A to w drodze do mojego domu rodzinnego, a to w Lasy Sieniawskie na grzyby, a to babcię odwiedzić, przebywającą na wypoczynku letnim, a to w drodze do tartaku po drewno na budowę, długo by jeszcze wymieniać ... Po prostu przez Sieniawę przejeżdżało się, zdążając do jakiegoś celu, a już sama Sieniawa celem nie była nigdy.
Aż tu w kalendarzu imprez naszego PTTK-u znajdujemy informację, że odbędzie się wycieczka, właśnie do pobliskiej Sieniawy i niezbyt odległego Leżajska.
W programie było zwiedzanie pałacu, a także krypty rodu Czartoryskich w podziemiach pobliskiego kościoła. Ranek przywitał nas bardzo rześko i z lekkim mrozem, co po dniach pluchy było miłą odmianą, tylko ten nieprzyjemny wiatr ziębił do szpiku kości.
Jedną siedzibę Czartoryskich już opisywałam w tym poście, teraz pora na kolejną.
Długo można by opisywać koligacje rodowe, rozpatrywać drzewa genealogiczne rodzin - to wszystko można znaleźć w przewodnikach, necie, wybrałam tylko niektóre. Napiszę tylko, że zaczątkiem tej posiadłości na początku XVIII wieku był park, a w nim zbudowana pomarańczarnia przez syna założyciela miasta, Adama Sieniawskiego. Potem pomarańczarnię rozbudowano i od tej pory nazywano pałacem. Adam Sieniawski miał tylko jedną córkę, Marię Zofię, którą do chrztu trzymał sam car Piotr I Wielki oraz August II Mocny i książę Rakoczy, co świadczy o tym, że ród Sieniawskich był poważany i znamienity. Niestety, męskiego potomka nie było i na Adamie zakończyła się linia rodu.
Zofia wyszła za mąż za Augusta Czartoryskiego, połączyły się ogromne majątki i ranga posiadłości jeszcze wzrosła.
W pałacu przebywał car Aleksander I Romanow, Tadeusz Kościuszko, Julian Ursyn Niemcewicz, Juliusz Kossak ... ponoć Kościuszko dochodził tutaj do zdrowia po bitwie pod Maciejowicami. Wcześniej generał Kościuszko też tu był z wizytą, ta jednak owiana jest tajemniczością, którą powtarzają nieliczni, a miała niewątpliwy wpływ na historię Stanów Zjednoczonych. Otóż Kościuszko schronił się w Sieniawie przed zemstą wojewody smoleńskiego z powodu nieudanego porwania jego córki i poprosił o 500 dukatów pożyczki. Chciał udać się do Stanów Zjednoczonych i zaciągnąć się do wojska, co też zresztą uczynił i został przyjęty do armii. Jako inżynier ocalił wojska przed Anglikami, budując systemy fortyfikacji na wzgórzach. Jednym z nich było West Point, gdzie potem T.Kościuszko położył podwaliny pod jedną z najsłynniejszych uczelni wojskowych. A zatem, pożyczka udzielona przez księcia Czartoryskiego rzeczywiście miała wpływ na bieg historii Stanów.
Na pamiątkę szczęśliwych chwil spędzonych w Sieniawie, generał kazał wykuć "kamień szczęścia" ze stosowną sentencja, a ponoć kto usiądzie na nim i pomyśli życzenie, spełni się ono.
W czasach zaborów pałacowo-parkowy kompleks rozkwitł, dobudowano skrzydła, piętro, a całości nadano późnobarokowy "sznyt".
W czasie I wojny światowej pałac został bardzo zniszczony, utworzono tutaj szpital polowy dla austriackich żołnierzy. Po wojnie niezamieszkały, dopiero w latach 30-tych książę Augustyn Czartoryski, którego żoną była hiszpańska infantka, Maria de Los Dolores Wiktoria Bourbon, podjął się remontu, I być może skończyłby go z powodzeniem, gdyby nie II wojna światowa. Na pobliskim Sanie przebiegała granica pomiędzy Generalną Gubernią a Związkiem Sowieckim, w pałacu urzędowało dowództwo sowieckiego zgrupowania. Po napaści Niemiec na Związek pałacem od razu zainteresował się Herman Goering, specjalista od wyszukiwania najwartościowszych dzieł sztuki. Przecież w pałacu była przechowywana, "Dama z łasiczką" Leonarda da Vinci i "Portret młodzieńca" Rafaela Santi ... własność rodu Czartoryskich ...
