środa, 4 marca 2015

Są już wszędzie ... na Siedlisku ...

Jamninka płynie wzdłuż drogi, wiodącej przez wysiedlone, dawne wsie, po których pozostała tylko nazwa ... Jamna Górna, Jamna Dolna, Trójca. Wygląda raczej jak wartki, górski potok, który jednak przy wielkiej wodzie pokazuje swoją siłę ... kręci, podbiera brzegi, aż w końcu zagraża drodze.
Wtedy przyjeżdża koparka, ryje nowe koryto, buduje nasypy i kieruje tam wody kapryśnej Jamninki ... do następnego razu.

Zatrzymaliśmy się przy takim miejscu.
Za nasypem szumi potok, a obok sączy się mniejszy, przegrodzony tamą z patyków. Obeszliśmy wokół utworzony zalew, wiele drzew precyzyjnie przyciętych spadło tam, gdzie chciały bobry, jedno jednak runęło na drogę ...


Słońce przygrzewało, sikorki dzwoniły nieprzytomnie w wiosennych zalotach, a my podziwialiśmy dzieła bobrów ...





Jeszcze trochę, a zazłoci się wokół od rozkwitłych kaczeńców, one lubią takie podmokłe rozlewiska, a już u podnóża ruin fortalicjum w Jamnie Dolnej będzie ich całe mnóstwo.
Poranki ostatnio nieco przymglone, ale potem wypogadza się w miarę i można ruszyć w teren.


Pisałam o Siedlisku ostatnio, przy okazji wpisu o Nowych Sadach ... tym razem pojechaliśmy zobaczyć, co też tam w trawie piszczy ... Żwirowa droga zakrążyła i zostawiła z tyłu średniowieczne grodzisko, a my wspinaliśmy się do góry ...


 Ogromne połacie łąk zagospodarowane, ogrodzone i już nawet pasa się owieczki ... nawet ule stoją w zaciszu krzaków ... wprawne oko pszczelarza wszystko wypatrzy.Mimo, że całość ogrodzona żerdziami, na to jeszcze siatka, to i tak wszędzie zryte przez dziki ... jakoś przedostają się do środka.
Wiele pustych domów, niektóre w ruinie, kilka zadbanych ...




Tak sobie myślę, że są jeszcze miejsca oddalone od zgiełku świata, gdzie można kupić siedlisko do remontu ... trzeba tylko szukać, być cierpliwym, nie zrażać się szybko i być nastawionym na ogrom pracy, no i finanse ... To akuratnie miejsce to jest takie "na końcu świata", droga kończy się przy lesie, a dalej ciągną się ogromne przestrzenie leśne kalwaryjskiego wzgórza, i gdzieś w pobliżu jest granica z Ukrainą. O, tutaj też mieszkalibyśmy ...


Przyjazna pogoda końca zeszłego tygodnia pozwoliła na różne prace, sąsiad wycinał zakrzaczenia, wypalał je od razu, a zachodni wiatr niósł przyjemny zapach dymu. Zajrzałam na grządki, posadzony jesienią czosnek już wypuszcza zielone kiełki, jeśli ziemia obeschnie, posadzę zielony groszek, w zeszłym roku był całkiem niezły plon.


Już wczoraj deszcz przegonił mnie z ogrodu, gdzie przycinałam krzaki, teraz znowu pada, więc poodpoczywam sobie trochę, bo i zimno, i nieprzyjemnie się zrobiło.

Na Pogórzu kleszcze już atakują, pewnie siedzą w wyschłej trawie, zdejmowałam je z psów.


Pozdrawiam wszystkich serdecznie, dziękuję za miłe odwiedziny, bywajcie w zdrowiu, pa!


22 komentarze:

Anna Kruczkowska pisze...

Bobrza praca od zawsze mnie fascynowała. Niesamowicie pracowite zwierzątka.

jolanda pisze...

Marysiu - urokliwe te opuszczone chałupinki :)
Na Mazurach też było wczoraj zimno, arktyczny wiatr ... a dzisiaj śnieg. Tyle prac ogrodowych czeka, ale jeszcze sobie poczeka.
Serdecznie ściskam

Beata Bartoszewicz pisze...

Świat, który zniknął i dalej znika. Dawniej wysiedlenia przymusowe, a dziś starzy umierają, a młodzi sami się wysiedlają do miastowego życia...
A tam na końcu świata widoki, zapachy, cisza przerywana śpiewem ptaków. Życie zgodne z rytmem przyrody.

Uściski, Mario ślę :)

Pellegrina pisze...

