Ale sobie naplanowałam, nasionek kupiłam i co? Żabami rzucało, śniegiem też, a temperatura raczej zimowa niż majowa, dobrze, że piec w chacie i można było ogrzać się. Po drodze mijamy drzewa porośnięte bluszczem, wyglądają imponująco, nawet w zimie:
za chwilkę wyjazd z lasu i zazwyczaj rozciąga się piękna panorama, a w sobotę było tak....
,... leje, lasy dymią...
,... wierzchołki zahaczają o chmury...
....a dalszych pasm górskich nawet nie widać zza ściany deszczu.
,.. i coś białego na trawie, majowy śnieg.
Ponieważ przywieźliśmy na przyczepce połówkę kręga betonowego na dostawkę do studni, więc trzeba było go zdjąć i zaturlać do studni. Pomyślałam sobie, e, co tam , połówka, pójdzie jak z płatka. Niestety, krąg ani drgnął i trzeba było starym sposobem: przywiązać do śliwki, delikatnie odjechać i z górki do studni...
Przed dołożeniem kręgu studnia była prawie na równi z ziemią...
,.. teraz chyba wystarczy, trzeba okleić zaprawą spoinę, poczekać z rok, ąż osiądzie ziemia i można obrabiać.
A wody nazbierało się w niej trzy kręgi, na nasze potrzeby wystarczy w zupełności.
Leje jak z cebra, zimno, nic, tylko popołudniowe "drzemoty" przy deszczu bębniącym o dach, książka działa bardzo usypiająco, samym wieczorem wyszłam z psami na spacer i żeby pstryknąć parę zdjęć, chociaż z deszczem:
Drogą płyną w dól strumienie wody....
,.. z lasów dymi...
,... leje, kapie, siąpi, mży...
Moje botaniczne tulipanki, mam nadzieję, że rozlezą się po trawie, jak po stepie.....
,... i działeczka, wszystko już wzeszło, zielsko też zaczyna rosnąć.
W nocy przestało lać i ranek, chociaż pochmurny i zimny, obiecywał przebłyski słońca...
Wiejska droga w dół, w dolinę...
,.. chmury wiszą tuż nad wierzchołkami ...
......w oddali pagóry Ukrainy.
Widok spod kalwaryjskich lip...
Wieża widokowa, na którą można się wspiąć i podziwiać widoki z większej wysokości, nie byliśmy tam jeszcze...
Słońce kładzie się plamami na zielonym lesie...
No jakże mógłby być wpis bez zdjęcia Kopystańki...
A pod klasztorem braciszkowie ułożyli płot, z kamieni, pniaków, a dla ozdoby koło od wozu.
Wiar przybrał, płyt na przejeździe nie widać, ale my tam jeździmy prawie na pamięć, gorzej, jak kiedyś woda je zabierze ...
Na chatce "totem", ptaki budują w nim gniazda, czasami trawa wystaje znad rogów..
,.. winogrona już ruszyły...
,... a, tak mi się pstryknęło.
Oczywiście zadymić trzeba, przypiec coś.
Z tyłu chatki, pod dachem, było dużo miejsca, zrobiliśmy tam składzik na podręczne narzędzia, które przedtem przechowywaliśmy w domu, a teraz będzie tam malutka łazieneczka.
W chatce główne miejsce zajmuje kredens, który był prawie w każdym domu. Został oszlifowany z farby, dodane drewniane dekory i pomalowany na "drewno"....
,.... a na gwozdku pod schodami wiszą sobie Jaś i Małgosia, bardzo słoneczna i uśmiechnięta para.
I znowu trzeba było zbierać sie do domu, /ale szybciutko wracam tam, bo jest dużo pracy/, niebo oczyściło się z chmur.....
a w oddali, na łące pasą się konie, cudny widok ...
Może będzie już ciepło?
Dziękuję, że zaglądacie do mnie, komentujecie, pozdrawiam serdecznie.