"Damę" odzyskano w 1946 roku, po "Portrecie młodzieńca" ślad zaginął.
II wojna światowa nie uczyniła większych szkód pałacowi, tragiczny był czas powojenny. Pozbawiony opieki niszczał, grabiony i rujnowany, do niechlubnej historii przyczyniły się ćwiczenia strażaków, którzy podpalali pałac, a następnie gasili pożar.
Dopiero w latach 80-tych Igloopol odbudował konstrukcję pałacu, a w 90-tych Agencja Nieruchomości Rolnych dokonała gruntownego remontu. a pałac wrócił do dawnej świetności. Z wyposażenia nie pozostało nic, meble do wystroju kupowano w Desie, różnych antykwariatach, na aukcjach.
Obecnie pałac pełni funkcję hotelu, poszczególne apartamenty nazywają się stosownie do zacnej przeszłości, np. apartament Izabeli Czartoryskiej, albo cara Aleksandra I Romanowa, łazienki są współczesne.
Z historią Sieniawy nierozerwalnie związana jest krypta rodu Czartoryskich w południowych podziemiach kościoła, gdzie spoczywają prochy 22 członków tej rodziny, zmarłych w kraju i za granicą. Zapoczątkował ją Władysław, który w sprowadził tu prochy swojej żony, zmarłej w Paryżu.
Jeszcze ponad 20 lat temu krypta przedstawiała opłakany wygląd, znajdował się tu piec centralnego ogrzewania, składzik węgla. Odnowił ją w 1989 roku Adam Zamoyski, syn Elżbiety z Czartoryskich Zamoyskiej. Trumny ułożono w niszach w kątach pomieszczenia.
W 2002 roku przyjechała do Sieniawy delegacja dyplomatów z Rosji. Chcieli zobaczyć, gdzie jest pochowany ich minister spraw zagranicznych, Adam Jerzy Czartoryski, który pełnił tę funkcję w latach 1804-1806. Widok nie był zbyt przyjazny, więc Federacja wyasygnowała pewną kwotę na wsparcie gruntownego remontu, i dziś trumny stoją na solidnych, dębowych podestach, niektóre stare, ozdobne, inne bardziej proste w formie, nowocześniejsze i "młodsze".
W czasie, kiedy stacjonowały tu wojska sowieckie, jednej nocy przyszli żołnierze, żeby dostać się do krypty i szukać kosztowności, rozbijając przy tym trumny. Przerażony ksiądz nie stracił zimnej krwi, powiedział im, że tu nie ma nikogo, tylko zakonnicy czy też księża są pochowani, a ci nie mają kosztowności. Żołdacy odstąpili. Tym samym uratował prochy zmarłych przed profanacją, a same trumny przed zniszczeniem.
Tylko przewodnicy oprowadzający z żalem powiadają: Oni już nam go nie oddadzą.
Tak samo nie oddadzą wieńców pogrzebowych, zabranych z krypty i poddanych renowacji u konserwatorów w Warszawie.
Najpierw były wystawiane w pałacu, potem wystawa pojechała do muzeum, do Jarosławia, i tam utknęły pewnie na zawsze, pięknie zapakowane w piwnicach magazynowych.
A przecież ich miejsce jest tu, wśród przynależnych prochów, złożonych w krypcie.
Przyznam, że nie miałam szczęścia trafić na tę wystawę, ale udało mi się odszukać na yt film, który prezentuje piękno tych wieńców. Uratowano 29 sztuk, na szczególną uwagę zasługują te koralikowe, bardzo pracochłonne, pochodzące z Francji, z II połowy XIX.
Oglądałam ten filmik z zapartym tchem, słuchając cichej narracji, na powiększonym obrazie, bo tylko tak widać niesamowitą drobiazgowość i maestrię wykonania.
Zapraszam ...
Jeszcze tylko przejazd do pobliskiego Leżachowa, gdzie remontowana jest cerkiewka pw. św. Nikity z 1684 roku, tak określił jej wiek prof z Torunia, T.Ważny za pomocą badań dendrochronologicznych...
W zasięgu wzroku jeszcze jeden pałac w tej miejscowości, już zupełnie współczesny ... to zdjęcie z wcześniejszych lat, a pozwolenie na budowę opiewa na dom jednorodzinny wolnostojący:-)
Teraz kierunek Leżajsk, z jego różnymi atrakcjami, ale napiszę o tym w drugiej części.
Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, ciepła życzę, pa!