Tak chciałoby się żeby ratować te urokliwe chałupki, drewniane, pobielane, w pięknych miejscach, może umieszczanie ich na blogach kogoś zanęci. To tytaniczna praca ale jaka nagroda (po latach).
U nas bobry ostatnio odpuściły, a szkoda, bo lubiłam te szumy na ich tamach. Ale zalewało łąki i mniemam, że chłopi jakoś interweniowali, mam nadzieję, że perswazyjnie.
Już kleszcze? O zgrozo! Uściski

claire pisze...

Kleszcze? :((( Muszę kupić Fiprex dla suczki, dziękuję za ostrzeżenie...
Szkoda tych drewnianych domów są takie piękne!
Bardzo lubię bobry, tu na Mazowszu tak samo - bobry pracują i dziki ryją, u nas w W-wie też jest stado, tzn jedno koło nas, ale w ogóle sporo jest, bo W-wa jest otoczona lasami i to towarzystwo u nas nawet przychodziło pod pub ( na kajzerki od pijaków).

Grey Wolf pisze...

Z kleszczami trzeba się zaprzyjażnić ;)..mi ze zbiorów udała się tylko fasola tyczna i parę ogórków, resztę wszystko łania zjadła :)

grazyna pisze...

Kleszcze? ojojoj!
tez przemowily do mnie te domki, takie ladne tereny..szkoda,ze niszczeja, moze ktos sie odwazy i powroca do zycia. Pozdrawiam Mario!

Iza pisze...

Ech, i już kleszcze... Szybko ;] Pozdrawiam serdecznie :)

Mażena pisze...

Słoneczka mi brak! pięknie tam u Ciebie chciałoby się powiedzieć jak zwykle ale za każdym razem jest inaczej..:)

mania pisze...

Maryniu, przedwiosnie pokazujesz a u nas zima jeszcze nie odpuszcza, wczoraj była prawdziwa zamieć śnieżna! Urokliwe te drewniane domeczki, oby znalazły czułych opiekunów
Pozdrawiam serdecznie

Unknown pisze...

Na naszej Wąskiej też są. Tamy jak się patrzy! A ja jestem w sumie szczęsliwa, ze nie mamy jednak stawu przy domu...
Uściski
Asia
P.S. Zawsze mnie serce boli na widok niechcianych domów, które kiedys były schronieniem.

Zofijanna pisze...

Do domków nikt już nie przyjedzie - do Rzeszowa wyjechali- za pracą i lepszym bytem....
A nie dostrzegłaś czasem mnie na tej Ukrainie ?
Żartuję, ale byłam tam niedawno i to tuż, tuż.
Kłopot wielki z tymi bobrami - niszczą drzewa w pobliżu rzeki- także owocowe....., u Was nikt im nie przeszkadza to dokazują..
Ściskam mocno - Marysiu

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Ruda, chciałabym takiego osobnika zobaczyć w naturze, ponoć są bardzo ostrożne; pozdrawiam.

Jolanda, smutne, zarośnięte obejścia, czy doczekają nowych właścicieli? w zeszłym roku bardzo śpieszyłam z pracami grządkowymi, nic to nie dało, ziemia musi być ogrzana do wysiewu; pozdrawiam.

Beata, mijam wiele domów, gdzie widywałam czasami siedzących na przyzbie staruszków, teraz nie ma nikogo, a domy idą w rozsypkę; "na końcu świata" i potrzeby życiowe o wiele mniejsze, tam nic nie wymusza posiadania więcej i więcej, wiem to po sobie; serdeczności ślę.

Krystynko, zasiedliły każdy potok, obserwujemy ogryzione pnie, jak tłuczemy się po terenie, wystarczy rzut oka, oho! są!; zeszłoroczne oberwanie chmury spowodowało zniszczenie ich tam, niewyobrażalne ilości patyków spłynęło na drogi, koparkami je usuwali; to ładne miejsce z domami, na grzbiecie wzgórza, przy lesie, ale pracy ogrom; pozdrawiam.

Claire, sama byłam zdziwiona, że tak wcześnie ruszyły kleszcze do ataku, ale co, śniegu nie ma, to można, po zimie wygłodniałe; rozmnożyły się te stada dzików, skoro już do miast wędrują, nie chciałabym spotkać ich na swojej drodze; pozdrawiam.

Grey, prawdę mówiąc, nie wierzę za bardzo w te wcierane kropelki dla psów, moje psy zawsze przynosiły kleszcze, mimo lekarstwa; a tanie to one nie są; więc zazwyczaj wybieram je z psiej sierści; mam grządki ogrodzone siatką leśną, i łania też wskoczyła do środka i wyżarła wszystkie buraki ćwikłowe, do sztuki; pozdrawiam.

Grażyna, tak, kleszcze, wcześnie ruszyły, prawda? nie widzę dobrej przyszłości dla domków, chyba, że kogoś ujmie okolica i na letnisko je przysposobi; pozdrawiam.

