piątek, 30 listopada 2018

Pobieliło ...

Kilka kilometrów na południe od mojego domu "stacjonarnego" zaczyna się zima, a im dalej na południe tym tego śniegu więcej.
Na nizinach jeszcze zielona ruń przebija się przez nikłą warstwę śnieżną, a już sama droga do nas to lustrzana gładź, zajeżdżony zmrożony śnieg.


U nas dalsze przygotowania do zimy.
Rozkopaliśmy kamienny fundament chatki z zewnątrz i od środka, żeby dostać się do rurki z wodą, która w wielkie mrozy zamarzała. No tak, jak nie miała zamarzać, kiedy nie miała żadnej otuliny, do tego przylegała do kamieni. Oprócz tego między podwaliną a kamieniami ziały dziury, przez które ciągnęło do chatki zimne powietrze, owiewając mrozem dodatkowo ową rurkę. Dobrze, że rozkopaliśmy i zobaczyliśmy te niedoróbki. Wełna mineralna i opianowanie  prześwitów powinno wystarczyć.


Przypomniała mi się rada Wkraja o przewodzie grzewczym, który montuje się na rurce. Wyczytaliśmy, że są takowe w castoramie, do tego z promocją:-) Niestety, nie każdy market posiada je w zasobach magazynowych, o czym przekonaliśmy się wyjeżdżając do Przemyśla.


Nie było ich również w innych hurtowniach elektrycznych czy o podobnej branży, tylko na zamówienie.
Dobrze zatem, że mamy łączność ze światem, bo zaraz po powrocie zamówiliśmy sobie sami ów kabel i dziś ma dotrzeć przesyłka.


Po południu trzeba było zabezpieczyć obkopany fundament, żeby mróz nie przedostał się do chatki.
Taki zachód słońca i czyste jak łza niebo wieszczy tylko jedno ... w nocy będzie tęgi mróz.


A i był, wykręciło prawie -15 stopni. Dobrze, że przygotowałam sobie opał, przyniosłam do chatki rozpałkę i polana, więc nie trzeba było od razu wychodzić w ten mróz.


Nie trzeba było, tak się nie da ... a po miski psie ... a Paździoch przyszedł na przekąskę, no i po raz pierwszy zarzuciłam ptakom ziaren słonecznika do karmnika.
W szarości poranka za płotem przeszły sarenki, pewnie na jabłka leżące jeszcze pod jabłoniami. Nie zauważyłabym ich, gdyby nie ciche mruczenie Mimi.
Ponieważ w takie mroźne poranki wstaje różowy świt, wyskoczyłam jeszcze na kilka zdjęć.
Pod Kopystańką i na Kanasinie piękna szadź:-)




Teraz przez okno świeci słońce, ogień buzuje w piecu /jak to mówi Maciej: smog produkuję:-)/, ptactwo kręci się koło karmnika, a ja patrzę na świat i czekam na jakieś ocieplenie. Podobno ma przyjść po niedzieli.


Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, pozostawione słowo, bywajcie w zdrowiu, pa!




18 komentarzy:

Beskidnick pisze...

Ślicznie tam u Was!
Nawet pomimo smogu ;)

Aleksandra I. pisze...

Oj zima stuka w nasze okna i nie tylko. Pięknie to u Ciebie wygląda. Takiego smogu z drewna nie obawiam się, gorzej jak pali się plastyk lub paździerz. Dobrze, że zabezpieczyliście rurkę z woda. Pozdrawiam cieplutko

AgataZinkiewicz pisze...

Ma się ocieplić. Ma. Także trzymajcie sie. Pieknie u was. Mimo trudności losu trzeba od życia czerpać ile się da:-)

Krzysztof Gdula pisze...

Siedzieć przy oknie mając ładne widoki i w pobliżu kominek z palącym się drewnem… Cóż chcieć więcej, zwłaszcza że rurze z wodą ciepło się zrobiło :-)
Zwykłe chwile, ale przecież tak bardzo urokliwe.

Grażyna-M. pisze...

Ogień, ocieplenie, to i mróz nie straszny.
To ostatnie zdjęcie jak kartka na Boże Narodzenie.:)
Pozdrawiam serdecznie

Anonimowy pisze...

O, Huwniki:) byłam w październiku na zlocie motocyklowym w Kalwarii Pacławskiej i pobiegalam troche po okolicznych wioskach, cerkwiach i na Kopystanke. Pięknie bylo:)
Zielonapirania

Pat pisze...

Jak dobrze , że są blogi..Można wpaśc w góry będąc nad morzem:):)
POzdraiwam

Pani pisze...

Czasem zapominam jak wygląda śnieg... a jestem w Polsce...taki region.U Was pięknie i niech tak będzie :))

agatek pisze...

Oooo! Już sopelek lodu masz ? :D

Anonimowy pisze...

pozdrawiam serdecznie,czytam co kilka dni i tak od kilku lat.
Czy w tym roku masz orzesznice? Danka z wwy

Anna Kruczkowska pisze...

Przymroziło u Was nieźle. U nas ledwo -4, choć w dolinach było znacznie zimniej, za to mieliśmy iście huraganowy wiayt. Aż boję się iść do lasu.

wkraj pisze...

Do pełnego obrazu tego mroźnego postu brakuje mi malowanych mrozem liści na oknie. Było by, jak kiedyś. Dzisiaj okna mamy warstwowe, z izolacją. Z jednej strony to dobrze, że ciepło nie ucieka przez szyby, ale jakoś mi zimą brakuje tych mrożonych kwiatów i chuchania na szybę, by zobaczyć, co za oknem. -15°C to już ładny mrozik, u nas najwięcej było -8°C. Widoki za oknem wspaniałe.
Ciepło pozdrawiam.

