niedziela, 14 lipca 2013

Czy jelonki lubią wiśnie?

Pewnie tak.
Bo podszedł taki jeden pod samą chatkę i połamał, poobgryzał prawie wszystkie gałązki, razem z owocami.


Dobrze, że główny pień nie jest zniszczony, te połamane gałązki obetnę sekatorem i odbiją na wiosnę.
Fala opadów dotarła i do nas, zrobiło się zimno, ale to nic strasznego.
Zapaliliśmy w piecu, psy osuszyły sie ... i patrzyliśmy sobie na świat przez okno.




Zaskoczyła mnie tylko grządka z zielonym groszkiem, jakiś gryzoń zjadł prawie wszystkie strąki, zostało ze trzy, i parę nadgryzionych, a tak sobie pomyślałam tydzień temu, żeby jeszcze odrobinę dojrzał ... i spóźniłam się.


Mój bardzo "odważny" pies Amik znowu został w nocy ciężko przestraszony, tym razem przez popielicę ... zobaczyłam tylko jej ogonek, przemykający pod ścianą ... spał całą noc pod oknem, bo przecież tam, koło jego legowiska, przebiegła popielica.


Mąż wrócił ze szkolenia przy okazji "zlotu" pszczelarzy, zaśmiewając się do rozpuku ...
Pan prowadzący przedstawia panią,  która zajmuje się matkami pszczelimi:
- A to nasza pani od unasienniania matek pszczelich.
Pani spłoniła się bardzo:
- Pan mnie przecenia, unasienniają trutnie, ja tylko je znakuję!


Przy okazji odwiedzin u babci zahaczyliśmy o las, po 20 minutach wyszliśmy z takimi łupami, przy okazji zjechałam do błotnistego rowu w sandałach ... będzie jutro pierwszy w tym roku sosik grzybowy.


Pozdrawiam Was serdecznie i ciepło, dziękuję za odwiedziny, udanego tygodnia, pa!



21 komentarzy:

mania pisze...

U nas też deszczowo, zaszpachlowane ściany nie wyschły i remont się przeciąga.
Mój pies tez jest "odważny", przerażają go ludzie o lasce i o kulach.
Dobrego tygodnia Marysiu :)

Kamphora (EcoGypsy) pisze...

Ale zbiory!!! Och jak mnie do Polski ciągnie... :)

pozdrawiam

Anonimowy pisze...

pozdrowienia po prostu slę:):)

artambrozja pisze...

Mario u mnie już po deszczach - mam nadzieje :)
Ja dzięki sarenkom straciłam wszystkie róże !!! Obżarły mi pąki tuz przed rozkwitem...
pięknie u Ciebie :)
buziaki :**

Aleksandra Stolarczyk pisze...

Ciekawe czy u nas tez grzybowo? Sprawdzamy jutro- narobiłaś mi smaka!:)

Go i Rado Barłowscy pisze...

A my się samolubnie z deszczu cieszymy, licząc, że się wypada teraz, a kiedy wreszcie będziemy mogli zjechać do UchoDyni pogoda nas będzie rozpieszczać - planów dużo a czas jakoś się kurczy...

Anegdotka pszczelarska rewelacyjna, uśmialiśmy się setnie!

Pzdr.

Anonimowy pisze...

Marysiu ,tu masz linka do tego czuwania ,trzeba się zapisać
http://magnaliadei.pl/

a 17.07. w Polańczyku jest Msza z modlitwą o uzdrowienie
a co do jelonków ,to właśnie dlatego boję sie sadzić drzewka koło domu ,bo nie ma ogrodzenia a podobno u nas pod Przemyślem buszują ostro i obgryzają , a mnie się marzy ...Rumunia ... :)
pozdrawiam
AniaA

Unknown pisze...

Jelonki i sarny lubią wszystko!:-))) Nasze zżarły Cioci cały szczaw, obgryzły niedokładnie zabezpieczoną brzózkę, wciągnęły wszystkie truskawki ( nie zjedlismy ani jednej! ), a szpaki załatwiły czereśnie. Ale nie żałujemy im. Bo piękne są!
Usciski
Asia

Ania pisze...

Marysiu, nie lubię w czasie wakacji deszczu, ale zdaję sobie sprawę jak bardzo jest potrzebny więc nie narzekam:) Może i u mnie po opadach będą w lesie grzyby:) Twoje zbiory udane:) Pozdrawiam cieplutko. Ania

ankaskakanka pisze...

U mnie mało pada, ale jest chłodniej. Dla mnie ok pogoda. Ciekawe, czy tutaj są grzyby. Pozdrawiam

Magda Spokostanka pisze...

Do naszego domu jakoś sarny nie podchodzą, ale nasze własne bestie rogate zjadły już wszystkie młode drzewka. Stare drzewa sobie dają radę.
Śmiesznie to wygląda, jak objedzone czereśniami (spadami) kozy, wypluwają pestki, jakąś godzinę później. Gadasz sobie kulturalnie z kozą, a tu puk puk, lecą pestki:)
Uściski!

Kama pisze...

Jak zwykle piękne fotografie, które sprawiają, że raz dwa jestem w tym lesie, czuję zapach sosiku grzybowego... ach!

Natalia z Wonnego Wzgórza pisze...

Po upałach i trochę deszczowego krajobrazu się przyda, nam troszkę kapusty jakiś zając podjadł, ale na szczęście odrobinę dla nas zostawił.

Iza pisze...

