środa, 19 listopada 2014

Co znaleźliśmy w starym parku ...

A wiedzieliśmy, że coś znajdziemy!
Czasami nasze drogi z Pogórza do domu wiodły obok widniejących z drogi, starych, ogromnych drzew, a w porze bezlistnej prześwitywały szare mury. Przez kilka lat nie było sposobności, żeby zatrzymać się ... a to ciągnęliśmy za sobą przyczepkę z drzewem, albo psy jechały z nami, albo po prostu jechaliśmy inną, dalszą drogą.
W tą niedzielę przypomnieliśmy sobie w ostatniej chwili, że przecież mieliśmy od dawna tu zajechać ... psy zostaną zamknięte w aucie, a my obejrzymy sobie, co też tu zostało ... Otoczenie bardzo nieciekawe, jakieś składy z resztkami drzewa, zabudowania, baraki po gminnej spółdzielni pewnie, za to z przodu całkiem ładny stadion,
Wjechaliśmy spokojnie na teren parku, a za drzewami ukazała się bryła dosyć dużego budynku ...


Tak, to pałac w Rokietnicy. Smutny, z zabitymi otworami okiennymi, ale widać, że ktoś poczynił starania, aby nie rozpadł się do reszty ... nowy dach, rynny, zabezpieczone drzwi, wysoko, na wieżyczce twarze, jakby maski ...



Dobra rokietnickie stanowiły kiedyś całość z kluczem krasiczyńskim, jednak kiedy wielkość rodu Krasickich zaczęła podupadać, spadkobierca po śmierci Ludwiki z Mniszchów Potockiej, Michał, sprzedał oba klucze Jerzemu Pinińskiemu, stolnikowi żytomierskiemu. Nie miała szczęścia ta posiadłość, nigdy nie była siedzibą rodową, odziedziczył ją syn stolnika, Kajetan, obciążoną licznymi zapisami testamentowymi. W latach 30-stych XVIII Kajetan Piniński zaczął budowę tegoż pałacu, niezbyt okazałą, ale wytworniejszą od sąsiednich, podupadłych majątków ...


Budowę dokończył jego bratanek, ale nie zamieszkał tu ... zamienił pałac na inne dobra, grzymałowskie, ze swoim szwagrem ... zresztą szwagier Karol Nikorowicz popełnił samobójstwo, a wdowa sprzedała majątek rodzinie Dembowskich.


I znowu pałac pełnił tylko rolę ozdobną, odbywały sie tu większe przyjęcia czy bale, a Dembowski- syn wybrał na siedzibę pobliskie Kosienice, mniejsze i łatwiejsze w utrzymaniu.
W 1903 roku posiadłość kupił Czesław Świerzawski, który to gruntownie pałac przebudował ...


Z drugiej strony, wschodniej, na szczycie ustawione tarcze herbowe ...na jednej trzy miecze i trzy gwiazdy - to Trzywdar, herb żony Świerzawskiego, a na drugiej okrąg przecięty listwą ... wg herbarza to koło młyńskie z żelazcem w środku jak do mielenia, to herb Paprzyca, należący do Świerzawskich, zwany inaczej Kuszuba...

Widok pałacu z okresu międzywojennego arch,pryw. E.Jakubas
Pałac służył rodzinie Świerzawskich tylko przez 4 lata, został sprzedany Kazimierzowi Lubomirskiemu, po dwóch latach Józefowi Romerowi. Ten z kolei część majątku sprzedał na parcelację, a pałac z resztą ziemi kupił hr. Bogusław Cieński. W obliczu zbliżającej się I wojny światowej i on zdecydował się sprzedać majątek na parcelację, kupiła go od niego spółka siedmiu Żydów z Pruchnika ...