Barbara G pisze...

Ale masz piękne widoki z okna ...,ale życie tam takie łatwe nie jest.., pozdr.

Ania pisze...

U nas tylko - 8 w nocy, a śniegu ani grama. Zima trochę zwleka z atakiem. My też siedzimy przy piecu i podziwiamy cudne zachody słońca. Tak pięknych widoków Kopystańki i innych gór, jakie Wy macie, próżno tu szukać - cóż, to niziny. Ptaków jeszcze nie karmię, nie chcę ich rozpieszczać. Czekam na śnieg, by uruchomić karmnik. Uściski !

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Maciej, z lekka zimowo; jaki smog? kilka domów na pagórze:-) jechaliśmy do Przemyśla, mróz cisnął z góry, tam dopiero był smog, a zdawało się, że to sina mgła; pozdrawiam.

Ola, mrozem nas docisnęło zdrowo, -17 kolejnej nocy; rurka z przypiętym kablem, do tego osłona z gąbki, otulona wełną mineralną, mróz nie dobierze się, a może nam dane będzie spokojnie przeżyć ten ciężki czas; pozdrawiam.

Agata, dziś już znośnie, rankiem zerknęłam na temperaturę, -4 to już można przeżyć, i wiatr zmienił kierunek na zachodni niosąc to ocieplenie; za oknem mamy swoisty spektakl natury, jelenie, sarny, no i wilki:-) pozdrawiam.

Krzysztof, wczoraj wypatrzyliśmy 4 wilki, dziś goniły się po łące jelenie, potem sarny; widać jakiś szalej tam rośnie:-) kominek pracuje, pachnie dymem bukowym na zewnątrz, daje miłe ciepło; ciężko pracowaliśmy przy tym wykopie, żeby dostać się do rurek; ja na zewnątrz, bo troszkę mniejszej postury jestem niż mąż, więc mniejszy dół trzeba było kopać, ale ile grzebania pod fundamentem, żeby dostać się rury, rączki bolały:-) dziś robota skończona, cieplej ... wiesz, chyba robota nas lubi:-) pozdrawiam.

Grażyna-M, wiatr zmienił kierunek na zachodni, przyniósł ocieplenie, a było już zeszłej nocy -17; dobrze, że ociepliliśmy ten przemarzający kawałek, może będzie nam dane spokojnie zimę przeżyć; to kościółek w Huwnikach, zbudowany z rodzimego fliszu karpackiego; ładnie wygląda w tej dolinie Wiaru; pozdrawiam.

Zielonapirania, bywamy na tych zlotach tak przy okazji niedzielnych odwiedzin kościoła; dużo Was tam przyjeżdża, naszych znajomych też; w tym roku słyszeliśmy tylko odgłosy silników motorów z drogi poniżej, zza lasu; to znak, że zaczyna się sezon, albo kończy:-) pozdrawiam.

Pat Loyal, nie myśl sobie, ja też tak wędruję ... po innych górach, krajach, nad morze też zaglądam:-) pozdrawiam.

Pani, to dziwne zjawisko, zima zaczęła się w południowym pasie; niezbyt dużo śniegu, ale zawsze pobielone; za to na drodze horror, lustro; mróz zmroził śnieg, chwilę poleży, Wiar pod krą, sporo stopni na minusie było; pozdrawiam.

Agatek, bo ja mam prywatną hodowlę sopelków:-) w dzień słońce wytapia, spływa kropla po kropli, przymraża i ozdoba coraz dłuższa, nawet sikorki podczepiają się i spijają wodę, świetnie to wygląda; pozdrawiam.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Danka, chyba chodziło Ci o popielice, bo tylko takie mieszkają w naszej chatce:-) o, tak, hałasowały na poddaszu całe lato i jesień, teraz śpią do wiosny; widywałam je w chatce, w łazience, potem po kominie wbiegały przez małą dziurkę na poddasze; dzięki za wierne czytanie bloga; pozdrawiam.

Ania, w następną noc więcej mrozu wykręciło, -17 stopni, za to dziś już -4, bo wiatr zawiał z Waszych stron:-) w lesie niebezpiecznie, bo spadają gałęzie podczas wichury; pozdrawiam.

Wkraju, na poddaszu mamy pojedynczą szybę, tam śpimy, a mróz maluje wzory z pary naszych oddechów:-) w jedną noc -15, w następną -17, dziś jest przyjemnie, rankiem tylko -4, a w tej chwili świeci słońce, tylko ptaki uwijają się w karmniku; pozdrawiam.

Basia, tak, czasami siedzę z książką na kolanach i wcale nie czytam, tylko patrzę i patrzę:-) a kto powiedział, że będzie łatwo? łatwo nie, ale pięknie:-) pozdrawiam.

Ania, mrozy to przy piecu najlepiej spędzać, poprzedniej nocy -17 było:-) moje psy za bardzo nie chcą wychodzić, poszaleją na śniegu, pobiegają i do domu w piernaty; złamałam się przy tych mrozach, sypnęłam do karmnika, żal mi się zrobiło sikorek, kowalików i dzwońców, szukających jedzenia, teraz cieplej, a skoro zaczęłam karmić, to trzeba mi kontynuować; pozdrawiam.

Stanisław Kucharzyk pisze...

Dziękuję za piękne, zimowe widoczki przez okno Waszej chatki :-)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Staszek, a proszę bardzo:-) zza okna zimowy świat lepiej wygląda, zwłaszcza gdy duje wschodnim wiatrem; dziś znowu wiosennie, zamroź puszcza, za to błoto jak licho, a psy jak diabły; na herbatkę zapraszam nieustająco; pozdrawiam.