Najpierw przenieśli pensjonariuszy DPS do Sośnicy, potem nie było widać tam żywej duszy, łańcuch na bramie ... mało co było widać wśród gęstych koron drzew.
Gdzieś w prasie przewijały się odgłosy sporu byłych właścicieli z powiatem, zmienne jak pogoda wyroki sądu ... i ostatnio czytamy: Pałac w Pełkiniach w rękach Czartoryskich ... i zaproszenie, zupełnie jak dla nas, na otwarte dni pałacu i parku.
Późnym, niedzielnym popołudniem wybraliśmy się tam ... u wejścia przywitał nas ciepły człowiek, uścisnął nasze dłonie i zaprosił do wpisania się do księgi odwiedzin ... to Witold Czartoryski, przedstawiciel spadkobierców ...
Spór trwał długo... w poniedziałek, 13 sierpnia odebrano klucze od pałacu.
Przychodzili kolejni ludzie, witali się z gospodarzem, słyszałam tylko: Jesteśmy stąd, nigdy tu nie byliśmy! ...Mieszkamy za drogą ...Mieszkamy obok .. nigdy tu nie byliśmy!
Ogromna sień, po prawej ogromny kominek ...
... a na nim, wykonany mozaiką jakiś herb z napisem ...
Wyszperałam, że jest to tak zwana dewiza heraldyczna, herbowa, z króciutką sentencją, przekazującą ogólną mądrość, nawiązującą do ideologii rycerskiej i szlacheckiej.
Bądź co bądź - to dewiza herbowa rodu Czartoryskich h. Pogoń ...
Czartoryscy byli od XVIII w. właścicielami Pełkiń koło Jarosławia. Książę Witold Czartoryski, późniejszy
senator II Rzeczypospolitej, dekadę przed końcem XIX w. zaczął rozbudować 200-letni pałac postawiony na wzgórzu nad stawami. Rozpościera się stąd widok na dolinę Sanu.
Z zamiłowania dendrolog założył park angielski, unikatowy w tej części Europy. Posadził pierwszą w Polsce magnolię. Tuż przed I wojną światową skromnie urządzony pałac w Pełkiniach wzbogaciło cenne wyposażenie rezydencji Czartoryskich Weinhaus na obrzeżach Wiednia, którą sprzedali: marmurowe kominki, posadzki i drzwi z mahoniową intarsją, stylowe meble, bogata biblioteka, gobeliny, obrazy, rzeźby, chińskie wazy…
Z Wiednia przeniesiono zbiory, lecz nie styl życia. Atmosfera pełkińskiego domu była szczególna. Określała ją pracowitość i prostota. Bywali tu Henryk Sienkiewicz i arcybiskup Adam Stefan Sapieha. Żona Witolda Jadwiga z hr. Dzieduszyckich do dziś w okolicy ma opinię świętej. Tablica koło wejścia do pałacu informuje, że tu się urodził i wychował ich syn, błogosławiony o. Michał Czartoryski, męczennik.
Ojciec Michał, dominikanin, wychowawca w nowicjacie krakowskiego klasztoru Dominikanów, odpowiadał też za budowę warszawskiego klasztoru na Służewie. Kapelan AK na Powiślu podczas powstania warszawskiego nie opuścił rannych. Niemcy, którzy weszli do szpitala, zakonnika rozstrzelali, pozostałych dobili. Ciała wywlekli na barykadę, oblali benzyną i podpalili. 13 czerwca 1999 r. papież Jan Paweł II beatyfikował o. Michała.
Z 11 dzieci Jadwigi i Witolda wychowanych w Pełkiniach dwaj inni synowie także zostali kapłanami: jeden proboszczem w Białce Tatrzańskiej, drugi infułatem w katedrze wawelskiej. Córka wstąpiła do zakonu.