Jak zwykle wiele pięknej przyrody u Ciebie :) Wspaniałe grzyby, aż zazdroszczę bo ja wróciłam tylko z paroma sztukami :) Pozdrawiam serdecznie :)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Maniu, Twój remont krótki, mój poszedł w miesiące, ale jeden i drugi utrudnia życie jak licho; odważne te nasze psiaki, Amik czasami ucieka przed rozzłoszczonym trzmielem, ale bardzo nie lubi mężczyzn, kobiety i dzieci tak, mam wrażenie, że to jakiś facet go skrzywdził, może maltretował, może droczył się z nim; pozdrawiam serdecznie.

Kamphoro, musisz załatwić swoje sprawy na obczyźnie, a tu już masz przystań, prędko zleci; pozdrowienia ślę.

Loyal, a dziękować, dziękować, i ja pozdrawiam serdecznie.

Artambrozjo, polewa nas jeszcze, i to całkiem solidnie; myślałam, że nie podejdą tak blisko domu, ale im nic nie przeszkadza, kiedyś nawet dziki zryły nam ziemię tuż przed wejściem do chatki; pozdrawiam serdecznie.

Olqo, pewnie grzybki dopiszą, bo wszędzie polało mocno, a sosik pyszny był, bo go już nie ma; nie wszystkie grzybki zdrowe były, część poszło na zaszczepienie gleby; serdeczności ślę.

Go i Rado, bo tak ma być, od wtorku bodajże wraca lato, cobyście tylko zdążyli, bo to już połowa lipca; pozdrawiam Was.

AniuA, dziękuję za link; no tak, jeśli działka nieogrodzona, to wejdą wszędzie; jedź, Aniu, do Rumunii, spełniaj marzenia, też chcemy jesienią jeszcze tam pojechać, bo nas zauroczyła dokumentnie; serdeczności ślę.

Asiu, truskawki zjadły? do nas przychodziły jednej zimy na jemiołę, którą ścinaliśmy razem z gałęziami, niby
niedobra, a ze smakiem zjadały; w tym roku nie będzie owoców, jabłonie odpoczywają, a śliwek prawie wcale, za to winogrona obfite; te przy chatce też dla ptaków i popielic; serdeczności ślę.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Aniu, deszcz potrzebny, całe wakacje pomagaliśmy rodzicom w polu i na łące, w upalne dni patrzyliśmy z utęsknieniem w niebo, może chmura idzie i popada, a my odpoczniemy w tym czasie, pośpimy; w czasie sianokosów czy żniw mama złościła się na nas, że chcemy deszczu, siano trzeba zebrać, i zboże; grzybki będą na pewno, wszędzie są; obfitych zbiorów, Aniu, pozdrawiam serdecznie.

Aniu J., jeszcze nas polewa z tego odsuwającego się frontu, już jutro ma być lepiej; musisz pojechać do las, może chociaż kurki będą; serdeczności ślę.

Magdo, bo kozy to są kozy, nic się przed nimi nie uchowa, tak mówi mój sąsiad powyższy; tak się zastanawiam, jak one wypluwają te pestki, przednim aparatem gębowym, czy może jakoś inaczej? nie znam kozich zwyczajów, widziałam tylko, jak sypią bobkami; gadam tylko z psami, z kozami też można?
serdeczności posyłam nad Drawę.

Kama, sosik z leśnych grzybów nie ma równych w smaku, pieczarki niech się chowają; kilka grzybków ususzyłam, już pachnie nimi w domu; pozdrawiam cieplutko.

Natalio, jak mu zasmakowała kapusta, to na tych kilku się nie skończy, u mnie jakieś "robocki" gryzą dziury w liściach, zające nie podchodzą, bo grządki ogrodzone; pozdrawiam.

Iza, trochę grzybów wyrzuciłam, bo robaczne, na sosik wystarczyło, a kilka ususzyłam, ładnie pachną w kuchni; serdeczności ślę.

wkraj pisze...

Jak widać na zdjęciach i taka pogoda ma swój urok, trzeba tylko umieć go dostrzec i się nim cieszyć.
Pozdrawiam.

Magda Spokostanka pisze...

Paszczą wypluwają oczywiście.
Jak przychodzi czas przeżuwania.
No pewnie, że można z kozą gadać i z kurą też. Niestety one mnie o wiele lepiej rozumieją niż ja je.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Wkraju, przy takiej pogodzie jest leniwie, można poczytać, poleżeć, podrzemać, i popatrzeć przez okno, ciesząc się ciepłem pieca i tym, że nie trzeba wychodzić na zewnątrz, w tę pluchę; pozdrawiam serdecznie.

Magdo, a wiesz, nie wiedziałam, że one też przeżuwają, myślałam, że tylko krowy; nić porozumienia łączy mnie i z Guciem, i z psami, chociaż w dzieciństwie zawsze jakaś kura była obłaskawiona i łaziła za nami; serdeczności ślę.

Pellegrina pisze...

Przestałam się już przejmować, że muszę dzielić się plonami z tubylcami, byle były na czterech nogach. Gorsze te na dwóch, co bardziej zniszczą niż zjedzą. A opady to dla mnie usprawiedliwienie do nicnierobienia, czas do odpoczynku bez wyrzutów sumienia. Pozdrawiam Mario, mam nadzieję, że już po remontach

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Krystyno, zawsze dziwi mnie, że dookoła każdy ma pole, a przychodzi na cudze, nie chce się pracować na swoim czy co? mojej bratowej wycięli kiedyś kapustę, mnie wyciągnęli marchewkę, a to wszystko na wsi; zwierzęta, wiadomo, przychodzą jak na swoje, im wolno, jak nie ogrodzisz, wejdą i zjedzą; o tak, deszczyk jest dobry, nawet leżakowanie się zdarzy; na dole po remontach, jeszcze tylko młodzież na górze coś tam skrobie, ale to już poza mną; nie, no jeszcze belkę na kominek musimy obrobić i zamontować, ale to już zbytek, można i później; serdeczności ślę do zachodniej krainy.