W necie jest przemnóstwo przepisów, jak przygotować ten aromatyczny dodatek ...
Ja swoje skórki obrałam dokładnie z białej warstwy, pomoczyłam, ugotowałam, zmieniając 2 razy wodę, a potem skroiłam w cienkie paseczki, inaczej niż zwykle, bo przedtem szły w kostkę ...
W syropie smażyłam dwa dni, po godzinie i odstawiałam, żeby napiły się dokładnie syropu, jak konfitury ... potem wcisnęłam soku z 1 cytryny, ponoć nie będą się wtedy scukrzać ... tak wyczytałam w mądrych poradach ...
Resztkę syropu wylałam na wierzch tych smakowitości, nakrętka i do lodówki.
Jeden słoik otwieram już w przyszłym tygodniu, wyobrażacie sobie pączki z białym lukrem i zawijasikiem ze skórki pomarańczowej na wierzchu?
Znawcy w temacie powiadają, że gdyby taki specjał zalać alkoholem wysokoprocentowym, to po odstaniu byłaby doskonała pomarańczówka:-)
Jako, że stan ostrego zakochania nie mija i "babciuję" na całego, ślę Wam uśmiechy razem z Jaśkiem.
Do tego serdeczne pozdrowienia i podziękowania za odwiedziny, dobre słowa, do miłego, pa!
27 komentarzy:
Ciekawy pomysł na konfiturę ze skórek z pomarańczy. Wnusio jest uroczy. Wyściskaj go mocno.
Nie wiem co słodsze - skórki czy Jasiek :)))
Uściski, B
Stan ostrego zakochania nie mija, wiem to po sobie, pierwsza wnuczka to bylo ciagle dziwienie sie, ze tak jest, taka milosc niewytlumaczalnie wielka i bezgraniczna, potrafilam leciec na leb na szyje z And do Caracas (700km), bo Paola byla chora.
A teraz trzecia wnuczka zawladnela moim sercem absolutnie...mam moje wnuczki jednak bardzo daleko i to nie jest dobre...
a te skorki wygladaja tak smacznie, ja sie boje chemikalii ktore sie je nasacza...robie podobne konfitury w Andach z pomarancz z mego osobistego drzewka ogrodowego ,
Przemily Twoj Jasko i nie dziwie sie,ze jestes zakochana babcia!
sciskam Cie serdecznie
Aniu, skórek pomarańczowych wystarczy na długo, bo są tak intensywne w smaku i zapachu, że tylko niewielki dodatek potrzeba; Jaśko uściskany; pozdrawiam.
Beata, bez wątpienia Jasiek:-) skórki bardziej pachnące; serdeczności ślę.
Grażyna, zaznaję tej miłości też z niejakim zdziwieniem, inna niż do własnych dzieci, może cierpliwa bardziej, spokojna, a uśmiech przeznaczony tylko dla mnie rankiem rozświetla cały dzień; dlatego pomarańcze parzy się, szoruje, potem moczy i zmienia wodę po kilkukrotnym gotowaniu, może to pomaga na wypłukanie środków zabezpieczających; mam nadzieję, że nie przenikają do wnętrza skórki czy całego owocu; bo też skąd wziąć u nas niepryskane pomarańcze, chyba, że przywieźć sobie lub zamówić; a w Andach to drzewko owocuje na okrągło? pozdrawiam serdecznie.
jakie ma niebieskie oczy:)))
Co tam skórki. Jaśko to dopiero cukiereczek.
Jasiek jest uroczy, więc Twoja miłość jest jak najbardziej na miejscu...a pomarańczowe paski też fajne!
Kiedyś robiłyśmy skórki z mamą. Teraz już nam się nie chce. Kupujemy gotowe. Ale czasem mam ochotę zrobić takie domowe. Są bardziej pachnące. :) Tylko robiłyśmy duże kawałki, bo potem wycinało się z nich różne kształty do zdobienia np. mazurków.
No tak, babcie są do kochania i do rozpieszczania. :) Eeeech... zazdroszczę dzieciom, które mają takie fajne babcie...
Serdeczności :)
Mario, tak praktycznie caly rok, jakkolwiek jest czas kiedy jest ich duzo, potem jakby mniej ,ale zawsze jakies pomaranczki sa, na drzewie rownoczesnie bywaja pomarancze dojrzale, mniej dojrzale, zielone i kwiatki....
Ależ wnusiu uroczy. Mnie własnie przysłano zdjęcie bratanicy - trzylatki- i tak bardzo zatęskniłam...
Jasiek to moje ulubione imię! Cudo i słodycz sama. :-) A możesz Kochana Mario napisać więcej o tym syropie? Czy to tylko cukier czy jakieś inne tajemne składniki? Bo ja kiedyś robiłam i nie wyszło mi to tak pysznie. Ale przepis miałam inny bez tego moczenia i gotowania. A te wyglądają na mięsiste i intensywnie pachnące. z góry dzięki i pozdrowień mooooc
Jasiek podobny do Babci, tak mi się zdaje.......
Czy te oczy mogą kłamać !!! Śliczne!!!
Nie robię skorek, ale uwielbiam je na pączku lub w ciescie!
Ależ pyszności będą u Ciebie Marysiu, na zakończenie karnawału!
Serdecznie ściskam Babcię i wnusia.
Ale Ci pomocnik rośnie! Do zjadania pączków oczywiście;-)
Jaś przeuroczy, przesłodki, buziaki wysyłam :)) Pomysł na skórki świetny. Pozdrawiam :)
Smakowity ten dzisiejszy post :)
Miłej niedzieli
Usmiech Jasia - fantastyczny! pewnie mu smacznie pachniało!
