Podczas kolacji wigilijnej ktoś wyjrzał przez okno do ogrodu ... pada śnieg, pada śnieg.
W światłach ogrodowych lamp wirowały białe płatki,coraz więcej, i coraz więcej ... do rana napadało całkiem sporo. Żeby choć trochę pobyć na świeżym powietrzu, a nie tylko przy stole, ruszyliśmy w objazd po najbliższej okolicy, a właściwie po lasach, najchętniej mało uczęszczanymi drogami, tam zima najładniejsza.
Droga na powyższym zdjęciu nietknięta ludzkim śladem, mało uczęszczana, za to lasy wycięte całymi połaciami ... mimo, że nowe nasadzenia, ale jeszcze małe, i rosnąć będą dziesiątkami lat. W pewnym momencie przekraczaliśmy tory linii kolejowej do Horyńca, mimo, że już popołudnie, śnieg nadal leży na torach, znaczy nic jeszcze nie przejeżdżało ... czyżby i te kursy szynobusem w magiczne rejony Roztocza Południowego zostały zlikwidowane?
Kiedy mijaliśmy niedalekie Makowisko, przypomniało mi się, że na którymś rajdzie odwiedziliśmy tutejszy cmentarz, a na nim osobliwy nagrobek austriackiego oficera Theodora Kerkowa.
Ze strony sołectwa w Makowisku:
Żołnierz ten zginął 24.05.1915 roku i jak głosi miejscowe podanie w mogile spoczywa bez głowy. W tej chwili trudno jest ustalić stan faktyczny tej historii ponieważ już nikt z mieszkańców wsi nie jest w stanie potwierdzić tego epizodu. Dlatego też to wydarzenie ma wiele wersji przekazywanych ustnie, posiadających często własne interpretacje. Z wszelkich uzyskanych informacji w przybliżeniu przyjąć można następujące wydarzenie: w czasie działań wojennych na tym terenie porucznik Kerkow dowódca 4 kompanii, jak wskazuje napis na pomniku, toczył zacięty pojedynek z żołnierzem rosyjskim. W pewnym momencie żołnierz rosyjski jednym ruchem ściął szablą głowę porucznikowi. Potem jeszcze przez jakiś czas koń niósł oficera, zanim on spadł. O fakcie tym dowiedziała się jego narzeczona Meta Grabin, która wystawiła na cmentarzu pomnik z wierszem o treści:
Czerwone płatki maku wdychając opadają na twoje ręce.
Czerwone szczęście błyszcząc staje i przed wieczorem idzie ku gorącu.
Chce młode słońce pozdrowić i leży cicho i pada ci do nóg.
Według innych podań głowę oficerowi urwał pocisk. Koń bardzo przywiązany do swego pana nie zrzucił ciała. Dopiero w Makowisku jeździec bez głowy spadł z konia. Trudno jest ustalić jak było naprawdę. W każdej wersji zapewne jest część prawdy, choć nie potwierdzona żadnym źródłowym zapisem. Pomnik ten w górnej części nie posiada zakończenia co może symbolizować brak głowy. To wszystko razem stwarza wokół tego wydarzenia pewną otoczkę sensacji.
W maju 1915 roku na odcinku Wiązownica, Piwoda, Makowisko trwały zacięte starcia oddziałów niemiecko austriackich z Rosjanami. W wyniku tych działań poległo wielu żołnierzy wszystkich armii, których pochowano w najbliższej okolicy. Zresztą wiedzie tędy szlak frontu wschodniego Wielkiej Wojny, gęsto usiany cmentarzami, na których leżą wespół polegli żołnierze wrogich armii. Jak doczytałam, to była ostatnia wojna, kiedy honorowo grzebano wszystkich poległych.
W pobliskim Wietlinie Trzecim znajduje się również interesujący pomnik z ceramiczną tablicą, przedstawiających dwóch mężczyzn, walczących ze sobą. Wg legendy są to bracia, którzy zginęli tutaj, stojąc naprzeciwko w dwóch wrogich armiach ... swoista i zamierzona alegoria sytuacji wielu Polaków, którzy musieli walczyć przeciwko sobie.
Jeszcze zahaczyliśmy o Pogórze, żeby ptakom dosypać słonecznika do karmników, tam też zima ...
Ciemniejąca chmura już przysłaniała Góry Sanocko-Turczańskie ... kłębiła się nad Kanasinem, a potem sypnęła obficie śniegiem ... dobrze, że przyjechaliśmy, karmniki puste, tylko odrobina smalcu wklejonego w pień śliwki została ...
Wróciliśmy do domu już ciemną nocą, teraz mogliśmy zasiąść do świątecznego jedzenia, bo zgłodnieliśmy setnie:-)
Dziś mokro, pada deszcz, resztki śniegu nikną w oczach ... to na nizinach, bo w górach chyba trochę lepiej, mroźniej.
Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za wszystkie życzenia, dobre słowa, pa!