... tak:
A czasami tak:
Bardzo lubię letnie burze w górach, grzmoty odbijają się echem po lesie, tłuką po dolinach, aż wreszcie cichną do następnej błyskawicy. Ostatnio pada prawie co dzień, nie są to opady ciągłe, tylko przechodzące intensywne ulewy, może to deszcze świętojańskie? Mąż mówi, że po takich zwalnych deszczach potem będzie już tylko pogoda i pogoda:-)
Powstają nowe rozlewiska bobrowe na potokach, czasami i po kilka tam schodzi kaskadowo, z wyższych skarp wiodą błotniste ślady po płetwiastych stopach i ciągnących się ogonach tych zwierząt.
Chatka zarosła pnączem, rdestówką, która jest wyjątkowo zaborcza, przysłoniła nawet w tym roku połowę okna, patrzymy na świat jak w dżungli. Ale na razie nic nie można z tym zrobić, bo ptaki wyprowadzają już drugie pokolenie młodych. W narożniku kwitnie jedna jedyna róża w moim obejściu, jak to w czerwcu kwitnie obficie, wichura położyła ją w drugą stronę od chatki, trzeba jakąś kratkę zamontować. Na razie podtrzymuje ją też pnącze, które owija się również wokół jej łodyg, ale delikatne kwiaty cieszą oko.
Wzdłuż granicy od sąsiada posadziłam przed laty amorfę, wreszcie wzięła się za siebie i kwitnie obficie na pociechę pszczołom. Oblatują chętnie ten krzew, zbierając pyłek i ubijając go w intensywnie pomarańczowe kulki, tzw. obnóża i niosą je do ula.
Podobne kulki niosą teraz z kwitnących cukini, ale muszą się śpieszyć, bo ich kwiaty zamykają się koło południa, wyglądając jak pomięte chusteczki:-) Sama rano chętnie chodzę na grządki i podziwiam te cudne kwiaty, większe od moich dłoni ...
Wysiałam mieszankę odmian, co zresztą widać po liściach, mają być różne kolory, zobaczymy, co też mi urośnie. Groszek cukrowy i zielony dojrzewa, gotowy do jedzenia również na surowo.
U mnie na grządkach panuje zupełna dowolność, pomieszanie z poplątaniem, w wolne miejsca utykam co mi zostaje z rozsad, wysiewam, jeśli coś nie wzeszło, a więc nie tylko miks, ale też w różnej fazie wzrostu:-)
Mam też zestaw roślin, które od lat rosną sobie same, nie wysiewane, bo kiedyś przed laty raz posadziłam i teraz sieją się same, nie przeszkadzając mi zupełnie, a wręcz z niektórymi usiłuję się zaprzyjaźnić, ot, jak choćby z kolendrą:-) Oprócz kolendry kwitną sobie wdzięcznie na modro czarnuszka czy ogórecznik. O koprze nie wspomnę, bo on rośnie wszędzie.
Zbieram też swoje zioła z grządek, suszę na zimę, także do herbatek, to melisa, oregano, mięta pieprzowa. Zasuszyłam płatki róży, a teraz kolej na lipę.
Spacer po deszczu na łąkach to spodnie mokre po pas, trawy wysokie, wyłożone, chodzi się trudno, ale i w takich warunkach miło się spaceruje, a raczej zapachowo. Kwitnie już szałwia okręgowa ...
Pachną różne zioła, a najbardziej macierzanki, z góry zawiewa rozkwitłą lipą szerokolistną, tam pszczoły mają teraz swój trakt komunikacyjny. A widoki nawet przy pochmurnym dniu ładne ...
Po takim spacerze nawet psa nie trzeba kąpać, wystarczą kąpiele w rosie:-) jejmość zmęczona po przedzieraniu się przez trawy.
Mieliśmy też spotkanie z wilkami w dolinie Jamninki, ale one uciekają na widok człowieka, mimo że patrzyliśmy na nie z drogi w sporej odległości.
W wolnych chwilach oglądamy z mężem filmiki z azerbajdżańską kuchnią, jest tych filmików mnóstwo. Patrząc na nie orzekamy jednogłośnie, jak daleko odeszliśmy od natury. Polecam, uspokajają:-) ...
Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, wszystkiego dobrego, pa!