduszki i już rano, rzadko mi się to zdarza, a sobota też pełna w atrakcje ... opowiem Wam w następnym wpisie ...


Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, odpoczywajcie w zdrowiu, pa!






14 komentarzy:

zielnik hani pisze...

Kiedyś byłam na koncercie Turnaua na zamku w Świeciu i byłam podobnie jak Ty zaskoczona jego brylowaniem na scenie. Bardzo utkwił mi ten koncert w pamięci, bawiłam się wspaniale:)))

ankaskakanka pisze...

Nigdy nie byłam w Głuchołazach, a tam tyle się dzieje. Fajnie, ze jesteście tak zgodni w miłości do gór i koncertów. Pozdrawiam

Beata Bartoszewicz pisze...

A ja byłam w Głuchołazach wieki temu, to znaczy kilkadziesiąt:) Miałam z 9 lat i pamiętam jak marudziłam, że tam ciągle pod górę się idzie. I tak mi już zostało, że ja lubię po równym. Choć w górach widoki przecudne.Dobrego czasu i pogody sprzyjającej zamierzeniem :) Beata

mania pisze...

Fajny mieliście weekend :)
Marzy mi się, żeby Turnau nagrał kiedyś taki fantastyczny album jak "Pod światło".
Dobrego tygodnia :0

La vie est belle i ja tez pisze...

Zachecilas mnie, aby raz jeszcze wybrac sie w te strony...
Serdecznosci
J.

Unknown pisze...

Oj, ciągną te nasze góry, ciągną:-)))
Uściski serdeczne
Asia

Mażena pisze...

Lubię takie wieczory, dlatego rozumiem, że was ciągnie..
Szlak ciekawy.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Haniu, bo mnie się wydawało, że wielkie gwiazdy są takie niedosięgłe, a to sztuka być popularnym i bawić się razem z ludźmi; na dobrą sprawę to właśnie my, publiczność, decydujemy, kto jest wielki, bo albo podchodzi nam jego muzyka, albo nie; pozdrawiam serdecznie.

Ankoskakanko, to bardzo urokliwe miasteczko na pograniczu czeskim, bardzo nam przypasowało, może dlatego, że innych nie znamy; pozdrawiam serdecznie.

Beata, dopiero kilka lat temu zaczęliśmy odkrywać Dolny Śląsk, w półwieczu życia, niezbyt to pochlebne, ale dopiero teraz możemy mieć życia trochę dla siebie; po górach lubimy chodzić razem z mężem, i najlepiej nam w swoim towarzystwie, bo, być może, nie zdążylibyśmy za grupą, a tak, idziemy własnym tempem, a plany w każdej chwili można korygować; i Tobie dobrego, pozdrawiam serdecznie.

Maniu, a pewnie, bardzo intensywny, bogaty w wrażenia dla ciała i ducha, i co tu dużo mówić, męczący jednak; pozdrawiam serdecznie, Maniu.

Judyto, mam ochotę następnym razem odwiedzić Bardo, była tam moja przyszywana ciocia w klasztorze sióstr sakramentek; utrzymywała kontakt z mamą, mamy już nie ma, i właściwie nie wiem, czy jeszcze żyje; ponoć siostry przeniesiono do Wrocławia; urokliwe są te małe miasteczka, pełne strzelistych wież, a Głuchołazy jakoś tak nam się bardzo spodobały; pozdrawiam Cię serdecznie.

Asiu, bardzo podoba mi się na Dolnym, opolska ziemia, i bardziej na zachód, świat inny od naszego, a gór tyle do wędrowania; pozdrowienia ślę.

Mażeno, to są koncerty, wiele zespołów, łagodna muzyka, warto korzystać; chociaż daleko, ale przy okazji troszkę zobaczymy, i u nas, i po czeskiej stronie; pozdrawiam cieplutko.

Anna Kruczkowska pisze...

Głuchołazy... to już ii do moich Izerów "niedaleko" ;)

wkraj pisze...

No to odwiedziliście moje rodzinne strony. Aż dziw, że nie przeraziła was odległość. Widzę, że dla dobrej nastrojowej muzyki nie ma dla was przeszkód. I na Kopie byliście :) Nie ma roku, bym tam nie wchodził. Im dłużej żyję na Śląsku i zwiedzam kolejne miejsca, tym bardziej uzmysławiam sobie, w jakim to cudnym rejonie przyszło mi spędzić młode lata. Głuchołazy, Pokrzywna, Jarnołtówek - setki razy odwiedzane, najczęściej na rowerze. Góry Opawskie - takie małe a jak urokliwe. Do tego pełne pustych szlaków. Sielanka. Szkoda, że nie wiedziałem o tej imprezie, chętnie bym wziął udział.
Pozdrawiam serdecznie.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ruda, o, tak, a być może, na początku sierpnia uda nam się przelecieć Izerkami ze Stohu do Szklarskiej; pozdrowienia ślę pod Blizbor.

Wkraju, pamiętam Twoje wpisy o Prudniku; nie, odległości nas nie przerażają, choć wymaga to trochę wyrzeczeń, jak choćby opuszczenie ciepłego łóżka tuż po północy, a nie chce się jak licho; bardzo podobają mi się Twoje rodzinne strony, po naszej stronie, i po czeskiej, jakże inne od płd.wschodu; i nie dziwię się, że złapałeś wędrownego bakcyla, mieszkając w tak uroczych stronach; pozdrawiam serdecznie.

Pellegrina pisze...

No i znowu pełna podziwu, że Wam się chce tak daleko jechać i o północy wstawać ale łagodna muzyka kusi i wabi i trudno się jej oprzeć. Górom i maleńkim urokliwym miasteczkom także. Serdeczności.

vinniczek pisze...

Jak byliście na Kopie machałam Wam z Certovych Kameny, Zlatego Chluma i Krizovego Vrcha...

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Chce, Krystyno, chce nieustająco; urokliwe miasteczko, cała okolica, łączymy przyjemne z wędrówkami, jak dla nas - miodzio; pozdrawiam serdecznie.

Vinniczku, a widzieliśmy, widzieliśmy, my też machaliśmy:-) da Bóg, będziemy tam w przyszłym roku, już trochę patrzyłam na mapy; zauroczona okolicą jestem dokumentnie; pozdrawiam serdecznie.