Zaprzeszły tydzień jeszcze kusił ładną pogodą, długi weekend trochę w domu, trochę na Pogórzu, bo angielski syn przyjechał, więc jakoś podzieliliśmy ten wolny czas. Na łąkach jeszcze całkiem zielono, brzozy strojne w złote liście, a w lesie za drogą sporo pomarańczowych kapeluszy zdrowiutkich rydzów. Prognozy już zapowiadały ochłodzenie, nawet mrozy, śnieg, a w tym jesiennym cieple nawet nie chciało się wierzyć, że nadchodzi zima. Jeszcze w trawie zakwitły ostatnie fiołki, pod płotem przetrwały w dobrej kondycji nagietki, a ja wcale nie czekałam z niecierpliwością na białe płatki z nieba.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ7ac8a3e8R7tztLp8G3kL51dc1yqwQhgwZHB18uoU1uXM1d01nbupK_LJwrHm8ssuqEk9HjLmJB8nIWiBKl-zrVxPGu74q8lC79UQvtWQXlNg7dM_JaF0HRAVOYuA_ta0edJptCvT9NZKi0N5zBkLYNl2uTB1UOgEmlmMhnz6uC7IflBMCiTD3vE8rw/s320/P1013532.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsEOZlf_KKTVjd67kf3ULSmHSbZMArp_Z8p9A81edC_Ki_Ai9fA2vUyVByATri_45o-tnGdtfmk2dzSENrl2IuYLyLAMg-1_ZoJZA_ugcB12Wb5rJlXGJf1Jw2zP4MZuhE5V_z0bsMcWC_nJCCM_vhXQGa079lzWmuGqCq8rUvwIFBsSI4DHWXjtmWQQ/s320/P1013509.JPG)
Potem zrobiło się niemiło chłodno, zaczął padać deszcz, a wraz z ciężkimi kroplami spadały z drzew ostatnie liście. Deszcz zamienił się najpierw w pojedyncze białe płaty, których było coraz więcej , no i zaczęła się zima:-) Zanim ścisnął mróz, udało mi się zebrać spod śniegu jeszcze dwa kosze jabłek, tych czerwonych, pysznych, a resztę zostawiłam dla saren. Ranek po opadach śniegu budzi się jasny, rozświetlony, mimo, że słońca na niebie wcale nie widać.
Rydze trwają w zimowej zamrażarce, przykryte śniegową pierzynką, pewnie można je jeszcze zbierać w takim zamrożonym stanie:-) Na jabłoniach jemioła już przystrojona białymi, perłowymi owockami, a pod jabłoniami ślady żerowania saren, Zresztą podchodzą bardzo blisko chatki, prawie na wyciągnięcie ręki, nie widzą nas za oknem, rozgrzebują śnieg i wyjadają jabłka, a nawet zimozielony bluszcz.
Na pasieczysku, rankiem spotykamy wytopione ślady, gdzie sarny śpią, czują się bezpieczniej blisko ludzi, za pasem krzaków oddzielających od sąsiada mają zaciszniej. Mimo, że wyrządzają czasami szkody w obejściu, cieszę się, że u nas przesypiają w miarę spokojnie noc. Przecież one zawsze w drodze, zawsze z trwogą nasłuchują, oglądają się, uciekają w popłochu, mając tylu wrogów, trudno zachować spokój.