22 komentarze:
Wiesz Marysiu, czasami takie deszczowe dni z książką przy ciepłym piecu są niezbędnie potrzebne. U nas w sobotę było nieźle, nawet wzięłam się za koszenie, niestety nie skończyłam pod wieczór zaczęło lać i lało do niedzieli rana, a niedziela o dziwo zrobiła się piękna. Twoja grządeczka nieźle zazieleniona, cebulki i inne smakowitości. W takiej chatce kredens musi być, a ten jest urokliwy, a tam z lewej, czyżbym dostrzegła fragmencik gitary? Kto grywa na tym instrumencie? Widoki choć zamglone i zapłakane deszczem, równie piękne jak w słońcu. Lubię czasami powłóczyć się po Jaworzynach kiedy deszcz i góry dymią, mgły ścielą się niczym ocean u ich stóp. O przetaczaniu kręgów, też wiem to i owo, jeden kiedyś nam uciekł, a jako, że u nas pochyło mało sąsiadowi nie wpadł do chałupy :)
Tak, Jolu, to wystaje kawałek gitary, mąż gra, a ja mu przygrywam najprostsze kawałki. Czasami mamy taki śpiewający wieczór, z kantyczkami, bo słów zbytnio nie pamięta się. Już wyobrażam sobie, jak ten krąg leciał do sąsiada, to potężna masa, prawie nie do zatrzymania. Mgły i deszcze są fajne na łazęgi, w gumiaczkach i pelerynie, a jak robią dobrze na cerę.
Wracam szybciutko na Pogórze, bo pogoda się poprawiła, pozdrawiam serdecznie, pa.
Ooo, takie parujące lasy, mgła ścieląca się w dolinach, to moje ukochane klimaty! Poproszę o dużą paczkę deszczu, super expres priorytet!
Kredens ciepły, wpisał się pięknie w atmosferę domu.
I wszystko wokoło, jak pisałam przed chwilą u Jolinki, bezpieczne, spokojne z głębokim oddechem.
Pozdrawiam z trzeszczącej suszy
Magdo, gdybym wiedziała, że w sobotę u Ciebie nie pada, poprosiłabym PŁanetnika z chmur /widziałam go/, żeby poszybował nad Drawę, Ty byłabyś zadowolona, a nam nie nalałoby do wykopu pod domem. Zawsze wydaje mi się, że jak u nas leje, to i wszędzie, a to nieprawda. Pozdrawiam serdecznie, deszczów obfitych na ususzoną ziemię życzę, pa, Magdo.
Heh. Deszcz w pięknym miejscu też jest piękny!
Serdeczności!
Czyli ta okropna pogoda, która u nas była do czwartku, powędrowała na wschód. Nie zazdroszczę. Jakie macie piękne widoki. Ta droga do wsi cudna, chciałabym się taką przejść, choćby teraz. Moje wakacje na Południowym Wschodzie stoją pod znakiem zapytania, niestety. Taki kredens stał u mojej babci, teraz stoi w czyjejś piwnicy, ludzie nie znają wartości takich przedmiotów. Pozdrawiam z coraz bardziej gorącego Dolnego Śląska ( bliżej Ziemi Lubuskiej).
Oj tak, w sobotę było w Krośnie tak zimno, że wyprowadzałam psa w rękawiczkach :( Na szczęście dziś piekne słońce i temperatura bardziej ludzka.
Pozdrawiam,
Mania
Tak, pogoda zepsuła nam humor i weekendowe plany. Dziś już troszkę lepiej, słoneczko świeci ale jeszcze nie grzeje, chociaz pracując można nawet się spocić hihihi. Wieżę widokową znam, za żadne skarby nie wylazłabym nawet na pierwszy stopień. Tuż za nią przepaść....
A :mój" kredens stoi jeszcze w starym domu teściowej..jakoś muszę ją przekonać, że nie potrzebnie. Pozdrawiamy.
Mario "dymiące" lasy przecudne. Od razu przychoodzą mi na myśl obrazy z mojego najlepszego urlopu. Chociaż pogoda też była w kratkę to są to jedne z moich najlepszych wspomnień.
ach i to czyste, rześkie i wilgotne powietrze.
Taką droga do wsi chętnie pospacerowałabym w wolny dzień.
Sobota i u mnie od 17-tej pod znkaiem deszczu. Wczoraj rano juz było pogodnie i słonecznie chociaż chłodno. Za to dziś poprostu upał - słońce świeci jak szalone, aż ciężko w takie wiosenne dni być w pracy, ale pocieszam się, że do soboty coraz bliżej :-)
pozdrawiam serdecznie
I tak właśnie maj nas wszystkich powitał ! Śniegiem !!! Lecz mówią, że już jesteśmy po wczesnych trzech ogrodnikach !!!! I niech tak będzie ! Dość mrozów i śniegów !!! A kysz!!! A u Ciebie ni śniegi ni deszcze nie przesłaniają piękna jakim się otaczasz ! :)Pozdrawiam ! S.
Mario, pięknie i rześko u Was :). Kolor młodej trawy i zapach ziemi po deszczu wylewają się dziś z Twego posta. Cudnie :).
Pod wieżą widokową byliśmy nie raz, ale zawsze zamknięte na głucho, a do klasztoru po klucznika nie wracaliśmy, bo 'może następnym razem' ;). Widok spod wieży zresztą też niczego sobie ;).