Mało piekę bo nie przepadam za słodkim ale na Jasia mogłabym patrzeć i patrzeć. Stan ostrego zakochania nie mija bo to miłość czuła i bez kresu. Moje wnusie już duże i za daleko do porannych uśmiechów ale w sercu zawsze i na zawsze. I na zdjęciach którymi obwieszona kuchnia babcina.
Oooo, jaki duży kawaler! Smaka mi Maryniu narobiłaś, serniczek z taką skórką - mmmm.... to by była poezja!
Serdeczności :)
Klarka, jak dwa bławatki, ciekawe czy mu się zmienią potem? pozdrawiam.
Owieczko, no przecież; zrobił się teraz przytulaśny bardzo; pozdrawiam.
Grażyno-M, właściwie to nie kupuję, a właśnie robię; oglądałam Makłowicza, jak pokazywał skórki z ćwiartek owoców zdjęte, zwijane w rulonik i smażone w syropie, a potem sprzedawane na straganach turystom; ładnie to wyglądało; a tak, do rozpieszczania i kochania jak najbardziej; serdeczności ślę.
Basiu, Jasiek dał nam trochę popalić, jak był malutki, miał kolki, był płaczliwy, bał się kąpieli, a teraz taki fajny maluch z niego wyrósł; 12 zapachnie pomarańczą, i smażonymi pączkami, u Ciebie już róże karnawałowe; pozdrawiam.
Grażyno, wyobrażam sobie, że mają również inny, lepszy smak od tych importowanych; tak jak smakowały mi brzoskwinie z Czarnogóry, gdzie do nich tym marketowym; drzewko z kwiatami, małymi owockami i dojrzałymi, to musi być widok; pozdrawiam.
Ruda, skąd się bierze tyle tkliwości w sercu dla tych słodkich, małych istot; pozdrawiam.
Polanko, syrop to 1 szklanka wody, 1 szklanka cukru, i nie martw się, że jest za rzadki, bo w trakcie smażenia wyparuje; to początkowe moczenie i gotowanie pozbawia skórkę goryczki, odbywa się oczywiście tylko w wodzie; a co da nam sok z cytryny, to dopiero się okaże, może rzeczywiście nie scukrzą się; powodzenia w przygotowaniu konfoturki, pozdrawiam Was.
Zofijanko, oj, chyba nie, ja mam oczy zielone i zołzowaty charakter, jak śmieje się mąż, więc Jasiek do mnie niepodobny:-) pozdrawiam.
Ślinka cieknie na samą myśl. Przygotowanie wygląda na dosyć pracochłonne, ale na długie zimowe wieczory to dobre zajęcie, w końcu zapach pomarańczy jest poprawiaczem humour :)
Amelio, właśnie przygotowałam je z myślą o pączkach, żeby były w miarę świeże; i nadziewane kremem też będą, oprócz marmolady z róży; dzięki i pozdrawiam.
Staszek, o! to pomocnik do wszystkiego; pozdrawiam serdecznie.
A.Garden, to mój pierwszy wnuk, inne uczucia, wrażenia niż przy własnych dzieciach; oprócz pączków skórki wykorzystam do wielu ciast, bo wyszły naprawdę dobre; pozdrawiam.
Wkraju, dopiero będzie smakowity, kiedy usmażę pączki; chociaż nie, Jaśko taki całuśny, że ani pączki go nie przebiją; pozdrawiam.
Mażena, uroku dodają mu te dwa pierwsze ząbki; no i widzisz! babka zakręcona na całego; pozdrowienia ślę.
Krystynka, mam to szczęście, że Jaśko tylko piętro wyżej mieszka, więc tup! tup! po schodach i już jest u nas, ale zdjęcie na komodzie stoi; zdaję sobie sprawę, że w rodzinach różnie bywa, młodzi się rozchodzą, zabraniają potem dziadkom kontaktów z dzieckiem, niepojęte to dla mnie rzeczy, i okrutne; serdeczności ślę.
Maniu, Jaśko rośnie, ma już DWA zęby; sernik też mam w planie, ale dawkuję słodkości, coby za bardzo nie "rozbyć" się, jak mawiali w "Konopielce; ślę pozdrowienia;
Ja też niedawno przerobiłem resztki po zjedzonych owocach - czekają w słoikach na dokładki do ciast. Nie znałem tylko patentu z sokiem cytrynowym :-)
Kordian
Dorota, troszkę czasu zajmuje, najwięcej obieranie skórek z białych części, a potem krojenie, reszta robi się sama, ale warto; a zapach w domu taki przedświąteczny się robi; za to wystarczy tego specjału na rok; pozdrawiam.
Kordian, sama nie znałam, ale w necie jest rada na wszystko, a z czasem zobaczymy, czy skuteczna; być może sok z cytryny zadziała czarodziejsko i skórki nie scukrzą się; a jak się zbryla, to też damy im radę; pozdrawiam.
Dziękuję Mario... będziemy działać :-)
Super wnuczek! Ja też lubię skórki pomarańczowe i cytrynowe albo limonkowe ale nie robię bo boję się pestycydów i wszelkich oprysków. Z drugiej strony jednak Twoja metoda z odmoczeniem i gotowaniem jest chyba przekonujaca. W każdym razie zastanowię się nad tym :))
Powodzenia, Polanko.
Claire, też mi się tak wydaje, że odlewanie wody pozbawia skórki tej substancji, która je zabezpiecza na czas transportu; a oprysków nie wyeliminujemy z naszego życia, bo teraz chyba wszystko jest pryskane, bo nie urośnie; spróbuj, swoje zawsze lepsze od tych z pólki sklepowej; pozdrawiam.
Prześlij komentarz