Brzmi to bardzo odlegle od nas, a tak naprawdę to oddziela nas, pogórzan, tylko rzeka Wiar, bo na południe od niego to już wymienione wyżej góry. Granica zresztą umowna wśród geografów, a ja tak naprawdę to nigdy nie myślę, przejeżdżając most w Makowej, że znajduję się już na terenie innej jednostki geograficznej. Dla mnie to ukochane widoki, góry, wzgórza, lasy przepastne i małe połoninki, a wyjazd do Arłamowa, to, ot! tak sobie mówisz i masz! i jesteś w sercu tych właśnie gór.
Zjeździliśmy mnóstwo terenów, kiedy nam się zamarzyła własna ziemia i domek, zaczęliśmy poszukiwania od Bieszczadu, czesaliśmy ziemie coraz bliżej, i bliżej, aż znaleźliśmy tutaj swoje miejsce. Jeszcze wtedy były realne plany na Turnicki Park Narodowy, wydawało się, że już, już, a powstanie, więc zaczęliśmy szukać w jego otulinie. Szybko poszło, bo kupiliśmy ziemię z prywatnych rąk, bez przetargów, ogłoszeń, nerwów, a od człowieka bardzo przyjaznego, który jest nam dobrym sąsiadem do dziś.
Pisywałam o Arłamowie często, bo to dziwny twór. Po dawnej wiosce została tylko nazwa, bo ośrodek rządowy powstał wcale nie na jej terenie, tylko na sąsiedniej górze. Paskudny, przygnębiający piętrowiec ... kiedy pierwszy raz przyjechaliśmy tam po zmianach ustrojowych, w latach 90-tych, uderzyła nas pustka tego miejsca ... nie spotkaliśmy na terenie ośrodka ani jednej osoby. Pewnie jacyś goście byli w hotelu, pracownicy, ale nikogo nie było widać, przytłaczająco, smutno ... wyjeżdżałam stamtąd z ulgą. Potem dolina Jamninki, ośrodek również rządowy w Trójcy, tereny dawnych wsi ... odkryliśmy lotnisko na Krajnej, na potrzeby ośrodka dla wybrańców, gdzie ścięto i wyrównano szczyt góry ... odkrywaliśmy ciągle nowe, sporo dowiadywaliśmy się od mieszkańców.
Potem powstał stok narciarski i od tej pory bywaliśmy tu często, najpierw z dziećmi, potem sami, a chatka stała się znakomitą bazą wypadową ... blisko, niezbyt stromo i z widokami ...
Po kilku latach zbudowali drugi stok, odrobinę dłuższy, a ostatnio rozbudowano i sam ośrodek ...
Powstał wielki moloch, nowoczesny i bardzo drogi ... ostatnio zrobiliśmy sobie małe rozpoznanie i pokręciliśmy się po terenie, spojrzeliśmy w dół, z tarasu, na baseny, obeszliśmy, co się dało ... a ponieważ były wtedy zawody ogólnopolskie PGNiG, plątaliśmy się wśród pęków kabli, skrzyń, kamer, statywów ...
... by po chwili, z wielką ulgą, uciec stamtąd do naszej chatki. To nie nasz świat. Zatrzymaliśmy się tylko na punkcie widokowym, by spojrzeć na ośnieżone połoniny bieszczadzkie, bielejące ponad ciemną granicą lasów ...
Myślę, że powolutku zaczyna się odwrót zimy, bo kiedy rano wypuszczam z chatki psy, słychać śpiew ptaków ... coś przyleciało, bo do tej pory to tylko sikorki dzwoniły ... słychać werbel dzięciołów o pień, ich chichotliwe nawoływanie, a gdzieś poniżej daje głos chyba dzięcioł czarny.
Z "widokowego" okna przyuważyłam na trawie ptaka, ciemnoczerwono ubarwionego ... nigdy takiego nie widziałam ...
Nie umiem jakoś powiększyć tego zdjęcia, ale może uda Wam się zobaczyć, że ptaszydło ma zakrzywiony dziób, jak papuga ... co to u licha może być?
Po powrocie do domu zajrzałam do mądrych ksiąg i znalazłam jego podobiznę ... to krzyżodziób ...
tylko nie wiem, jaki, bo są różne rodzaje: sosnowy, modrzewiowy, świerkowy, któż zna ich subtelne różnice?
Nazwa zawiera człon "-dziób", podobnie jak grubodziób ... grubodzioby też już zmieniają swój "image", ich beżowy dotąd dziób przybiera barwę perłowoszarą, znaczy wchodzą w gody ...
W cieplejszych dniach pszczoły wchodzą w obloty ... zawsze myślałam, że one wtedy szukają jakiegoś pożytku, a wcale nie ... przez zimowy czas pobytu w ulu one jedzą, ale nie zanieczyszczają go ... te pierwsze obloty służą właśnie do oczyszczenia i wyrzucenia zawartości przewodu pokarmowego, a to ci mądrale ...
Mąż kupił sobie słuchawkę lekarską, czym wywołał u mnie niemałe zdziwienie, okazuje się, że ul trzeba osłuchiwać, czy pszczoły w zimującym kłębie brzęczą, jak brzęczą, grubo czy cienko, bo ten ton coś oznacza ...
Słońce zachodzi już na wprost okna "widokowego", coraz bardziej zbliża się do Kopystańki, a jego ostatnie promienie na miodowo zaglądają do chatki ...
Jeszcze długo na zachodzie jarzy się, a na niebie zaczyna świecić gwiazda wieczorna - Wenus ...
... i jeszcze trochę później ... zapada noc nad Horodżennem ...
A w akwarium awantura na 102.
Wiadomo, że rybki też kiedyś kończą życie, jedne szybciej, inne później ... i zdarzyło się, że pozostały dwa samce wielkopłetwa ...
Kiedyś każdy zajmował osobny, przeciwległy kąt akwarium, a teraz piorą się na potęgę ... przybrały
wojenne, intensywne barwy, rozkładają szeroko płetwę ogonową i błyskawiczny atak jeden na drugiego, pewnie trzeba im sprawić nowe żony, dla spokojności.
Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, wszystkiego dobrego, pa!
Kasiku, dziękuję pięknie za nieoczekiwaną niespodziankę.