Los pałacu zdawał się być przesądzony, niszczał nieużywany, w 1915 roku trafił go pocisk armatni, wystrzelony z przedpola bitwy o twierdzę Przemyśl ... spłonęła część dachu i kilka pomieszczeń ...
W 1917 roku posiadłość nabył Eustach Uznański, pochodzący z Poronina ... pałac został wyremontowany, jednak liczna rodzina i kilkoro krewnych, pomieszkujących w pałacu, kryzys gospodarczy nie pozwoliły na wysoki standard wykończenia ...
Po śmierci Eustachego majątek popadł w kłopoty finansowe, bank ustanowił specjalny zarząd, nie było mowy o dalszym remoncie.
Podczas II wojny światowej pałac był siedzibą organizacji podziemnych związanych z AK, przewijali się tu nie tylko działacze, ale i konfidenci ... po napadzie na browar w Nienadowej, potem pobliską mleczarnię, Niemcy wzięli odwet ... w towarzystwie własowców spacyfikowali najpierw Kaszyce, potem Rokietnicę ... z pałacu śmierć poniosło pięciu Uznańskich ...


Zabijali bez litości dzieci, starców, kobiety, strzelali nawet do zwierząt ... byli pijani ...
Uznańscy zostali wysiedleni z dworu ...
Po wojnie splądrowany pałac służył najpierw jako gimnazjum, potem jako siedziba władz gromadzkich, służby zdrowia, pomieszkiwała tam dawna służba, osoby prywatne ... pałac niszczał coraz bardziej, dewastowany przez kolejnych użytkowników. Aż w 1984 roku na czele władz gminnych stanął stanął jeden z mieszkańców, żywo zainteresowany historią regionu ... zabezpieczono budynek przed dalszym niszczeniem i wystawiono do sprzedaży ... znalazł się kupiec, poczynił również prace zabezpieczające, ale jak to zwykle bywa, zabrakło pieniędzy ... i znowu pałac w Rokietnicy jest wystawiony do sprzedaży  ... czy to jakieś fatum ciąży nad tym miejscem?


A my wróciliśmy do samochodu, psy grzecznie czekały na nas ................ tak, tylko pas bezpieczeństwa przy fotelu pasażera obcięty równiutko zębami Amika ... jak nożyczkami ...
czy się zaplątał, czy to z rozpaczy, że go zostawiliśmy ...


Pozostając w klimatach listopadowych, niepodległościowych, podczytuję o wojnie domowej w Rosji, o kształtującej się nowej Polsce, o walczących armiach "białej " i "czerwonej", o Wranglu, Denikinie, Kołczaku, o kozakach przeprawiających się na koniach przez Tarak,  przewija się stary film "Doktor Żywago" z młodziutkim Omarem Sharifem, a w sercu gra "duszoszczipatielnaja"pieśn, śpiewana przez Żannę Biczewską, a także przez naszą Lubelską Federację Bardów ...

 

Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, trzymajcie się ciepło, pa!

Korzystałam z oficjalnego serwisu informacyjnego gminy Rokietnica i opracowania p. Zuzanny Masłyki.

18 komentarzy:

Mażena pisze...

"Silny" ten Pałac, myślę, że jeszcze trafi we właściwe ręce i będzie cieszył kolejnego właściciela. Niesamowite losy, wygląda jak dobra lokata, bo zawsze był nabywca.
Posłuchałam...
A psiaki, no cóż tęskniły chyba ?

mania pisze...

Oby wreszcie pałac trafił w dobre ręce!
Amik ma ostre ząbki, skoro poradził sobie z pasem :)
Pozdrawiam serdecznie

BasiaW pisze...

Piękna budowla, mogłaby spełniać wiele funkcji. Niestety powojenne lata wycisnęły okrutne piętno na skarbach narodowych...

Marchevka pisze...

Burzliwe dzieje pałacu od samego początku. Taki on... niedopasowany. Może w końcu trafi na dobrego właściciela? Oby, bo szkoda takiego obiektu na zmarnowanie.

Pozdrawiam :)

jolanda pisze...

Może to takie miejsce, że nikt długo miejsca w nim nie zagrzeje? Albo wreszcie ktoś trafi się z dużą forsą i wielką miłością do miejsca ...
Szkoda, żeby marniał dalej.
Uściski

Olga Jawor pisze...

