Długi weekend majowy upływa nam miło na Pogórzu, zazwyczaj jest wtedy pierwsze koszenie trawy, oprócz tego jest też coś dla ducha. Wiąże się to z wyjazdem do Przemyśla pod Kopiec Tatarski, gdzie odbywa się takie lokalne otwarcie sezonu turystycznego, wystawiają swoje prace różni rzemieślnicy, pomiędzy ludźmi kręci się wojak Szwejk, prezentują nowe sporty, są wyjazdy turystyczne i wiele innych atrakcji.
Nas interesuje koncert piosenki z "krainy łagodności", piosenki turystycznej, przyjeżdża Wojtek Szymański i Dom o Zielonych Progach, a także inni wykonawcy. Włóczymy się za nimi po różnych, lokalnych imprezach i nie tylko.
To jest widok miasta właśnie z Kopca Tatarskiego, gdzie w amfiteatrze odbywa się ta impreza. Posiadam zdjęcia z ubiegłorocznej imprezy, gdzie występował : Czerwony Tulipan z Olsztyna, Cisza jak Ta, Żeby nie Piekło, Basia Beuth z charyzmatycznym, bluesowym głosem.... A jechaliśmy tam z naszej chaty leśnymi drogami, szlakiem turystycznym, wyobrażacie sobie? "czołgiem" szlakiem, gdzie powinno się drałować na piechotę z plecakiem! Toż to profanacja, ale musieliśmy, w chacie czekały na nas zamknięte psy i musieliśmy szybko obrócić tam i z powrotem...
Wiosna po drodze już pokazywała swoje oblicze, kwitły kaczeńce w dolinach potoków, a nieco wyżej tarniny.....
Pierwszy występował Czerwony Tulipan, na pewno znacie ich piosenki, chociażby: Sekret kardynała Richelieu czy też: Tonę, Jedyne, co mam ...i inne, frywolne i przyjemne, a gitarzystę mają, który szczypie struny jak rasowy Hiszpan.
Z podprzemyskich Kupiatycz przyjechały konie ze stadniny, można było odważyć się i usiąść mu na grzbiecie, pobrać mini-lekcje nauki jazdy konnej..
.... były też konkursy dla najmłodszych z nagrodami rzeczowymi, które zawsze motywują do wzięcia w nich udziału....
Potem był Yies kies sirumem, po armeńsku Kocham cię, oni też byli ostatnio w Rzeszowie, muzykę mają dosyć hałaśliwą, ale muszę przyznać, że z każdym koncertem słucha się ich coraz przyjemniej. Bardzo lubię obserwować różne typy ludzkie, jak ludzie zachowują się, ich miny, kroki, i tu też wpadł mi w oko człowiek, jak z innej bajki, chodził wkoło, obserwował, aż wreszcie dorwał drugiego i z gestów i mimiki wywnioskowałam, że pyta, co to jest! co oni śpiewają!
Było tłumaczenie, pokazywanie, wymiana uśmiechów i ...
... gość wyjął fifkę, zapalił skręta, przygotowany na wszelkie ewentualności typu "zmiana pogody" i słuchał, słuchał, aż przyjemnie było popatrzeć, w jakim skupieniu.
Następnie Cisza jak ta i ich "Chrystus bieszczadzki"....
Tekst tej piosenki został znaleziony jako wiersz w cerkiewce bieszczadzkiej, w Łopience i zabrany aż na Wybrzeże, dorobiono muzykę ..." Siedzisz na tym pniaczku, jak bieszczadzki gazda, błogosławisz ptakom, wracającym do gniazda"....i dużo utworów o Cisnej...
To jest "Bieszczadzki Chrystus", zrobiony z pni różnych drzew, w surowym wnętrzu cerkiewki, w dolinie wymarłej, opustoszałej po wysiedleniach...
Zdjęcie znalazłam zimowe, pamiętam, kiedy tam byliśmy, to był 2000 Nowy Rok...w pamiątkowym zeszycie już były wpisy z nocy sylwestrowej, turyści nie próżnują.
