niedziela, 14 kwietnia 2013

Aż zaniebieszczą w dali błonia ...

Czekałam na tę chwilę.
Aż spłyną śniegi, a ja powędruję mokrymi jeszcze łąkami nad potok.
Tam jest zaciszna, wyniesiona wysoko polanka, a na niej zawsze modre przylaszczki, całe łany ...
Ze mną psy ... kiedy tylko ubieram trzewiki, one wiedzą, że będzie dłuższy spacer ... taniec radości wokół, podskoki, a czasem zdarza mi się również chlaśnięcie mokrym jęzorem po twarzy ... a idźże, ty!
Poszłam zobaczyć aż na sam koniec naszej ziemi, czy tam, nad potokiem, nie leży przypadkiem jeszcze śnieg?
Duża stromizna, koszona pod dopłaty unijne, a kilka arów zakwalifikowane jako las ... ciężko to nazwać lasem, jakieś olchy, krzaki tarniny ... brat mój wysiał u siebie żołędzie czerwonego dębu, urosły z nich spore sadzonki ... weź sobie, posadzisz gdzieś tam ... na początku zastanawiałam się, gdzie, ale tam, na dole jest świetne dla nich miejsce.
Teraz sadzonki będą bezpieczne, bo kiedyś wypalali trawę, płonęło wszystko ... kiedyś też dostałam od brata 50 lipek ... przetrwały 1 rok i potem spłonęły.
Tereny wokół są koszone, trawa króciutka, mam nadzieję, że teraz ogień do nas nie dojdzie.


Zobaczcie, łąka za potokiem spłynęła prawie zupełnie, pędzące po niebie chmury przesuwają szybciutko swój cień ... pasące się sarny można zlokalizować tylko przez lornetkę, kolor futerka zupełnie jak trawa.


Idziemy, psy zgonione szukają wody w każdym zagłębieniu terenu, a nie brakuje jej ... giną z oczu co chwilkę, wychodzą w zupełnie nieoczekiwanych miejscach, tylko jęzory na wierzchu mówią o zmęczeniu ...



Wszędzie wyciska wodę, płyną strumyczki do potoku ... jest i nasza polanka ... szkoda, że zrobiło się pochmurno, zdjęcia niepiękne ...




... a w ich towarzystwie wawrzynki ... kiedy to wszystko zdążyło nabrać mocy do kwitnięcia, kiedy tydzień temu wszędzie leżał śnieg?


Od Kopystańki szły czarne chmury, tak sobie pomyślałam, że pewnie wiatr tam wieje mocny, skoro zaburzył dolną linię chmur ... ale ten wiatr niósł krople deszczu, żeby tylko zdążyć przed ulewą do chatki.
I tak sobie szłam do góry, przez te mokradła, rozryte przez dziki łąki, tu sąsiad wycina krzaki na granicy ... unijne wymogi są twarde, ale chyba niezby dobre, przecież trzeba zostawić tarninę dla ptaków, jako kryjówki, kolczastą ochronę ...




Dom poniżej czeka ... chyba po powrocie właścicieli będę musiała wykupić abonament na swobodne wędrówki po ich terenie, na te przylaszczki, wawrzynki, skałki nad potokiem czy też kąpieliska dzików ...


Przy chatce zakwitły krokusy, co niektórzy mają obok siebie całe łąki krokusów, a ja muszę sobie sama nasadzić ... i to jeszcze po drodze myszy zjedzą mi połowę cebulek, co też odkryłam po zdjęciu okrycia jodłowego ... a na całym podwórzu niebieska mgiełka, kwitną cebulice ... chyba ...


Na grządkach wystawia już kiełki czosnek, zasadzony jesienią ... kwitnie podbiał, najgłówniejsza oznaka przedwiośnia ... a tu wiosna, spóźnił się nam trochę ...


Spory kawałek soboty zszedł nam na wyjmowaniu kokonów murarek z trzciny, czuję to w opuszkach palców ...


... ptactwo ćwierka na potęgę, drą się dzięcioły swoim chichotliwym, pewnie godowym, nawołującym śpiewem, może to ten czarny, a może zielony ... raz z jednej, raz z drugiej strony ...
Nasza droga spływa jeszcze strumieniami, które sączą się ze stromizny ...


... Wiar pełen wody, groźnie szumi na kamieniach ...


... i spojrzenie z góry na dolinę Wiaru z miejsca, które miejscowi nazywają Dwa Lasy ...