Przez Rokietnicę przejeżdżaliśmy tylko raz, w drodze do rolnika po ziemniaki(człowiek wciaz w pospiechu, zaaferowaniu przegapia mnóstwo interesujących rzeczy). I niestety, niczego wtedy nie wypatrzyłam, a jak widać pałąc jest wart obejrzenia i poczytania o jego burzliwych dziejach.
Ileż ludzi tam mieszkało, działało, swoje marzenia lokowało. A jakby nikogo nie było...Została stara, odrapana budowla, która jest jak wyrzut sumienia dla włodarzy i konserwatorów zabytków. Czy jeszcze kiedyś zalśni pełnym blaskiem...?
Pozdrawiam Cię ciepło, Marysiu!:-))

Magda Spokostanka pisze...

Zniszczenia nie zgasiły w nim piękna. Wielka szkoda, że pasjonaci nie mają kasy, a ci co ją mają nie interesują się takimi miejscami ...
Nasz Piątek był kiedyś zamknięty w samochodzie przez ok. 10 min. Zdązył odgryźć pas i obłupić ze skóry jedno siedzenie. Musiał się spieszyć:)
Pozdrowienia!

Beata Bartoszewicz pisze...

Mario Miła, i znów za Tobą poszłam odkrywać nowe frapujące historie, choć smutne. Taki los wielu pięknych dawnych domostw polskich. Może teraz pałac będzie miała szczęście iść w dobre ręce?

Widać obie jesteśmy w podobnym klimacie czytelniczy :) ja czytam książkę - wydanie z 1928 roku "Dwaj Marszałkowie" i podglądam jak to Marszałek Piłsudski o wolną Polskę najpierw się bił, a potem pilnował by jej nie przetracić.
Serdeczności śle, Beata

Magda D. pisze...

Czy jest możliwość wejścia do tego pałacu, np. przez piwnicę?

Natalia z Wonnego Wzgórza pisze...

Cudowny pałac, uwielbiam takie opuszczone miejsca z historią. Piosenka jedna z moich ulubionych.

Inkwizycja pisze...

Wiele już przeszedł ten pałac, przyszedł chyba czas, by karta się odwróciła. Trochę szczęścia, miłości i pieniędzy mu trzeba. Jak nam wszystkim ;)
Ściskam ;)

t pisze...

Przepiękny pałac!
Bardzo lubię takie miejsce, nieco na uboczu i zapomniane.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Mażeno, tak też i było, najczęściej stanowił zastaw pod coraz to nowe kredyty, rozsprzedawany po kawałku; też mi się wydaje, że Amik zatęsknił, ale nie było nas "tylko" z 15 minut; pozdrawiam serdecznie.

Maniu, jak to mawia nasz kolega "czarno to widzę", pałac wystawiony do sprzedaży od dobrych kilku lat, trzeba mieć dużą kasę i opiekę państwa.a tu nie widać tego; Pas był odcięty równiutko, i tylko zaśliniony, po tym poznaliśmy, że to jego robota; serdeczności ślę.

Basiu, spaskudzili otoczenie bez reszty, obudowując na tzw. resztówkach paskudnymi budynkami spółdzielni; szkoda mi takich miejsc, zdewastowanych do ostatka, maszkarony wysoko się ino ostały, niedosięgnione przez wandali; pozdrawiam serdecznie.

Marchevko, zastanawialiśmy się z mężem nad tym, że państwo dawno powinno oddać takie opuszczone obiekty chętnym zainteresowanym, a do tego majętnym, żeby nie dopuścić do zupełnej ruiny, a mądrzy ludzie wiedzieliby, co z tym zrobić, tak za symboliczną złotówkę; a tutaj nawet właściciele nie chcą pałacu; pozdrawiam serdecznie.

Jolando, trudno dziś o majętnych właścicieli, i w dodatku pasjonatów; zazwyczaj potrzeby finansowe przerastają ich dobre chęci; serdeczności ślę.

