Nad łąkami kołujące drapole, to chyba przyleciały już orliki krzykliwe. Na południowej wystawie słońce pięknie operuje, wytopione stoki nad drogą.
Niepięknie jeździ się teraz przez Pogórze. Jak wspominałam, budują gazociąg Hermanowice-Strachocina, wszędzie wielkie pojazdy, zablokowane drogi, błoto powyciągane na asfalt, ogólnie niemiło, nawet patrzeć niemiło na rozoraną ziemię.
Cerkiew w Kotowie cieszy oko nowymi detalami. Jednak prace remontowe powoli postępują ... bania cerkiewna pokryta nowym gontem, w oknach witrażowe szybki, tylko drzwi niepiękne, jak z marketu, może to tylko tymczasowo.
Kiedy porówna się stan sprzed kilkunastu lat, to postęp jest ogromny ...
Oprócz tego pięknie zagospodarowane budynki popegierowskie, w innych trwa remont, niezwykłe miejsce zagubione wśród lasów Pogórza Przemyskiego. Tylko kapliczka w pobliżu cerkwi chyba dokona żywota, bo jakoś nikt nie zainteresował się tym obiektem, a szkoda! Ściany spękane, tynk odpadł, z roku na rok chyli się coraz bardziej ku upadkowi ...
Okolica zasypana śniegiem, na białych przestrzeniach krzyżują się tropy różnych zwierząt. Wytapia się powoli na słońcu, nocne mrozy wstrzymują jednak cały proces.
Ruszyliśmy dalej, w słońcu ... blask bił od śniegu, aż oczy bolały. Za Kuźminą skręciliśmy w kierunku na Zawadkę, tereny nam znane. Przedreptaliśmy te tereny kilka lat temu, a oprócz tego zimą bardzo często jeździliśmy na mały stok w Ropience, mały a wymagający:-)
Nieśpiesznie pokonywaliśmy kolejne kilometry, bo nigdzie nam się nie śpieszyło. Wreszcie mogłam zajrzeć na stary cmentarz, który wcześniej mijaliśmy, a nie było czasu, żeby mu się przyjrzeć.
Najpierw przy drodze zwróciła naszą uwagę kamienna kapliczka słupowa.
W niszę czyjaś dobra ręka postawiła figurkę Matki Boskiej.
Pierwotny wystrój został zniszczony, ukradziony być może ... pozostały metalowe elementy, które świadczyły o tym, że były tu drzwiczki, może tablica fundatorów. I tak cud, że i ta przetrwała.
Po dziewiczym śniegu poszłam na cmentarz, a tam kolejna ciekawostka.
Tuż przy wejściu kamienna chrzcielnica ... z datą 1866 ...
Bardziej na prawo spod śniegu wyłaniają się kamienne fundamenty, a zatem była tu cerkiew.
Dziś w necie wyszperałam, że była tu cerkiew św.Paraskewy, zbudowana w latach 30-tych XIX wieku, a przestała istnieć w 1951 roku.
Poniżej znowu kapliczka słupowa, taka sama jak ta przy drodze. Niestety, nie zachowała się figurka z niszy, właściwie to nic się nie zachowało ... pozbawiona jest wszystkich detali ...
Jak zachwycam się bez reszty kamieniarką bruśnieńską na Roztoczu, tak tu zachwyciły mnie te dwie kapliczki. Właściwie to chyba do tej pory nie spotkałam się na Pogórzu czy bardziej na południe z podobnymi. Poniżej zachowane stare nagrobki, z porcelanowymi fotografiami ...
Spojrzały na mnie oczy pięknej kobiety i mężczyzny sprzed ponad stulecia ...
Widać, że ktoś usiłował odbić te porcelanki, może inny przeszkodził ... przetrwały ... Węgrynowicz, jak głosi napis na tablicy, więcej nie udało mi się odczytać.
Drugi nagrobek nie miał tyle szczęścia, tablica została zniszczona, pozostały tylko puste otwory po mocowaniu ...
Resztę pozostałości przykrywał śnieg. Powyżej fundamentów cerkiewnych najzwyklejszy cmentarz wiejski, jednak te stare pamiątki interesują mnie najbardziej.
Potem przejechaliśmy Ropienkę, przecięliśmy pasmo Chwaniowa ... zdjęcie powyżej przedstawia już zjazd do Wojtkówki, gdzieś tu jest anomalia grawitacyjna, ale jeszcze nigdy jej nie doświadczyliśmy:-)
Po drodze takie wdzięczne modelki:-)
Gdzieś tam w dole płynie Wiar w swym początkowym biegu. Lubię tę drogę przez Grąziową, choć mocno wyboista, prowadzi przez tereny niezwykle dzikie, to dawne księstwo arłamowskie. Jeszcze tylko objazd doliną Jamninki i można wracać do domu. Wiosny za bardzo nie widać, śniegu mnóstwo ...
Wiosna to tylko w moich pudełkach kiełkujących na oknie. Pomidory trzeba pikować, strasznie szybko rosną:-) Tak mi zachodzi słońce za oknem ...
Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, pa!