Wreszcie minęła groźba nocnych przymrozków, więc zeszłego tygodnia posadziłam w ziemi rozsady papryki i ogórków, a pod folią pomidory. Pomidorowych sadzonek zostało mi sporo, wszystkie nie zmieściły się, więc poupychałam je na grządkach, gdzie się dało, zawsze coś urośnie. Po raz pierwszy w mojej karierze ogrodniczej wysiałam ogórki do doniczek, to i teraz całkiem wyrośnięte cieszą moje oko. Może zdążę coś zebrać przed nieuniknioną zarazą ... nieuniknioną, bo jeszcze nie udało mi się uchronić przed nią ogórków. W doniczkach także całkiem udana próba z cukinią, a jeszcze zostało mi kilka nasion melonów rumuńskich, one też ładnie wykiełkowały i posadziłam je pod folią. Jak to mówią, próba nie strzelba, może coś z tego będzie. Ogórki są odmiany "krzaczasty", pewnie na bieżące spożycie, i śremski, bo takie zawsze wysiewała mama:-) To moje poletko ogrodnicze, zdjęcie chyba sprzed dwóch tygodni, przed foliakiem jeszcze dwie grządki permakulturalne, jak mawia moja siostra.
Wczesną wiosną zebrałam wykiełkowane byle gdzie różne sałaty, przeniosłam na grządkę, dosiałam inne i teraz całkiem sporo zieleniny można zjadać z siedmiolatką, rzodkiewkami czy szpinakiem. Na bieżąco szczawiowa zupa, którą bardzo lubię, a koperek z pozostawionych jesienią baldachów rośnie gęsto, gdzie tylko może. Przyjdzie czas, że części trzeba będzie pozbyć się, trochę zamrozić. Marnie wykiełkowała mi pietruszka i buraki, choć pierwsze sianie było pod koniec marca ... nasiona z zeszłego roku, termin przydatności mają jeszcze długi.
Poprzedniego weekendu byliśmy też popatrzeć na kalwaryjskie storczyki samicze, akuratnie wiał mocny, zimny wiatr, odwróciło go ze wschodu. Trudno było zrobić przyzwoite zdjęcie, bo storczyki też ugłaskane po ziemi. Ale śliczne były, różne odcienie.
Odnalazłam też jeszcze jedno miejsce na pobliskich łąkach całkiem blisko nas, za lasem. Wiedziałam, że tam są, ale nigdy nie byłam. Właściwie zastanawiam się teraz, czy one pachną jak np. niepozorne, bledziutkie podkolany.
A teraz czas na nowalijki wiosenne pachnące. W lesie całe łany miesiącznicy trwałej, z wiki dowiedziałam się, że nazywają ją "nocną panną", bo pachnie zwłaszcza mocno wieczorem i w nocy. My byliśmy po południu, było pochmurnie, może roślina pomyślała, że to zbliża się wieczór, bo pachniała odurzająco:-)
I robiąc zwykłą pętelkę w naszych wycieczkach, czyli przez dolinę Jamninki, spotkaliśmy , a jakże! Anię i Stefana, naszych blogowych znajomych. No, w tych rejonach kogo można było się spodziewać popołudniową porą, tylko ich ... ucieszyliśmy się ze spotkania bardzo. Przy okazji sprzedali nam ciekawe miejsce, naszą lokalną "poianę narciselor":-) W na wpół opuszczonej wsi łany narcyzowe, a ponieważ było już pod wieczór, pachniało wręcz narkotycznie. Była tu kiedyś gajówka czy też leśniczówka, pozostały zawalone piwnice, resztki fundamentów, no i narcyzy. Mają tam doskonałe warunki, lekko zabagniony teren, jest im tu dobrze i kępami przenoszą się już na łąki, niezwykle urokliwe miejsce.
Z moich podwórzowych lokalności to już zaczyna kwitnąć storczyk męski, w towarzystwie listery jajowatej, a także delikatna paproć, nasięźrzał:-)
Ile robi odpowiednie światło przy robieniu zdjęć:-) te poniżej o zachodzie słońca na łąkach.
Widoki sprzed deszczu, zieleń jeszcze w różnych odcieniach ...
Po deszczach trawa urosła, liści przyrosło i jakby zieleń zaczęła się ujednolicać. Najgorsze w tym wszystkim, że słońce zaczyna już zachodzić za Kopystańką, jeszcze troszkę powędruje i zacznie wracać z powrotem:-(
W sadzie dmuchawcowy zawrót głowy, kwitnie bodziszek żałobny, tyle pszczół na nim, żal jeszcze kosić, tylko szlaki komunikacyjne i koło chatki.
Nareszcie ciepło, ale jeszcze przepalamy wieczorem, odrobinkę, stare kości potrzebują ciepła:-)
Pozdrawiam serdecznie, dziękuję za odwiedziny i pozostawione słowo, bywajcie w zdrowiu, pa!