Ola, tak sobie myślałam, że pojechałaś po te ziemniaki do ich zagłębia, bo tutaj ziemniaki sadzą, skoro tylko śniegi zejdą, pod agrowłókninę, z wiosną całe pola bieleją; my przejeżdżaliśmy wielokrotnie, dopiero teraz nadarzyła się sposobność, i odrobina czasu; w tym rejonie praktycznie w każdej miejscowości był jakiś majątek ziemski z siedzibą, jednym poszczęściło się bardziej, innym mniej, taki np > Boratyn, restauracja i hotel chyba, Więckowice - mieszka prywatny właściciel, wymieniać by jeszcze, ale mam nadzieję, że w końcu ktoś zobaczy w nim potencjał; serdeczności ślę za San.

Magda, no właśnie, ci, którym zależy, nie mają dutków, a bez dutków ani rusz, i to wielkich; pewnie jak byśmy zostali tam dłużej, to nie skończyłoby się tylko na jednym pasie, no! z tej strony Amika jeszcze nie poznaliśmy; pozdrowienia serdeczne ślę.

Beata, spaskudzili otoczenie wokół marnymi budowlami na resztówce, nawet pewnie jakiś wypasiony mocno biznesmen nie skusi się, zbuduje nowy; teren nieogrodzony, kto chce, wchodzi, zupełna samowola, całe szczęście, że do środka wejść nie można, bo wypatroszyliby do końca; sięgam często do rocznika Płomyka z lat 20-stych, tam na bieżąco są opisywane różne zdarzenia, które znamy z historii, bardzo ciekawa kopalnia wiedzy, jak chociażby rozbieranie nowowybudowanej przez Rosjan cerkwi, jako symbolu zaborów, o śmierci Sienkiewicz, Reymonta ...; pozdrawiam cieplutko.

Magda, nie próbowaliśmy tam wchodzić, wszystko jakby zabezpieczone przed wejściem, a piwnice są, jakaś studnia obok; gdzieś napotkałam zdjęcia stanu obecnego, w trakcie remontu, właściwie to nic ciekawego; pozdrawiam serdecznie.

Natalio, to tak, jak my; "Atamana" słuchamy i w innych wykonaniach, przeważnie rosyjskich, z odpowiednim podkładem filmowym; pozdrawiam.

Inkwi, święte słowa, a może fatum w końcu odwróci się i uratują pałac? chciałabym; pozdrowienia ślę.

T, na pewno w okolicy kryje się jeszcze trochę takich miejsc, nie zdążyliśmy wszędzie dotrzeć, a region ciekawy, bogaty w historię; pozdrawiam serdecznie.

Anthony's Garden pisze...

Piękny pałac, ciekawa historia, śliczne miejsce. Miło, że się dzielisz z nami tą wyprawą :) Pozdrawiam serdecznie

Adelka pisze...

Po obejrzeniu zdjęć zamilkłam na chwilę... Cóż za piękno! Ileż impresji nasuwa się na myśl. A jedna najważniejsza. cudze chwalicie...

Anonimowy pisze...

marysiu, gdzie mozna kupic taki plomyk? ewa.

Magda D. pisze...

Nie cierpię, gdy takie miejsca niszczeją, z chęcią bym je sfotografowała.

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

A.Garden, trochę smutna historia tego pałacu; właściwie w każdej mijanej miejscowości stoi pałac w starym parku, ale innym poszczęściło się, są odnowione, mieści się tam jakaś szkoła albo urząd, a ten nic, od wieków jak zaczarowany; pozdrawiam.

Adelinko, sama lekko zamilkłam na widok tych niezniszczonych ozdób, herbów, a potem także, kiedy zaczęłam szukać coś o jego historii; pozdrawiam serdecznie.

Ewa, ten rocznik Płomyka dostaliśmy od babci męża, razem z pamiętnikiem, z wpisami koleżanek, kolegów, żołnierzy, którzy szli na wojnę bolszewicką; nie wiem, może w jakimś antykwariacie? pozdrowienia ślę.

Magda, po prostu szkoda, żeby pałac zniknął z powierzchni ziemi z powodu zaniedbań; ale na to potrzebna wielka kasa, sama wiesz; pozdrawiam serdecznie.