Historia cerkiewki warta jest osobnego wpisu...
Żeby nie Piekło, zespół z Łodzi....
Basia Beuth, wspaniały głos, taki głęboki, bluesowy i na każdym koncercie, gdzie byliśmy, kiedy ona zaczynała śpiewać, zaczynało także lać z nieba. Nie wiem, czy przyczyniały się do tego słowa piosenki" Z deszczu słów - kałuże dźwięków, z deszczu dźwięków- słów kałuże, słowa wypływają ze mnie, ja w tych słowach się zanurzę"..., ale tu też tak było, na początku lekkie siąpienie, potem zaczęło nas podlewać na ławce, kurtki nie pomogły i z mokrymi tyłkami trzeba było wracać, bo psy same w chatce. Jak to dobrze, że był długi weekend i nigdzie nie musieliśmy się śpieszyć.
W tym roku gwoździem programu jest Wolna Grupa Bukowina, piosenki Wojtka Bellona i inne, w ich wykonaniu, pewnie będzie "Majster Bieda" i "Sielanka o domu"...
A sad zaczynał kwitnąć....
... pod spodem pyszniła się dąbrówka rozłogowa, której pełno wszędzie.
I od tego deszczu w czasie koncertu Basi Beuth zaczęły się długie i uciążliwe ulewy, Wiar nie mieścił się w korycie, zaczęły się powodzie i takie było całe lato...
W Posadzie Rybotyckiej...
... Wiar naniósł i naskładał wyrwane drzewa i korzenie, tworząc wysepkę ....
.... chyba nic nie jest w stanie rozdzielić tej misternej składanki, woda przenosiła płyty betonowe, którymi wyłożone były przejazdy na drugi brzeg...
Tu woda spokojna, płytka, z tej wiosny.
Mamy obiecaną koparkę, może dokopiemy się do naszej, własnej wody?
Aulka z Chaty pod Wiatrakami i Gocha zaprosiły mnie do zabawy, tak pokrótce:
1. Jestem typem skowronka, wieczorem chodzę spać z kurami, rano wstaję o świcie.
2.Lubię ciszę i spokój.
3.Zupełnie nie umiem rozpychać się łokciami.
4.Kłócić się też nie umiem.
5.Gdy dotkną mnie podłości tego świata, zamykam się, jak ślimak w skorupie i przeżywam /niepotrzebnie/.
6.Warkocz sobie uhodowałam, a co!
Pozdrawiam serdecznie, dzięki za odwiedziny i miłe słowa, pa.
czwartek, 28 kwietnia 2011
poniedziałek, 25 kwietnia 2011
Spacer po łąkach....
W ramach poświątecznego oczyszczenia organizmu, po tylu pysznościach zjedzonych poprzedniego dnia, wybraliśmy się razem z psami na spacer po wzgórzach wokół naszej chatki. Ciepły, wiosenny deszczyk zrobił swoje, w oczach wszystko zieleniło się i rozkwitało, a nasza beczka na wodę napełniła się po brzegi.
Po drodze przez las mijaliśmy wyręb drzewa, odsłoniło się ukształtowanie terenu i potok, którego nigdy przedtem nie zauważałam...
,.. odsłonięte podszycie zaczyna zielenić się, a drzewa rzadkie, jak w parku...
,... jest w tym jakaś polityka leśników, gospodarowanie terenami leśnymi,o których ja nie mam pojęcia.
Przy chatce trawa zielona, a na jej tle cała masa białych kwiatuszków, dosłownie łany...
Oj, bedzie co kosić w przyszły weekend majowy!
Po deszczu poprzedniego dnia gliniasta droga przylepia się cała do butów, psy zostawiają swoje tropy ....
Za potokiem to samo, droga rozjeżdżona niemożebnie przez traktory, wywożące drzewa z lasu...