Moje suszone zapasy już w słojach, żeby nie dostały się do nich mole, jabłka gruszki, dzika róża, troszkę pomarańczy i cytryny, będzie herbatka zimowa, czasami nawet z prądem na rozgrzanie:-) głogu nie zdążyłam zebrać, a może jeszcze zdążę:-)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBEyPxRQBU61b2P0XghKOI4YrnfhRiGAounVRR_UZdbzcVg-aIDcMzRNDrjq6GKXq4tVXBG82_2XuxPUdZK_MKVet7DU2IYKqWqyL2IYRjK67gIgbeb0HdEtrPNhzpklqoPt2gu1DZNo06xTxUMJzrg5cTIFZYhcNTyaQBoPZ6Gvt0TiAjpJdYlcApyg/s320/P1013535.JPG)
W sobotę trochę wyszło słońce, świat poweselał, jak zwykle przy okazji zakupów we Fredropolu, w zimowym anturażu pojechaliśmy na kalwaryjskie wzgórze, a potem w dolinę Jamninki. Żałujemy tylko, że tyle dróg dla nas niedostępnych, pozamykane szlabanami, zakazami, więc jeździmy ciągle tą samą drogą. Wiele śladów w przydrożnych rowach, gdzie lądowały auta kierowców nie przywykłych do zimowych warunków, a może nie mieli opon zimowych. Nie tylko lądowali w rowach, jeden z nich wpakował się prosto w płot Janka w naszej wioseczce, jakoś przeleciał przez głęboki rów, połamał płot i rozbił kamienny słupek, ojej! mam tylko nadzieję, że nikomu nic się nie stało. Tam jest taki ciekawy zakręt S, a sama wieś rozciąga się prostopadle odchodzącymi drogami, m.in. do nas w dół.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6JQRSSeOy9hNnwwMLy4KaRQ4-PYeM6CvMPKdYUPrgcbBtH7FSMidFrezAWlLmPoFHjVuouhc6o3hEuYvkiQsaAxTMYaD15wr6SpBn-O0y1ISsu-2zIQfl6ouIORNBlj2x2K4g2rD8UALCBJXBHMvrAgWAs8TEAzeVQr389_niyhYvxoVojVHqR1J31Q/s320/P1013567.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXrm2Ri16E8UGBJ8wqrbj4MI3mX98CJgiufusER7bBXUGvO0yS_NTBWchzLhBiPhvu5ZRyb-ByPkhyPthVEVjBldDZl_kEi_N6OC-m0dhoUA0ZYF_nH5gcYq7slXwZbWv3uGxYHBPQqSMolwUjj10PbH_KydrLYxioo1fTXmxIRnpnu3n6I3reOQGwpA/s320/P1013569.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtY-NLk9DtMQbprHm8kWVKaISC8Jm7kXMq6I1oSZnwEyGAlAUiRUYTPgOQoYg_3rz-6UAdavx6xtBwTE41LrjmnmDpudKjHjuzWkKXGsPa0bHoxfmQnKrqpwWDoVF4wTs0wPRdAKb9LuI_Cj_UJyRdVgMDzcJMv6NSATOZLNZf5AzRnnTdrOsOiNWyuQ/s320/P1013573.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3wjxGikEKH3g2cv8qpZ8Gam11YZARFA_rRKK6XJDS5GPpS1UHRiVNrpM9N8H7HMWZ33FupfgS3V24NikuXi4Aeafa0j61J4SHjg2iytMBrzZzTuaAIHa3QHppQO4QCy5RYsny33uo1GnMU_LpTbYccXEl28ENO9x-S9PtGYIpeyCRIy8xyoUvViMciw/s320/P1013575.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKnLQd8iFC9rabYhvJcJjgWyvcuQcKid89ZiL46va3Ew5evGiLLeKL4tXws15-GySTZM-4P1zhqKJ41s_PeNo0Sw1KQyw8Mrn79vOddz0nNhxqounGK7yj2oUnjXUKlPDdZg3L6XL2oZDAt2-MPX9bE3SZFbV1diDRrxyb6pt7BFMYi-p7pD6zlZpSlw/s320/P1013587.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg59u06Ehm8RUSCO3xKifsHHDfRjrJOM3_esZ4rKHkODVWREThUhQy1hmt9alxW9zXKnc_cEbzBwuPdr5f2u7fp6c8dTep0psjAPxpM-8-Zu8Arz9tgVY9S-9rFFX7LzvcAmW6ZDYUxywRI_HjCSs66BbC_GkpnqgrbGcdlqsvBukI1iprgUo0-3_E9Ng/s320/P1013589.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0HOS_HPdxQWcsVvx37XnVbizZEjXk6Gn4Nz0N0eoqJQOx5xCRL9zIJOssesa4HsC3LGqvF_WoDbgQ4RwcriwV4Ezd95ikh84_-YnGz2EC-GxzRWho9n18BpFj4TERgBBSE_6eISFgWlxf7zY5R_bqa01Y9w8nPqm8uQlhs1HriItDsiivpyHf64_MnQ/s320/P1013593.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfwUtU1z00NvHXtOCXbq5nlzHTGRpt3sWZ_PQqEyUVyDTT3-M9vofUO_K6yZKtGosjGVARYJMl8ndttgUeLB3fRFCZ_zv1YwSpJHWdfJovQDfNBa1iCOF5KY6eNZdp8BdDKYMMx0Qj0WNAoyPzEoRXNWhvnmOAfBXLrqFKP4CoZE4QMnIM3-2SfVM1Tg/s320/P1013599.JPG)
Na wąskich, mniej uczęszczanych drogach okiść przygięła gałęzie tworząc białe tunele, wracaliśmy do domu w bajkowym krajobrazie, niekiedy jak ze świątecznej pocztówki. Mimo niewątpliwego uroku zimowych widoków jeszcze trochę niech ta biała pani poczeka, może uda się dokończyć prac, na które wcześniej zabrakło sił:-)
Pozdrawiam serdecznie, dziękuję za Waszą obecność, bywajcie w zdrowiu, pa!