Górą już niósł się ryk motocykli, jechali szaleni jeźdźcy na swoich maszynach, pewnie spod Kopystańki, już sobie wyobrażam, jak wyglądali po tym błocie ... ale już tego nie widzieliśmy, bo trzeba było wracać do domu ...


Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, dobre słowa, dobrego tygodnia, pa!


Aha! i uważajcie na kleszcze! zanotowaliśmy już jednego osobnika, i jakiś taki duży był!







środa, 10 kwietnia 2013

Kilka uśmiechów ...

Nie do uwierzenia, coś tam niebieści się pod krzaczkiem ...


Kiedyż zdążyło pączki kwiatowe wykształcić? pod tą metrową warstwą śniegu ...
Wystarczyło dziś słońce i ciepło, przyleciały pszczoły, głodne pewnie ... na przebiśniegach, które świetnie przetrwały, jeden brzęk ...


... usiadłam w słońcu i patrzyłam, w każdym kwiatku pszczółka.


Jestem pełna podziwu dla tych dzwoneczków, myślałam, że śnieg je połamie, albo zginą z braku słońca, a one mają się bardzo dobrze ... bardzo ładne sąsiedztwo dla zasp, które jeszcze leżą w ogrodzie.
Porozsiewały mi się botaniczne krokusiki, nietrwałe toto, ale tak cieszą oko, kiedy odnajduję je w zupełnie nieoczekiwanych miejscach ...



Słońce i ciepło cuda czynią ... psy cały dzień w ogrodzie, śpią teraz jak smoki.
Zaczynają się dla mnie bardzo pracowite dni, remonty ... przenosiny z dołu na górę, i odwrotnie, malowanie ścian ... po dzisiejszych wprawkach malarskich coś ciężko rękę podnieść, ale rozruszam się ... a ile szpargałów nachomikowałam, o ludziska! do przerobienia, do sprucia, a z tego uszyję coś ... nieprawda, lata przeleżało i nie zrobiłam nic ... dlatego też pozbywam się zbędności, będzie luźniej.


Pozdrawiam Was serdecznie, wiosennie, radośnie, dziękuję za zaglądanie do mnie, za ciepłe słowa, wszystkiego dobrego, pa!


niedziela, 7 kwietnia 2013

Usłyszałam ją ...

Cóż może być piękniejszego nad poranny śpiew skowronka?
Usłyszałam go po raz pierwszy tej wiosny w piątek rano, tuż przed wyjazdem na Pogórze.
A potem potoczyło się z górki ... najpierw bociany na przygranicznych łąkach ... potem żurawie lecące nad chatką we mgle ...
U nas jeszcze mnóstwo śniegu, ale wszystko topnieje, płynie wartko po stromiźnie ... mnóstwo wody w źródełku, wypływa szeroką strugą i spływa do potoku zazwyczaj suchym korytem ...


Bardzo pożądane zjawisko po okresie zeszłorocznej suszy, ziemia nawodni się ...
Kiedy wczoraj wyszłam na pola, trzewiki szybko przemokły ... pod śniegiem chlapa, w każdym obniżeniu stoi woda, ale Amikowi to nie przeszkadzało zupełnie ... ten to ma chody ... ani się obejrzałam, a on już zdążył obiec całą dolinkę i wyjść z zupełnie innej strony ... Miśka za nim zupełnie nie nadąża.


Z najwyższego punktu łąki widok na całą okolicę, wyraźne przecierki w jednolitej bieli, z każdą chwilą śniegu coraz mniej ...


Pod wieczów obserwowaliśmy dziki, wyszły z lasku na żerowisko ... to były ogromne zwierzęta, napuszony odyniec ruszył sam przez ogrodzenie, w lornetce widać było nerwowo kręcący się ogonek ... o! do licha! nie chciałabym spotkać takiego osobnika na swojej drodze ...


Pewnie taki przechodził przez naszą łąkę, ryj w śniegu i ziemi jak pług, przeorał wszystko na swojej trasie.
Grządki zaczynają wystawać ze śniegu ...


... dzięki temu, że są podwyższone, śnieg szybciej topnieje i spływa ... gdzieś muszę znaleźć dobre miejsce na tunel foliowy, nie mam żadnego doświadczenia ... czy sugerować się kierunkami świata, czy wiatrami wiejącymi z doliny, żeby mi kiedyś burza nie zrobiła latawca z foliaka.