Rozkwitły tarniny, dzikie czereśnie, na tle zieleni białe obłoczki kwitnących drzew...
Tarnina tworzy nieprzebyty mur, spodem przemykają tylko lisy swoimi ścieżkami, a kolczaste gałęzie skutecznie bronią dostępu do środka tej twierdzy..
Kwitnąca tarnina pachnie słodko, wręcz mdląco, jak powieje wiatr, to unosi ze sobą ten zapach jak tchnienie...
Samotna , dzika czereśnia, strojna jak panna młoda, sama biel.
To drzewo już nie odbije zielonymi liśćmi, smutno wznosi uschnięte konary...
Szczęśliwe psy, trawa niewysoka, można poszaleć, bo w wyższej Maks chyba by się zgubił. Dziś zauważyłam, że jest głuchy coraz bardziej, goni przed siebie i nie słyszy, jak go wołamy, dziadziuś-staruszek.
Ktoś wypalał na sąsiednim wzniesieniu trawy, żółte ślady znaczą uschłe sosenki, nadpalone pnie, przyroda szybko nadrabia straty i okrywa odniesione rany.
Między drzewami bieleją kupry pasących się owieczek, nie chcieliśmy podchodzić bliżej i płoszyć je, a i pies duży chyba je pilnuje.
Suchy Obycz, szczyt pod Arłamowem, teren zalesiony, niewidokowy, ale szlak prowadzi przez piękny, stary, bukowy las, miano tu utworzyć Turnicki Park Narodowy, coś nie wyszło. I wybieramy się tam w najbliższym czasie, od dołu, bo kiedyś wchodziliśmy tam od góry, z drogi.
Masyw Wilczej Jamy, to już po stronie ukraińskiej, znajdują się tam ruiny zamku Herburtów.
A tą polną drogą wędrujemy na Kopystańkę, dziś idziemy bardziej na południe.
Moje próby z aparatem, na początku wychodził przymglony, za trzecim razem udało się, skrzyp polny na łące
Nad potokiem wysoko unoszą głowę kawiatostany łopianów..
Droga ze wsi w dół, kto wymyślił taką ciężką drogę, prawie po linii prostej na najwyższy punkt, kiedy można było to wzniesienie okrążyć?
Nie mogłam napatrzeć się na to ulotne piękno, jeszcze chwila i płatki zaraz opadną.
Musiałam pozdejmować siatki ochronne z posadzonych jesienią drzewek, bo pąki przerosły przez oczka i trzeba było ciąć..
... a rzodkiewka wykiełkowała po deszczu i cebulka lekko zieleni..
W przyszłym tygodniu odrobinę poszerzę grządkę, bo eksperymentalnie muszę popróbować, co i jak będzie rosło.
Stara grusza nie daje się, mimo, że spróchniała, jeszcze będzie kwitnąć.
Odkryłam coś takiego pod chatką, sama nie pamiętam, czy ja to sadziłam?
I jeszcze mój uśmiechnięty, "wyczesany" krokodylek na oczkiem wodnym, wyszperany w klamociarni, żółwik czeka na sklejenie po zimie.....
... i metalowe żurawie, też stamtąd.
A Gutek nadal bawi się wspomnieniem świąt, intrygują go od początku zawieszone na gałązkach jajeczka.
Ten wyjazd to był balasam na naszą duszę, skołataną głowę i nadwyrężony smakołykami żołądek
Dziękuję serdecznie wszystkim za przemiłe życzenia świąteczne i za pamięć, pozdrawiam wiosennie, do następnego razu, pa.
Po drodze przez las mijaliśmy wyręb drzewa, odsłoniło się ukształtowanie terenu i potok, którego nigdy przedtem nie zauważałam...
,.. odsłonięte podszycie zaczyna zielenić się, a drzewa rzadkie, jak w parku...
,... jest w tym jakaś polityka leśników, gospodarowanie terenami leśnymi,o których ja nie mam pojęcia.
