... patrzę na świat. Przyroda dosłownie wybuchła kwieciem, rozwinęły się delikatne listki, trudno nadążyć z obserwacją. Z dnia na dzień strojne czereśnie zaczynają sypać płatkami, a tu już w kolejce grusze, jabłonie, zawilce i pierwiosnki tłumi szybko rosnąca trawa, ale daje sobie z nią radę miodunka i mniszek.
Ubiegły tydzień pracowałam na grządkach, a właściwie przygotowywałam je do zasiewów, w tym upale patrząc z utęsknieniem w niebo, może spadnie deszcz? Ziemia u nas gliniasta, kiedy przegapi się odpowiedni moment, twardnieje na skałę. Odchwaściłam ścieżki, zielsko wyniosłam na kompost, na razie zieleni się ozimy czosnek i cebula, trochę szczawiu i szczypior ...
Patrząc na szalejącą przyrodę, a zwłaszcza na samosiejki sosny, orzekliśmy z mężem, że czas na zbiór pędów sosnowych, na kolejny syrop. Wybraliśmy się słonecznym popołudniem na bardziej piaszczyste tereny, gdzie na nieużytkach mnóstwo niższych sosenek. Jaki miły czas, spokojna okolica, w polach terkotały ciągniki, a my nie śpiesząc się, nazbieraliśmy sporo pędów. Tym razem zabezpieczyliśmy się w rękawiczki, pomni ubiegłych lat, kiedy żywica zakleiła nam dłonie, niełatwo ją zmyć.
Wyszedł z tego spory słój, wręcz obawiałam się, że nie zmieszczę do niego urobku. Ale przez noc pędy zmiękły, puściły sok, więc dołożyłam jeszcze, dolewając miodu. Będzie "wypaśny" syrop na kaszel, bez cukru, a na miodzie:-) Stoi sobie słój w chatce, powoli pracuje, po kilku tygodniach zleję syrop, słoiczki zapasteryzuję na wszelki wypadek, choć w chłodnej piwnicy nic nie powinno się dziać.
Przyśpieszona wiosna działa również na pszczoły. Kto to widział, żeby w połowie kwietnia prawie wszystkie plastry były zaczerwione, a na innych przyniesiony już nakrop z miodu? Czy pod koniec kwietnia będziemy "kręcić" miód? Skoro wszystko od razu kwitnie, to i pszczoły nie próżnują, może przejściowe ochłodzenie powstrzyma trochę rozwój rodzin pszczelich. U nas nie ma rzepaków, który też już kwitnie, bazujemy na lesie, łąkach, starych drzewach owocowych, które zostały po dawnych gospodarstwach, pewnie i lipy przyśpieszą kwitnienie. Przekwitną na początku lata, bo inaczej nie będzie i co potem? trzeba będzie karmić pszczoły, bo będzie głód, no chyba że pojawi się spadź w lesie. I takie to są rozterki pszczelarza, a przy okazji i moje, ale nie mamy na te okoliczności żadnego wpływu.
Przy kratce u wejścia do piwnicy zakwitł uroczy powojnik alpejski, niebieskie dzwonki, śliczne są:-) Po piwnicznym murze wspina się hortensja pnąca, może zakwitnie w tym roku?
Czasami towarzyszę mężowi w służbowych wyjazdach, przy okazji odwiedzamy też ciekawe miejsca. Tym razem w okolicach Pruchnika byliśmy na górze Iwa, gdzie jest wieża widokowa i słup tatarski, niestety nieczynna, nie ma jednego biegu schodów, drewno spróchniało i pewnie zostały zdjęte dla bezpieczeństwa, szkoda, widoki stamtąd są wyjątkowe.
Kwitnie tam teraz ciekawa krzewiasta roślina, bardzo podobna do żarnowców, ale jest taka miękka, jakby włochata, trochę kolczasta chyba. Niszczą ją pracami ziemnymi na poboczu drogi, ponoć mają tę drewnianą wieżę zmienić na metalową, trochę szkoda, drewno to jednak drewno.
Ależ namieszałam Wam tutaj różności, nazbierało mi się sporo od ostatniego wpisu:-) Oby tylko nie było przymrozków, bo zniszczą kwitnące sady, zawiązki orzechów włoskich i młode liście drzew.
Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, za pozostawione słowo, wszystkiego dobrego, pa!