Kredens piękny, stał taki u mojego Dziadka, pomalowany na biało, ale zaginął gdzieś w odmętach czasu.
Ściskam mocno i zazdroszczę częstych odwiedzin Pogórza [a może ciągłych powrotów?] :)
Prawie czuję zapach zroszonej deszczem ziemi... U nas sucho straszliwie. Nasionka z trudem kiełkują mimo podlewania dwa razy dziennie. Oj ciężko ogrodnikowi z pogodą dogodzić...
Bardzo przytulnie u Ciebie, a kredens śliczny!
Ach, jakie kojące są Twoje zdjęcia... U nas upały, a ja w gorączce - tysiąc spraw do załatwienia, czasu mało, niepotrzebne nerwy....
Ech, miło popatrzeć na góry w oddali, na kłębiące się chmury, na Twój zieleniejący ogródek ;-)) Można u Was "naładować akumulatory" i odetchnąć głęboko ;-)
Ściskam czule!
Marysiu droga, piękny ten kredens i dużo pracy pewnie kosztował. Mój M na słowo kredens ma już uczulenie bo ja już dwa usiłowałam odrestaurować i sie nie dało,za bardzo były zjedzone i zbutwiałe. Znów mam jeden na oku ;). Temat studni przerabialiśmy w zeszłym roku.
Pozdrawiam cieplutko
Anula z Chaty
Mario,pracy macie po lokcie ale jet efekt ktory bardzo cieszy. Studnia bedzie , ze hej!
Znajac Twoje zamilowanie do kamieni zapewne ozdobisz ja pieknie.
Fajnie u Ciebie a Jas z Malgosia, rewelacja!!! Jak wszystko:)
Pozdrawiam
A u nas od dwoch dni 30C i wilgoc, padam na paszcze z oglupienia pogodowego:)))
ja juz wiem ,ze macie juz słoneczko tak jak ja :))
A, co na prowincji nie ma lekko , ale ile stysfakcji daje ta ziemia i przyroda , ile siły...:) Pięknie się u was robi ..a my w tym roku dopiero będziemy zaczynać..Pozdrawiam i zapraszam do mnie na spacer po skansenie
Maryjko! Zamilkłaś nagle i niespodziewanie.
Martwimy się!!!
Pzdr.
Myślałam,że mieszkacie tu na stałe .A jak z kradzieżami?Macie włamy?
Go i Rado, i przy ciepłym piecu, pa.
Ankoskakanko, wakacji będzie jeszcze dużo, kiedyś odwiedzisz południowy wschód.
Maniu, a kubraczek ubrałaś Florkowi? mój jeszcze jest kudłaty, pozdrawiam.
Weszynosko, zdążyłam się już trochę opalić przy robocie, a ramiona wręcz mnie piekły. Też mam obawy przed wieżą, a kredensik wydobądź, zanim spłonie, pa.
CzarnyKocie, jak się przygotuje człowiek do łazęgi w deszczu, to nic nie straszne. Teraz zaczynają kwitnąć głogi i jarzębiny, ciężki, słodki i odurzający zapach, zwłaszcza po deszczu. A ta droga daje bardzo przyjemne doznania, widokowe.
Pozdrawiam serdecznie, dziś leje.
Sunnivo, chyba już chłody minęły, mam nadzieję. Serdeczności ślę.
Podkarpacka Aniu, a teraz jest jeszcze bardziej zielono, już zboża falują na polach. Chyba dobrze, że wieża zamknięta, bo szaleńców niemało chodzi po świecie, co to im życie niemiłe. Ja teraz już jestem na Pogórzu, pozdrawiam serdecznie i ciepło.
Asiu i Wojtku, po kilku dniach upału ziemia też wyschła na wiór, ale dziś polewa. Zdobyliśmy dziś fajny stół, blat zniszczony, do wymiany, pokażę kiedyś.
Pozdrowienia serdeczne ślę.
Inkwizycjo, gdzie Cię niesie, kiedy u nas tak ładnie? I nie denerwuj się, wszystko się ułoży, zobaczysz, serdeczności.
Anulko, trzeba było trochę powojować ze szlifierką, trochę ręcznie i już. A na dziurki po kornikach nie zwracam uwagi, też są, pozdrawiam serdecznie, pa.
Go i Rado, wróciłam, ale zaraz znowu znikam, a tam nie dociera żaden sygnał, z komórką łażę po łące za sadem i szukam sygnału, a chciałabym, żeby internet tam chodził, eh! Serdeczności, pa.
Joasxo, ja teraz prawie na stałe, nie ma włamów, ni kradzieży, pozdrawiam.
Prześlij komentarz