Przy chatce trawa zielona, a na jej tle cała masa białych kwiatuszków, dosłownie łany...
Oj, bedzie co kosić w przyszły weekend majowy!
Po deszczu poprzedniego dnia gliniasta droga przylepia się cała do butów, psy zostawiają swoje tropy ....
Za potokiem to samo, droga rozjeżdżona niemożebnie przez traktory, wywożące drzewa z lasu...
Rozkwitły tarniny, dzikie czereśnie, na tle zieleni białe obłoczki kwitnących drzew...
Tarnina tworzy nieprzebyty mur, spodem przemykają tylko lisy swoimi ścieżkami, a kolczaste gałęzie skutecznie bronią dostępu do środka tej twierdzy..
Kwitnąca tarnina pachnie słodko, wręcz mdląco, jak powieje wiatr, to unosi ze sobą ten zapach jak tchnienie...
Samotna , dzika czereśnia, strojna jak panna młoda, sama biel.
To drzewo już nie odbije zielonymi liśćmi, smutno wznosi uschnięte konary...
Szczęśliwe psy, trawa niewysoka, można poszaleć, bo w wyższej Maks chyba by się zgubił. Dziś zauważyłam, że jest głuchy coraz bardziej, goni przed siebie i nie słyszy, jak go wołamy, dziadziuś-staruszek.
Ktoś wypalał na sąsiednim wzniesieniu trawy, żółte ślady znaczą uschłe sosenki, nadpalone pnie, przyroda szybko nadrabia straty i okrywa odniesione rany.
Między drzewami bieleją kupry pasących się owieczek, nie chcieliśmy podchodzić bliżej i płoszyć je, a i pies duży chyba je pilnuje.
Suchy Obycz, szczyt pod Arłamowem, teren zalesiony, niewidokowy, ale szlak prowadzi przez piękny, stary, bukowy las, miano tu utworzyć Turnicki Park Narodowy, coś nie wyszło. I wybieramy się tam w najbliższym czasie, od dołu, bo kiedyś wchodziliśmy tam od góry, z drogi.
Masyw Wilczej Jamy, to już po stronie ukraińskiej, znajdują się tam ruiny zamku Herburtów.
A tą polną drogą wędrujemy na Kopystańkę, dziś idziemy bardziej na południe.
Moje próby z aparatem, na początku wychodził przymglony, za trzecim razem udało się, skrzyp polny na łące
Nad potokiem wysoko unoszą głowę kawiatostany łopianów..
Droga ze wsi w dół, kto wymyślił taką ciężką drogę, prawie po linii prostej na najwyższy punkt, kiedy można było to wzniesienie okrążyć?
Nie mogłam napatrzeć się na to ulotne piękno, jeszcze chwila i płatki zaraz opadną.
Musiałam pozdejmować siatki ochronne z posadzonych jesienią drzewek, bo pąki przerosły przez oczka i trzeba było ciąć..
... a rzodkiewka wykiełkowała po deszczu i cebulka lekko zieleni..
W przyszłym tygodniu odrobinę poszerzę grządkę, bo eksperymentalnie muszę popróbować, co i jak będzie rosło.
Stara grusza nie daje się, mimo, że spróchniała, jeszcze będzie kwitnąć.
Odkryłam coś takiego pod chatką, sama nie pamiętam, czy ja to sadziłam?
I jeszcze mój uśmiechnięty, "wyczesany" krokodylek na oczkiem wodnym, wyszperany w klamociarni, żółwik czeka na sklejenie po zimie.....
... i metalowe żurawie, też stamtąd.
A Gutek nadal bawi się wspomnieniem świąt, intrygują go od początku zawieszone na gałązkach jajeczka.
Ten wyjazd to był balasam na naszą duszę, skołataną głowę i nadwyrężony smakołykami żołądek
Dziękuję serdecznie wszystkim za przemiłe życzenia świąteczne i za pamięć, pozdrawiam wiosennie, do następnego razu, pa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)