Iza, właśnie, szybko, ale tak jest co roku, a ja do nich przyzwyczajona jestem; pozdrawiam i ja serdecznie.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Mażena, a dziś niespodzianka, piękne słońce od rana, choć chłodno; pewnie skończę wycinać krzaki; brak słońca działa przygnębiająco, zanikają odruchy aktywności organizmu, prawda:-) pozdrawiam.

Maniu, u nas w mieście, tylko lekko postraszyło, ale mąż wrócił z Pogórza z przysypanym autem; domki chyba nie znajdą opiekunów, wielka szkoda; pozdrawiam.

Asia, bajora robią się solidne, kiedy bobry zagrodzą potok, namakają drogi, trochę szkodzą te stworzenia; tak, młodzi wyjechali szczęścia szukać w świecie, starzy odeszli, szkoda, a kiedyś te domy żyły; pozdrawiam.

Zofijanno, tak to teraz wygląda; u mnie w domu rodzinnym, też został tylko brat z żoną, dziewczyny wyjechały do stolicy, osiedliły się tam; blisko byłaś na Ukrainie? a gdzie przekraczałaś granicę, w Medyce czy Krościenku? pozdrawiam.

Dorota pisze...

Chciałabym pospacerować teraz po takich wioskach, gołe drzewa obnażają całą prawdę o ich losach. A było tam jakieś siedlisko do sprzedania? Bób też już można siać :)

Grey Wolf pisze...

Po psikaniu trochę mniej kleszczy ale są..dałem cynk o chatkach, jedna osoba poszukuje to może się zainteresuje :)..Dorota- bób i groszek, marchewkę można siać ;)

Barbara G pisze...

Piękne są zamglone poranki i te domy opuszczone z bogatą historią, choć życie tam może łatwe nie być.., pozdrawiam

Zofijanna pisze...

Blisko Marysiu, blisko - Przemyśl widać było......
Napiszę o tym - mam nadzieję..

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Dorota, miejsce do spacerów, ba, nawet do wędrówek pierwszorzędne; zapuścilismy się kiedyś w tamte rejony od strony pustelni Magdaleny, dawnego "horodyszcza",niby wszystko blisko, a teren bardzo wymagający i dziki; być może jest coś do sprzedania, ale tabliczek nie było, pewnie trzeba zainteresować się dogłębniej tematem, popytać u gospodarza, który zamieszkuje jedyny dom; ludzie tam nie docierają za bardzo; pozdrawiam.

Grey, czytałam dużo dobrego o olejku herbacianym, w tym roku spróbuję; trzeba pojechać, popytać, samemu zobaczyć, a nuż coś z tego wyjdzie? tereny wręcz "survivalowe"; gdybyśmy wiedzieli o nich ponad 10 lat temu, to kto wie? będę siać, tylko że bób u mnie coś nie za bardzo rośnie; pozdrawiam.

Basiu, mgła towarzyszy nam bardzo często, albo jesteśmy w chmurze, bo wioseczka wysoko położona; ja wiem, czy ciężkie życie? wszystko zależy od punktu siedzenia:-) ja zawsze mam na uwadze zimę, ale mieszka tam jeden gospodarz, więc muszą odśnieżać; pozdrawiam serdecznie.

Zofijanko, moja znajoma była niedawno też bliziutko granicy, opowiadała mi; czyżbyś też odwiedzała cerkiewki przygraniczne i pokazową kozią fermę? wróciła zauroczona serami; pozdrawiam serdecznie.

Loona pisze...

Rozmarzyłąm się patrząc na zdjęcia. Tak, wiem, na co dzień nie jest tak kolorowo i łatwo jakby mogło się wydawać ... ale takie miejsca robią na mnie niesamowite wrażenie.

Pozdrawiam serdecznie :)))

Grażyna-M pisze...

Z bobrami i ich działalnością się nie spotkałam - u nas daleko do wody.
I znowu coś zobaczyłam po swojemu. :) W jednym z drzew obgryzionych przez bobry widać... rysunek twarzy, z wąsami. :)
U nas niedawno nawet śnieżyce były. Ale marcowo - rano śnieg, po południu słońce i śladu po śniegu nie było.
Serdeczności :)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Loona, to jedne z ostatnich miejsc, gdzie nie dotarli jeszcze turyści, ale może nie szukają takich miejsc; żyjąc tam od zawsze mieszkańcom wcale nie wydaje się, że ciężko, dla nich to normalne życie; to nam ciągle trzeba więcej i więcej; pozdrawiam.

Grażyno-M. zobaczyłaś twarz z wąsami, pewnie średniowiecznego woja; wyobraźnia Twoja mnie zaskakuje, ale rzeczywiście coś w tym jest; jeszcze mrozi, ale dni cudne; pozdrawiam.