Dekret PKWN o nacjonalizacji majątków i reformie rolnej wygonił z Pełkiń Włodzimierza, syna Witolda, wraz z rodziną. Czartoryscy nie ubiegali się o zwrot ich domu, dopóki służył społeczeństwu. Teraz uważają, że to ich projekt będzie ludziom służył najlepiej.
Powstała Fundacja Pełkińska XX Czartoryskich zamierza organizować międzynarodowy letni festiwal operowy w parku, plenery artystyczne, zaadaptować zabudowania folwarczne na szkołę zawodową rzemiosła, przygotować muzeum zabawek i podręczników szkolnych. Chce stworzyć izbę pamięci błogosławionego Michała oraz inne, dedykowane zasłużonym członkom rodziny. Pokaże pełkińskie archiwum i zbiory, ocalone przez Kościół, zamurowane w klasztorze. W założeniach jest biblioteka, pokoje gościnne, sala konferencyjna i galeria prac najwybitniejszych malarzy, rzeźbiarzy ostatniego półwiecza. Powstałby jedyny na wschodzie Polski zbiór sztuki współczesnej. Chcą połączyć muzea i domy prywatne wzdłuż wschodniej granicy kraju we wspólnej działalności kulturalnej pod hasłem: „Polskie domy na wschodzie Unii”.
I, okazało się, że ten zespół pałacowo-parkowy nie powinien jednak podlegać reformie rolnej, nawet w ostatnich latach wydawano decyzje, które potem unieważniano, na szczeblu ministerialnym.
Prawdopodobnie ktoś miał chrapkę na ten obiekt, na cele hotelarsko-gastronomiczne ...
Zwiedziliśmy pałac od piwnic po strych ...
... na ostanim piętrze, za niepozornymi drzwiczkami odkryliśmy najprawdziwszą windę kuchenną, którą wydawano posiłki z piwnic, bo tam była kuchnia, na wyższe piętra ...
... nawet na zapajęczony strych nas zaniosło.
Cały pałac ma ponad 4 tysiące metrów kwadratowych powierzchni, a park w stylu angielskim ponad 10 hektarów ...
– Nie liczyłem pokoi, ale samo otwarcie wszystkich okien zajmuje mi 45 minut – mówi stróż, który pilnuje pałacu w Pełkiniach. Żal mu tego budynku, przeżeranego grzybem, pokrytego pajęczyną i odchodami buszujących w nim łasic. Z własnej inicjatywy w pogodne dni wietrzy wnętrza, żeby je osuszać.
Mizerna to spuścizna po DPS, dach przecieka, mnótwo zniszczeń, przebudowań, a może tylko dlatego przetrwał?
Znalazłam takie zdanie w archiwach prasowych:
W sieni pałacu Czartoryskich w Pełkiniach koło Jarosławia stały trumny. Grube mury chroniły przed ciepłem jak chłodnia ... nie wiem, czego dotyczy to sformułowanie, jakich czasów ...
Na razie odzyskano lewą część posiadłości, pałac i ogród, a zabudowania folwarczne nie, również są w opłakanym stanie ...
Gdybym to ja odzyskała rodzinną posiadłość w takim stanie, to nie wiedziałabym, czy cieszyć się, czy usiąść i płakać ...
ogrom prac zabezpieczających przed wodą opadową, przede wszystkim jakąś ekspertyzę budowlaną trzeba wykonać, co trzeba zrobić, naprawdę ogrom ... bo fundacja chce przywrócić stan pierwotny, i pałacu i ogrodu ...
Będziemy śledzić, jak potoczą się losy tego pałacu, na pewno lata to będzie trwać, a ile warstw farby olejnej trzeba będzie zdjąć z okładzin dębowych czy mahoniowych , albo z drzwi z intarsjami ...
Czytałam, że również dawna posiadłość Zamojskich o podobnym losie, w Wysocku pod Jarosławiem, też ma wrócić w posiadanie rodziny ...
Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, wszystkiego dobrego, pa!