Wytapia się powoli śnieg na ziołowym tarasie, ale za chatką góry zsuniętego z dachu, ten będzie pewnie topnieć do maja albo dłużej ... w karmniku bez zmian, nadal przylatuje mnóstwo ptactwa, chociaż już zaczynają żerować na wytopiskach śniegowych, podrzucają liśćmi w poszukiwaniu pożywienia ... mnóstwo zięb, a także innych, kolorowych ... szukałam, co to takiego ... to jery, widziałam je tutaj pierwszy raz.
Droga do nas spływa strumieniami, ale na wjeździe jeszcze sporo białego, tam największy cień ...


Na górze, koło kapliczki, największe zwały śniegu, tam zawiewa drogę najbardziej ...


Dziś, po raz pierwszy od wielu dni, na zachodzie podniosła się pokrywa chmur, widać było zachodzące słońce, to dobra wróżba na jutrzejszy dzień.
Wody w rzekach podnoszą się, tak wyglądał dziś San w Krasiczynie ...


... wszystko na razie mieści się w korycie, dobrze, że przestało padać.
I jestem z siebie dumna, bo pozbyłam się papierzysk, które zawsze wiszą nade mną, jak katowski miecz ... zrobiłam rozliczenia roczne, zaniosłam też wniosek o dotacje unijne, bo potem trzeba stać w kolejkach.


Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za odwiedziny, pozostawiony ślad, słońca życzę, pa!





wtorek, 2 kwietnia 2013

Zazieleniło mi się ...

Święta minęły w deszczu, dla rozprostowania kości i odpoczynku od stołu wybraliśmy się do lasu ...


Było bardzo mgliście, mokro, minęliśmy leśne kwartały o malowniczych nazwach, np. Krzywa Pałka albo Panieński Las ... poza zimą to świetne tereny rowerowe, spacerowe, a także bogate w grzyby ... chociaż zimą też można je intensywnie użytkować na biegówkach, ale my nie umiemy, a raczej nie posiadamy takowych nart ...


Zewsząd dochodziły wieści o intensywnych opadach śniegu, nas jakoś oszczędziło, a dziś nawet wyjrzało słońce ... no to szybciutko wzięłam się za pikowanie sadzonek pomidorów, które mocno zagęściły się w kubeczkach ...


Mieszam ziemą kwiatową z kokosowym podłożem, które zakupuję w formie mocno sprasowanych krążków, podlewam je wodą, a one chłonąc ją, powiększają kilkanaście razy  swoją objętość ...


Potem pakuję ziemię w gotowe blisterki, które są bardzo wygodne do przenoszenia, a poza tym wykorzystywne są z sezonu na sezon ...


... a oprócz tego posiadają tacki, bardzo łatwo je podlewać, nie brudzą wszystkiego wokół ...
Od siostry dostałam jesienią włoskie pomidorki, malutkie i owalne, jak nasze limy, wyjątkowo smaczne, wydłubałam im nasionka, wysiałam i wzeszły, na razie sadzonki są malutkie, ale mocne ... rozsadziłam je i może coś z nich wyrośnie.


Ostro przymierzam się do foliowego tunelu, gdzie zasadzę swoje pomidory, ogórki czy paprykę, może między nimi jakaś bazylia znajdzie miejsce ... no i muszę poczytać, jakie lubią sąsiedztwo wzajemne.
Zobaczcie, jakie słońce zaglądało dziś do mojego okna, ale już jutro pan Krecik straszy nas znowu deszczem ze śniegiem.


Miśka skaleczyła sobie gdzieś lewą łapkę, oglądałam ją, ale nie zauważyłam rany ... nosiła ją z przodu, każdemu pokazywała, gdzie ją boli ... jeszcze dziś rano wybiegła do ogrodu, kuśtykając ...


Za chwilkę patrzę, a Miśka stoi na  lewej, rannej łapce, a prawą trzyma uniesioną, czyżby zapomniała, która ją boli? ... i jak sobie zapomni, to kuśtyka do ogrodu, a za chwilę biega jak szalona na wszystkich czterech łapkach, udaje czy co?


Łażą za sobą po ogrodzie te moje futrzaki, bawią się w domu z donośnym szczekaniem, a Gucio przypatruje im się z wysokości schodów.


Dziękuję serdecznie za wszystkie życzenia świąteczne, za odwiedziny, dobre słowa, pozdrawiam Was cieplutko, wszystkiego dobrego, pa!